piątek, 24 stycznia 2020

Dwadzieścia dziewięć



"Wszystkim mówię, że nie pamiętam swoich snów. 
Jak mogłabym ich nie pamiętać skoro co noc śnisz mi się Ty."




Widziałeś rozbawienie w ciemnych oczach szatynki, kiedy składała starannie twoje bokserki z wzorem awokado do torby. Wymierzyłeś w jej kierunku jedną z kul i posłałeś cwany uśmiech, dając jej do rozumienia, aby zaprzestała chichotać z twojej bielizny. Wzniosła bezbronnie dłonie ku górze i przyrzekła już więcej tego nie czynić. Jej roześmiana twarz przywołała na siebie twój wzrok dłużej niż powinna, ale nie mogłeś nic na to poradzić, że wolałeś ją podziwiać od bieli ścian, której miałeś już serdecznie dość. Sunąłeś spojrzeniem za jej drobną sylwetką przemieszczającą się sprawnie po szpitalnej sali w celu zebrania twoich rzeczy. Miałeś zamiar zrobić to sam, lecz dziewczyna narzuciła ci wyręczenie w tym, za co teraz byłeś jej naprawdę wdzięczny, gdyż od twojego bagażu biła sterylność i porządek. Takiego efektu na pewno sam był nie potrafił odtworzyć. Wzniosłeś nikle kącik ust, kiedy twoja towarzyszka wygładziła dłonią pościel łóżka do niedawna zajmowanego przez ciebie i zerknęła na ciebie, podnosząc torbę z podłogi. Gdy próbowałeś jej ją za wszelką cenę wyrwać zaprezentowała ci swój język i wyminęła w przejściu, lekko się o ciebie ocierając biodrami.
-Tak, tak. Znęcaj się nad kaleką.-skomentowałeś pod nosem.
Mimowolnie twoje siwo-błękitne tęczówki spoczęły na jej pośladkach wciśniętych w materiał jasnych dżinsów. Pokiwałeś z uznaniem głową nad ich kształtna budową i gdy dziewczyna zadarła na ciebie spojrzenie momentalnie odwróciłeś wzrok od jej ciała w bok.
-Widziałam!- parsknęła rozbawiona, kręcąc głową.
-Ale co?- odparłeś, wzruszając ramionami.
-Michaś, przestań! Przecież obczajasz mi dupę od samego początku!-wypowiedziała.
Zmarszczyłeś brwi, badając ją pełnym zaintrygowania jej słowami wzrokiem, który wyrażał także zdezorientowanie. Twarz Julki momentalnie pobladła, a jej sylwetka zastygła w bezruchu.  Zupełnie tak jakby zdała sobie z sprawę z tego, że zrobiła coś złego, jakby dotarło do niej co właściwie uczyniła, a ty nie rozumiałeś jednego Michale. Dlaczego niby spoglądałeś wcześniej na pośladki swojej przyjaciółki, posiadając dziewczynę? Rozwarte usta szatynka zakryła dłonią, aby po chwili głośno przełknąć ślinę i wydusić z siebie nieśmiało:
-To znaczy…-wychrypiała.- Choć szybko bo winda nam ucieknie!- dodała i pociągnęła cię w kierunku dźwigni.
Wpadłeś wraz z nią do wnętrza metalowej puszki lekko zdyszany i ukradkiem przyglądałeś się jej, próbując rozgryźć jej nieodgadnione dla ciebie zachowanie. Nagle wydawała się być tak cholernie spięta i zestresowana jak przed waszą pierwszą rozmową w radomskim szpitalu. Dlaczego w jednej chwili z roześmianej, wesołej dziewczyny zmieniała się w rozsądnie stąpającą po ziemi i zważającą na każdy gest? Westchnąłeś głośno do swoich myśli i przemieszczając się o kulach dotarłeś do jej samochodu. Tymczasem ona z utkwionym w podłożu wzrokiem przemierzała dystans dzielący was od jej auta zupełnie tak jakby coś solidnie rozważała. W chwili zapięcia pasów wasze spojrzenia skrzyżowały się na jednej linii. Zachłysnąłeś się powietrzem, będąc pod wrażeniem jej pięknej barwy oczu. Czekoladowe tęczówki wpatrywały się w twoje z nieodgadnionym błyskiem rozpryskującym się na ich powierzchni, który cię hipnotyzował. Skrywał coś co chciałeś rozwikłać.
-Nie byliśmy tylko przyjaciółmi, prawda?-sapnąłeś, zbliżając się ku jej twarzy.
-Michał…-wydyszała zakłopotana, spuszczając wzrok i znowu to cholerne zachwianie.
-Powiedz mi prawdę. –zażądałeś stanowczo, splatając ramiona na klatce piersiowej.
-Nie.. nie  mogę.-szepnęła i mogłeś przysiąc, że w jej oczach zalśniły łzy.
Przekręciła kluczyk w statyce i sprawnie włączyła się do ruchu ulicznego, wlepiając wzrok w jezdnie, a ty przez cały ten czas śledziłeś każde jej posunięcie. Łaknąłeś ją rozpracować jak bombę, w odpowiedniej kolejności odciąć różne kable, rozprowadzić na części i wreszcie poznać mechanizm jej działania. W tym przypadku sekret jaki skrywała, gdyż jakiś chowała za swoimi murami, nie pozwalając się sobie całkowicie przed tobą otworzyć. Podczas każdej wizyty opowiadała ci wiele o was, ale często milkła na moment jakby rozważała odpowiedni dobór słów, a tak nie zachowywała się przyjaciółka. Takowa miała bez obaw rzucać słowa jak pociski, bez zastanowienia dzielić się swoimi myślami. Ona taka nie była.
-Julka.-mruknąłeś, uraczając ją kolejnym dzisiejszego dnia spojrzeniem i nieśmiało nakrywając jej dłoń swoją.
-Słucham?-nie oderwała wzroku od drogi, lecz mocniej zacisnęła rękę wokół twojej.
-Dlaczego coś przed mną ukrywasz?-rzuciłeś pewnie.
-Żałuję, że Fornal po ciebie nie przyjechał.-warknęła pod nosem podirytowana.- Michaś, rozumiem twoje obawy, ale zaufaj mi. To nie ja cię okłamuje.- wypuściła głośno powietrze, a jej ciepły ton otulił twoje uszy, rozbrzmiewając jak mantra w twojej głowie.
-W takim razie kto?- irytacja powoli brała nad tobą górę.
-Tego musisz dojść sam, bo ja nie jestem z tych co wsypuje.
