wtorek, 22 lutego 2022

Trzydzieści dziewięć



"Gdyby chociaż muzyka

 potrafiła zagłuszyć myśli o Tobie."


Wlałeś w gardło gorzką ciecz i uśmiechnąłeś się cwanie pod nosem, podrywając się z wysokiego taboretu. Ulokowałeś wzrok w zgrabnej brunetce i lawirowałeś pomiędzy tłumem ludzi spragnionych zabawy, aby po chwili twoje wielkie dłonie sunęły po jej niemalże idealnym wcięciu w talii. Zerknęła na ciebie przez ramie i przegryzła dolną wargę, uśmiechając się głupkowato. Jej ciemne kaskady łaskotały cię po twarzy, ale nie przeszkadzało ci to zupełnie. Ręce powędrowały niżej, a właścicielka krwistoczerwonej sukienki nie sprawiała ci oporu. Odwróciła się do ciebie twarzą i zaczęła jeszcze bardziej wić się na boki, spoglądając na ciebie kokieteryjnie. Była atrakcyjna, kusząca. Wprost cię prowokowała, ale czegoś ci w niej brakowało. Może twojej cholernie seksownej Julki? Nie miała tej zadziorności, która była dla ciebie niebywale pociągająca, wyzywająca i urocza na swój sposób zarazem. Pośród strumieniu migających kolorowych świateł widziałeś ciemne oczy, w których nie dało się nie dostrzec pragnienia ciebie. Cud, że dziewczyna, która dotrzymywała ci towarzystwa w tańcu nie była Koreanką, które niezbyt ci przypadły do gustu, ale mimo to nie korzystałeś z okazji w stu procentach. Bas obijający się od ścian lokalu wyciszał twoje myśli i sprawiał, że ani ci się marzyło wracać do mieszkania. Potrzebowałeś się wyszumieć. Przymknąłeś powieki i z zawadiackim uśmiechem wetknąłeś dłoń pod materiał sukienki dziewczyny, obrysowując kontur jej koronkowej bielizny. Słyszałeś jak wciągnęła powietrze i zamrugała lekko zaskoczona, po czym przymknęła powieki i westchnęła cicho.

-Chodźmy stąd.- szepnęła ci do ucha przy pomocy płynnego angielskiego.

- A gdzie chcesz mnie zabrać maleńka?- sapnąłeś, zaczesując włosy do tyłu. 

Nie odpowiedziała. Wbiła zęby w dolny płat wargi i znowu uśmiechnęła się figlarnie, splatając wasze dłonie i ciągnąc cię w tylko sobie znanym kierunku. Uniosłeś lekko zdziwiony brwi jej śmiałymi poczynaniami i podziwiałeś jej długie nogi, które wydłużały wysokie, czarne szpilki, których stukot zagłuszony był przez klubowe, rytmiczne kawałki. Przekroczyłeś wraz z nią próg łazienki i zaśmiałeś się, kiedy popchnęła cię na pobliską ścianę i sprawnie rozpięła twoją koszulę. Pokręciłeś głową, przekazując jej tym, że tak się bawić  nie będziecie i chwyciłeś ją sprawnie za uda, układając na blacie. Przykucnąłeś i spojrzałeś na nią z pod dołu, aby po chwili językiem tworzyć mokry ślad na jej udach, zmierzając do jej najczulszego miejsca. Wplotła palce w twoje włosy i cicho pomrukiwała, oczekując dalszych wydarzeń. Poderwałeś się do pozycji stojącej i przełknąłeś głośno ślinę, mówiąc :

-Nie mogę.

Nie oczekiwałeś jej reakcji. Wyszedłeś z łazienki, trzaskając drzwiami i będąc złym na samego siebie. Po drodze zgarnąłeś z szatni kurtkę i opuściłeś klub. Szybkim krokiem przemierzałeś okolice i prychnąłeś pod nosem, drwiąc z samego siebie. Przez chwilę myślałeś, że jesteś starym Michałem. Facetem, który owijał kobiety wokół palca i wiedział czego chciał. Łaknął tylko przyjemności i nie zważał na to co będzie później. Teraz nie potrafiłeś wdać się w przygodny seks, chodź twój związek zakończył się kilka dobrych tygodni temu. 

