poniedziałek, 24 września 2018

Dziewięć

"Biegasz mi po głowie,
 ale to ja się wciąż męczę"

Mimo, że trening na  siłowni miałeś odbyć dopiero o jedenastej, to od dobrych dwóch godzin krzątałeś się po wnętrzu swojego mieszkania.  A raczej snułeś, nie wiedząc co ze sobą począć.  Zawyłeś zirytowany pod nosem, wznosząc głowę ku górze i wbijając spojrzenie w śnieżnobiały sufit. W końcu opadłeś na jedno z krzeseł usytuowanych przy kuchennym stole i przywarłeś wargami do ulubionego kubka, chłonąc ciemny, parujący napój, w którym zatopiłeś pokłady nadziei, że postawi cie na nogi po fatalnej nocy. W łóżku bez obecności szatynki, do której już przywykłeś nie byłeś w stanie zrobić niczego innego po za ciągłym przewracaniem się na bok i odkrywaniem lub zakrywaniem swojego umięśnionego ciała. W końcu będąc u szczytu wytrzymałości poderwałeś się do pozycji siedzącej, a chwilę później na dobre opuściłeś miękki materac, który zdążył już przestać pachnieć jej otumaniającymi cię perfumami.  Prychnąłeś pod nosem, dochodząc do wniosku, że ta dziewczyna oceniana przez ciebie wyłącznie jako dziwka przeszyła twoje życie na wskroś swoją osobą, przez co coraz bardziej zastanawiałeś się nad zarzutami Fornala skierowanymi w twoim kierunku podczas wczorajszej wizyty. Przetarłeś dłonią twarz wykończony już tym wiecznym mętlikiem w twojej głowie, który miałeś wrażenie, że powoli wypala ci w niej dziurę. Czułeś się cholernie wyczerpany psychicznie i jęczałeś błagalnie, prosząc  w myślach, aby to już dobiegło końca, lecz  nic nie zwiastowało finiszu tych męczarni.  A do jeszcze głębszego szału doprowadzał cie fakt, że  szatynka milczała od kilkunastu godzin. Przełknąłeś ostatni łyk gorącej jeszcze kawy i podreptałeś do okna w salonie, aby poobserwować panoramę budzącego się ze snu miasta. Mimowolnie kąciki twoich ust wzniosły się na wyżyny, gdy twój umysł odtwarzał moment, kiedy obejmowałeś w tym miejscu czule kobietę, która wzbudziła w tobie jakiekolwiek pokłady człowieczeństwa. Od tamtego momentu uwielbiałeś do niej przywierać swoim ciałem pod wpływem najdrobniejszego pretekstu tylko po to, aby poczuć promieniujące od jej sylwetki ciepło, które koiło każdą komórkę twojego zwalonego tuzinem wątpliwości umysłu oraz przynosiło ulgę dla potrzebującego bliskości ciała. Ulice Radomia powoli zaczęły zapełniać się samochodami różnorakich marek, a na chodnikach zaczęli pojawiać się pierwsi obywatele tego miasta.  W tym właśnie momencie nieskazitelną, błogą ciszę panująca w twoim lokum przeszyła znajoma melodia. Oderwałeś wzrok od krajobrazu rozciągającego się za taflą szyby i zerknąłeś na oświetlony wyświetlacz telefonu, upewniając się czy, aby ci się ci nie przesłyszało, bo w końcu Michale wariowałeś i mogłeś spodziewać się wszystkiego. Podbiegłeś do wydającego dźwięk urządzenia i w popłochu przeciągnąłeś zieloną słuchawkę po ekranie, zauważając zdjęcie dziewczyny zajmującej każdą twoją myśl. 
 -Kto to się odezwał.-ironia wzięła nad tobą górę.-Witaj Juleczko.
-Michał...-zamarłeś, gdy dotarł do ciebie jej pełen lęku, drżący głos.- Ja, ja...-jąkała się, nie mogąc ubrać słów w jedno składne zdanie.- On tu jest! Widziałam go! Jest pod moim blokiem! -wyrzucała z siebie pociski słowne niczym z karabinu maszynowego.
-Julka, uspokój się i powiedz mi powoli o kogo chodzi.-ton twojego głosu przybrał barwę łagodnego.
Nie miałeś sumienia atakować ją zarzutami, że odzywa się tak nagle po tak długim czasie. Nie kiedy oczami wyobraźni widziałeś jak dygotała z przerażenia, jak panicznie rozchylała i przymykała te słodkie usta, jak... Cała irytacja jaką względem jej czułeś, cała zawiść po tym jak cię potraktowała odpłynęła, gdy z jej ust wydobyło się twoje imię rzucane z wyraźną obawą, a nie czułością czy pewnością siebie jak czyniła to zazwyczaj. 
- Ten facet, przed którym uratowałeś mnie w parku.-wydobyła z siebie cicho.- Boję się!- pisnęła przerażona. 
Rejestrując pierwszą część jej wypowiedzi poczułeś jak twoje ciało napina się w każdym możliwym miejscu. Trybiki w twojej głowie momentalnie podjęły pracę i takim oto sposobem chwyciłeś w dłoń plik kluczyki, by po chwili zatrzasnąć za sobą drzwi, zakluczyć je i na maksymalnej sile biegu przemierzać osiedle. Pragnąłeś jak najszybciej znaleźć się w przytulnym wnętrzu jej mieszkania i zobaczyć ją całą oraz zdrową. Nie mogłeś zlekceważyć jej telefonu, a szczególnie stanu w jakim zdecydowała się go wykonać. Coś w podświadomości szeptało ci, że nadciąga niebezpieczeństwo, a ty obiecałeś sobie, że będziesz ją chronić, że będziesz czuwał, aby nikt jej nie skrzywdził i ratując ją przed tym obrzydliwym typem w parku mimowolnie, nieświadomie złożyłeś deklaracje czuwania nad nią, a szczególnie w strefie zagrożenia.  Docierając przed znajomy budynek usytuowany na przeciwko siłowni, na któreś ubóstwiałeś wylewać siódme poty spostrzegłeś znajomą, wysoką dość sylwetkę. Mężczyzna zaciągał się dymem tytoniowym, a ty lustrując go uważnie błękitnymi tęczówkami miałeś ochotę podejść i owinąć dłonie wokół jego szyi, dusząc go bez opamiętania.  Jednak opamiętałeś się i popatrzyłeś na jedno z okien bloku. Nie widniała w nim jej szczupła, drobna sylwetka. Machnąłeś dłonią na postać faceta zwróconego do ciebie plecami, odnotowując w myślach, że później się z nim policzysz i wparowałeś na parter, chcąc jak najszybciej ukoić skołatane nerwy szatynki. W tym momencie nie liczył się dla ciebie nic innego jak ją ujrzeć. Nacisnąłeś na dzwonek i oparłeś się dłonią o ścianę, nachylając nad ciemnymi drzwiami. Wpadłeś do środka, kiedy się przed tobą rozchyliły i momentalnie zostałeś opleciony długimi, opalonymi nogami w pasie. Jej ciepły oddech owiewał skórę twojej szyi, powodując gęsią skórkę na całym twoim ciele, a jej zapach uderzył w ciebie falą, gdy wtuliła się ufnie w twoje ciało. Przymknąłeś za sobą drzwi i usiadłeś ostrożnie na kanapie, nie odrywając jej od siebie. Musnąłeś ustami jej czoło i uśmiechnąłeś się łagodnie, gładząc dłonią jej grzywkę. 
- Nie musisz się już bać, malutka.-szepnąłeś. 
- Misiek, ja chcę cie uprzedzić, że jeżeli wchodzisz w moje prywatne sprawy to stąpasz po cienkim lodzie i proszę cię, nie napieraj.-wypowiedziała, spoglądając ci głęboko w oczy.
- Czy to forma twoich przeprosin?- uniosłeś pytająco brew, uśmiechając się zadziornie. 
Pokręciła ze śmiechem głową, szepcząc tuż przy twoim uchu niskim tonem głosu, że ona nie przeprasza. Twoje ciało przebiegł dreszcz, a ona doskonale to odczuła o czym mówiły ogniki w jej oczach. Ująłeś jej biodra w swe dłonie, miażdżąc je solidnie i wpiłeś się zachłannie w jej wargi. Dopiero teraz odczułeś jak bardzo ci jej brakowało przez minioną dobę. 
-Dzięki, że jesteś.-mruknęła, a ty spojrzałeś na nią zdumiony jej słowami, podziwiając rozlewający się po jej policzkach rumieniec. 
Spuściła wzrok, a ty zaśmiałeś pod nosem na jej zawstydzenie. Wyglądała tak cholernie uroczo i pociągająco. Tak subtelnie i pięknie. Wzniosłeś za pomocą dłoni jej twarz i cmoknąłeś ją w czubek nosa. Ten gest zaskoczył równie ją jak ciebie.