-Już wiem czemu się z tobą przyjaźnie. Równa z ciebie babka.
Miałeś wrażenie, że wraz z opuszczeniem tych słów przez twoje usta przez jej twarz przebiegł pewnego rodzaju grymas. Uwolniła dłoń z twojego uścisku i dołączyła ją do drugiej, mocniej oplatając kierownice. Jej knykcie wyraźnie pobledły, a broda delikatnie zadrżała jakby za chwilę miała zacząć cicho łkać. Ten impuls jeszcze bardziej dał ci do myślenia i powodował, że twój umysł kipiał od nadmiaru różnorakich scenariuszy. A może Tomasz jednak był z Julką i to on cię okłamał, nie powiadamiając cię o ich związku? Choć reakcja przyjmującego na odwiedziny Izy oraz twoje pełne niezadowolenia słowa wymierzone w kierunku jej osoby odnośnie pary jaką stał się siatkarz i szatynka nie spowodowały wcale u niego nad wyraz mocnej reakcji czy przerażenia, że coś się wyda,  a wściekłość. Jego jasne zazwyczaj oczy wyraźnie pociemniały, kiedy zwróciła się do niego. Zupełnie tak jakby to Krzan stała za czymś co nie odpowiadało twojemu przyjacielowi.
-To ona, tak?-mruknąłeś, przenosząc wzrok z nad tafli szkła na twoją przyjaciółkę.- To ta cała Izka robi tutaj aferę?
-Brawo Einsteinie.- klasnęła w dłonie szatynka. –Żeby nie było ja jej nie wsypałam. Sam do tego doszedłeś. –wzniosła dłonie w geście obrony.
Zaśmiałeś się pod nosem. Zaczynałeś ją naprawdę mocno lubić, Michale. Chwilę później wspinałeś się po krętych schodach prowadzących na odpowiednie piętro, podziwiając Julkę, która podążała przed tobą z wielką torbą na ramieniu i służyła ci za przewodnika, gdyż nie byłeś  w stanie sobie przypomnieć nawet lokacji twojego mieszkania. Przekręciłeś kluczyk w zamku i naparłeś dłonią na chłodną klamkę, rozwierając drzwi przed szatynką. Ta nagrodziła cię subtelnym pocałunkiem w policzek i wtargnęła do twojego lokum. Bez żadnego problemu odnalazła kuchnie i zważając na panujący na dworze chłód postawiła na blacie dwa kubki oraz wypełniła elektryczny czajnik wodą. Z uniesioną brwią, przyglądałeś się jej jak panoszy się po twoich skromnych progach, dochodząc do wniosku, że zachowuje się jakby przebywała u siebie. Może przed wypadkiem mieliście tak dobre kontakty, że bywała tutaj codziennie? Postawiła przed tobą parujące naczynie i opadła na wolne miejsce obok na sofie w salonie. Dzierżąc w dłoniach porcelanę westchnęła głęboko z wzrokiem wbitym w plazmowy ekran telewizora, czym przywołała twoje zaintrygowane spojrzenie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym, żebyś wszystko pamiętał.-wymruczała słabo.
Coś wewnątrz ciebie sprawiło, że zrobiło ci się jej cholernie żal. Z każdą chwilą spędzoną w jej obecności miałeś wrażenie, że to ona najbardziej ucierpiała na twojej utracie pamięci. Oberwała od losu w najmniej odpowiednim momencie, a głos z tyłu głowy podpowiadał ci, że w dziwny sposób byliście ze sobą zżyci. Ta drobna szatynka posiadała w sobie coś, że uwielbiałeś z nią spędzać czas. Odłożyłeś kule obok kanapy i zarzuciłeś ramie na jej bark, przyciągając ją do siebie pewnie. Wtuliła się w ciebie ufnie, przymykając powieki, a ty podziwiałeś jej nieskazitelną twarz niepokrytą ani gramem makijażu, rozwodząc się nad tym jak bardzo była wyjątkowa i piękna w dzisiejszych czasach, kiedy każda kobieta pokryta była tonami sztuczności. Jej słodki zapach, który już dawno zdążyłeś polubić, wdarł się do twoich nozdrzy, powodując, że miałeś ochotę mruknąć z rozkoszy, ale się powstrzymałeś. Nagle twoim błękitnym oczom ukazał się malutki fragment fotografii spoczywającej pomiędzy pilotem do telewizora a zeszytem z zapiskami siłowni. Zaabsorbowany delikatnie odsunąłeś od siebie Julkę i sięgnąłeś po wywołane zdjęcie. Dziewczyna oplatała cię ramionami wokół szyi, a jej twarz wystawała z nad twojego ramienia. Wystawiała język do obiektywu, a jej oczy radośnie się śmiały. Obok widniał Tomek, który obejmował cię przyjacielsko ramieniem i odsłaniał swoje śnieżnobiałe uzębienie. Zważając na wasz luźny, lecz dość niecodzienny strój  wnioskowałeś, że okoliczności nie należały do zwyczajnych.
-Świętowaliśmy razem wasze urodziny na domówce u Forniego.-wyjaśniła dziewczyna, spostrzegając twoje zainteresowanie kawałkiem papieru.
-A gdzie Iza? Skoro to było w sierpniu to byliśmy już razem.-popatrzyłeś na nią z niezrozumieniem.
-Nie mogę tak dłużej.-szepnęła, kręcąc głową.
Zmarszczyłeś brwi totalnie oszołomiony jej słowami oraz łzami źrebiącymi tor w jej bladych policzkach. Zacisnęła mocniej usta, aby powstrzymać szloch, a ty niepewnie wyciągnąłeś dłoń w jej kierunku. Opuszkiem palca starłeś oznakę słabości z jej twarzy, czym spowodowałeś u niej blady uśmiech. Poderwała się z miejsca i pośpiesznie pobiegła do wyjścia, zatrzaskując za sobą drzwi. Ponownie zostałeś na pastwę losu z bałaganem w głowie. Wszystko przez to cholerne zdjęcie. Dlaczego tak impulsywnie na nie zareagowała? Czy powiedziałeś coś złego?
-Mam już tego dosyć!- warknąłeś, uderzając dłonią w stolik.
-Stary, co się dzieje?-zmartwiony wzrok siwo-błękitnych tęczówek został utkwiony w twojej twarzy.
-W tej chwili mówisz mi o co w tym wszystkim chodzi!


