wtorek, 28 maja 2019

Dziewiętnaście



"Nie boimy się własnej
 śmierci tak bardzo, jak 
odejścia tych, których 
kochamy. Nie umiemy
 pogodzić się z ich stratą
 i doprowadza nas to
 do szaleństwa."


Wparowałeś do wnętrza mieszkania i  oszołomiony całą sytuacją dałeś upust swoim emocjom, uderzając kilkukrotnie otwartą dłonią w pobliską ścianę. Wyładowywanie się na fundamentach nie przyniosło ci jednak ulgi, a jedynie przeszywający, pulsujący ból ręki. Strzepałeś dłoń jakby to miało zapewnić ci ukojenie, lecz na niewiele się to zdało. Wykonałeś kilka kroków w głąb salonu i  natrafiłeś błękitnymi tęczówkami na drobiazgi należące do szatynki, którymi pokryty był niewielki stolik usytuowany przy sofie. Wciągnąłeś gwałtownie powietrze, odczuwając zalewającą cię furię, która powróciła niczym bumerang ze zdwojonym pokładem sił, siejąc spustoszenie w twojej głowie. Zapragnąłeś rozewrzeć wszystkie okna w twoim lokum i przez nie pozbyć się dobytku Julki, którym zapełniało się twoje mieszkanie z dnia na dzień. Aż w końcu narosła w nim spora zawartość jej rzeczy, które powodowały nikły uśmiech na twoich ustach, gdy  odnajdywałeś je wzrokiem na co dzień. Teraz jednak jedyne co to wzmagały w tobie złość na samego siebie, że pozwoliłeś jej się do siebie tak niebezpiecznie blisko zbliżyć. Uformowałeś dłonie w pięści i jednym stanowczym ruchem strąciłeś ze stolika stertę jej rzeczy, sunąc pełnym błyskawic wzrokiem po spotykających się z podłogą przedmiotach. Wzdrygnąłeś się na odgłos tłuczonego szkła, za którym kryło się jedno z waszych wspólnych zdjęć oraz roztrzaskującej się na kawałki porcelany, na której często odnajdywałeś ślad po jej ulubionej szmince, gdyż nałogowo pochłaniała w tym kubku kawę i w nieświadomym dla ciebie czasie przywłaszczyła go sobie, czemu nie miałeś nic przeciwko. 
-Jebana kurwa.-fuknąłeś pod nosem, wodząc wzrokiem po jej twarzy przedstawionej na śliskim papierze.
Jej ciemne tęczówki połyskiwały wesoło wpatrzone wprost w twoje oczy, a kuszące, pełne usta rozświetlał subtelny, ale jakże szczery uśmiech. Wspierałeś dłonie na jej biodrach i chłonąłeś wzrokiem jej nieskazitelną twarz z błąkającym się na twojej twoich wargach nikłym uśmiechem. Odrzuciłeś od siebie fotografię, a wtem o ściany twojego zacisza obiła się znajoma melodyjka. Prychnąłeś pod nosem, przypuszczając, że to szatynka zapewne postanowiła ponowić swoje próby namówienia cię do jej wysłuchania lub poprosić o przygarnięcie do siebie na najbliższą noc. Mimo wszystko uległeś swojemu zaintrygowaniu czy to, aby na pewno ona i podreptałeś do drzwi. Bez spoglądania w łucznik przekręciłeś kluczyk z charakterystycznym trzaskiem i pociągnąłeś za klamkę, otwierając drzwi. Twoje intensywne, błękitne tęczówki studiowały uważnie twarz spoczywającego przed tobą libero, chcąc wybadać czy nie masz halucynacji, co w twoim stanie nie było wcale takie dziwne. 
-Przyszedłeś mi kurwa doszczętnie życie zniszczyć?-syknąłeś przez zaciśnięte zęby w kierunku twojego gościa.
-Michał, ja wiem, że...-rozpoczął łagodnie, ale ty mu raptownie przerwałeś.
-Co wiesz?! Co kurwa wiesz, Wasyl?! Nie wiesz jak to jest do cholery kochać, bo nigdy nikogo nie kochałeś! -warknąłeś.-A potem nagle dostajesz w pysk i całe twoje życie lega w gruzach, bo to ona okazuje się nim, całym światem, wszystkim na czym ci zależy.-dodałeś łamiącym się głosem.- To skarb mieć takiego przyjaciela jak ty, Kacper. Naprawdę kurwa. Nawet nie wiem czym ci tak pięknie zapłacić za taki cios.- ironizowałeś.
-Michał, ja przepraszam.-wypowiedział skruszony, unikając twojego wzroku.- Nie wiem co mnie wtedy podkusiło. Ja...
-Odejdź za nim zdecyduje ci się poprawić dwa razy mocniej niż pod tym jebanym klubem.
Wasilewski zadarł głowę ku górze i spojrzał ci głęboko w oczy. W jego niebieskich tęczówkach kłębił się żal z domieszką smutku, ale nawet to nie było w stanie sprawić, że złość na jego osobę cię opuści. To on w dużej mierze odpowiadał za to bagno w twoim życiu. Tak bardzo chciałeś by się mylił. Byłeś pewien, że się myli. Westchnął głośno i zbiegł pośpiesznie po pliku schodów, znikając ci z zasięgu wzroku, a ty z hukiem zatrzasnąłeś drzwi.