***

“Człowiek martwi się tylko o kogoś, kto jest dla niego ważny.
 A złości się, gdy ktoś jest bardzo ważny.”

***

Pragnąłeś poprawić kondycję psychiczną Julki i chyba ci się to udało, kiedy na jej kuszących cię ustach widniał błogi uśmiech a z jej gardła wydobywał się głośny, uroczy chichot. Odpychała się od podłoża stopami i wznosiła coraz wyżej na znajdującej się obok ciebie huśtawce, wystawiając ci język, że nie będziesz w stanie jej dogonić. Pokręciłeś rozbawiony głową, ale przyjąłeś wyzwanie i po chwili wyrównałeś poziom swojej dźwigi z jej. Posłałeś jej cwany uśmiech, a ona oplotła ramiona wokół piersi, udając obrażoną. Roześmiałeś się wesoło i wyciągnąłeś dłoń w jej kierunku, aby po chwili obserwować jak splata swoje palce z twoimi. Przymknęła powieki i zastygła w bezruchu, a ty z rozchylonymi ustami podziwiałeś jej urodę. Chwytaliście razem ostatnie promienie letniego słońca i rozkoszowali swoją obecnością. Śmiałeś się pod nosem, wspominając zdziwienie malujące się na twarzach kolegów z drużyny, kiedy narzuciłeś na siebie torbę sportową i wypadłeś w popłochu z pomieszczenia przyjmowanego miano waszej szatni. Całkowicie nie byli przyzwyczajeni do  takiego twojego zachowania. Gdy byłeś z Izą nigdy tak prędko nie opuszczałeś szatni, a teraz jedna propozycja szatynki, jeden krótki SMS o treści, że tęskni wystarczył, aby łamać wszelkie przepisy odnośnie ruchu drogowego czy wspiąć się na szczyt swoich możliwości odnośnie maksymalnej prędkości w biegu.  Nagle wzniosła powieki ku górze i poderwała się z miejsca, odczuwając na swojej aksamitnej skórze  pierwsze krople deszczu. Zachichotałeś, kiedy złapała cię za rękę i z całej siły próbowała podnieść twoje ciało, prosząc, aby gdzieś uciec, gdyż na Radom spadnie zaraz ulewa. Była taka słodka, kiedy  próbowała cię przekonać o swojej racji.  W końcu opuściłeś huśtawkę i z waszymi splecionymi  dłońmi biegłeś wraz z nią w kierunku twojej ulubionej lodziarni.  Strugi deszczu uderzały w jej twarz, powodując tym samym, że zabawnie marszczyła nos i przyśpieszała momentalnie. Zdyszany zamknąłeś za sobą drzwi lokalu i przeczesałeś palcami wilgotne włosy, obserwując jak Julia swoje mierzy dłonią, aby nieco je podsuszyć. Mimowolnie na twoje usta wstąpił cwany uśmiech, a z twoich ust padły słowa:
- Lubię cię, kiedy jesteś mokra.
Szatynka momentalnie zadarła na ciebie spojrzenie ciemnych tęczówek i  zachłysnęła się powietrzem, słysząc twój komentarz. Wiedziałeś, że modli się teraz, aby nikt tego nie usłyszał. Po jej policzkach rozlał się obfity rumieniec, ukazując jak bardzo jest zawstydzona, a spuszczenie przez ją głowy tylko cię w tym utwierdziło. Zaniosłeś się cichym śmiechem i pociągnąłeś ją w kierunku lady, gestem dłoni wskazując, aby z pośród licznych szeregów smaków lodów wybrała dwie propozycje dla siebie. Obdarowała cię jedynie delikatnym uśmiechem, a w jej oczach dostrzegłeś błysk pokroju dziecka, które właśnie otrzymało zezwolenie na kupno ulubionej zabawki. Wskazała ekspedientce wybrane posmaki lodów i uradowana pognała do wolnego na końcu budynku, przy oknie stolika. Rozbawiony pokręciłeś jedynie głową, dziękując kobiecie za otrzymane lody i opadłeś na wolne obok jej miejsce. Nie mogłeś się nadziwić jak taki drobiazg wpędził w nią takie pokłady radości i beztroski.  Świdrowałeś ja wzrokiem jak najęty, a Julia zdawała się tego nie zauważać lub przymykać na to oko.
- Misiek, ale romantyczny to ty nie jesteś.- zaśmiała się wesoło.- Zmokliśmy i zamiast zabrać mnie na coś ciepłego na rozgrzanie, to ty lody wybrałeś.-pokręciła z dezaprobatą głową.
- Dlatego też zapraszam cię do mnie.- oświadczyłeś, wznosząc kącik ust.- Bezapelacyjnie cię rozgrzeje.-mruknąłeś przy płatku jej ucha, zauważając na skórze jej szyi gęsią skórkę.
- Muszę skoczyć do siebie po jakieś rzeczy.-odparła, wgryzając się w wafelek.
- Dobrze wiesz, że ubrania są ci zbędne.-wyszeptałeś, spoglądając jej głęboko w oczy.
Na jej ustach zabłąkał się nikły uśmiech, jednak nadal upierała się, aby po drodze wstąpić do jej mieszkania. Westchnąłeś  nad jej upartością i skinąłeś głową. Chwilę później zameldowałeś się przed jej blokiem, sugerując, że zaczekasz na nią przed budynkiem, aby na spokojnie dobrała potrzebne rzeczy.  Dziewczyna zniknęła za drzwiami wyjściowymi, a ty skryłeś dłonie w kieszeniach spodenek i lustrowałeś wzrokiem samochody wypełniające parking przed miejscem zamieszkania Julii. Nie zauważyłeś jednak podejrzanego mężczyzny, który kręcił się tutaj rano. Zerknąłeś na zegar na wyświetlaczu telefonu i zdałeś sobie sprawę, że zadziwiająco długo schodzi szatynce. Zmarszczyłeś brwi, zastanawiając się nad tego powodem. W końcu przekroczyłeś próg budynku i zamarłeś, przystając przy rozchylonych drzwiach jej mieszkania. Po podłodze niewielkiego salonu walały się kawałki stłuczonego szkła ze wcześniej oglądanych przez ciebie zdjęć. Dywan usłany był licznymi kartkami papieru, zapewne jakimiś dokumentami, a meble były poprzewracane, a wręcz niekiedy zdewastowane. Wkroczyłeś do wnętrza jej lokum i odnalazłeś ją na podłodze w kuchni, łkająca cicho z twarzą skrytą w udach.  Momentalnie otuliłeś ją silnymi ramionami, gładząc dłonią jej włosy, pragnąc, aby się uspokoiła, choć rozumiałeś jej stan. Roztrzęsiona wtuliła się w ciebie, spoglądając na ciebie zaszklonymi, pełnymi smutku oczami. Jej słone łzy moczyły twoją koszulkę, ale nie przejmowałeś się tym. Ona była najważniejsza.
-Dlaczego ktoś zdewastował twoje mieszkanie?-zapytałeś ostrożnie ściszonym głosem.
-Przeszłość już zawsze będzie za mną kroczyć. Nigdy się od tego nie uwolnię, Michał.- wypowiedziała drżącym głosem.
-Ale o czym ty mówisz?- popatrzyłeś na nią z niezrozumieniem.
-Nie mam dziś na to siły.
Skinąłeś jedynie głową i musnąłeś ustami jej czoło, szepcząc słowa pocieszenia. Przywarła do ciebie mocniej, a ty szczelniej objąłeś jej drobne ciało, czując niesamowitą chęć pomocy tej bezbronnej istotce spoczywającej w twoim uścisku. Nie poznawałeś sam siebie, Michale. Łaknąłeś poznać jej historię, losy jej życia, które sprawiły, że wpakowała się w takie tarapaty. Chciałeś być dla niej oparciem. Chciałeś, aby i ciebie nie raz wsparła, zasiadając na trybunach radomskiej hali. Nie chciałeś, aby psychicznie roztrzaskała się na drobne kawałeczki. Nie mogłeś pozwolić by jej mentalność runęła jak domek z kart. Cholera, Michale, co się z tobą dzieje?