-Jesteś żałosny, Filip.- uśmiechnąłeś się kpiąco, kopiąc w pobliski kamień.  



"Są osoby, o których nigdy nie zapomnisz

Możesz jedynie mieć nadzieję, że któregoś dnia 

pamiętanie ich, nie będzie boleć tak bardzo"


***


Niczym zaczarowana odprowadzałaś wzrokiem płatki śniegu, które wirowały na wietrze pośród katowickich ulic. Strzepałaś biały puch z jasnej czapki z pomponem i mimowolnie wzniosłaś kąciki ust na myśl, że niegdyś Michał nacierał twoją twarz śniegiem czy maltretował cię stosem śnieżek. Był to jednak przesiąknięty smutkiem uśmiech, bowiem doskonale zdawałaś sobie sprawę z tego, że te czasy już nie wrócą. Twój wzrok natrafił na blondynkę, która chichotała radośnie, gdy jej towarzysz zdmuchnął jej śnieg prosto z dłoni wprost w czubek jej nosa. Pośpiesznie odwróciłaś głowę i poprawiłaś pasek od torby, przyśpieszając kroku. Chodź starałaś sobie wmówić, że się pozbierałaś po stracie Filipa, to właśnie w takich momentach twoje wnętrze ponownie pękało na kawałeczki, w szczególności serce. Na co dzień skrywało się za potężnym murem, ale wystarczyły takie otaczające cię obrazki, aby podważyć ten bunkier obronny. Chwyciłaś za klamkę od drzwi jednej z kawiarni w centrum miasta i przekroczyłaś jej próg, witając się z panią za ladą przyjaznym uśmiechem. Kojarzyła cię już za dobrze. Byłaś tutaj stałą klientką, szczególnie podczas zaliczeń. 

-Waniliowe Latte z odrobiną karmelu?- puściła ci oczko, gdy zagłębiłaś się we wnętrzu lokalu. 

-Oczywiście! - skinęłaś ochoczo głową.- Zna mnie pani lepiej niż własna matka.- zażartowałaś i zajęłaś miejsce w rogu knajpy. 

Zsunęłaś z ramion puchatą kurtkę i zawiesiłaś ją na oparciu pikowanego fotela. Ułożyłaś się na nim wygodnie i otwarłaś przed sobą laptopa, którego wyciągnęłaś z ciemnej torby. Ze skupieniem odszukałaś plik zaczętej  znacznie wcześniej pracy zaliczeniowej i otworzyłaś możliwość jego edycji, zerkając przelotnie na ekran blokady telefonu, by zarejestrować początek mozolnej pracy jaka cię czekała, aby wszystko dopięte było na ostatni guzik. Zaczęłaś uderzać w przyciski płaskiej klawiatury opuszkami palców w akompaniamencie świątecznych, klimatycznych piosenek oraz odgłosu maszyn do spieniania mleka czy parzenia kawy. Otoczka tego miejsca sprawiała, że nawet nie zauważyłaś, kiedy napisałaś całkiem spory kawałek tekstu. Podziękowałaś kelnerce skinieniem głowy za dostarczenie warstwowego napoju w wysokiej szklance i odsunęłaś od siebie komputer, sięgając po parujące naczynie. Zatopiłaś w nim swoje pokryte dzisiaj jasnym różem usta i oblizałaś mleczną piankę, która zgromadziła się wokół nich. Napotkałaś wówczas na sobie zalotne spojrzenie blondyna z drugiego końca kawiarni, lecz je zlekceważyłaś, prychając pod nosem. Nie zamierzałaś w najbliższym czasie nawiązywać interakcji z facetami. Nie przejmowałaś się tym, że nie przedstawisz mamie swojego ukochanego przy wigilijnym stole, chodź jeszcze latem byłaś tego niemal pewna. Delikatny posmak wanilii otulał przyjemnie twoje podniebienie, gdy przymykałaś powieki i delektowałaś się w pełni ciepłym napojem, aby ukoić kotłujące się  w twojej głowie myśli. Po chwili odstawiłaś puste naczynie na bok i powróciłaś do stukania w klawiaturę laptopa, przegryzając przy tym delikatnie wargę. 