_________________________________

Cześć 🙂 Przebywamy z nowym rozdziałem, moja współautorka świetnie się z nim uporała. Jak widzicie Julka i Michał ponownie się do siebie zbliżają, nawet jeśli on zbyt wiele nie pamięta.
Także miłego czytania i do zobaczenia niedługo.
Pozdrawiam!
Paulka

Hejka! ^^
Ciężko się pisało o relacjach tej dwójki w tym rozdziale, ale chyba wyszło całkiem nieźle ;3 Przynajmniej mi się podoba, a czy Wam? Dajcie mi koniecznie znać w komentarzach :D Misiek i Julka znowu mają się ku sobie, ale widnieje pomiędzy nimi dziwne napięcie. Jak myślicie Tomek wyjawi prawdę Michałowi? Całuję i do zobaczenia za tydzień ;*




sobota, 18 stycznia 2020

Dwadzieścia osiem


Nigdy nie wiesz kiedy po raz ostatni widzisz kogoś.
Nie wiesz o tym, że kłócisz się z kimś ostatni raz, kochasz ostatni raz,
albo po raz ostatni patrzysz w oczy tej osoby.



Patrzyłeś w biały sufit i próbowałeś jakoś połączyć informacje, których dostarczyła ci wczorajszego dnia brunetka. Musisz przyznać, że była naprawdę piękną kobietą, której oczy aż się śmiały na twój widok. Pewnie cię kochała, ale ty nie mogłeś sobie niczego przypomnieć. Miałeś totalną pustkę w głowie, jakby ktoś skasował ci wszystkie dane ze wspomnieniami. Nie potrafiłeś Izie odpowiedzieć na jej wyznania miłości, nie potrafiłeś nawet sobie przypomnieć żadnej z opowiedzianych przez nią historii, jak się poznaliście, czy jak pierwszy raz powiedziałeś jej, że ją kochasz... Nic... Czułeś frustrację, wiedziałeś że brunetka na pewno  poczuła zawód, że jej nie pamiętasz. Jednak nie miałeś powodu, by jej nie wierzyć. Była prezenterką telewizyjną i nawet pokazała ci kilka artykułów o was napisanych w portalach plotkarskich. Podobno byliście bardzo zakochani.... Westchnąłeś i odwróciłeś głowę w kierunku drzwi, które właśnie się otworzyły. Popatrzyłeś na wysokiego chłopaka, który się szeroko do ciebie uśmiechnął. 
- Cześć, Tomek jestem, mogę ? - puścił ci oczko.  Miałeś wrażenie, że jest bardzo pozytywną osobą, skinąłeś głową, a on usiadł przy twoi łóżku rozglądając się po wnętrzu. 
- Tytus? - spytałeś. On  pokiwał głową zaskoczony - Iza mi powiedziała. - dodałeś, by nie robić mu nadziei, że coś sobie przypomniałeś.
- No tak Iza... - powiedział dość nieprzyjemnie.
- Nie lubicie się? Wydaje się być bardzo miłą i ciepłą osobą, ale przecież ja niczego nie wiem. - rozłożyłeś bezradnie ręce, czym rozbawiłeś swojego przyjaciela.
- Jest miła, choć ostatnio nie pałamy do siebie sympatią, ale  mniejsza o to. Jak się czujesz? - dopytywał, a ty nie miałeś pojęcia co masz mu odpowiedzieć, bo jak miałeś się czuć mając dziurę w głowię?
- Wkurwia mnie to już, Iza, mama.... Wszyscy do mnie coś mówią, a ja nawet nie wiem kto to jest... Nie potrafię im niczego odpowiedzieć, czuje że się na mnie zawodzą, a ja cholera nic nie mogę zrobić... Fajnie, że wpadłeś mam wrażenie, że mieliśmy super kontakt. - uśmiechnąłeś się w stronę Tomka zmieniając temat, on pokiwał żywiołowo głową.
- Stary co my wyprawialiśmy, przyniosę ci kilka filmików z naszymi wyczynami. Mamy świetną ekipę znajomych, ale tylko jedna osoba mogła tu przyjść, bo lekarze są dość surowi w tej sprawie. My dwaj trzymamy się najbardziej ze sobą i nawzajem sobie pomagamy w trudnych chwilach, nawet mamy urodziny w ten sam dzień. - mówił jak najęty, pokazując ci zdjęcia całej waszej drużyny. - Mam coś jeszcze... -  podał ci swój telefon i włączył filmik, na którym widziałeś kilkunastu mężczyzn ubranych w czarne koszulki, z logo chyba waszego klubu. Każdy z nich życzył ci szybkiego powrotu do zdrowia i na siatkarskie parkiety. Wydawało ci się, że jesteście naprawdę bardzo dobrze zgraną drużyną, a ty chyba byłeś ważną częścią. Tomek ze spokojem opowiadał ci o każdym z chłopaków i odpowiadał na twoje wszelkie pytania, dotyczące każdego z nich, ale tez pracy w klubie i twojej roli w nim.
- Dziękuję ci, trochę mnie odciągnąłeś od tego   ciągłego myślenia. Muszę przyznać, że to interesujące poznawać siebie z ust innych. Ale tobie ufam i mimo tego że po raz pierwszy pierwszy, czuję że byłeś kimś ważnym.  - posłałeś mu ciepły uśmiech-  A mogę jeszcze o coś ciebie zapytać? A raczej o kogoś... - spojrzałeś na niego z cwanym uśmiechem. Fornal pokiwał ci głową. - Chodzi o tą szatynkę... Julkę, o ile dobrze pamiętam. Długo się znamy? Dlaczego jej tu nie ma ?
- Znacie się kilka miesięcy, a tak jak mówiłem, lekarz pozwolił tu wejść tylko jednej osobie...- miałeś wrażenie, że trochę się zmieszał... - A co spodobała ci się? - zapytał żartobliwie, za to ty poczułeś się dziwnie. Przypomniałeś sobie w głowie wczorajszy obraz szatynki, musisz przyznać sam przed sobą, że była naprawdę piękna, ale to dziewczyna twojego przyjaciela... Pokręciłeś głową by dogonić wszelkie pochlebne myśli na jej temat  i się uśmiechnąłeś.
- Jest śliczna, ale nie zapominaj, że niczego o niej nie wiem. - odpowiedziałeś mu żartując  - Ty za to pewnie znasz nawet rozmiar jej stanika. - poprawiłeś się na poduszce i poklepałeś go po ramieniu. Miałeś wrażenie, że Tomek zrobił zdezorientowana minę, jakby nie rozumiał o co ci chodzi.
- Powiem ci, że charakter ci się przez ten wypadek nie zmienił i takie żarciki wciąż u  ciebie w cenie.  - parsknął  śmiech, jednak  nie było w tym już  tej samej szczerości, co  jeszcze kilka chwil temu. Czyżbyś czegoś tutaj nie wiedział?
- Nie wiesz tego?  Przecież to twoja dziewczyna... Widziałem, jak się przytulaliście na korytarzu. - dodałeś przyglądając mu się z uwagą. Oczy Tomasza się powiększyły, patrzył na ciebie zdumiony
- Jaka moja dziewczyna? Przecież my nie jesteśmy razem! - powiedział wyraźnie zaskoczony - Skąd ci się to wzięło? 
- Iza mi tak powiedziała... Kłamała? - spytałeś lekko skołowany całą sytuacją.
- Wiesz Michał...  - wypuścił powietrze nerwowo się rozglądając - Julka ostatnio miała trudny czas w swoim życiu, spędzaliśmy dużo czasu razem i starałem się  jej pomagać najlepiej jak umiem. Dodatkowo jeszcze bardzo się o ciebie martwiła, podobnie jak ja, wspieraliśmy się nawzajem i może dlatego Izka tak o nas pomyślała. Przyjaźnimy się z Julą, jest naprawdę wyjątkowa, ale nigdy nie potrafiłbym z nią być... - poczułeś się dziwnie, spojrzałeś w jego szare tęczówki, mówił prawdę, w to nie wątpiłeś, ale sam siebie w tej chwili nie rozumiałeś. Gdzieś w środku poczułeś jakąś dziwną radość z takiej odpowiedzi Tomka... Nie umiałeś wytłumaczyć dlaczego, postanowiłeś jednak trochę podrążyć temat, licząc że dowiesz się jeszcze czegoś o pięknej Julii.
- No dobrze, ale skoro ona jest tak wspaniała, to dlaczego nie  mógłbyś z nią  być? - badałeś wzrokiem swojego przyjaciela, który nerwowo wyłamywał palce
- Bo.... - spuścił wzrok
- Witaj kochanie. - usłyszałeś ciepły kobiecy głos. Podniosłeś natychmiast wzrok i zobaczyłeś brunetkę, która z promiennym uśmiechem do ciebie podeszła i musnęła delikatnie twój policzek - Jak się czujesz?
- Dlaczego mi powiedziałaś, że oni są razem, nie mając o tym pojęcia? - odsunąłeś się od niej i wskazałeś na Fornala
- A nie jesteście ? -  spojrzała zaskoczona na twojego przyjaciela. Tomasz jedynie ironicznie prychnął  - Cały czas byłam pewna, że łączy was coś więcej, zwłaszcza po tym jak Julka się do ciebie wprowadziła. - posłała mu perlisty uśmiech
- Dobrze wiesz, że ma problemy z mieszkaniem. Nie pleć bzdur. - warknął w jej stronę, jednak brunetka była niewzruszona. 
- Szkoda, pasowalibyście do siebie. - dodała  poprawiając swoją  granatową sukienkę. Fornal natomiast mierzył ją wściekłym wzrokiem od góry do dołu, miałeś wrażenie, że ledwo się powstrzymuję od powiedzenia jej ciętej riposty.
- Przepraszam co pani  tutaj robi?  W  sali może przebywać tylko jedna osoba. - dobiegł was chłodny głos pielęgniarki, popatrzyłeś na znaną ci blondynkę o ślicznych błękitnych oczach.
- Przyszłam odwiedzić swojego chłopaka, mam prawo tu być. - twoja podobno ukochana  odpowiedziała jej  zirytowana.
- Chyba ma pani problem ze zrozumieniem słów ordynatora, jedna osoba.  Pan Tomasz był  tutaj wcześniej, także zapraszam do wyjścia - wskazała dłonią drzwi. Izabela wstała i wściekła ruszyła w stronę wyjścia mrucząc coś pod nosem.  Pielęgniarka natomiast podeszła bliżej twojego łóżka  wymieniając ci kończącą się właśnie kroplówkę. Stanęła tuz przy przyjmującym puszczając mu przy tym oczko i obdarowując go uroczym uśmiechem.  Tomek wodził za nią wzrokiem, a jego policzki  delikatnie się zaczerwieniły.   - Nie będę już przeszkadzać,    za jakąś godzinę zajrzy do pana lekarz. - skinąłeś jedynie głową i wraz z Fornalem odprowadziłeś ją wzrokiem.
- Chyba w końcu rozumiem, czemu Julka cię nie interesuje. Siostra Dominika wpadła ci w oko. - zaśmiałeś się pod nosem.
 - Dominika.... - powiedział bardziej do siebie
- Czekaj, tyle razy mnie odwiedzałeś i nawet nie wiesz jak się nazywa...  Gdyby  nie ja dalej nie miałbyś pojęcia jak ma na imienia a tak możesz działać Tomeczku. - Fornal cicho się zaśmiał.
- Nic się zmieniło, nic... - pokręcił głową patrząc na ciebie - Dobrze, że wróciłeś Bicek. - poklepał cię po ramieniu.Nie przyznałeś się do tego, ale wzruszył cię tymi słowami. Nie wiesz jak to się działo, ale miałeś wrażenie, że nawiązujesz z nim od nowa jakąś nić sympatii i wspólnego zrozumienia. Coś ci podpowiadało, że on jest jedyną osobą, której możesz teraz zaufać.