_______________________________
Hejka! ^^
Tradycyjnie zjawiamy się w poniedziałek z nowym rozdziałem ;)  Michał totalnie zmienia się przy naszej Julce, a za nią ciągnie się widmo przeszłości i takim sposobem odkrywa przed Miśkiem swoje prawdziwe, kruche oblicze. Jak to się dalej potoczy? Zobaczymy ;) Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*
PS: Zapraszam na moje inne blogi ^^


Cześć!
Witamy w kolejny poniedziałek z Michałem,  z którym świetnie spisała sie Kaśka!  ;)  Co sadzicie o zmianie naszego Miśka?
A jak tam mistrzostwa?  U was tez w ten weekend były zawały? ;)
Do zobaczenia za tydzień!
Paulka

poniedziałek, 17 września 2018

Osiem




 "patrzysz na mnie i wołasz wszystko boli 
przytulam cię i szepczę
ale wszystko może się zagoić"


Twoje życie zmieniło się  o 180 stopni Michale i to wciągu kilku dni. Straciłeś dziewczynę, a twój przyjaciel odzywał się do ciebie jedynie w sprawach "służbowych". Wiedziałeś, że miał rację. Zachowałeś się jak skończony kretyn, bo Tomasz był jednym z porządniejszych ludzi,  jakich dane było ci poznać. Z drugiej strony, przyznawanie się do  błędu nie było twoją mocną stroną.  Musisz przyznać, że cała ta sytuacja miała też dobre strony. W końcu zobaczyłeś, kto tak naprawdę zawsze cię wspiera  i na kogo możesz zawsze liczyć.  Popatrzyłeś na zaspaną twarz szatynki, w której mieszkaniu gościłeś ostatnio więcej niż w swoim. I to nie dlatego, że  po drugiej stronie ulicy była, twoja ulubiona siłownia. Przyglądałeś się jej z uwagą, gdy przymykała delikatnie oczy delektując się smakiem zrobionej przez ciebie kawy. Była piękna, w potarganych przez ciebie włosach, w twojej koszulce i z uśmiechem zarezerwowanym tylko dla ciebie. Przynajmniej tak ci się wydawało Michale.  Właśnie taką chyba lubiłeś ją najbardziej, gdy  nie przybierała swojej wrednej maski. Wydawała ci się wtedy taka twoja... Byłeś naprawdę zdumiony tym, że taka Julia, pociągała cię jeszcze bardziej, niż ta ubrana w skąpe sukienki, która  mogła wciągu kilku minut uwieść każdego. Nie masz pojęcia co ona ci właściwie zrobiła, ale potrafiłeś jak zahipnotyzowany się w nią wpatrywać godzinami, ciągle  ci jej brakowało i chciałeś jej coraz więcej. Czułeś, że coraz bardziej wariujesz na punkcie tej dziewczyny.  Ktoś mógłby powiedzieć, że marnujesz sobie życie, brnąć w tą nie do końca jasną relację z Julią, poświęcając przy tym swoje dawne życie. Ale ty widziałeś już dawno przestałeś widzieć w niej zwykłą dziwkę, widziałeś w niej przede wszystkim kobietę, która potrafiła z ciebie wykrzesać jakieś niepoznane dotąd pokłady uczuć i emocji. Była bez wątpienia kimś wartym tego całego zachodu i nawet nie chciałeś myśleć, że może być inaczej.
- Czemu tak na mnie patrzysz? - rozciągnęła usta w delikatnym uśmiechu. Oparłeś się o kuchenną ladę skupiając na niej swój wzrok.
- Lubie podziwiać piękne kobiety. - stwierdziłeś jeżdżąc po niej błękitnymi tęczówkami. Julia tylko westchnęła i wstała z miejsca podchodząc bliżej ciebie. Poczułeś  jak obejmuje cię ciepłymi dłońmi w pasie i delikatnie muska twoje usta.    Rozochocony zacząłeś zjeżdżać pocałunkami coraz niżej, a twoje ręce wędrowały pod jej bluzkę, by penetrować jej rozgrzane ciało. Miałeś ochotę ponownie jej kosztować, ponownie wariować od jej uzależniającego dotyku.
- Muszę iść pod prysznic - powiedziała odrywając się od ciebie. Patrzyłeś w jej cudowne roześmiane oczy. W końcu była zwykłą Julią, bez wrednego charakteru, była sobą. A to jeszcze bardziej cię rozniecało w tobie pożądanie. Przy niej nie musiałeś się niczym martwić, ona odganiała od ciebie wszystkie twoje złe wspomnienia, potrafiła sprawić, że czułeś się szczęśliwy. Byłoby to dla ciebie czymś nowym, w końcu nie musiałeś zbytnio uważać, że powiesz coś niestosownego... W końcu mogłeś być sobą Michale. A to wszystko dzięki tej ślicznej szatynce, która  jest twoim największym grzechem, a zarazem to w niej zaczynasz odnajdywać  cały swój raj.
- Możemy iść razem. - stwierdziłeś z głupkowatym uśmiechem. Szatynka tylko pokręciła głową i zmierzwiła twoje ciemne włosy.
- Jesteś niewyżyty Filip, nawet się wykąpać nie dasz. -  parsknęła śmiechem. Ty  nagle spoważniałeś i skupiłeś na niej swój wzrok.
- Mogę cię o coś zapytać? - dziewczyna skinęła głową, wyczekując na to co powiesz  - Dlaczego wtedy mnie nie wygoniłaś? Oboje dobrze wiemy, że potrafię być wrednym dupkiem. Ciebie też zraniłem. A mimo to pozwoliłaś mi zostać.... I cały czas jesteś.... - patrzyłeś na nią uważnie.
-  A dlaczego miałabym cię wygonić? Wiesz kim jestem, nie mam prawa cię pouczać.... Każdy  w życiu się gubi,  nie ma ludzi świętych. Wszyscy mamy coś na sumieniu.... - uśmiechnęła do ciebie delikatnie - Ty również mimo wszystko mnie nie wyrzuciłeś ze swojego życia, a mogłeś stwierdzić, że  zniszczyłam twój poukładany świat. Po za tym co byś zrobił, gdybym wtedy nie wpuściła cię do mieszkania? -  czułeś na sobie jej wyczekujący wzrok. Wzruszyłeś jedynie ramionami   i  odwróciłeś głowę.
- Nie wiem. Wiem, że cholernie cię wtedy potrzebowałem. -  popatrzyłeś na nią zaskoczy własną wypowiedzią i natychmiast spuściłeś wzrok na jasne płytki ułożone na podłodze. Nie sądziłeś, że kiedykolwiek jej coś takiego powiesz.  Byłeś zawstydzony własnym zachowaniem, nie spodziewałeś się sam po sobie takich słów. Szatynka nie odpowiedziała, uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła w stronę łazienki, wykorzystując twoją dezorientację. Przeczesałeś dłonią włosy i próbowałeś jakoś ogarnąć rozbiegane myśli. Z każdym dniem, chwilą, sekundą coraz bardziej zbliżałeś  się do szatynki, nie tylko w sposób fizyczny, ale też głębszy, który był trudny do określania. Miałeś gdzieś w sobie świadomość, że nie jesteś dobrym człowiekiem, że potrafisz zadawać ogromny ból nawet bliskim osobom, byle tylko uspokoić własne wyrzuty sumienia. Julia natomiast potrafiła niemal czytać ci w myślach i rozumieć twoje postępowanie. Słysząc szum wody podszedłeś do komody, na której stało kilka zdjęć z jej dzieciństwa. Uśmiechnąłeś pod nosem wodząc wzrokiem po fotografiach, na których była roześmiana mała dziewczynka. Twoją uwagę przykuło zdjęcie z małym chłopcem, który był bardzo do niej podobny. Zastanawiałeś się czemu nigdy za wiele nie opowiadała o swojej rodzinie, po fotografiach wydaje się, że miała z nimi dosyć dobry kontakt. Chcąc lepiej przyjrzeć się jednemu  ze zdjęć,  strąciłeś drewnianą szkatułkę z której wysypała się jej różnorodna biżuteria. Westchnąłeś zrezygnowany i przykucnąłeś na podłodze, by wszystko pozbierać. Gdy większość jej błyskotek była ponownie w pudełku, twój wzrok przykuła złota obrączka, która wytoczyła się najdalej ze wszystkich rzeczy i w pierwszej chwili jej nie dostrzegłeś. Wziąłeś ją do ręki i dokładnie obejrzałeś. Przez twoją głowę przechodziły najróżniejsze scenariusze. Nie mogłeś do siebie dopuścić myśli, że mogła tak podle cię okłamać. Wyprostowałeś się niczym rażony piorunem, gdy usłyszałeś odgłos otwieranych drzwi. Jak oniemiały mierzyłeś wzrokiem postać szatynki, wyszła przebrana w przydługą  bluzę i  krótkie spodenki, podkreślające jej opalone długie nogi, które jeszcze nie tak dawno gładziłeś. Jej wilgotne włosy opadały swobodnie na ramiona,  zostawiając mokre ślady na białym materiale. Zjechałeś wzrokiem na jej różowe usta, które aż prosiły byś ponownie ich smakował. Pokręciłeś szybko  głową i skierowałeś wzrok na metalową obrączkę, obracaną nerwowo w dłoni. 