-No witam panią studentkę.- usłyszałaś znajomy, prześmiewczy męski głos. 

Zadarłaś głowę z nad laptopa, uprzednio wcześniej zapisując plik i rozciągnęłaś usta w szerokim uśmiechu. Fornal obejmował czule w pasie znacznie niższą od siebie blondynkę, której brzuch już przybrał dość pokaźne kształty, a na jego twarzy malowała się beztroska. Trochę mu tego zazdrościłaś. Dawno nie zaznałaś tego uczucia, a on chodź nie był przygotowany na zostanie ojcem miałaś wrażenie, że poradzi sobie z tym doskonale. 

-Cześć Tomuś! - przywitałaś go ochoczo, wstając z miejsca i przytulając go przelotnie. - Domcia, ależ ty urosła!- jego towarzyszkę także zamknęłaś w uścisku.

-Gdybyś nas odwiedzała częściej to byś to zauważyła znacznie wcześniej.- wypomniała ci dziewczyna siatkarza.- Nadal masz jakieś zaliczenia? Kobieto, święta za dwa dni! 

-Powiedz to moim wykładowcom.- przewróciłaś oczami i zamknęłaś laptopa.-Siadajcie! - zaprosiłaś parę do stolika. 

-Może wpadniesz do nas na obiad, co?- zaproponował ci przyjmujący.- Pewnie lodówka świeci pustkami. -zażartował.

-A z chęcią, ale jak ty zrobisz.- puściłaś mu oczko i zachichotałaś, widząc jak przewraca oczami.- Chyba mi nie powiesz, że naszej kochanej ciężarnej każesz stać przy garach?! Fornal, mam ci przyładować patelnią!? 

-Uspokój się, Julcia.- starał się stonować twoje emocje krakowianin. -Oczywiście, że jej wszystko pod nos podaje, a szczególnie śniadania do łóżka. - spojrzał porozumiewawczo na swoją partnerkę.

-Ale to wygodne jest w takim stanie? Nie przydusisz sobą tego Bogu winnego dziecka? 

-Nie moja wina, że Domci hormony teraz szaleją i po meczach ciągnie mnie do szatni jak jakaś lwica.- wzruszył ramionami brunet.

-Możesz zostawić takie tematy na nasze mieszkanie, Tomuś? - mruknęła kobieta w stanie błogosławionym, a ty się cicho zaśmiałaś. 

-Wstydzisz się naszego życia seksualnego, kochanie?- poruszył znacząco brwiami sportowiec.

-Nie no trzymajcie mnie!- skryła twarz w dłoniach Dominika.

-Jesteście uroczy!- zachichotałaś. 

Chwilę później znajdowałaś się już we wnętrzu klubowej Toyoty Tomasza i pokonywałaś wraz z parą dystans dzielący was od ich mieszkania. W międzyczasie zajmowałaś się przeglądaniem social mediów. Przewijałaś story znajomych, kiedy twoim oczom nagle ukazało się zdjęcie Michała, który oświadczył swoim obserwatorom, że dotarł już do rodzinnych stron, ukazując siebie wtulonego w psa. Zacisnęłaś palec na ekranie telefonu i wnikliwie przyjrzałaś się fotografii. Twoje tęczówki nie mogły się nasycić jego widokiem. Lustrowałaś każdy najmniejszy centymetr jego twarzy jak i sylwetki. 