***

Oczywiście, że nie był szczęśliwy. 
Część jego serca wciąż biła w jej piersi.
 Jak ktokolwiek mógł być szczęśliwy,
 gdy brakowało mu fragmentu duszy?


***

Kolistym ruchem wymieszałeś  kolorową słomką złocistą ciecz wypełniająca wysoką szklankę, zerkając kątem oka na zegarek widniejący na twoim prawym nadgarstku. Westchnąłeś głośno nad postawą bruneta, który jak zazwyczaj potrzebował więcej czasu niż mu wyznaczyłeś, aby zaszczycić cię swoją obecnością. Znudzony sięgnąłeś po telefon spoczywający w kieszeni twoich dżinsów i opuszkiem palca sunąłeś wzdłuż ekranu urządzenia, przeglądając zawartość tablicy jednego z popularnych portali społecznościowych.
-Michał? Cześć.-znajoma melodyjna barwa głosu dotarła do ciebie z nad komórki.
To ciepło zawarte w kobiecym tonie niegdyś było czymś czego łaknąłeś, czymś czego doświadczałeś na co dzień. Odłożyłeś telefon na blat stołu i zadarłeś głowę ku górze. Zdumiony taksowałeś wzrokiem twarz brunetki, która po mimo wyrządzonej krzywdy uśmiechała się do ciebie promiennie jakbyś nie zapisał w kartach waszej wspólnej historii zdrady i kilkunastu dotkliwych słów, które jakiś czas temu przeszyły jej osobę, gdy w konflikcie kończyliście wspólną drogę. W jej oliwkowych tęczówkach nie było już tego chłodu i zawiści. Teraz z pod wachlarzu ciemnych rzęs spoglądały na ciebie roześmiane jakby napotkały na swojej drodze twarz bliskiej osoby, której nie widziała miesiącami. Ciężko ci było uwierzyć, że po tej lawinie bólu jaki jej zaserwowałeś z mocą nie mniejszą niż twoja zagrywka jest w stanie darzyć cię taką przyjaznym stosunkiem.
-Iza.-szepnąłeś, kręcąc z niedowierzaniem głową.- Szmat czasu.- skwitowałeś z lekkim uśmiechem.
-Mogę się dołączyć?-skinęła głową porozumiewawczo na kufel piwa.
-Siadaj.-wzruszyłeś ramionami, przesuwając się w bok, aby zrobić jej przestrzeń.- Nie sądziłem, że będziemy się kiedyś witać tak.. Normalnie?- zaśmiałeś się, a ona ci zawtórowała.
-Cóż.. Było, minęło, Michale.-zmieszana potarła dłonią kark.-  Wszystko w porządku? Wyglądasz koszmarnie.-zmarszczyła brwi, badając uważnym wzrokiem twoją twarz.
-Gdyby było to nie upijałbym się tutaj.- mruknąłeś jakby na potwierdzenie upijając łyk chmielowego trunku.- Czekam na Tomka, ale księżniczka się zebrać nie może.-westchnąłeś głęboko, ponownie zerkając na zegar.
-Cały Tomasz.- roześmiała się.- Może w tym czasie ja ci coś doradzę?- wypowiedziała roztropnie.
-Nie wiem czy to najlepszy pomysł zwierzać się swojej byłej.
-Bicek, wyluzuj. Naprawdę nie chowam urazy.- posłała ci szczery, przekonujący uśmiech.
-Szczerze to mnie to dziwi.
-Oj, daj spokój. Ludzie popełniają błędy.-zarzuciła nogę na nogę i westchnęła. - Chodzi o tą Julkę? Ty naprawdę się w niej zakochałeś.-dodała zdumiona, rozwierając usta, gdy zamilkłeś.
