wtorek, 23 lipca 2019

Dwadzieścia



“Są dni, kiedy jedynym skutecznym sposobem jest dolanie wódki do kawy…”



Naciągnąłeś na siebie koszulkę wchodząc do kuchni w mieszkaniu brunetki. Rozejrzałeś się niepewnie dookoła, na pierwszy rzut oka nic tu się nie zmieniło, nic z wyjątkiem ciebie Michale. Opadłeś bezwładnie na krzesło stojące w pobliżu, świat jeszcze trochę ci wirował, a w głowie pulsował niemiłosierny ból. Postanowiłeś jednak go zignorować, przymknąłeś powieki rozpaczliwie próbując cokolwiek sobie przypomnieć, jakiś mały szczegół.... Cokolwiek co by poświadczyło, że nie przespałeś się z prezenterką. Cokolwiek... Niestety w głowie miałeś pustkę, jakąś cholerną czarną dziurę. Pozostawało ci jedynie poczekać, aż brunetka się obudzi i zapytać ją o wczorajsze wydarzenia. Gdzieś w tobie tliła się jeszcze nadzieja, że te porozrzucane ubrania, czy wasze nagie okryte jedynie satynową pościelą ciała nic nie znaczyły.... Były  niedorzecznym przypadkiem.... Nie mogłeś czegoś takiego zrobić Julce. Niepewność zaczynała doprowadzać cię do coraz większej frustracji, a stojący na kremowej szafce kuchennej zegar, coraz bardziej irytował cię swoim tykaniem. Jakby odmierzał sekundy do twojego końca. Sięgnąłeś do kieszeni po telefon i wystukałeś krótkiego sms-a do Fornala, by po ciebie podjechał, bo sam byś nie dał rady chyba dotrzeć do swojego domu, a przy okazji musiałeś chyba się komuś wygadać. Słysząc skrzypnięcie drzwi podniosłeś obolałą głowę i skierowałeś wzrok w stronę wejścia. Brunetka stała oparta o futrynę, ubrana jedynie w szlafrok i patrzyła na ciebie z zakłopotaniem, malującym się na jej twarzy.
- Nie wyszedłeś? - spytała podchodząc bliżej ciebie. Nie potrafiłeś już dłużej znieść tego oczekiwania.
- Iza, czy my....? - twoje błękitne oczy wpatrywały się w nią z nadzieją, tak bardzo modliłeś się w duchu, by teraz zaprzeczyła, by powiedziała, że do niczego nie doszło...
- Niczego nie pamiętasz? - pokręciłeś ze zrezygnowaniem głową -  Nie wiem jak do tego doszło, ale tak spędziliśmy ze sobą noc. Michał ja cie bardzo przepraszam, za dużo wypiliśmy.... - złapała cię za dłoń siadając naprzeciw ciebie i zaczęła się tłumaczyć - Nie planowałam tego. - Natychmiast się od niej odsunąłeś, wyrywając swoje dłonie z jej uścisku.
 -To był mój największy błąd. - powiedziałeś niczym w amoku - To się nigdy nie powinno wydarzyć... Nigdy...
- Misiek... Jeśli chodzi o nią... Nikt się nie dowie obiecuje. - spojrzała na ciebie, wyraźnie skruszona.
- Dzięki... Nie chciałbym, by Julka dowiedziała się o tym od kogoś obcego. Ona musi się dowiedzieć ode mnie. - Izabela spojrzała na ciebie zaskoczona. I pokręciła z niedowierzaniem głową, nie rozumiesz co takiego ją zszokowało. Kochałeś Julię całym sobą, przysięgałeś jej, że będziesz z nią szczery. Nawet jeśli będziesz dla niej już nikim, ona musi poznać prawdę. Popatrzyłeś ponownie na Izę, która wyraźnie posmutniała. Chyba zaczynałeś powoli rozumieć, ją potrafiłeś bez problemu oszukiwać i nie miałeś najmniejszych wyrzutów sumienia, zdradzając ją.... - Pójdę już. Trzymaj się. - nie czekając nawet na jej odpowiedź wyszedłeś pośpiesznie z mieszkania Izabeli. Nie chciałeś tam przebywać ani sekundy dłużej,  nie chciałeś być już w miejscu, w którym dokonałeś egzekucji na swojej wielkiej miłości. A może ty nie zasługiwałeś na to, by ktoś tak bardzo cie kochał? Skoro nie potrafisz dochować wierności tej jedynej ....