-Jula, jesteśmy. - oświadczył Tomasz, który nagle pojawił się obok ciebie.- O Michaś!- wydobyło się z jego ust, gdy zerknął na twój telefon.

-Przypadkiem jakoś tak trafiłam na to.- wytłumaczyłaś się do razu.

-Tęsknisz za nim.- stwierdziła Dominika, która objęła cię ramieniem i zaczęła podążać w kierunku wejścia do bloku. -Wasza historia zawsze będzie mnie rozczulać. Cieszę się, że mogłam być świadkiem waszego uczucia w szpitalu. Fajnie, że się poznaliśmy.- zamknęła cię w mocnym uścisku.

-Przez ciążę zrobiłaś się strasznie sentymentalna.- stwierdził Fornal podążający za wami.

-Nie prawda. Ciebie się za chwilę mogę pozbyć ze swojego życia i nie będzie sentymentu.

Ponownie dzisiejszego dnia roześmiałaś się na wymianę słowną siatkarza i ciężarnej, kręcąc z niedowierzaniem głową. Byli naprawdę zgraną parą i dało się to dostrzec na każdym kroku. Weszłaś wraz z nimi do windy, aby po chwili przekraczać próg jastrzębskiego mieszkania. Od czasu twojej ostatniej wizyty nie wiele się tu zmieniło. Przybyło kilka detali, ale nie były to jakieś piorunujące zmiany. Zsunęłaś z siebie kurtkę i odwiesiłaś ją w przedpokoju. Po czym rozejrzałaś się po mieszkaniu i podekscytowana popędziłaś do ostatniego pokoju, do którego były lekko uchylone drzwi. Ich rąbek przywołał twój wzrok, więc postanowiłaś to sprawdzić. Przystanęłaś w progu i zamarłaś z zachwytu. Twoim oczom ukazał się średniej wielkości pokój, który umeblowany był białymi meblami, ale nie to wywarło na tobie takie wrażenie, lecz łóżeczko dziecięce stojące przy oknie. Pudrowy róż wskazywał jednoznacznie, że urzędować tu będzie dziewczynka. 

-Znacie płeć i mi nie powiedzieliście!? - odwróciłaś się na pięcie ku Dominice, mrożąc ją wzrokiem. 

-Chcieliśmy, ale miałaś ważniejsze rzeczny na głowie.- starała się wytłumaczyć przyszła matka. 

-Jejku, ale się cieszę! Będę ją zabierać na zakupy i nauczę tańczyć tak, że nie jeden facet będzie się ślinił! Co jak co, ale mam w tym wprawę! 

Blondynka zaśmiała się i pociągnęła cię do głównej części mieszkania. Wtem twoim oczom ukazał się ktoś kogo totalnie się tutaj nie spodziewałaś.  




"Gdyby uczucia dałoby się zamrozić tak jak lód..."



                                                                             ***


Pocierałeś wilgotne włosy ręcznikiem, zmierzając ku kuchni. Zatrzymałeś się raptownie i upuściłeś miękki materiał na podłogę, wbijając wzrok siwo-błękitnych tęczówek w sylwetkę, za której widokiem tęskniły twoje oczy. Pośpiesznie mocniej zacisnąłeś ręcznik owinięty wokół swojego pasa i poczułeś jak uderza cię fala gorąca, chodź byłeś totalnie nagi, nie zważając na zakrywającą twój pas i dolny obszar ciała tkaninę. Wplotłeś palce w wilgotne kosmyki i zaczesałeś je do tyłu, chłonąc nadal wzrokiem postać szatynki. Nie liczyłeś, że Tomkowi uda się ją tu zaciągnąć. Jak widać miliłeś się. Chodź szok malujący się na jej pięknej twarzy, którą pokrywała niewielka warstwa makijażu świadczył o tym, że chyba nie wdał ją w szczegóły jej wizyty tutaj. Rytm bicia twojego serca momentalnie stał się dla ciebie słyszalny i odczuwalny jak nigdy dotąd. Tak bardzo łaknąłeś złapać ją za nadgarstki i przyciągnąć do siebie, wpijając się w jej wargi. Nie zapomniałeś. Nie umiałeś. Nadal ją kochałeś. 