- Chcesz mi coś powiedzieć Juleczko? - mruknąłeś prezentując jej swoje znalezisko. Szatynka szybko wyrwała ci z ręki swoją własność i zgromiła cię wzrokiem.
- Grzebiesz w moich rzeczach?!  - podniosła głos, widziałeś, że była na ciebie wściekła, jednak to dawało ci jedynie dowody na to, że twoje przepuszczenia mogą być prawdziwe. - Po za tym czego ty właściwie oczekiwałeś Michale?  Niczego sobie nie obiecywaliśmy, dlatego nie rozumiem o co się wściekasz? - powiedziała już nieco spokojniej i wbiła w ciebie lodowate spojrzenie. Poczułeś jak przeszywa cię fala  złości pomieszanej z rozgoryczeniem. Nie masz pojęcia co ona z tobą zrobiła, ale nigdy nie czułeś się tak źle jak teraz. Miałeś wrażenie, że właśnie zawodzi jedyna osoba na której ci zleży.  Ufałeś jej, pomagała ci, a teraz z jej ślicznych przepełnionych żarem oczu, boje jedynie chłód, który doskonale cię zmroził. Ogarnęło cię poczucie jakiegoś ogromnego zawodu.... Nie potrafiłeś tego nawet tego wytłumaczyć.
- Nie wiem co ja do cholery sobie myślałem! Ty zawsze zostaniesz zwykła kurwą.... - powiedziałeś wściekły.  I odwróciłeś się do nie plecami, czując jak właśnie wali się twój cały świat. Wszystko w tobie buzowało, czułeś się jak tykająca bomba, która za moment może wybuchnąć.   Niepewnym krokiem ruszyłeś w stronę wyjścia...
- Misiek... - usłyszałeś za sobą  i poczułeś jak chwyta cię za rękę.
- Zostaw mnie! Jesteś zwykłą dziwką, a ja jak ostatni kretyn poświeciłem ci wszystko co miałem.... - patrzyłeś nią z ogromem wściekłości w oczach. Widząc jak próbuje mocniej zacisnąć swoją dłoń na twojej, wyrwałeś jej rękę - Wypierdalaj do swojego alfonsa! Nie będę twoją pierdoloną zabawką. Nie chce cię znać.... 
- Ona jest klienta.... Zostawił kiedyś u mnie.... - powiedziała cicho, wpatrując się w ciebie załzawionymi oczami. A tobie przez głowy przeleciały obrazy szatynki w ramionach jakiegoś obcego faceta. Była z nim w tym samym łóżku co  ty przed kilkoma godzinami. On mógł scałowywać z niej jej słodki smak, podobnie do ciebie, mógł ją pieścić i doprowadzać do szaleństwa, jak ty...  Ogarniała cię jeszcze większa wściekłość na myśl, że ktoś mógł ją dotykać w podobny sposób do ciebie. Złapałeś ją nagle za ramiona i patrzyłeś w jej błyszczące od łez oczy.
- Dlaczego ty to robisz?! Nie możesz znaleźć normalniej pracy?! - wrzasnąłeś. Ogarniała cię jakaś furia. Byłeś całkowicie bezradny wobec tej kobiety, ona cię nie oczarowała, ona cię sobą omamiła....
- Nie zarobię tyle.... - powiedziała lewo słyszalnie, a ty wciąż wpatrywałeś się w jej oczy jakbyś chciał z nich wyczytać, co tak właściwie jest prawdą.
- Pomogę ci. Rzuć to w cholerę....  Jesteś zbyt inteligentna by być dziwką.  - mruknąłeś, nagle zauważyłeś na jej twarzy chytry uśmiech, którego już dawno nie było.
- Tylko tyle Misiu? Zbyt inteligentna? - przegryzła wargę wyczekując odpowiedzi, wiedząc jak to na ciebie działa.  Odwróciłeś wzrok i penetrowałeś nim ściany pomieszczenia, zastanawiając się co odpowiedzieć i jak odgonić chęć zasmakowania tych rozkosznych ust. 
- Nie chcę,  by ktoś jeszcze cię miał.... Zadowolona?! - Julia się od ciebie odsunęła i zrobiła kilka kroków do tyłu.
- Słaby argument Filipie... - prychnęła ironicznie, a twoja frustracja na jej osobę wzrosła jeszcze bardziej - Nie wszystko kręci się wokół ciebie.
- Chyba nie powiesz mi, że aż tak lubisz się pieprzyć z obcymi facetami?!  - mruknąłeś zirytowany jej zachowaniem. -  Tak myślałem... - stwierdziłeś widząc  jej smutną minę.
 -  Nie mogę Michał.... Nie mogę z tym skończyć... - patrzyłeś na to jak siada na kanapie i podsuwa nogi pod brodę obejmując je rękoma. Widziałeś jak z jej policzka powoli zaczynają spływać łzy. Byłeś przerażony jej stanem. Podszedłeś bliżej i usiadłeś obok niej dotykając deliaktnie jej ramienia. - Nie możesz mi pomóc.- mówiła pociągając nosem.
-   Coś wymyśle, powiedz mi o co chodzi. - mówiłeś już znacznie  łagodniejszym tonem. Ponownie widziałeś w niej kruchą i delikatną dziewczynę, która była pogubiona. Widząc jej zapłakaną twarz całą złość z ciebie ulatywała.
- Nie. Idź już. - mówiła cicho kręcąc głową. Ty jednak dalej siedziałeś w tej samej pozycji.
- Nie zostawię cię samej. - stwierdziłeś wodząc wzrokiem po jej roztrzęsionym ciele. Chciałeś ją przytulić, ale ona cię od siebie odepchnęła.
- Powiedziałam wyjdź. - jej głos stał się nagle chłodny. Westchnąłeś tylko i wyszedłeś zatrzaskując za sobą drzwi z głośnym hukiem. Nie masz pojęcia o co jej chodziło. Przecież  chciałeś przy niej być, chciałeś ją wpierać. Gdyby tylko powiedziała ci o tym co ją trapi, pomógłbyś jej.  Sam siebie już nie poznawałeś. Kiedyś nigdy byś się nie przejmował takim  zachowaniem jakiekolwiek dziewczyny. Stwierdziłbyś jedynie że to jej strata. Ale Julia nie była jakakolwiek. I coraz bardziej zaczynałeś się o tym przekonywać. Trochę się tego bałeś, bo czułeś, że znajomość z nią może cię zniszczyć jeszcze bardziej, ale z drugiej strony nie potrafiłeś się od niej odseparować. Łaknąłeś jej bliskości niczym powietrza, nie potrafiłeś myśleć o nikim innym. Chciałeś ją mieć przy sobie niemal cały czas. Nawet nie masz pojęcia ile byś był w stanie dać za to, że się przed tobą otworzy, że jej pomożesz. Przeczesałeś dłonią włosy i rozejrzałeś się dookoła. Nie miałeś pojęcia co masz ze sobą począć. Kiedyś zadzwonił byś do Tomka.... Ale wiesz, że teraz on nie odbierze. A ty miałeś wrażenie, że wszystkie sprzeczne emocje coraz bardziej w tobie się mieszają i nie mogłeś się w żaden sposób się uspokoić. Spojrzałeś jeszcze w stronę okna od mieszkania szatynki. Nawet za tobą nie wyjrzała.... 