Wbiłeś wzrok w blat stołu i modliłeś się w myślach, aby przyjmujący lada moment wpadł do baru w nieładzie i przeprosił cię za spóźnienie, które wynosiło już jakieś 15 minut. Nie miałeś najmniejszego zamiaru zwierzać się ze spraw miłosnych swojej byłej partnerce. Jeszcze nie po tym jaki cios jej wymierzyłeś. Skubałeś zębami słomkę, nerwowo wykonując nią niewielkie ruchy. Krzan wypalała cię spojrzenie oliwkowych tęczówek, nadal licząc, że się odezwiesz, że się otworzysz. Aby rozluźnić nieco atmosferę także zamówiła sobie piwo z domieszką soku i po zaledwie kilku łykach z jej ust wydobyła się paplanina o tym jak jej życie wyglądało w ostatnim czasie. Zaciekawiony momentalnie zwróciłeś głowę w jej kierunku i kiwałeś nią mechanicznie na jej słowa, na znak, że je przyswajałeś. Dorzuciłeś także od siebie kilka słów na temat obecnego sezonu  i wplotłeś się w dalszą konwersację prezenterką telewizyjną.
-Misiek, ja przepraszam, ale jakiś kretyn przed mną wlókł się 40 na godzinę i...-nagle przy twoim stoliku pojawiła się sylwetka 21-latka, który w popłochu wyrzucał z siebie słowa, ale zamilkł, gdy dostrzegł spoczywającą obok ciebie modelkę.- Widzę, że już sobie znalazłeś towarzystwo.-skwitował obecność brunetki łagodnym uśmiechem. -Iza! Co ty tutaj robisz?!
-Witaj, Tomek!- dziewczyna poderwała się z miejsca i zamknęła siatkarza w serdecznym uścisku.- Przyszłam się napić i spotkałam Michała.- wyjaśniła, wzruszając ramionami.
-Tak było.- zaśmiałeś się.- Myślisz, że uwierzę w to twoje pierdolenie?- uniosłeś pytająco brew, ale widząc malujące się na twarzy Tomka zdezorientowanie parsknąłeś śmiechem.- Bierz piwo i choć, bo czeka nas długa rozmowa.
-Innej się nie spodziewam, po tym jak wybiegłeś z tego mieszkania.-posłał ci wymowne spojrzenie i udał się do baru.
Zanotowałeś pytający wyraz twarzy modelki, która pociągnęła zamaszysty łyk alkoholu. Machnąłeś jedynie dłonią na jej osobę i oczekiwałeś powrotu Fornala. Nie chciałeś, aby była świadkiem waszej rozmowy, ale nie miałeś pojęcia jak uwolnić się od jej towarzystwa na dalszą część wieczoru. Na szczęście brunetka wychwyciła w grupie wchodzących do lokalu ludzi swoją znajomą i  przeprosiła ciebie oraz Tomka, udając się w jej stronę. Odetchnąłeś z ulgą, na co twój młodszy towarzysz zaśmiał się pod nosem i zatopił usta w schłodzonej cieczy. Spojrzał na ciebie wyczekującym wzrokiem, a ty wypuściłeś z ust lawinę słów, dzieląc się z twoim przyjacielem wszystkim co kłębiło się w tobie przez najbliższe kilkanaście godzin. Brunet wysłuchiwał cię z uwagą, co jakiś czas wtrącając coś od siebie.
- Filip, cepie.- uderzył się w czoło z otwartej dłoni.- Trzeba było jej wysłuchać, a nie zmyć się jak najszybciej się dało. -zaszczycił cię pełnym politowania wzrokiem.
-Niczego nie rozumiesz.-warknąłeś.- Ona dla mnie już nie istnieje.
-Jakby nie istniała to byś teraz ze mną o niej nie rozmawiał.-uśmiechnął się z satysfakcją przyjmujący.
Wywróciłeś podirytowany oczami i zamówiłeś kolejne piwo. Gdy z dwoma kuflami zameldowałeś się przy stoliku dzielonym z krakowianinem przy jego boku widniała Krzan. Posłałeś jej delikatny uśmiech i powędrowałeś po kolejne piwo, aby po chwili zaszczycić nim twoją byłą dziewczynę, deklarując iż to na twój koszt. Iza zarzuciła ci dłoń na ramie, obejmując cię lekko, swobodnie i musnęła w podziękowaniu twój policzek ciepłymi wargami. Mimowolnie kąciki twoich ust zawędrowały ku górze.  