***


Przymknąłeś delikatnie powieki,  czując coraz większe  zmęczenie ciągłym leżeniem w szpitalu.  Podobno uwielbiałeś aktywny styl życia i teraz to odczuwałeś, leżysz już tutaj niespełna dwa tygodnie od wybudzenia się i jedyne o czym marzysz, to wrócić do domu. Jedyny plus jest taki,   że wózek możesz już zamienić na kule i sam się poruszać, choć twoje nogi nie są jeszcze w pełni sprawne. Przez te kilkanaście dni, poznałeś od nowa znaczną część swojej rodziny, wszystkich  kolegów z klubu i nie tylko. Nie przyszła tylko ona. Szatynka, którą widziałeś jedynie gdzieś przez szparę w niedomkniętych drzwiach, była tu codziennie, ale nie przekroczyła progu twojej sali. Strasznie cię to intrygowało, pytałeś o to Tomka, ale on tylko zbywał cię mówiąc, że sam powinieneś z nią porozmawiać. Usłyszałeś szmer  przy drzwiach. Otworzyłeś oczy i  zerknąłeś w tamtym kierunku, zobaczyłeś  jej postać opartą o futrynę, zauważyła, że na nią patrzysz i szybkim krokiem odeszła. Pokręciłeś głową i odgarnąłeś pościel i sięgnąłeś po kule, wstając z łóżka. Tym razem ci nie ucieknie.  Z trudem podniosłeś się z łóżka i wyszedłeś na korytarz. Widziałeś jak szybkim krokiem podążała szpitalnym korytarzem.
-  Możesz poczekać na kalekę?!  - krzyknąłeś w jej kierunku - Julio... - zatrzymała się nagle, stała do ciebie tyłem przez dłuższą chwilę jakby bała się odwrócić.  Ruszyłeś powoli w jej stronę, a ona odwróciła się w twoim kierunku.
- Może powinieneś usiąść. - wskazała na krzesło obok  - Chcesz może...
- Chcę z tobą porozmawiać. - uśmiechnąłeś się do niej i podszedłeś jeszcze bliżej. Prześwietlałeś ją błękitnymi tęczówkami na wskroś, wydawało ci się, że jej ciało odrobinę drży. Nie masz pojęcia dlaczego, może się stresowała  spotkaniem z tobą?  - Dlaczego przede mną uciekasz?  - spytałeś
- Ja... Boję się... - powiedziała niepewnie. Jej ciemne oczy szybko się zaszkliły -  Przed wypadkiem się pokłóciliśmy i... - łapała nerwowo powietrze.  Oparłeś jedną kulę o ścianę, by uwolnić sobie rękę.
-  Nie masz czego się bać przecież i tak niczego nie pamiętam.  - zaśmiałeś się w jej stronę i przygarnąłeś ją do siebie zanurzając się w jej ciemnych włosach. Nie kontrolowałeś tego odruchu, to  był impuls.  Szatynka przylgnęła mocno do ciebie chowając twarz w twojej klatce piersiowej. Poczułeś jak jej smukłe ręce obejmują cię w pasie.   To było dla ciebie coś dziwnego.  Z jednej strony przytulałeś zupełnie obcą dla siebie kobietę, z drugiej strony jej ciepły dotyk cię uspokajał. Czułeś się przy niej dobrze, bezpiecznie... Wdychałeś jej cudowny zapach przez dłuższą chwilę,  ta słodka woń mogłaby pomieszać  zmysły nie jednemu mężczyźnie, była tak bardzo uzależniająca... Ten zapach... Jej zapach... Z jednej strony nowy... A z drugiej tak znajomy...
-  Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałam... Dobrze, że już jesteś Michaś. - szepnęła cicho.  Michaś... Usłyszałeś nagle w głowie cichy szept, który był niemal echem słów szatynki, zmarszczyłeś brwi czując  jak twój świat wiruje. Instynktownie chwyciłeś się mocniej Julii. Ona spojrzała na ciebie zaniepokojona. - Dobrze się czujesz?
- Jest ok. - powiedziałeś próbując złapać równowagę.
- Chyba nie do końca, chodź odprowadzę cię do ciebie. - podała ci drugą kulę i wzięła cię pod ramię, szliście powoli w stronę twojej sali. Szatynka pomogła ci usiąść na łóżku, a ty czułeś się bezużyteczny. Było ci źle z tym, że nie mogłeś nawet dłużej sam wyjść na korytarz,  coraz bardziej zaczynało cię to irytować.  Poklepałeś miejsce obok siebie na łóżku, Julka dość niepewnie usiadła obok. 
- Spokojnie, ja nie gryzę. - zaśmiałeś się - Powiedz mi, często mówiłaś na mnie Michaś? -  spytałeś, gdyż ta sytuacja z przed chwili nie dawała ci spokoju, to był jakiś dziwny błysk w twojej głowie, nie umiesz nawet tego nazwać... Wiesz jedynie, że to wszystko było spowodowane tym cichym szeptem Julii.
- Tak, uwielbiam tak do ciebie mówić. - uśmiechnęła się promiennie,  spojrzałeś w jej ciemne oczy, w końcu widziałeś w nich radość i niesamowity blask W tej chwili wydawało ci się, że była sobą, nie widziałeś w jej zachowaniu tej niepewności co przed chwilą.  Zerknąłeś  na korytarz  po którym cały czas się ktoś kręcił.
- To miło.  - stwierdziłeś, nie mając pojęcia co o tym myśleć - Mam do ciebie prośbę, możesz zamknąć drzwi? Zaraz zobaczysz dlaczego. -  Julka bez słowa wstała i wykonała twoją prośbę, zamykając pomieszczenie, by po chwili wrócić na swoje miejsce. Odsunąłeś  szufladę w szafce stojącej obok łóżka i wyciągnąłeś  z niej wielką karmelową milkę. Połamałeś na kostki i położyłeś na łóżku między wami. - Siostra Dominika, ładna panienka, ale jest cięta na takie smakołyki. Nie rozumiem dlaczego,  przecież czekolada poprawia pamięć. - puściłeś oczko szatynce i włożyłeś jeden kawałek do ust. - Częstuj się. - wskazałeś na tabliczkę czekolady, dziewczyna  popatrzyła na ciebie i poszła w twoje ślady rozkoszując się smakiem słodyczy.
- Ulubienica Tomka. -  zaśmiała się pod nosem
- Czyli ty też to zauważyłaś?! - klasnąłeś w dłonie uradowany.
- Gdy leżałeś w śpiączce, nikt nie mógł wchodzić do twojej sali. Nasz Tomeczek wziął sprawy w swoje ręce i zaczął bajerować pielęgniarkę, udało mu się. - patrzyłeś zdumiony na Julię, która ze śmiechem opowiadała ci  sytuację.
- Moja szkoła! - pokiwałeś z uznaniem głową -  Jak się poznaliśmy?  - zmieniłeś temat, a dziewczyna wyraźnie spoważniała i na chwile zamyśliła. Nie dziwiłeś się jej, zaskoczyłeś tym pytaniem nawet samego siebie, w końcu o poznanie nie pytałeś nawet Izy.  
- To nic wielkiego... Pewnej letniej nocy, wtedy była straszna ulewa i nadchodziła burza, chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Nagle niedaleko zatrzymała się taksówka.... Ktoś z niej  wysiadał, podbiegłam szybko do niej, by mi nie uciekła, w tej samej chwili ty zrobiłeś to samo. Byłeś cały mokry... - nie mogłeś się napatrzeć  na jej śliczną twarz, gdy to opowiadała naprawdę promieniała. Miałeś wrażenie, że myślami jest gdzieś daleko,  może przy tamtych wspomnieniach... Patrzyłeś  w jej rozmarzone oczy, hipnotyzowały cię, co było dla ciebie abstrakcyjne, bo dopiero co ją poznałeś.
- I co było dalej? - dopytywałeś wyraźnie zaciekawiony, chciałeś jej jak najwięcej słuchać.
-  Nic, pojechaliśmy razem do domów....  Po drodze trochę porozmawialiśmy. Później spotkaliśmy się jeszcze w siłowni. Okazało się, że trenujesz w tej, która znajduję się koło mojego mieszkania.  -  spuściła głowę jakby zawstydzona. Cały czas miałeś wrażenie, że boi się przy tobie zrobić czegoś źle, kontroluje każdy swój gest,  każde słowo... Może to wynikało z tego, że dopiero co się "obudziłeś" i nie chciała ci zrobić krzywdy? Próbowałeś ją jakoś odczytać, zrozumieć... Jednak nie potrafiłeś...
- A ja... Jaki ja jestem ?  - pytałeś zastanawiając się jak cię widzi.
- Jesteś dosyć wybuchowy, uparty, ale przede wszystkim  dobry... -  uniosła kąciki ust do góry
- Tego jeszcze o sobie nie słyszałem. - wyraźnie się zdziwiłeś.
-  Mam  młodszego brata, jest poważnie chory.... - jej twarz poważnie spochmurniała - Pomogłeś mi, pozbierałeś koszulki od kolegów i wystawiłeś je na aukcje, dodatkowo  rozpowszechniłeś całą zbiórkę. Dzięki  temu niedługo, będziemy mieć pełną kwotę na operację w  Stanach.- była w tym momencie bardzo szczęśliwa i z ciebie dumna. A ty byłeś sobą  zaskoczony, nie spodziewałeś się po sobie takiego zaangażowania w sprawy charytatywne. Z drugiej strony, czego się nie robi dla przyjaciół. - Dziękuję ci za to.
- Nie ma  sprawy, choć wiesz, że ciężko mi cokolwiek powiedzieć na ten temat. - westchnąłeś smutno - Poznałem twojego brata?
- Jeszcze nie, ale mam nadzieję, że  kiedyś tak się stanie. - odpowiedziała posyłając ci uśmiech - Wiesz chyba już pójdę...
- Nie, proszę nie idź jeszcze. - zaprzeczyłeś szybko -  Opowiadaj  mi dalej, o sobie, o mnie, o naszych znajomych.  Mamy sporo czasu, a ja lubię cię słuchać. Mimo, że dopiero cię poznałem.  - posłałeś jej ciepły uśmiech, chwytając delikatnie za rękę. Julka skierowała wzrok na twoją dłoń i mocniej ją ścisnęła, kiwając głową. Nie wiesz czy to był wynik dużej ilości leków jakie zażywałeś, czy długiego pobytu w szpitalu, ale wraz z dotykiem jej dłoni poczułeś coś wyjątkowego, magię.  Nie chciałeś by stąd wychodziła, chciałeś spędzić z nią jeszcze trochę czasu, poczuć, że jest tuż obok, choć sam nie wiedziałeś dlaczego. Nie chciałeś o tym myśleć  Wsłuchiwałeś się z uwaga w jej opowieści od czasu do czasu wtrącając swoje pytania na jakiś temat. Jej głos cię  jakoś dziwnie uspokajał, mogłeś go słuchać ciągle, niczym ulubioną melodię.  Mierzyłeś ją wzrokiem, podziwiając jej naturalne piękno, nie miała na sobie chyba ani grama makijażu, była śliczna, zwłaszcza gdy obdarowywała cię perlistym uśmiechem. Miałeś wrażenie, że przy niej nie kontrolowałeś nawet upływu czasu. Nie znałeś jej, ale chciałeś ją poznawać, dowiadywać się o niej coraz to nowych szczegółów. Nie rozumiałeś tego, zwłaszcza, że Julia była twoją przyjaciółką, a nie dziewczyną jak Izabela. Dlaczego przy niej czułeś się bezpieczniej niż przy brunetce... Nie miałeś pojęcia, ale z drugiej strony, ty nawet nie wiedziałeś  kim byłeś. Nie mogłeś też od siebie wymagać dużo. Liczyłeś na to, że gdy wyjdziesz ze szpitala i wrócisz do swojego środowiska zaczniesz stopniowo wszystko sobie przypominać. Wszystkie relacja, emocje, wszystkie zdarzenia.... Tylko czy na pewno chcesz Michale?