Chłodne poranne powietrze okrywało nieprzyjemnie twoje ciało, było ci źle. Czułeś zapach budzącego się do życia miasta, ten sam zapach wdzierał się zawsze przez otwarte okno sypialni, w której spałeś wraz z otuloną twoimi ramionami Julią. A teraz... A teraz czułeś obrzydzenie do samego siebie, nie będziesz mógł patrzeć na siebie w lustrze, a co dopiero spojrzeć w śliczne oczy Julki....
- Co ja najlepszego zrobiłem?! - krzyknąłeś zdenerwowany i usiadłeś na betonowych schodach pod blokiem, chowając twarz w dłoniach. Byłeś na siebie wściekły, nie pojmowałeś jak mogłeś jej to zrobić... Przecież ją kochasz jak nikogo innego, przecież przy niej znika świat, a czas staje w miejscu, przecież jest tą jedyną. Jakim cudem  mogłeś pozwolić sobie na dotykanie innej kobiety, to Julkę miałeś kochać już na wieczność i tylko z nią spać... Nie potrafiłeś tego pojąc, to było dla ciebie za wiele...
- A nie mówiłem?! - usłyszałeś nad sobą. Podniosłeś głowę i zobaczyłeś przed sobą zmartwioną twarz Tomka, który niewiele myśląc usiadł  obok ciebie.
- Tak, miałeś kurwa racje. Przespałem się z nią i jestem zwykłym chujem. - warknąłeś. Fornal tylko westchnął i pokręcił głową.
- Pamiętasz coś chociaż? - spytał łapiąc cię za ramię. Pokręciłeś ze zrezygnowaniem głową. Czułeś się tak bardzo bezradny. Irytowało cię to, że nie mogłeś już cofnąć czasu..
- Mam czarną dziurę głowie. Jakiś kompletny kosmos... Ale Iza niestety wszystko pamięta... - mruknąłeś, nawet nie patrząc na przyjaciela.
- I ty jej uwierzyłeś? - spytał wyraźnie zdumiony - Przecież wiesz jakie są byłe laski?
- Daj spokój, dlaczego miałbym jej nie wierzyć? Tomek ja się nią obudziłem bez ciuchów, to chyba wystarczający dowód... - oparłeś brodę o kolana - Zdradziłem Julkę... - dłonie coraz bardziej ci drżały, a w głowie panował kompletny   chaos. Nie potrafiłeś zebrać myśli, a z każdym kolejnym zdaniem twoje oczy coraz bardziej ci się szkliły.
- W sumie nie do końca zdradziłeś. Nie jesteście już razem więc... - zaczął ale ty mu natychmiast przerwałeś, nie mogąc tego dłużej słuchać.
- Co ty pieprzysz za głupoty! To, że nie jesteśmy razem nie znaczy, że jej nie zdradziłem! Łączy nas coś wyjątkowego i niepowtarzalnego, a ja przespałem się z byłą. Wkurzałem się na nią, a sam zrobiłem coś gorszego. Zdradziłem naszą miłość! Rozumiesz?! To nie powinno się stać, nawet po alkoholu nikt inny nie powinien mnie interesować. Nienawidzę siebie! - Tomasz patrzył na ciebie wyraźnie zaniepokojony i chyba nie miał pojęcia co ci odpowiedzieć.
- Powiesz jej? - głupszego pytania chyba nie mógł sobie wymyślić.
- Powiem. Nie wiem jak, ale powiem. Zasługuje na to, choć pewnie ją to zrani. - powiedziałeś już znacznie ciszej. Tego się bałeś najbardziej, nie tego, że cie znienawidzi, nie tego że nigdy jej już nie zobaczysz, ale tego, że będzie przez ciebie płakała, że zadasz jej ogromnie cierpienie.  Byłeś na siebie tak bardzo zły, nie potrafiłeś się uspokoić, myśląc o tym jak bardzo zniszczysz jej serce. Nie byłeś już tym samym Michałem, kochałeś do szaleństwa tylko jedną kobietę o ciemnych oczach i słodkim uśmiechu. Tym bardziej było dla ciebie niepojęte, że mogłeś smakować ciała, kogoś innego. Nie zasługiwałeś na nią. To jest niewybaczalne, wiesz o tym. Wiesz o tym, że tej nocy straciłeś ją już bezpowrotnie... Wiesz, że już nigdy nie skosztujesz jej ust, nie usłyszysz śmiechu, nie będziesz planował wspólnej przyszłości. Tej nocy zniszczyłeś wszystko co było między wami, nie da się tego odbudować, bo ona nigdy ci nie zaufa. Nawet jeśli ona wcześniej cię okłamywała, to ty zrobiłeś coś o wiele gorszego i na to nie ma usprawiedliwienia. Czułeś się jak ostatni śmieć....  