***
"Tęsknotą przychodzi falami,
dlatego dzisiejszej nocy tonę."
***


Za oknem powoli zapadała już noc, a ty siedziałeś na kanapie wlepiając oczy w jakąś niby komedie i sączyłeś już trzecie piwo.  Nie miałeś pojęcia co ze sobą począć. Jak najęty myślałeś o Julii i jej problemach, które aż do przesady cię nękały, a w głowie miałeś milion różnych pomysłów na to, w co ta drobna szatynka się wpakowała. Z jednej strony byłeś na nią wściekły, za to jak cię potraktowała, jak szybko wygoniła cię ze swojego mieszkania i jak bardzo chciała cię odseparować od własnego życia. Z drugiej jednak miałeś poczucie, że musisz ją chronić przed czymś kompletnie dla ciebie nieznanym, i wydawało ci się, że ona chyba tego potrzebowała. Nigdy jeszcze nie byłeś w stanie tyle zrobić dla jakiekolwiek kobiety, twoje odczucia względem Julii był dla ciebie zupełnie obce i nie miałeś pojęcia co z tym zrobić. Gdy patrzyłeś w te śliczne ogniki w jej oczach, chciałeś jak najszybciej pomóc jej wyrwać się z tego okropnego środowiska, w którym się znalazła. Uwielbiałeś zatapiać się w jej rozpalonych wargach. Mogłeś smakować jej ciała w nieskończoność i wciąż byłeś nim tak bardzo nienasycony. Wreszcie pragnąłeś czuć jej bliskość, chciałeś by od czasu do czasu tak po prostu się do ciebie przytuliła, bez żadnych erotycznych podtekstów. Nie masz pojęcia co się z tobą działo i co to wszystko znaczy. Byłeś zagubiony w tych wszystkich relacjach.  Niechętnie powłóczyłeś nogami, gdy w twoim mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Otworzyłeś je powoli i spojrzałeś zaskoczony na swojego gościa.
- Widziałem cię dzisiaj pod siłownią i muszę przyznać, że wciąż nie wyglądasz najlepiej. - popatrzyłeś zdumiony na Fornala, on tylko westchnął pod nosem i pokręcił głową mierząc cię wzrokiem.
- Wejdź. - przepuściłeś go w wejściu. i od razu wyciągnąłeś z lodówki kolejne piwo, by nie pić samemu.  - Trochę się popierdoliło.... - westchnąłeś upijając łyk chłodnego napoju, bojąc się na niego choćby spojrzeć. To również cię zaskakiwało. Czyżbyś aż tak już zaplątał we własnym życiu, że nawet uleciała  z ciebie twoja popularna pewność siebie?
- Trochę? - przyjmujący uniósł brew do góry.
- Tomek.... Przepraszam cię.... - nie wiesz czy dobrze zrobiło to mówiąc, gdyż twój towarzysz zakrztusił się pitym piwem.
- Z tobą faktycznie jest źle. Przecież to jedno z  tych słów, co nie przechodzą ci przez gardło. - stwierdził mierząc cie wzrokiem i  zaśmiał się pod nosem.
- Właśnie dlatego powinieneś to  docenić. - stwierdziłeś z krzywym uśmiechem. Tomasz ponownie pokręcił z dezaprobatą  głową.
- Doceniam, a teraz mów co się stało. - twoje błękitne tęczówki spojrzały niepewnie na twojego  towarzysza. Zacząłeś mu opowiadać o tym, co działo się przez ostatnie dni w twoim życiu i o tym w jaki sposób potraktowała cię dzisiaj szatynka. Fornal się zamyślił na moment nic nie mówiąc, jakby analizował wszystko, co mu opowiedziałeś. 
- I co o tym myślisz? -  przerwałeś wreszcie tą irytującą ciszę.
- Misiek uważaj na to co robisz. Możesz się w pakować w jakieś kłopoty przez tę dziewczynę. - westchnął i spojrzał na ciebie zmartwiony.
- Doskonale wiesz, że ja się niczego nie boję. Ale muszę poznać prawdę. - mruknąłeś upijając łyk złotego napoju z ciemnobrązowej butelki.
 - Jesteś pewny, że chcesz? - wzrok Tomka prześwietlał cie  na wylot. Ty oparłeś głowę na kanapie i przymknąłeś powieki.
- Ja już sam nie wiem czego chce, ale muszę jej pomóc. Nie mogę jej tak z tym zostawić.  Zrobię wszystko, by wyciągnąć  ją z tego bagna. Rozumiesz? - przyjmujący patrzył na ciebie z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Miałeś wrażenie, że nie może się otrząsnąć z szoku.
- Misiek.... Ciebie serio wzięło -  spojrzałeś na niego kątem oka nie  mając pojęcia o co mu chodzi -  Nie patrz tak mnie!  Ona jest kimś ważnym, ty chyba się.....
- Nie kończ! - przerwałeś mu i poderwałeś z miejsca. - Jeszcze nie widziałem, by ktoś majaczył po jednym piwie. - mruknąłeś. Tomek tylko się zaśmiał pod nosem. Nie wierzyłeś w coś tak absurdalnego. Tobie było jej zwyczajnie szkoda. Nic więcej dla ciebie nie znaczyła, nie mogła. Tak bardzo chciałbyś się uporać z sobą samym i  tymi pomotanymi uczuciami. Nie wiedziałeś co masz myśleć o szatynce. Musisz jednak przyznać, że ta sytuacja ma pewien pozytyw. Wiesz, że masz obok siebie prawdziwego przyjaciela, który pomoże ci nawet gdy jest na ciebie zły.   Wiesz doskonale, że wtedy przesadziłeś, mimo to Tytus wciąż  stara się ciebie wspierać. Byłeś mu za to wdzięczny. Niestety z uczuciami do pięknej Julii będziesz musiał sobie poradzić sam. 
_______
Cześć i czołem !
Mówi do was najszczęśliwszy kibic na świecie!
Zostawiam Wam Miśka w moim wykonaniu i tym razem nie będę narzekać, gdyż mam doskonały humorek!
A pan o inicjałach K.K. znowu potwierdził moje słowa, to nasza siatkarska perełeczka <3 I dla MVP dzisiejszego meczu! A wy jakie macie typy najlepszego zawodnika dzisiejszego meczu?

Wracając do rozdziału :)  Misiek chyba nam się troszkę zmienia. Co o tym sadzicie? I jakie jest wasze zdanie na temat Julki?
POZDRAWIAM !!!
Paulka
Ps. Zapraszam serdecznie na Tytusa i Tosie. :) -> smakujesz-lattemacchiato
oraz na Prolog nowej historii o Kamilu Droszyńskim! :)  ->
jakmlekoimiod

Hello mundialowicze! ^^
Co tu dużo mówić XD Rozdział mojej wspólniczce wyszedł sztos, dzieje się. Nasi mecz wygrali każdy happy, ja za dwa dni zobaczę naszego głównego bohatera, za którym nie przepadam, ale drużynę, w której gra uwielbiam, więc radujmy się ! ;D A na podtrzymanie dobrej passy zapraszam na mój nowy projekt, gdzie w roli głównej zauważyć możecie Michała, ale tym razem Kędzierskiego ^^ -> kazde-lato-kazda-burza
Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*

poniedziałek, 10 września 2018

Siedem

" W Tobie się gubię na moment,
         w Tobie się gubię na
miesiąc, kwartał, wieczność."