_______


Hej! Tym razem  się nie spóźniłam. xd
Michał w końcu miał okazję " poznać" na nowo Julkę, co z tego wyniknie zobaczycie sami. :) 
Tomasz też może w  końcu się rozkręci w sprawach damsko-męskich. :)
Także do zobaczenia za tydzień. :)
POZDRAWIAM !!!
Paulka

Hello^^
Moja wspólniczka jak zawsze się spisała i dała z siebie maksa, a Wy mam nadzieję to docenicie ;3 Michał chyba polubił naszą Julkę na nowo ^^ Tomek chyba przepadł w naszej siostrze, a Michał mimo, że nie pamięta kompletnie nic chce mu chyba pomóc 😀 Całuję i do zobaczenia w przyszłym tygodniu 😘

sobota, 11 stycznia 2020

Dwadzieścia siedem


Syknąłeś pod nosem, gdy strumień białego światła zaatakował twoje oczy, oślepiając cię. Zamrugałeś kilkukrotnie i po dostosowaniu się do oświetlenia w pomieszczeniu w jakim było ci dane przebywać omiotłeś je wzrokiem. Twoją twarz spowiła konsternacja oraz niezrozumienie, gdy badałeś spojrzeniem śnieżnobiałe ściany oraz podziwiałeś płatających się wokół ciebie ludzi odzianych w białe kitle. Ten stan osiągnął większą skalę w momencie wtargnięcia do sali wysokiej brunetki, która z radosnymi iskierkami w oczach zamknęła cię w swoim uścisku, a jej kwiatowy zapach otulił twoje nozdrza. Zmarszczyłeś brwi i odepchnąłeś ją od siebie, podziwiając szok malujący się na jej twarzy.
-Kim ty do kurwy jesteś?-warknąłeś podirytowany jej zachowaniem.
-Ty niczego nie pamiętasz?-szepnęła wprawiona w przerażenie.- Jestem twoją dziewczyną. Jesteśmy razem ponad rok. Cholernie cię kocham, a ty mnie.–jej spokojny głos otulił twoje uszy, a drobna dłoń gładziła twoją smukłą.
-Jak to? Przecież bym cię pamiętał.-sapnąłeś zdezorientowany.
-Misiu, miałeś wypadek samochodowy. Strasznie poważny, doznałeś obszernych obrażeń i przebywałeś w śpiączce, ale jak dobrze, że teraz jesteś z nami.- mruknęła, muskając przelotnie twój policzek wargami.
-Z nami?- powtórzyłeś, unosząc pytająco brew.
Wtem za sporych rozmiarów szybą dostrzegłeś drobną sylwetkę szatynki, która spoglądała na ciebie ciemnymi, powikłanymi smutkiem oczami, w których kryło się coś jeszcze, czego nie potrafiłeś zdefiniować. Zaintrygowało cię to, bowiem czegoś takiego nie widziałeś jeszcze u nikogo innego, a przynajmniej żadnej innej kobiety. Wysoki mężczyzna, również o ciemnych włosach przyciągnął ją nagle do siebie za ramiona i otulił swoimi, układając brodę na czubku jej głowy. Przyglądałeś się tej sytuacji z zainteresowaniem, wysłuchując niejakiej Izy o tym kim jest owa dwójka. Ona była twoją najlepszą przyjaciółką, a on przyjacielem. Jak to możliwe, że nie pamiętałeś o ich istnieniu?Jak to możliwe, że tak bliscy ci ludzie nie widnieli w twojej pamięci, skoro dzieliłeś z nimi wspólne chwile, dobre i te złe? Twoje oszołomienie narastało z każdą kolejną informacją jakich nadmiar wlewała w ciebie towarzysząca ci brunetka.
-Są parą?-skinąłeś głową w kierunku dwójki widniejącej przy szybie.
-Tak właściwie to...tak.-zatrzymała się na moment jakby chciała zebrać myśli, ale ostatecznie udzieliła ci pewnej odpowiedzi.
Twoja głowa była totalnie pusta jakby ktoś wyszorował ją najlepszymi środkami chemicznymi, oczyszczając ze wszelkich zanieczyszczeń jakimi były myśli.  Choć może dla ciebie to i lepiej Michale? Wiele przewinień dopuściłeś się w swoim życiu, zadałeś swoim bliskim ogromne ilości bólu i zraniłeś mocno kilku ludzi. Przynajmniej nie musiałeś zaprzątać sobie głowy wyrzutami sumienia. Choćby przysiadująca na twoim łóżku Krzan zaznała cierpienia za twoją sprawą. Przy okazji wyrzucania śmieci pozbył się także tych miłych wspomnień, których ostatnimi czasy się nazbierało i  sporo posiadałeś z Julką w roli głównej. Westchnąłeś ciężko, przecierając twarz dłońmi i popatrzyłeś bezradnie na brunetkę, która wciąż podtrzymywała twoją dłoń i tłumaczyła ci po krotce co cię ominęło oraz przybliżała swoją postać. Naprawdę chciałeś ją pamiętać, znać wszystkich tych ludzi obecnych w szpitalu, ale byłeś bezsilny wobec wyroku jaki na ciebie spadł. Choć czy naprawdę łaknąłeś pamiętać swoją byłą dziewczynę i wasze skomplikowane losy, które na co dzień wzmagały w tobie złość i mętlik myśli?
-Proszę zostawić pacjenta. Musi zbadać go lekarz.- dotarł do ciebie nieprzyjazny głos pielęgniarki, która spoglądała na twoją rzekomą ukochaną niezbyt przychylnie.
-Dobrze.-odparła jej Izabela.- Wpadnę później, skarbie.- szepnęła i musnęła przelotnie twoje wargi, podnosząc się z miejsca, a ty zostałeś sam z bałaganem w głowie.
Przebiegłeś po ustach opuszkiem palca i stwierdziłeś, że ten dotyk i smak był ci nieznany lub zbyt odległy, abyś jeszcze go pamiętał. Nie miałeś pojęcia jak bardzo bliski byłeś prawdy, Michale. Natomiast ten brunet i szatynka… Coś ci w nich nie pasowało.  Byli sobie bliscy, ufali sobie. Widziałeś to po ich gestach, zaufaniu, sposobie w jaki on ją przytulał, ale nie zachowywali się jak dwójka zakochanych w sobie ludzi. Niepokoił cię widok zmartwionej twarzy dziewczyny, ale czemu się dziwić? Przecież podobno była twoją przyjaciółką, a ty przebywałeś w szpitalu, więc najzwyczajniej w świecie się o ciebie obawiała. Czy było  w tym coś dziwnego, Michale? Nawet nie byłeś świadom  w jak bardzo dużym stopniu Julka się o ciebie bała i to w zupełnie innym znaczeniu jakim poinformowała cię Iza.