Mimo bliskości swojej byłej partnerki nie czułeś się skrępowany. Zadowalał cie fakt, że wbrew niemalującej się w kolorowych barwach przeszłości potrafiliście się tak dobrze dogadywać i na luzie przebywać w swoim towarzystwie. Kątem oka dostrzegłeś jak Tomek rozgląda się nerwowo po wnętrzu lokalu i zdezorientowany zmarszczyłeś brwi, posyłając mu pytające spojrzenie. Przyjmujący wymownie przeskoczył siwo błękitnymi tęczówkami z twojej twarzy na tą należąca do Izy. Nie pojmowałeś o co mu chodzi. Przecież Krzan to była już dawno pochłonięta przez ciebie księga. Zamknąłeś ten rozdział wieki temu. Może i byłeś trochę pod wpływem alkoholu, ale w pełni kontrolowałeś zakres swoich ruchów. Naprawdę nie musiał się niczego obawiać.
-Ja się zmywam. Nie będę patrzył na to jak wpadasz w jej sidła.-oświadczył podirytowany , pochylając się nad twoim uchem.
Prychnąłeś pod nosem na jego słowa, ale nie odpowiedziałeś. Nie musiałeś mu udowadniać, że się myli. Kochałeś Julkę i tylko jej mogłeś ulegać. To szatynka była twoim narkotykiem, od którego odwyk był niemiłosiernie ciężki. Doskonałym dowodem, potwierdzającym tą tezę była twoja obecna dyspozycja psychiczna. Skoro modelka zauważyła twój opłakany stan to musiało być doskonale widoczne. Trwałeś na skraju wytrzymałości. Iza nie oddziaływała na ciebie jak kiedyś. Była jedynie twoją ładną koleżanką, a być może i tylko znajomą. Alkohol pochłonięty przez ciebie dzisiejszego wieczoru jakby uderzył w ciebie nagle ze zdwojoną siłą. Przemieszczał się w twoim krwiobiegu, powodując lekkim szum w głowie, który z każdą chwilą wzmagał się coraz bardziej. Odgłos chichotu wciąż obecnej przy tobie brunetki stawał się jakby donośniejszy i przeszywał twoje uszy na wskroś, mieszając się z twoim rechotem. Jej dłoń na twoim ramieniu stała się dla ciebie jakby nieodczuwalna. Nie odnotowałeś nawet momentu, kiedy w towarzystwie Izabeli opuściłeś lokal. Dopiero, gdy pod plecami poczułeś chłód bijący od ściany oraz jej smukłe palce sunące pod materiałem twojej koszulki zdałeś sobie sprawę, że nie przebywasz już w centrum Radomia, że znajdujesz się gdzieś zupełnie indziej. Znajoma woń unosząca się w powietrzu naprowadzała cię na mieszkanie olsztynianki.  Utonąłeś z nią w żarłocznej wymianie pocałunków. Byłeś tak otumaniony przez zawartość procentów wędrująca po twoim organizmie, że nie docierało do ciebie, że  właśnie całujesz się ze swoją byłą dziewczyną. Najprawdopodobniej twoja towarzyszka także nie zdawała sobie sprawy z tego co wyprawia. Później nie pamiętałeś już nic, jakby twój mózg gwałtownie został wyciągnięty od wtyczki, od dopływu zasilania i nie miał z nim kontaktu przez dłuższy czas. Nie zachowałeś w pamięci żadnego obrazu, do momentu, gdy twoje ociężałe powieki wzniosły się ku górze, a twoje oczy zaatakował strumień światła przedzierający się przez niezasłonięte żaluzje. Zamknąłeś je momentalnie, aby po chwili oswoić się z panującym w pomieszczeniu stężeniem jasności. Wzniosłeś się do pozycji siedzącej i przetarłeś dłońmi twarz. Wtem twoje przesiąknięte błękitem tęczówki natrafiły na nagą sylwetkę brunetki pogrążonej we śnie tuż obok ciebie.