-Cześć.- wydyszałeś ledwo słyszalnie pod wpływem emocji. 

-Jaka ja byłam głupia! Boże! Mogłam pomyśleć, że przecież coś odpierdolisz, bo to twój przyjaciel! Wrrr! - skryła twarz w dłoniach szatynka, zwracając się do Tomka i puszczając twoje przywitanie mimo uszu i zw.- No, ale cóż. Miło było was spotkać, a teraz muszę iść.

-Nie, Julka. Usiądziemy, zjemy obiad przygotowany przez Michała i będzie normalnie.- zagrodził jej drogę do drzwi twój przyjaciel.

-Normalnie?! Tomek, czy ty siebie słyszysz?! Kurwa, on mnie oszukał! Nigdy nie będzie normalnie! - wrzeszczała na całe gardło.

Wcale jej się nie dziwiłeś. Zasłużyłeś sobie na to, ale pragnąłeś, aby było tak jak przyszły ojciec powiedział. Normalnie. Bez kłótni, zawistnych spojrzeń i smutku czy żalu. Nawet się nie łudziłeś, że Julka rzuci ci się w ramiona i zapomni o wszystkim. To nie komedia romantyczna. To prawdziwe życie, które sam sobie zgotowałeś takim jakim jest. Westchnąłeś i zmniejszyłeś dystans dzielący cię od szatynki. Wyciągnąłeś dłoń i pogładziłeś opuszkami palców zaróżowioną skórę jej policzka. 

-Wiem, że sobie na to wszystko zasłużyłem, ale zostań. Nie dla mnie, a dla Tomka i Dominiki, proszę. - spojrzałeś na nią błagalnie. 

-Nie zjem tego co przygotowałeś.- warknęła, zrzucając twoją dłoń, chodź czułeś jak pod wpływem twojego dotyku zadrżała.

-Kiedyś jadłaś bardzo często.- mruknąłeś. 

Julka okręciła się na pięcie i oddaliła od ciebie. Opadła na drugi koniec kanapy i obserwowała jak Tomek zabiera się za nakładanie jedzenia na talerze, chodź jej wzrok padał ukradkiem na twój umięśniony tors. Z cwanym uśmiechem na ustach opuściłeś salon i naciągnąłeś na siebie czerwoną koszulkę z kapturem, którą uwielbiała oraz szare dresy. Skoro nie mogłeś nic zdziałać słowami to musiałeś czynami czy gestami. Studentka zmierzyła cię przelotnym wzrokiem, gdy ponownie zjawiłeś się pośród niej i domowników i powróciła do spożywania posiłku. Przez cały ten czas przyglądałeś się jej bacznie i co jakiś czas wtrącałeś do rozmowy, którą prowadziła Dominika z Tomkiem na temat przebiegu ciąży. Niesamowicie bawił cię fakt, że Fornal miał naprawdę wiele do powiedzenia odnośnie narzekania, jakby sam także przeżywał stan błogosławiony. Tęskniłeś za jego marudną stroną, ale najbardziej brakowało ci przyjaciółki ciężarnej, która stała się pozostać dla ciebie chłodna i obojętna. Po opróżnieniu talerzy zgłosiła się do pozmywania, a ty wymieniłeś wymowne spojrzenie z przyjmujący i także zjawiłeś się w kuchni chwilę po niej. Słyszałeś w oddali niezrozumienie Dominiki, która była lekko podirytowana zbytnim wtrącaniem się w pogodzenie waszej dwójki swojego chłopaka. 

-Poradzę sobie sama.- warknęła na ciebie Julka, gdy podałeś jej pierwsze naczynie do oczyszczenia.

-Pójdzie nam sprawniej.- stawiłeś się obok niej i zabrałeś za opukiwanie spienionego talerza. 