***
Spanikowana rozbieganym wzrokiem błądziłaś od twarzy Fornala po opuszczone łóżko atakującego, w którym do niedawna spoczywał.  Jeszcze tak niedawno wodziłaś dłonią po jego odkrytym ramieniu i z przechyloną głową chłonęłaś tą bladą , pozbawioną życia twarz. Przyjmujący nie był w stanie nic z siebie wydusić, a jego stalowo-błękitne tęczówki wpatrywały się w ciebie z nieodgadnionym wyrazem, co powoli zaczynało doprowadzać cię do szału, gdyż nie wiedziałaś czego masz się spodziewać, na co być przygotowana. Wtem twoim oczom ukazał się mężczyzna odziany w biały fartuch oświadczający, że Michał został przeniesiony do innej sali, bowiem nastąpił przełom i odzyskał on przytomność. Uradowana wyminęłaś lekarza i pobiegłaś do wskazanego przez niego pomieszczenia, mając zamiar wtargnąć tam od razu. Nie zważałaś  na nawoływania pracownika placówki i lawirowałaś pomiędzy sznurami ludźmi, przemieszczającymi się szpitalnymi korytarzami. Liczył się tylko on. Twój kochany Michaś, człowiek, który odmienił twoje życie już na zawsze. Naparłaś dłonią na chłodną klamkę, stając przed drzwiami do jego sali i w jednej sekundzie zamarłaś, utkwiwszy wzrok w bolesnym dla ciebie obrazku, którego nie przypuszczałaś doświadczać w najgorszych snach. Radość z twojego drobnego ciała uleciała niczym z przedziurawionego balonu, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a sekunda sprawiła, że twoje szczęście doznało transformacji w cholerny smutek.  Momentalnie opadłaś z sił, twoje wole walki runęły jak lawina, pozostawiając po sobie próżnie. Brunet tonął w mocnym uścisku prezenterki telewizyjnej, nie zwracając uwagi na to, że ich obserwujesz. Był zbyt pochłonięty obecnością Krzan i jej bliskością, której w końcu zaznawał po bardzo długim odwyku. Po tym wszystkim potrafił dać się jej dotknąć? Nie czuł do niej choćby wstrętu i obrzydzenia po tym jak podłą osobą była, aby rozdzielić was intrygą? Nie mieściło ci się to w głowie. Twoje ciemne tęczówki niebezpiecznie się zaszkliły i nie błyszczały już z euforii, a z powodu bólu jaki przemieniał się w balansujące na dolnej powiece łzy. Zasznurowałaś wargi, aby powstrzymać atak słabości, aby nie dać się rozsypać całkowicie swojemu wnętrzu na oczach ukochanego i tej jakże wrednej osoby jaką była Izabela Krzan.
-Dlaczego nie wchodzisz, głupku?- zaśmiał się Tomasz, ale gdy zwróciłaś się w jego kierunku z jego twarzy zniknął pełen ciepła uśmiech.- Cholera.-sapnął, przeczesując nerwowo włosy z wzrokiem utkwionym w owej dwójce. – Ona go wmanewrowała, Julka.- starał ci się wytłumaczyć, widząc w jakim tragicznym stanie jesteś.
-Albo po prostu to ona była przy nim, gdy się ocknął i to docenił.-wypowiedziałaś drżącym od emocji głosem, posyłając mu blady uśmiech. – To nie ma sensu,Tomek. Ona jest zbyt przebiegła. Nigdy z nią nie wygram, zawsze będzie krok przed mną.- rzekłaś i zaczęłaś się oddalać od miejsca bolesnego dla ciebie zdarzenia.
-Hej, gdzie ty idziesz? Przestań!- siatkarz chwycił cię w ostatniej chwili za nadgarstek, owijając wokół niego smukłe palce.- Byłaś przy nim cały czas, spędzałaś tu każdą wolną chwilę. Nie wiń się za to, że akurat teraz cię przy nim zabrakło.- impresja z jaką wypowiadał te słowa robiła na tobie wrażenie. 
-Tomek, ty nic nie rozumiesz!- warknęłaś, gestykulując żywo dłońmi, a na powierzchnie twoich bladych policzków wydostały się pierwsze oznaki bólu i słabości, słone łzy.- To moja wina! Powinnam tutaj być przy jego łóżku cały czas, nie odstępować go na krok i widzieć jak się przebudza, a mnie zabrakło. Miałam go wspierać, motywować, a nie było mnie w najważniejszym momencie…-głos ci się załamał po wypuszczeniu z ust tych słów.

***

Upiłaś niewielki łyk przeźroczystej cieczy i westchnęłaś głęboko, wspierając czoło o chłodną ścianę. Skronie pulsowały ci z nadmiaru myśli. Przymknęłaś powieki i próbowałaś ukoić nerwy jakie starały się ciebie zdominować od najbliższych minut, kiedy sama przed sobą obiecałaś wejść w końcu do tej cholernej sali i szczerze z nim porozmawiać. Łaknęłaś mu wyznać jaką ulgę czułaś, gdy dotarła do ciebie informacja, że się przebudził, podzielić się szczęściem na to,  że zdrowieje. Chciałaś mu opowiedzieć jak bardzo na to oczekiwałaś i wylać słowami cała tęsknotę jaką odczuwałaś przez ten okres. Musiałabyś wtedy uronić ocean słów, ale byłaś przekonana, że nie znajdziesz na to odwagi. Nie kiedy ciężar jego przenikliwego spojrzenia siwo-błękitnych tęczówek cię przygniecie i odbierze zdrowe myślenie. Pragnęłaś znów posmakować na swoich ustach jego ciepłe wargi, rozpłynąć się nad ich aksamitnością i zanurzyć w rozkoszy jaką zaznawałaś z każdą chwilą bliskości jaką sprowadzał na ciebie atakujący. Potrząsnęłaś głową, porzucając tym samym letarg, który trwał zdecydowanie zbyt długo  i już miałaś wkroczyć do skrzydła budynku, w którym znajdowała się sala Filipa, gdy twoje ciemne tęczówki wychwyciły znajome sylwetki, a uszy rozpoznały przyswojone dawno temu głosy.
-Co ty najlepszego wyrabiasz, Izka?!- ten o podwyższonym tonie wydostał się z gardła przyjmującego.
Jego stalowo-błękitne tęczówki lustrowały każdy ruch modelki, która pokręciła głową z cynicznym uśmiechem. Podeszła do niego i przysiadła naprzeciw, narzucając nogę na nogę.  Pewność siebie jaka od niej biła doprowadzała Fornala do szału, widziałaś to. Z resztą nie tylko niego.
-Robię wszystko, aby Michał nie pożałował tego co zrobił w przeszłości, Tomku.-odparła  przepełnionym stoickim spokojem głosem.
-Kpisz sobie ze mnie?! Jest szczęśliwy z Julką, kocha ją, a ty... Nie wierzę, że masz celność mu to robić! -obdarzył ją pełnym niedowierzania, ale także wściekłości spojrzeniem, spoglądając jej głęboko w oczy.
-Skoro tak ci z tym źle to mu powiedz prawdę. - wzruszyła ramionami.-A nie przepraszam, nie możesz, bo przecież nie wolno go denerwować w tym stanie. -prychnęła.
-Kiedyś w końcu pozna prawdę.-wysunął wskazujący palec w jej kierunku.
-Myślisz, że teraz po tym wypadku uwierzy ci, że był w szczęśliwym związku z dziwką i mnie z nią zdradził?-zaśmiała się kpiąco.- Tomek, wtedy to on działał impulsywnie i już nie miał od niej odwrotu, ale teraz ma szanse na nowe życie, a raczej drugi początek ze mną i uwierz mi skorzysta z tego.-podnosząc się z krzesła, poklepała go po ramieniu.
-Jesteś chora. On to w końcu zobaczy. -rzekł pewnie.
-Nie4 sądzę. Kocha mnie.-wzruszyła ramionami.
 Z wrażenia upuściłaś trzymany przez ciebie kawałek plastiku, z  którego na podłogę wydostała się woda. To wystarczyło, aby znaleźć się w centrum uwagi siatkarza oraz byłej partnerki Michała. Owa dwójka obdarowała cię spojrzeniem, a ty zaklęłaś w myślach  na swój życiowy fart i zapragnęłaś się wycofać, ale nim się obejrzałaś było już za późno.  Przyjmujący zjawił się obok ciebie i  podał ci paczkę chusteczek oraz  pomógł uprzątnąć bałagan.
-Julka... -zadarł na ciebie spojrzenie i rozpoczął łagodnie rozmowę.-Wiem, że wszystko słyszałaś.  Ona nim manipuluje. Przytulił ją, bo ona się na niego rzuciła. Nie sam z siebie.- dzielił się z tobą uzyskanymi od prezenterki informacjami.
-Co nie zmienia faktu, że lepiej będzie się w to nie mieszać.-mruknęłaś nieśmiało.
-Co takiego?!-poderwał się na równe nogi z posadzki krakowianin.-Nie mów mi, że rezygnujesz?! Nie mów, rozumiesz?!-uniósł natychmiastowo ton głosu, protestując wobec twojej postawy.
-Fornal, nie mieszaj się w to. To nasze sprawy. -odparłaś zrezygnowana.
-Nie, jesteście moimi przyjaciółmi i nie dopuszczę do tego, aby ta wariatka zrujnowała wasz związek.- po mimo, że wypowiedział to zdanie znacznie cichszym tonem to determinacja  w nim brzmiąca wprowadziła cię w lekkie osłupienie.
Westchnęłaś, będąc zmęczona całą tą sytuacją. Twoja psychika dzisiejszego dnia sięgnęła już dna. Byłaś wyniszczona i wyczerpana ciągłą walką o Michała z jego byłą partnerką. Łaknęłaś go. Był wszystkim czego pragnęłaś od życia, ale powoli opadałaś z sił. Ich resztki mogły wystarczyć ci już na niedługi czas. Po co się w to wszystko wplątałaś? Po co wikłałaś się w romans z Michałem Filipem? Dlaczego sprowadziłaś na niego takie niebezpieczeństwo, które wszystko teraz skomplikowało?