____________________________

Część ! Wielkie ukłony dla mojej wspólniczki, bo rozdział wyszedł jej super i zaskoczyła nim nawet mnie! :) Jak widzicie Misiek trochę nam się pogubił i zbłądził.  Chyba .. ❤️
Widzimy się niebawem ! 
Pozdrawiam!!!
Paulka

Hejka!
Sama siebie tez zaskoczyłam bo ta akcja to czysty spontan, ale chyba wyszła całkiem dobrze :D Michał zdziwił się na dobre intencje Izy, ale czy  na pewno one takie były? Dowiemy się niebawem! Ustaliłam z Paulą, że rozdziały pojawiać się będą co 2 tyg we wtorki także już wiecie kiedy tu zaglądać ;)  Całuję i do zobaczenia! ;*
PS: Jeżeli mało Wam mojej twórczości lub doskwiera Wam nuda to zapraszam do równie skomplikowanej historii co ta Michała i Julki, tylko w rolach głównych znajdziecie Tomka Fornala, Mateusza Masłowskiego oraz na pozór niewinną Blankę  ^^
>>Kotwica, która ściągnęła ich na dno<< 



wtorek, 14 maja 2019

Osiemnaście





"Głupotą jest znikać z życia kogoś, kto ustawił nas na pierwszym miejscu. Kto oddał nam swoje serce, duszę i emocje. Uciec bez słów okrywając dnie i noce tej osoby ciszą, pustką i zastanowieniem, "