***
“To całkiem miłe i piękne kiedy ktoś potrafi sprawić, że Twoje serducho bije szybciej nawet wtedy, kiedy Ty nie chcesz, żeby ono w ogóle biło.”
***


Twoje błękitne oczy wpatrywały się w ciemnoszare chmury wiszące nad radomskimi blokami. Oparłeś się o siedzenie samochodu i kątem oka zerknąłeś na blok znajdujący się na przeciw radomskiej siłowni.  Przymknąłeś oczy i delikatnie się do siebie uśmiechnąłeś, gdy przez głowę przemykały ci obrazy wszystkich nocy i poranków spędzonych w jej mieszkaniu, zdającym się zaledwie kilkadziesiąt metrów od ciebie... Pamiętałeś doskonale, każdy jej ciepły dotyk, każde muśnięcie jej warg, każde jej czułe słowo, każdy jej uśmiech....  Szkoda, że to wszystko zostało tylko w twoich wspomnieniach.... Westchnąłeś smutno i spojrzałeś na szyld doskonale znanej ci siłowni, sięgając po torbę treningową, znajdującą się na tylnym siedzeniu twojego auta. Zatrzymałeś się nagle i skupiłeś wzrok na miętowym materiale wystającym z pod siedzenia. Sięgnąłeś dłonią po swoje znalezisko i zamrugałeś szybko, czując jak twoje oczy zaczynają cię piec... Pamiętasz, jak pewnego chłodnego dnia, owijała sobie tą apaszką szyję, a teraz ona wciąż pachniała nią. Zaciągnąłeś się tym cudownym zapachem, niczym narkoman ulubionym rodzajem narkotyku. I jak ty miałeś jej powiedzieć, że zdradziłeś waszą miłość? Jak mogliście to wszystko tak sobie skomplikować?  Najpierw te wszystkie jej kłamstwa, a potem ty...  Czułeś potęgującą się w tobie coraz większą frustracje. Zerknąłeś ponownie w stronę radomskiej siłowni, marzyłeś o tym by wyładować jak najszybciej wszelkie emocje, złość na siebie, na szatynkę  i na wszystko dookoła. W jednej chwili przypomniał ci się tamten poranek w mieszkaniu brunetki....  Było ci tak bardzo wstyd, nie potrafiłeś zrozumieć dlaczego poddałeś się tamtej nocy Izie, nie mogłeś uwierzyć, że byłeś zdolny zdradzić Julię, ale nie miałeś też powodu, by nie wierzyć Izabeli.  Zachowałeś się jak skurwiel i żaden alkohol cię nie usprawiedliwiał, wiedziałeś o tym doskonale. Wściekałeś się na Julkę, a sam w tym momencie nie byłeś lepszy.. Wiesz, że musisz z nią porozmawiać i powiedzieć jej o wszystkim, nawet jeśli po tym co usłyszy znienawidzi cię do reszty.....  Byłeś pewny, że tak się stanie, ale okłamywanie jej niczego tutaj nie da. 
- Przynajmniej nauczyłaś mnie co to wyrzuty sumienia. - prychnąłeś do siebie i ze złością otworzyłeś drzwi zarzucając na ramię torbę z logo twojego klubu.  Nagle czas stanął w miejscu, szum radomskich ulic  ucichł, a reszta przechodniów gdzieś się rozmyła. Twoje błękitne tęczówki chłonęły widok szatynki idącej przed siebie, która miała na sobie twoją ulubioną sukienkę, ukrytą częściowo pod skórzaną kurtką. Z każdym jej kolejnym krokiem twoje serce coraz bardziej drżało, a płucom coraz bardziej brakowało powietrza. Nie zwróciłeś nawet uwagi jak twoja torba ląduje gdzieś na chodniku.  Patrzyłeś jedynie jak chłodny wiatr rozwiewał jej włosy, a jej śliczne oczy były ukryte pod ciemnym okularami. Nie kontrolując nawet tego co robisz, podbiegłeś szybko w jej kierunku. 
- Julka! - szatynka natychmiast się zatrzymała niczym sparaliżowana i powolnym ruchem odwróciła się w twoją stronę - Cześć... - powiedziałeś cicho, a ona natychmiast spuściła wzrok
- Co tu robisz? -  spytała chłodno. Czym trochę cię zaskoczyła, ale z drugiej strony czego mogłeś się spodziewać.... 
- Idę  na siłownie, ale... - przegryzłeś niepewnie wargę. - Ale mam chwilę. Możemy porozmawiać? - spytałeś, a ona szybko pokręciła głową.
- Nie. - odpowiedziała stanowczo... 
- Na prawdę nie uważasz, że powinniśmy? - mruknąłeś mierząc ją niespokojnie  swoim błękitnym wzrokiem 
- Nie wracam już do przeszłości Michale. Przepraszam, ale śpieszę się. - wyminęła cię pośpiesznie, jednak ty nie dałeś za wygraną. Złapałeś ją szybko za rękę i zdecydowanym ruchem przyciągnąłeś do siebie, sprawiając, że znajdowała się kilkanaście centymetrów od ciebie. Jej bliskość zaczęła mieszać ci w głowie, a słodki pociągający zapach, sprawiał, że budziły się w tobie głęboko ukryte pragnienia smakowania jej. Próbując uspokoić szalejące w tobie emocje, podniosłeś do góry głowę łapiąc nerwowo powietrze. Zmarszczyłeś brwi, patrząc na pochmurne niebo.
- Dzisiaj nie ma słońca.... - stwierdziłeś wbijając w nią ponownie swoje błękitne tęczówki. 
- Mam zapalenie spojówek... - opuściła głowę, widząc twoje podejrzliwe spojrzenie. Pokręciłeś głową i zdjąłeś jej przeciwsłoneczne okulary. Nagle w twoim ciele zaczęła rodzić się ogromna furia, gdy zobaczyłeś sporych rozmiarów siniaki, znajdujące się przy jej ślicznych oczach...
- On ci to zrobił?! - krzyknąłeś zdenerwowany, a zarazem przerażony - Zabije skurwiela! - zacisnąłeś dłonie w pięści. 
- Złożyłam papiery rozwodowe, to mam tego efekt. - westchnęła smutno, spojrzałeś na nią zdumiony, nie sądziłeś, że tak szybko to zrobi - Ale ciebie nie powinno to już obchodzić. - zaznaczyła wyraźnie.
- Co ty mówisz?! - tym stwierdzeniem wyraźnie cię zirytowała. -  Wszystko co dotyczy ciebie mnie obchodzi. Obiecałem ci, że nie dam ci zrobić krzywdy. - pogładziłeś dłonią jej aksamitny w dotyku policzek. Ona przymknęła oczy, w których gromadziły się łzy. 
- Nie Misiek. Dziękuję za twoją pomoc, ale ta sprawa  już cię nie powinna interesować, rozumiesz? A teraz naprawdę muszę już iść. - wiedziałeś, że tak tego nie zostawisz, musiałeś coś wymyślić. Przecież on nie może traktować jej w ten sposób! Tylko czy ty nie zranisz jej jeszcze bardziej?
- Poczekaj, ja muszę ci coś ważnego powiedzieć. - powiedziałeś ściszonym głosem, w odpowiedzi usłyszałeś jedynie jej prychniecie. 
- Ty? Gdy ja cie prosiłam żebyś poświecił mi kilka sekund i mnie wysłuchał, powiedziałeś, że dla ciebie już nie istnieje. A zatem skoro dla ciebie jestem nikim, z
ostaw mnie wreszcie w spokoju. Cześć. - warknęła odwracając się od ciebie. Patrzyłeś jak jej sylwetka się od ciebie oddala.... Nie mogłeś zatrzymać jej siłą, ani tutaj stać i krzyczeć "zdradziłem cię z Izą", żeby się dowiedziała. Nie wiesz jeszcze jak to zrobisz, ale musisz znaleźć sposób, by jej wszystko wyznać. Zasługiwała na prawdę, choć to pewnie będzie wasza ostatnia rozmowa.... A tobie pozostanie, umieranie z tęsknoty za nią i zaciąganie się zapachem jej apaszki..