______________________________________
Hej!  Jesteśmy trochę szybciej tym razem i mam dobrą wiadomość mamy nawet trochę zapasu więc nie będzie tak długich przerw! 🙂
Mis nam się obudził, Izka jednak się nie zmieniła, czyli świetny rozdział Kaśki ❤️
Zróbcie jej hałas ☺️ wybaczcie że krótko ale właśnie siedzę na uczelni ,także 
Pozdrawiam
Paulka

Siemka! ^^
W nowy rok wchodzimy z mocnym pierd*lnięciem, because mamy trochę ich losów już zapisanych i za tydzień także zawitamy tu z rozdziałem ;3 Izabela manipuluje, Tomek chce dobrze, a Julka cierpi, czyli po staremu można rzec XD Jestem mega zadowolona z tego rozdziału, ale czy Wam się podoba? Dajcie znać koniecznie w komentarzach ;3 Całuję i do zobaczenia w przyszłą sobotkę! ;*



sobota, 4 stycznia 2020

Dwadzieścia sześć



"On potrafiłby mnie sprowokować do uśmiechu nawet gdybym wisiała na szubienicy." 



Usiadłaś przy niewielkim drewnianym stoliku, chowając w dłoniach kubek z gorąca herbatą. Wpatrywałaś się tępo w parujący napój, nie zważając na to, że para siwo-niebieskich  oczu patrzy na ciebie wyczekująco. Myślami byłaś gdzieś daleko, choć za wszelką cenę chciałaś uspokoić wariujące w tobie uczucia. Przez głowę przewijały ci się tamte dni... Dni w których nie było jeszcze Michała, dni przepełnione strachem, żalem i smutkiem. Dni bez nadziei, że cokolwiek się zmieni. A potem pojawił się on... On który sprawiał, że twoje ciało przyjemnie drżało pod jego dotykiem. Do tej pory znałaś tylko nieprzyjemne,  odrażające ciarki na swoim ciele, gdy oddawałaś się obcym facetom, choć nawet wtedy musiałaś mieć uśmiech na twarzy. Michała nie zraził nawet twój styl życia, mimo tego, czego się o tobie dowiadywał, był i walczył o ciebie. Pamiętasz jak pierwszy raz go ujrzałaś, deszcz tonął w jego ciemnych włosach,  a te śliczne błękitne tęczówki przeszywały cię wzrokiem. Im dłużej wtedy na niego patrzyłaś, tym bardziej twoje serce biło jak oszalałe. Nigdy nie będziesz żałowała, że zaprosiłaś go wtedy do tej taksówki... On to twoje słońce, które zawsze świeci tylko dla ciebie. Westchnęłaś  pod nosem, tęskniłaś za nim... I tak bardzo się o niego bałaś.  Teraz jednak musiałaś być silna, by zawalczyć o waszą wspólną przyszłość, nawet jeśli na chwilę musiałaś wrócić do tych przepełnionych łzami dni.... Chcesz w końcu się uwolnić od przeszłości, przede wszystkim dla niego.
- Wszystko w porządku? -  ciepły głos Tomka przywołał cię do rzeczywistości. Podniosłaś na niego wzrok, przypominając sobie o jego obecności.
- Pewnie chcesz wiedzieć jak było... - przyjmujący skinął głową - Opowiedziałam im wszystko o tym jak wyglądało moje małżeństwo, o jego groźbach i że jestem pewna,  że to on spowodował wypadek. To było...  Ten policjant tak mnie  przepytywał, jakbym sama była o coś podejrzana, ale mniejsza o to... Po jego ostatnich wyczynach  poszłam na obdukcję i pokazałam im też wyniki z tego.  Powiedzieli, że się temu przyjrzą... Mam nadzieję, że go zamkną i się w końcu od niego uwolnię.  - mówiąc to twoje dłonie coraz bardziej drżały - Nie chcę by jeszcze kogoś skrzywdził.... - w oczach pojawiły ci się łzy.- Ważne, by Michał z tego wyszedł.
- On się nigdy nie poddaje. - Fornal  przysunął krzesło bliżej ciebie i mocno cię przytulił.
- Wiesz...  Czasami myślę, że może dla niego lepiej by było, jakby mnie nie poznał. Przecież to wszystko to moja wina, to przeze mnie walczy o  życie, to prze mnie może...
- Nie myśl tak! Słyszałaś lekarza, jest już trochę lepiej.  Po za tym, nie wolno ci tak myśleć, to dzięki tobie Michał jest szczęśliwy. Będzie dobrze.  - przycisnął cię mocniej do siebie. Musisz przyznać że cieszyłaś się, że Tomek był teraz przy tobie. Jego wsparcie naprawdę dużo dla ciebie znaczyło -  Julka... A nie boisz się? - popatrzyłaś zaskoczona na Fornala - Przecież, jeśli od razu go nie przymkną, to na pewno ci tego nie odpuści.  - musisz przyznać, że nie brałaś tego wcześniej pod uwagę, ale przecież nie mogłaś dać mu się zastraszyć.  Musiałaś to doprowadzić do końca.
- Nie mam wyjścia Tomek, jeśli się wycofam on dalej będzie nas prześladował. A wiesz przecież, że jest zdolny do wszystkiego... - stwierdziłaś, mając w głowie  spokojną twarz Michała i jego ciało podpięte do tych wszystkich kabli.. Potrząsnął tobą nieprzyjemny deszcz - Nie pozwolę, żeby jeszcze komuś coś się stało przez tego skurwiela....
- To może... Zostań u mnie.   Mam wolny pokój, a on nie ma pojęcia gdzie mieszkam. Będę się czuł lepiej, mając cię na oku. -  zaśmiał się cicho. Byłaś zaskoczona jego propozycją, jednak zdawałaś sobie sprawę, że dla twojego męża nie było problemem ustalenie twojego pobytu... A co jeśli Tomek...
- Nie, nie mogę cię narażać... Widziałeś co zrobił Michałowi, nie chce aby... - pokręciłaś szybko głową, nie mogłaś tak ryzykować... Poczułaś ciepłe ręce przyjmującego na swoich dłoniach.
- Michał to mój najlepszy przyjaciel, a ty jesteś dla niego najważniejsza. Pozwól mi się sobą zaopiekować. Nie mogę pozwolić, by znowu ktoś cię skrzywdził. Oboje wiemy, że on mi tego nie wybaczy. Nie jesteś z tym wszystkim sama, ja tu jestem  i ci pomogę. Po treningu pojedziemy do Michała, a potem po twoje rzeczy. - powiedział stanowczo.  Ponownie się w niego wtuliłaś nie kryjąc wzruszenia.
- Jesteś najlepszym przyjacielem Tytus. - powiedziałaś cicho, czując jak cię obejmuje. Pierwszy raz w życiu miałaś nie tylko ukochanego faceta, ale i prawdziwych przyjaciół.  Nie masz pojęcia jak to się stało, ale słowa Tomka jakoś cię uspokoiły. Widziałaś jak bardzo był  ważny dla niego Filip, skoro nawet tobą chciał się opiekować... Byłaś mu naprawdę wdzięczna, nie masz pojęcia co by się z tobą stało, gdyby nie Tomek...


***
"Pozwól, że sfotografuję Cię w tym świetle na wypadek, gdyby to miał być ostatni raz." 
***


Otworzyłaś ciemnobrązowe drzwi i weszłaś niepewnie do środka. Rozejrzałaś się dookoła a w twoich ciemnych oczach lśniły srebrzyste łzy.   Odłożyłaś klucze na drewniany stolik i zdjęłaś z siebie kurtę, musisz przyznać, że nie wiele się zmieniło w mieszkaniu Michała od twojego ostatniego pobytu tutaj. Dokładnie pamiętasz tamto popołudnie, kiedy szykowałaś się do pracy, a on ci się z uwagą przyglądał, by kilka godzin później zastać cię pół nagą wśród jego kolegów.... Powinnaś mu powiedzieć  prawdę wcześniej.... Wszystko byłoby inaczej, może by cię zrozumiał, może teraz by  usiadł z tobą na tej kanapie i skradał pocałunki z twojego policzka, jak to miał w zwyczaju. Może by nie leżał od miesiąca podłączony to tej aparatury utrzymującej go przy życiu, może wtedy by całował cię namiętnie przygwożdżając cię do tej śnieżnobiałej ściany, strącając przy tym kieliszek wina, jak tamtej nocy... Może patrzyłby na ciebie z czułością swoim błękitnymi tęczówkami...  Schowałaś twarz w dłonie, czułaś się tutaj bardzo dziwnie, obco.... Dookoła panowała pustka i przerażająca cisza, pragnęłaś choć przez chwilę usłyszeć jego głos... A tym czasem on niczego nie powiedział od 30 dni.... Miesiąc, który był dla ciebie jak katorga, każdego dnia boisz się dzwoniącego telefonu,  nie mając pojęcia jaka informacje usłyszysz...  Podniosłaś głowę i przeczesałaś dłonią swoje ciemne włosy. Zobaczyłaś przed sobą kartonowe pudełko, które zostawił tu Tomek. W środku były rzeczy,  które dało się uratować z samochodu, a  Tytus się uparł, że musisz to przejrzeć. Otworzyłaś pudełko i przeglądałaś jego zawartość. Uśmiechnęłaś się blado widząc jak gdzieś między okularami przeciwsłonecznymi, a brelokiem od kluczy zaplątało się kilka wyschniętych płatków róż... Leżały na zdjęciu, które  przedstawiało szczęśliwą ciebie, będącą w ramionach Filipa,  muskającego twój policzek. Pamiętasz tamten dzień. Było to  ciepłe sobotnie popołudnie,  tuż przed ich meczem, poszliście  z Michałem na spacer, wpadając na Tytusa, który sobie  z was żartował, a potem zrobił wam to zdjęcie. Mówił, że zajmujecie drugie miejsce w rankingu jego ulubionych par, ustępując miejsca jedynie jego bratu. Za to Misiek nie byłby sobą gdyby mu nie dogryzł, stwierdzając, że skoro sam  nie ma nikogo, to musi sobie robić rankingi. Nie sądziłaś, że Michał trzymał w samochodzie wasze wspólne zdjęcie.  Zmarszczyłaś brwi widząc białą kopertę. Wyciągnęłaś ją szybko i zamarłaś. Patrzyłaś na starannie napisane twoje imię na jej brzegu...  Przejechałaś opuszkami palców  po zapisanych granatowym atramentem literach. Drżącą dłonią otworzyłaś  jej zawartość...