Oparłeś się futrynę drzwi do łazienki i wpatrywałeś się jak zaczarowany w postać szatynki, która w skupieniu robiła sobie makijaż. Sunąłeś wzrokiem po jej twarzy, od wytuszowanych rzęs przez zaróżowione policzki, do zmysłowych ust, których smak odbierał ci  zmysły. Śledząc z uwagą każdy jej ruch,  miałeś wrażenie, że każdego dnia odkrywasz ją nowo. Chciałeś zapamiętywać jak marszczy brwi, gdy nad czymś się zastanawia,  jak się uśmiecha, gdy  robi dla ciebie śniadanie, czy jak przymyka oczy gdy delektuje się smakiem ulubionej kawy. Zawsze była dla ciebie kimś idealnym, i teraz, gdy budzisz się przy niej każdego ranka, wiesz że to niej śniłeś każdej nocy w swoim ćwierćwiecznym życiu. Zrobiłeś kilka kroków w jej stronę i mocno przytuliłeś do jej pleców muskając przy tym ustami jej włosy. W odpowiedzi zobaczyłeś jej perlisty uśmiech w lustrzanym odbiciu.
- Kocham cię. - szepnąłeś jej do ucha - Nie za mocno się malujesz? -uniosłeś do góry brew 
- W kawiarni też jest ważna  dobra prezencja. -  puściła ci oczko  - Po za tym nie masz się co martwić, nie ma nikogo ważniejszego od ciebie. - zaśmiała się cicho i cmoknęła cię w policzek zostawiać na nim czerwony ślad szminki, niczym znak, że należysz tylko i wyłącznie do niej. Zabrałeś z ręki jej pomadkę i namalowałeś na lustrze serce, czym rozbawiałeś szatynkę.
- Jak dziecko. - prychnęła - A tak po za tym to chyba ja powinnam się martwić?
- O co ? - spytałeś zdziwiony szatynka odwróciła  się w twoją stronę i poprawiła kołnierzyk od błękitnej koszuli.
- To nie ja idę na wieczór kawalerski. - stwierdziła z powagą i uważnie lustrowała cię wzrokiem.
- Ale tylko o tobie będę myślał. - musnąłeś delikatnie jej ciepłe wargi.  - I tylko ciebie zawsze będę chciał. -szepnąłeś pieszcząc ustami jej szyję. Szatynka przymknęła oczy gdy powolnym ruchem włożyłeś dłonie pod jej koszulkę i zacząłeś błądzić dłońmi po jej rozgrzanym ciele. 
- Misiu... bo nie wyjdziemy - wymruczała pomiędzy kolejnymi pocałunkami... 
- Nic nie poradzę na to, że tak na ciebie działam. - zaśmiałeś się cicho - Nie mogę się doczekać, aż wszystko się już poukłada, a  ty  będziesz mogła zostać moją... - Julia słysząc twoje słowa szybko odsunęła się od ciebie, nie dając ci dokończyć. 
- Na  wszystko będzie czas Filip. - stwierdziła wracając do poprzedniej czynności  Zaskoczyła cię trochę jej reakcja, ale z drugiej strony czego się spodziewałeś Michale? Ta dziewczyna przeszła przez piekło, nic dziwnego, że się boi. Wiedziałeś, że musisz być teraz dla niej wsparciem  Nie chciałeś na nią naciskać,  w końcu cię kocha,  tylko na twój widok ma ciepłe ogniki w oczach, tylko na dzięki tobie się śmieje i to powinno być dla ciebie najważniejsze, a nie jakieś głupie papierki. 
- Lecę bo Tomek czeka. Do zobaczenia skarbie. - zanurzyłeś się łapczywie w jej słodkich wargach po czym z uśmiechem wyszedłeś  z kawalerki należącej do szatynki, udając się  w stronę mieszkania Reto, który dziś miał swój wielki dzień, a w zasadzie wieczór.



***"Człowiek może Ci powiedzieć miliony pięknych słów, ale kiedy patrzysz na jego zachowanie,dostajesz wszystkie odpowiedzi. "***