Wdrapując się po licznych schodach na odpowiednie piętro droczyłeś się z szatynką w kwestii zwrócenia kosztów jakie poniosła w odwiedzonym przez was kilka minut temu supermarkecie. Przystanęła przed tobą ze splecionymi na piersiach ramionami i zmroziła cię groźnym wzrokiem, zaprzeczając stanowczo przyjęciu wręczanych przez ciebie pieniędzy. Westchnąłeś głośno nieco podirytowany, wywracając oczami. Mimowolnie przenikliwy wzrok twoich błękitnych tęczówek padł na jej odkryty przez dekolt w czarnej, krótkiej sukience biust, co nie uszło jej uwadze. Skwitowała to lekkim uśmiechem i okręciła się na pięcie, oczekując otwarcia przez ciebie drzwi do mieszkania.  Przekręciłeś kluczyk w zamku i mimowolnie zerknąłeś na jej zmysłowe pośladki przysłonięte materiałem ubrania  kołyszące się na boki, gdy przekroczyła próg twojego lokum. Poczułeś niebywale narastającą ochotę ich ujęcia w dłonie, a następnie ściśnięcia solidnie, aby jej słodkich ust wydobył się pomruk lub jęk zadowolenia, ale starałeś się odgonić od siebie to pragnienie, co o dziwo ci się udało.  W zakamarkach twojego umysłu nie przypuszczałeś, że Julia w najbliższym czasie zagości we wnętrzu twojego mieszkania i że zaproponujesz jej tą ewentualność z delikatnym uśmiechem na twarzy. Podobnie też nie spodziewałeś się, że wemkniesz się do jej mieszkania tuż po burzliwym rozstaniu z modelką i postanowisz spędzić z nią noc. Dałeś się ponieść chwili. Choć raz odpuściłeś sobie kontrolę nad swoim zachowaniem w jej towarzystwie i teraz mile to wspominałeś. Potrzebowałeś jej. Każda komórka twojego ciała, każdy jego skrawek łaknął jej wczorajszej nocy, ale w zupełnie inny sposób niż zazwyczaj. Nie poddawałeś się wraz z  twoim upadłym aniołem chwilom ekstazy, namiętności. Tym razem najzwyczajniej w świecie potrzebowałeś promieniującego, wytwarzanego ciepła jej ciała, ale jako schronu przed całym złem tego świata, choć sam byłeś im na wskroś przesiąknięty. Jej dłonie wtopione w twoje włosy, oddech owiewający twoją szyję, rytm w jaki unosiło się i opadało jej ciało z każdym oddechem przynosił ci ukojenie. Niebywałą ulgę od tego cholernego chaosu, który sam zasiałeś w swoim życiu. Musiałeś się jej jakoś odwdzięczyć za tą chwilę wyciszenia w zaciszu jej mieszkania. Czułeś, że powinieneś to zrobić i posłuchałeś głosu rozsądku, wypowiadając tuż po uniesieniu przez ją powiek i wyłonieniu się zza nich czekoladowych tęczówek propozycję udania się do ciebie na poranną kawę. Promienie słońca przedzierające się przez niedosłonięta do końca roletę  oświetlały jej zalaną przez oszołomienie  i szok twarz, a ty mimowolnie roześmiałeś się pod nosem na jej reakcję na słowa padające z twoich ust. Przeniosła ciężar ciała na łokcie i zmieniła pozycję na siedzącą, opierając się plecami o ramę łóżka, badając uważnym wzrokiem twoją twarz. Po chwili przestrzeń jej sypialni przeszył głośny, niepohamowany śmiech, a ty zdałeś sobie sprawę, że wróciło jej wredne oblicze. Na widok twojej miny zrozumiała jednak, że nie żartowałeś, że byłeś śmiertelnie poważny i widziałeś jak na jej rozkoszne wargi wślizgnął się lekki uśmiech, kiedy skinęła ochoczo głową.  Rozwiała nim wszystkie miotające się w twojej głowie na nowo myśli  odnośnie prezenterki telewizyjnej, podłego potraktowania Tomasza oraz  twoje sypiącego się w zadziwiająco szybkim tempie życia.  Nadal nie mogłeś wypuścić z umysłu odtwarzanego niczym mantra widoku, jak naciągała na siebie dzisiejszą kreację, jak starała się pobieżnie ułożyć za pomocą dłoni potargane, długie, opadające na jej plecy włosy, jak ukradkowo co róż spoglądała w twoim kierunku, ale najbardziej jednak rozczulił cię moment, gdy jej osnuta snem twarz tonęła w promykach wschodzącego słońca, a jej ciemne kaskady opadały swobodnie na biel poduszki. Była taka niewinna, taka śliczna, że chciałeś sunąć dłonią po jej bladym,  nawilżonym policzku. ale nie miałeś sumienia jej budzić, nie po tym co dla ciebie zrobiła. 
 - Ziemia do Miśka!- wydarła się z wnętrza kuchni, wyrywając cię tym gwałtownie z plątaniny myśli.- Gdzie masz kawę i kubki?
- Co ty?-parsknąłeś, przystając naprzeciwko niej i unosząc pytająco brew.- Ty siadasz, a ja robię kawę, zrozumiano?- wypowiedziałeś twardo, wskazując gestem dłoni krzesło przy kuchennym stole.
-Przyjęłam do wiadomości.- mruknęła pod nosem.-Jak się czujesz?-zapytała, bawiąc się podkładką spoczywająca na blacie stołu, a w jej głosie wychwycić się dało  strzępek troski.
-Ciut lepiej. Dziękuję.-odparłeś, uśmiechając się pod nosem.- Rozpuszczalna czy parzona? Mleko? Ile cukru?-zwróciłeś się w jej kierunku, opierając biodrami o szafkę.
-Nie sądziłam, że będziemy w stanie normalnie rozmawiać.-zaniosła się cichym chichotem, a ty po wzruszeniu ramionami zawtórowałeś jej.- Parzona, bez mleka i trzy łyżeczki.
Skinąłeś głową na jej słowa i wsypałeś ciemny proszek niosący za sobą wyrazisty aromat do dwóch białych kubków, aby po chwili zalać wrzącą wodą. Opadłeś na wolne obok szatynki miejsce i obserwowałeś jak przyciąga porcelanę blisko ust, jednak nie upija łyka parującej cieczy, a zaciąga się jej wonią. Na twoich ustach błąkał się szczery, subtelny uśmiech , kiedy przypatrywałeś się jej poczynaniom.
-Dziękuję, że tutaj jesteś i znosisz moje spierdolenie.-wydobyłeś z siebie niemrawo, drapiąc się zmieszany po głowie.
Z twoich ust nigdy nie padały takie wyzwania. Nie byłeś do nich przyzwyczajony, ale zwyczajnie chciałeś je wypowiedzieć w kierunku 24-latki.  Pośpiesznie zatopiłeś usta w ciemnym jak smoła napoju i spuściłeś wzrok. Czułeś się zażenowany tą sytuacją.