" Mała, jeśli to czytasz to pewnie po raz kolejny nie otworzyłaś mi drzwi, albo zatrzasnęłaś mi je przed nosem, jak zwykle nie słuchając tego co mówię... Mam nadzieję, że chociaż kwiaty ci się spodobały...
"

Odruchowo zerknęłaś na płatki róż leżące w pudełku, otarłaś spadającą po policzku łzę i wróciłaś do czytania

" Pewnie, jesteś zaskoczona, że napisałem do ciebie list, ja siebie sam też zaskoczyłem. Nigdy bym się nie spodziewał, że napiszę list do dziewczyny, nawet nie masz pojęcia co ty ze mną wyprawiasz Skarbie. Nie powiedziałem nic Tomkowi o tym, że do ciebie piszę, bo trochę mi ciężko się do tego przyznać nawet przed nim. Pewnie dałbym mu okazję,  do podśmiewania się ze mnie, ale nie o tym miałem mówić. 
Nie miałem już pomysłu co mam zrobić byś mnie wysłuchała. Skoro nie chcesz tego zrobić na żywo, mam nadzieję, że przeczytasz tych kilka linijek. Nie chcę cię stracić, jesteś całym moim  światem. Zmieniłaś mnie, jestem już kimś innym, lepszym. Nie potrafię bez Ciebie żyć Juleczko. Nie zdradziłem Cię wtedy, byłem pijany, spałem z nią w jednym łóżku, ale nawet wtedy pamiętałem o Tobie. Nie skrzywdziłbym Cię, przecież to wiesz. Udało nam się już tyle rzeczy razem przezwyciężyć, uda się i to. Proszę  nie rezygnuj z nas przez jakieś  cholerne niedopowiedzenia.  Wiem, że mnie kochasz,  coś w środku nie pozwala  mi przestać w to wierzyć. Wiem też, że jak to przeczytasz, wyciągniesz za chwilę telefon i zgodzisz się ze mną spotkać. Będę wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Mam nadzieję, że za chwilę będę mógł  tulić w ramionach twoje delikatne ciało i szeptać ci do ucha, że jesteś moim życiem i nigdy nie pozwolę Ci odejść.  A  później zasmakuję twoich słodkich ust, udowadniając Ci, że te wszystkie słowa są prawdą.  Będę na Ciebie czekał.
Kocham Cię.
Twój Michał - romantyk" 

Parsknęłaś śmiechem czytając  ostatnie słowo. Zawsze się z niego śmiałaś, że nie potrafi być typowym romantykiem, a tego co ci napisał w życiu byś się po nim nie spodziewała. Widzisz jednak, że tutaj wyraził całego siebie, że zrobił to by pokazać jak bardzo cię kocha, zwłaszcza że według niego pisanie listów, było zajęciem dla kobiet.  Słone krople coraz bardziej moczył zapisaną kartkę papieru, a ty nie potrafiłaś uspokoić swoich emocji. Jeździłaś wzrokiem po wszystkich linijkach tekstu jeszcze kilku krotnie, jakbyś chciała się nauczyć każdego zawartego tam słowa na pamięć.  W końcu zgięłaś kartkę na pół i ostrożnie schowałaś do koperty, to  w tej chwili była najcenniejsza rzecz jaką posiadałaś. Włożyłaś list do stojącej nieopodal torebki i sięgnęłaś  do kieszeni kurtki po telefon. Weszłaś w spis kontaktów i najechałaś na numer Michała, spojrzałaś na  jego uśmiechniętą twarz znajdującą się obok rzędu  doskonale ci znanych cyferek.
- Tak bardzo bym chciała teraz do ciebie zadzwonić kochanie,  tak jak o to prosisz... Usłyszeć twój głos i powiedzieć ci, że bardzo cię kocham, ale nie odbierzesz... - powiedziałaś ze smutkiem wpatrując się w jego zdjęcie na ekranie - Teraz to ja będę czekała.- twój telefon nagle zawibrował ci w dłoni, informując o przyjściu nowego sms-a od Tomka.
"Przyjedź szybko do szpitala. " 
Przerażona poderwałaś się z miejsca zbierając w pośpiechu swoje rzeczy i wybiegłaś z mieszkania atakującego. Miałaś nadzieję, że z nim wszystko jest w porządku, choć w głowie miałaś różne myśli. Jechałaś samochodem w szybkim tempie pokonując radomskie ulice. Zatrzymałaś się na szpitalnym parkingu modląc się, żeby wszystko było w porządku, że ta wiadomość od Tomka jest czymś pozytywnym.  Wysiadłaś z samochodu, ruszając w stronę budynku, w którym przez ostatni miesiąc bywałaś częściej niż w domu. Szłaś znajomym korytarzem, a serce biło ci coraz szybciej. Zdziwiłaś się, że przed salą w której, leżał Filip nie było nikogo.  Dotknęłaś zimnej szyby, która przez ostanie kilkadziesiąt dni zastępowała ci dotyk ukochanego i nie wierzyłaś. Zastygłaś w bezruchu, patrząc nieprzytomnie na puste łóżko, na którym była jedynie idealnie ułożona pościel. Twoje ciało coraz bardziej drżało. To się nie dzieje naprawdę, to jest tylko twój kolejny koszmar, a ty zaraz się obudzisz.
- Julka. - usłyszałaś głos przyjmującego i poczułaś jego dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłaś  w jego stronę mierząc go pustym wzrokiem.
- Tomek.... Gdzie on jest? Gdzie mój Michaś? Tomek proszę powiedz coś.  Co się z nim dzieje? - mówiłaś patrząc na niego, wyraźnie pobladł na twój widok. Nie musiał nic mówić... - Nie... - głośny szloch wydobył się z twoich ust - Nie on... Nie mój Miś.... - czułaś jak wszystko w okół ciebie wiruje, a ziemia usuwa ci się spod stóp. Miałaś wrażenie, że spadasz w czarną otchłań. Poczułaś  jak silne ramiona mocno cię oplatają w pasie,  rozmyty głos Tomasza  coś do ciebie  mówił, ale nie potrafiłaś niczego zrozumieć. Nie było już Michała, była tylko ciemność...


________


Hej!
 Witam w nowym roku!  Oczywiście jak zwykle zawaliłam terminy, ale jak to powiedziała moja wspólokatorka i uwaga od  niedawna współlokatora,  stał się noworoczny cud i jest i nowy rozdział! Trochę mi to zajęło, ale  mam nadzieję, że choć trochę się wam spodoba :) I nie zabijecie mnie za końcówkę. :)
Chciałabym życzyć wam wszystkiego dobrego w nowym roku, spełniania marzeń i samych sukcesów!
POZDRAWIAM!!!
Paulka 

Hejka!
 Wracamy w nowym nowym roku z nową dawką tej dwójki ;3 A właściwie trójki, bo Tomasz też odgrywa tu ostatnimi czasy ważną rolę :D Paula świetnie się spisała, tworząc tą sztos część wyżej i szacun dla niej za to Kochane! Mam nadzieję, że w komentarzach zrobicie hałas, by w to uwierzyła! <3 Jak myślicie co się zadziało w szpitalu? Całuję i do zobaczenia niebawem ;*

Trzydzieści dziewięć

"Gdyby chociaż muzyka  potrafiła zagłuszyć myśli o Tobie." Wlałeś w gardło gorzką ciecz i uśmiechnąłeś się cwanie pod nosem, podry...