Włożyłeś dłonie do kieszeni kurtki i stanąłeś przed blokiem rozgrywającego.  Niecierpliwie rozglądałeś się dookoła w oczekiwaniu  na Fornala,  z którym się umówiłeś przed wejściem. Z westchnieniem spojrzałeś w niebo, na którym gromadziło się coraz więcej wieczornych chmur. Nie mając co ze sobą zrobić,  podszedłeś do sklepowej witryny  i po kolei oglądałeś zwartość sklepów. Zatrzymałeś się raptownie przy sklepie jubilerskim.  Błękitne tęczówki pochłaniały kolejno pierścionki zaręczynowe,  a wyobraźnia podsuwała ci obraz ciebie, klęczącego z jednym z tych pierścionków przed kobietą twojego życia, która miała ciemne włosy i śmiejące się na twój widok oczy. Uśmiechnąłeś się do siebie, marzyłeś tylko o tym by kiedyś zadać jej to ważne dla ciebie pytanie. Jej zgoda uczyniłaby cię najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi....
- A ty co? Pozazdrościłeś Reto i się oświadczasz?  - podskoczyłeś słysząc głos przyjmującego
- Drugi od lewej. Idealny dla Julii. - powiedziałeś cicho i jak zaczarowany wpatrywałeś się w pierścionek - Kiedyś, jak tylko uporządkujemy przeszłość jej go założę. - odwróciłeś się w stronę Fornala, który patrzył na ciebie zaskoczony . 
- Każdego dnia zaskakujesz mnie coraz bardziej, co ta dziewczyna z tobą robi? -  Tomasz pokręcił ze zdumieniem głową. 
- Też sobie zadaje to pytanie. A ty musiałeś się tak guzdrać jak panienka? Jesteśmy już spóźnieni. -  spytałeś kierując się stronę wejścia do klatki schodowej. 
- A co do panienek,... Kacper zamówił striptizerki..- westchnąłeś ciężko i spojrzałeś na Tomka
- Ten chłopak nigdy nie dorośnie. - stwierdziłeś, czym wyraźnie rozbawiłeś Fornala, nie miałeś pojęcia co go tak śmieszy?
- No popatrz, do nie dawna tak myśleliśmy o tobie. - udałeś, że nie słyszysz tej uwagi i popchnąłeś drzwi od mieszkania rozgrywającego, z którego wydobywała się głośna muzyka. - Pokaz chyba się zaczął - przyjmujący cię wyprzedził w korytarzu i udał się jak najszybciej do salonu, w który wszyscy byli zgromadzeni. 
-Widać, że ci brakuje kobiety Tytus. -parsknąłeś śmiechem i ruszyłeś za nim, by dołączyć do reszty.  Nagle w  przejściu niemal  wpadłeś na Tomka, gdy raptownie się zatrzymał. A ty powoli chyba zaczynałeś rozumieć dlaczego...
Do uszu wpadał ci dźwięk muzyki, która już sama w sobie miała uwodzić słuchacza. Przyciemnione światło pokoju, padało na smukłe ciało kobiety, która przyodziana jedynie w skąpą bieliznę namiętnym tańcem miała mieszać zmysły wpatrzonym w nią mężczyznom i wzniecać coraz większe większe pożądanie. Znana ci blond peruka połyskiwała  w świetle lampy, a ciało które kochałeś pieścić do szaleństwa, w tym momencie syciło wzrok twoich kolegów z zespołu. Stałeś tam osłupiały i nie potrafiłeś choćby drgnąć. Śledziłeś każdy jej ruch, który niewyobrażalnie kusił. Zaczynałeś z trudem łapać powietrze, zamrugałeś kilkakrotnie, by sprawdzić, czy to nie jest jeden z twoich koszmarów... Nie był. Ona tu była, ona tu tańczyła, ona kłamała. Zacisnąłeś mocniej dłonie, gdy powoli opuściła ramiączko od stanika. Twój świat wirował, nie potrafiłeś się poruszyć, twoje serce biło ci coraz szybciej i szybciej. Szatynka zmysłowym ruchem odwróciła  się w twoją stronę i gdy napotkała twoje zaszklone oczy mimowolnie się zatrzymała. Patrzyła na ciebie przerażona, ignorując zaciekawione spojrzenia. 
-Michaś. - szepnęła cicho. Ty jedynie pokręciłeś głową i wyszedłeś z pomieszczenia. Nie mogłeś uwierzyć w to co się stało.  Ufałeś jej bardziej niż sobie, wierzyłeś w każde słowo, w  jej miłość do ciebie.... Była twoim tlenem, kimś kto wzniecał w tobie dawno zapomniane uczucia, kimś kto uczył na nowo poznawać świat, kimś kogo bezgranicznie kochasz. Wybiegłeś na zewnątrz i łapczywie łapałeś powietrze, jakbyś miał za chwilę się udusić. Twoje  dłonie coraz bardziej drżały, a ty nie potrafiłeś w żaden sposób zrozumieć co się z tobą dzieje. Czułeś jak jakiś ogień wypalał cię od środka, jak wszystko w tobie umierało, jak rozpadałeś się na kawałki. Na twoją głowę zaczęły spadać krople listopadowego deszczu. 