A panująca dłuższą chwilę cisza tylko ten stan pogłębiała. Nieśmiało spojrzałeś na Julkę i zdumiony odprowadzałeś wzorkiem jej drobną dłoń, która przykryła twoją rękę spoczywająca na stole i ścisnęła ją mocniej. Posłała ci pokrzepiający uśmiech, a ty pozwoliłeś nawiedzić umysłowi myśli, że  nie zasługujesz na takie traktowanie po tak wielu wykrzyczanych w jej kierunku nieprzyjemnych słowach, obelgach.  W jej ciemnych oczach dojrzałeś współczucie i coś czego nigdy tam nie dostrzegłeś. Ciepło.  Oszołomiony poderwałeś się pośpiesznie z miejsca, wyrywając rękę z jej uścisku i zgarniając z blatu stołu opróżnione naczynia.
- Michał, co się dzieje?-jej słowa unosiły się w kuchni.
Odwróciłeś się do niej plecami i zdecydowałeś się oczyścić kubek, z którym kilka chwil temu jej usta miały jeszcze kontakt. Milczałeś. Przerażało cię to co z tobą czyniła. Przerastało cię to co z tobą robiła, ale nie mogłeś jej o tym powiedzieć do cholery. Wyśmiała by cię. Wyszydziła jak miała to w zwyczaju robić do wczorajszego wieczoru. Wtedy coś pomiędzy wami się zmieniło. Runęła jakaś niewidzialna granica. Po prostu było inaczej. Wyjątkowo dobrze. Wyczuwałeś, że się do siebie zbliżacie, że nie łączy was jedynie więź seksualna. Pokręciłeś głową, chcąc odtrącić od siebie te liczne wnioski. Bałeś się ich.  Szatynka stanęła naprzeciwko ciebie z kamiennym wyrazem twarzy i wpatrywała się czujnie w twoją twarz, wyczekując nadal odpowiedzi na zadane chwilę temu pytanie. Zadarłeś wzrok na jej twarz i otarłeś wilgotne dłonie w ścierkę z wzorem czarnej kraty. Ułożyłeś ręce po obu stronach jej bioder na usytuowany za nią kredens i niebezpiecznie zbliżyłeś swoją twarz do niej. Pochyliłeś się nad nią i popatrzyłeś jej głęboko w oczy.  Twoje plecy przebiegł drobny dreszcz pod ciężarem jej przenikliwego spojrzenia. Słyszałeś jej przyśpieszony znacznie oddech i wiedziałeś, że oczekuje na twój ruch. Przyłożyła dłoń do twojego policzka, a ty zanurzyłeś się w jej aksamitnych wargach, o których posmakowaniu marzyłeś od samego świtu. Toczyłeś walkę z jej językiem, ale po chwili uśmiechałeś się usatysfakcjonowany, kiedy wygrałeś to starcie. Całowałeś jej usta zachłannie, wędrując dłonią w głąb jej długich włosów. Pociągałeś za nie lekko, wysłuchując jej krótkich, cichych syknięć. Mimo tego miałeś przeczucie, że niesamowicie się jej to podoba. Posadziłeś ją na szafce i zadowolony kątem oka zauważyłeś jak oplata cię nogami w pasie. Przegryzła dolny płat twoich warg i uśmiechnęła się cwanie, a ty sunąłeś czubkiem nosa wzdłuż  skóry jej szyi.  Przegryzała ponętnie wargę, doprowadzając cię tym do szaleństwa. Odchyliła głowę do tyłu, a ty scałowywałeś jej miękką skórę na karku, obojczykach i odkrytym dekolcie.
 - Nie wierzę! Naprawdę jesteś zdolny pieprzyć się dalej z tą prostytutką i to dzień po naszym zerwaniu?!-parsknęła z niedowierzaniem brunetka wparowująca do pomieszczenia, w jakim znajdowałeś się z Julią. - Myślałam, że to był jednorazowy wybryk.
- Skąd ona wie?-Julia popatrzyła na ciebie zdezorientowana.
- Nie wiem.-sapnąłeś zdenerwowany, przeczesując włosy.
-Nie trudno było znaleźć to w twoich rzeczach.-rzuca prezenterka telewizyjna, machając ci przed oczami ulotką z wizerunkiem Julii.-Jak mogłeś mnie zdradzić z dziwką?! Naprawdę tak nisko upadłeś, aby płacić za seks?!-wydzierała się Krzan.
 - Kurwa, przestań ją do chuja obrażać!-warknąłeś w kierunku byłej partnerki.-Julka w porównaniu do ciebie była bardziej dostępna i była kiedy jej potrzebowałem. Otrzymałem od niej więcej niż od ciebie i nie chodzi tu o sam seks.- tłumaczyłeś jej nabuzowany negatywnymi emocjami, czując jak blisko wybuchu jesteś.-Bez ogródek mówi co myśli, a ty pogrywasz w jakieś popierdolone, chore gierki, wciągając w to wszystko mojego przyjaciela!-syknąłeś przez zaciśnięte zęby, wbijając palec wskazujący w jej klatkę piersiową.
- Poprawka : naszego przyjaciela! Po za tym gdybyś powiedział mi prawdę nie byłoby tego wszystkiego. Ale wiesz co? Nie  żałuję, bo gdyby nie to nie zobaczyłabym jakim jesteś dupkiem, egoistą i przede wszystkim chujem!- jad w jej głosie totalnie cię zaskakiwał.
- Michał, nie jest taki jaki mówisz.- do waszej rozmowy włączyła się milcząca dotąd Julka.-  Posłuchaj, Iza. Znam go naprawdę krótko, ale zdążyłam w nim dostrzec to czego ty nie widziałaś. Jest cholernie zagubionym człowiekiem, który pragnie bliskości, a ty nie mogłaś jej mu dać, bo ciągle byłaś i jesteś w rozjazdach.  W tym tkwi problem, moja droga.-wyjaśniła szatynka łagodnym tonem głosu.
- Jeszcze na głowę nie upadłam, aby prowadzić rozmowy z dziwką.-prychnęła Izabela.-Naprawdę byłeś zdolny iść aż do dziwki, aby tą swoją bliskość dostać?- zwróciła się tym razem do ciebie, wykonując cudzysłów przy słowie bliskość.
- Lepiej będzie jak już sobie pójdziesz, bo nie życzę sobie obrażania Julki w moim mieszkaniu, jasne?!-chwyciłeś ją za nadgarstek i zawlokłeś pod same drzwi, rozwierając je przed nią.
-Oboje jesteście siebie warci!
Zatrzasnąłeś za nią drzwi i okręciłeś się na pięcie w kierunku 24-latki. Julia widziała przy oknie w salonie, zwrócona plecami ku tobie, chłonąc ciemnymi tęczówkami panoramę miasta, którą idealnie można było podziwiać z twojego piątego piętra.  Miałeś wrażenie, że słowa twojej byłej dziewczyny porządnie zatrzęsły jej psychiką, choć zgrywała przyzwyczajoną do takich obelg.  Nie była wcale tak silna, tak nieposkromiona na jaką wyglądała. Zgrywała taką, ale wewnątrz była krucha niczym ciasto francuskie.  Podszedłeś do niej i wtuliłeś się w jej drobne ciało, opierając brodę na jej ramieniu.
-Przepraszam cie za tą awanturę. Nie miałem pojęcia, że ją tu poniesie.-mówiłeś cicho wprost do jej ucha.
-To nie twoja wina.-odparła szeptem.- To było miłe jak się za mną wstawiłeś.- nim spostrzegłeś, a owinęła dłonie wokół twojej szyi i wpatrywała się prosto w twoje oczy.-Dziękuję.-mruknęła w twoje usta, składając na nich krótki pocałunek.