Podirytowana wywróciła oczami, ale zamilkła. Posłusznie przejmowała od ciebie talerzyki wraz ze sztućcami i oczyszczała je sprawnie, podając ci. Gdy zmywanie dobiegło końca i układała ostatni talerz na suszarce pojawiłeś się za jej plecami, a ona zachłysnęła się powietrzem, kiedy odwróciła się i zwróciła twarzą w twoją stronę. Ułożyłeś dłonie po obu stronach jej bioder, zagradzając jej tym pole ucieczki i przysunąłeś się do niej znacznie. Zajrzałeś jej głęboko w oczy, a następnie spuściłeś wzrok na jej usta. Jej oddech znacznie przyśpieszył. Słyszałeś to i widziałeś po znacznie szybciej unoszącej się klatce piersiowej. Wsparłeś czoło o jej i muskałeś ciepłym oddechem skórę jej policzków. Opuszkami palców gładziłeś jej udo, które skrywało się pod materiałem czarnych rajstop. Łaknąłeś tego pocałunku niczym tlenu, ale tak cholernie obawiałeś się odrzucenia. Po mimo upływu tylu miesięcy odczuwałeś tą chemie, to cholerne przyciąganie między wami. Działaliście na siebie jak magnesy. Nie wytrzymałeś. Naparłeś ustami na jej wargi, topiąc się w ich miękkości. Na początku oparła się, ale później złagodniała. Jej ciało się rozluźniło, a twój język idealnie zgrał się z rytmem jej, tworząc ognisty taniec. Smakowała słodko, wręcz rozkosznie, jak twój własny raj, którym była od dawien dawna już chyba na zawsze. Twoje dłonie zjechały na jej pośladki i przyciągnąłeś ją za nie jeszcze bliżej siebie, mnąc materiał czarnej spódnicy w dłoniach. Oplotła cię nogami w pasie, a ty posadziłeś ją na pobliski blat, zapominając o otaczających was Tomku i Dominice. Działaliście jak mechanizm. Intuicja zawładnęła wami, lecz w pewnym momencie szatynka się opamiętała.

-O nie! Nie ma mowy! - odepchnęła cię od siebie, uderzając dłońmi z całej siły w twoją klatkę piersiową. 

Zeskoczyła z szafki i chwytając kurtkę, popędziła do drzwi, aby po chwili je zatrzasnąć.

-Kurwa!- uderzyłeś dłonią w ścianę. 

-Czy ty musiałeś myśleć chujem w tym momencie? - jęknął niezadowolony Tomasz. 

-A ty czym myślałeś, że teraz ojcem zostaniesz? Tym fistaszkiem w głowie czy tym w spodniach? 

-Nie obrażaj genitaliów mojego chłopaka! Nie są wcale takimi fistaszkami! - oburzyła się do Domcia. 




~*~

Cześć! Moja współautorka się świetnie spisała! Jak widzicie Michał, jednak jest grzeczny i kilka miesięcy rozłąki nie zabiło ich uczucia. A u Fornalków jest sielanka ☺️ Do zobaczenia przy następnym ! Paulka

Witam! 

W końcu po nowym roku przybywam do Was z pierwszym napisanym przez mnie rozdziałem na Misiu i Juli ^^ Ogólnie nie podobał mi się on w pierwszych chwilach po stworzeniu, ale teraz uznaje, że jest całkiem okay, ale bez błysku :P Humorek jest, akcja jest, tylko brak zgody pomiędzy M &J :P No, ale zobaczymy jak to na ich linii będzie ^^ Całuski i do zobaczyska niebawem (o ile Paulka nie jebnie znowu półrocznej przerwy :P ) ;*





Trzydzieści dziewięć

"Gdyby chociaż muzyka  potrafiła zagłuszyć myśli o Tobie." Wlałeś w gardło gorzką ciecz i uśmiechnąłeś się cwanie pod nosem, podry...