- To wszystko przez ciebie kurwa! - warknąłeś patrząc w niebo - To ty ją wtedy wepchnąłeś do tej cholernej taksówki! Pieprzony deszcz. - mówiłeś do siebie jak otępiały - Dlaczego ty mi to zrobiłaś... -  głos coraz bardziej ci się łamał. Nie miałeś pojęcia co masz zrobić gdzie uciec od tego uczucia, które rozrywało cię na kawałki. Byłeś dla niej nikim.... Głupi Michałek, co stracił dla niej rozum. 
- Michał.... - usłyszałeś za sobą melodyjny głos, który odbijał się echem w twojej głowie. Odwróciłeś się powoli  i zmierzyłeś ją  smutnym wzrokiem. Stała tam jedynie w bieliźnie w której kilka chwil temu tańczyła. Pocierała ramiona, czując listopadowy chłód. Patrzyłeś jak po jej drobnym nagim ciele spadają kolejne krople deszczu.... 
- Zmarzniesz. - stwierdziłeś cicho i szybko zdjąłeś z siebie kurtkę zarzucając jej na ramiona i szczenie ją nią otuliłeś. Nawet gdy byłeś na nią wściekły, nie potrafiłeś patrzeć jak marznie...
- Dlaczego jestem dla ciebie nikim? Dlaczego mnie zabijasz od środka? Dlaczego? -  pytałeś wbijając w nią swoje niebieskie oczy. Szatynka spuściła głowę...
- To nie tak.. - szepnęła cicho. 
- A kurwa jak?! Czy ty masz pojęcie ile ty dla mnie znaczysz?! Cholera ja chciałem z tobą iść przez życie! Chciałem tylko, żebyś mnie pokochała.....  - mówiłeś łamiącym się głosem.... Jej łzy mieszały z deszczem spływając po jej ślicznej twarzy. I nawet teraz walczyłeś sam ze sobą, żeby nie podejść do niej i nie zetrzeć ich kciukiem z jej ślicznej buzi. 
- Kocham cię.. - prychnąłeś słysząc te słowa. Nie wierzyłeś.... Nie miała pojęcia o miłości, przecież nikt nikim się nie bawi z miłości...
- To masz bardzo pojemne serce skarbie, dając dupy komu popadnie. Mówiłaś, że jestem jedyny... Po cholerę tak kłamałaś?!  Po co  było to wszystko?! Po co tak udawałaś?! - pytałeś nie potrafiąc opanować swojej złości.. 
- Ja..  - głos zwisł jej w gardle. 
- Wiesz co? Dziwka zawsze pozostanie dziwką. - warknąłeś w jej stronę i  chciałeś odejść... Chciałeś zniknąć i na nią już  więcej nie patrzeć, bo jeszcze chwila i byłbyś gotów tak po prostu wziąć ją w swoje ramiona...
- Pozwól mi wyjaśnić.... - powiedziała proszącym tonem, i zrobiła kilka kroków w twoją stronę. Poczułeś jak chwyta cię za rękę... Ale szybko   wyrwałeś jej swoją dłoń. 
- Nie. Dla mnie  już nie istniejesz.  - stwierdziłeś i zostawiłeś ją tam samą.  Zapłakaną, z rozmazanym makijażem i z twoją kurtką na ramionach tonącą w deszczu.... Zostawiałeś ją tam, ponieważ, wydawało ci się, że to jej kolejna gra... Zostawiłeś ją tam, bo ona zabiła w tobie resztki dobrych uczuć. Unicestwiła tą lepszą część ciebie Michale, tą która kochała ją do szaleństwa. Teraz został ci jedynie smutek, łzy spadające z błękitnych oczu i mrok, który zapanował nie tylko nad radomskimi dachami, ale również w twoim życiu... Była twoim uśmiechem i twoim smutkiem, twoim słońcem i twoim deszczem. Twoim dotykiem i twoim oddechem. Słyszałeś ją wszędzie, w szumie ulic, w stukocie odbijanych piłek na hali, w każdym biciu twojego serca. Wszędzie. Nie było momentu, byś nie widział jej obrazu w swojej głowie. Ona. Twoje uzależnienie, twój obłęd, twoja miłość.  Odeszła. Teraz nie ma już niczego. Nie ma już ciebie Michale.


________


Hej :)
Mogę jedynie was przeprosić za kolejną przerwę. :(
Kacper miał jednak rację. :( 
POZDRAWIAM !!!
Paulka


Hejka! ^^
Trochę nam tutaj zeszło, ale najważniejsze, że w końcu coś wrzucamy! :3 
Okazało się, że Kacper ma rację, co oczywiście zraniło Miska i to chyba na dobre, ale pożyjemy, zobaczymy 😉 Według mnie Paula się zajebiście spisała z powyższą treścią i naprawdę warto nagrodzić ja komentarzami! ;3 
Całuje i do zobaczenia mam nadzieję niebawem 😘



Trzydzieści dziewięć

"Gdyby chociaż muzyka  potrafiła zagłuszyć myśli o Tobie." Wlałeś w gardło gorzką ciecz i uśmiechnąłeś się cwanie pod nosem, podry...