_______


Hej!
Przepraszam, że tyle mi się zeszło. :( Rozdział niemal w całości musiałam pisać od nowa, bo mi gdzieś przepadł w odmętach mojego komputera.... :(  Ale już jest !
Zostawiam was z naszym zagubionym Misiem. ;) Co sądzicie o jego sytuacji? 

POZDRAWIAM !!!
Paulka

Ps.  Jesteśmy wraz z Misiem z wami już rok ! <3  


Hello Kochane ^^
Znowu z poślizgiem, ale tutaj inaczej się nie da haha 😀

Za to akcja chyba powinna Wam wynagrodzić naszą trochę trwającą nieobecność, lecz uwierzcie nam staramy sie ile da by rozdziały były dopracowane i wysokiej jakości 😉 Paula spisała się z tym bałganem w życiu Michala świetnie :3 Zobaczymy jak ja się sprawdzę w kolejnym odcinku, który postaram się wrzucić na czas, choć matma zabiera sporo czasu 😀 Całuję i do zobaczenia za dwa tygodnie! 😘
Ps. Dziękuję Pauli, że tyle ze mną wytrzymała tutaj i nie tylko tutaj a na Facebooku w długich rozmowach haha :D 

Trzydzieści dziewięć

"Gdyby chociaż muzyka  potrafiła zagłuszyć myśli o Tobie." Wlałeś w gardło gorzką ciecz i uśmiechnąłeś się cwanie pod nosem, podry...