___________________________________________________________
Cześć! 
Z poniedziałku serwujemy wam dalsze losy naszego poplątanego uczuciowo Miśka,  tym razem w wykonaniu Kaśki. :) Oczywiście było trochę marudzenia, że rozdział psuje, ale mam nadzieję, że wybijecie jej to z głowy. :D
Michał z Julią zdecydowanie się do siebie zbliżyli. Co sądzicie o ich relacjach ? 
Widzimy się za tydzień! :)
POZDRAWIAM !
Paulka

Hejka!
Paulka ma rację. Marudziłam i to nieźle, ale teraz po wysłaniu jej całości  doszłam do wniosku, że wyszło to chyba całkiem dobrze, choć odrobinki tego "czegoś" mi brakuje nadal  :D   Michał z Izą palą za sobą mosty, a Julka  uświadamia Krzan gdzie zawiniła, za co oczywiście dostaje, ale Michał chyba się spisał , broniąc jej przed Izą ^^ 
Z resztą same to oceńcie! 
Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*
PS: Możecie zajrzeć jutro na Tomka i Janka, gdzie pojawi się nowość oraz inne moje blogi ;)

środa, 5 września 2018

Sześć





"Człowiek potrafi znieść znacznie więcej, niż myśli.
Jeśli musi. 
"

Wszedłeś ostrożnym krokiem do wnętrza pomieszczania,  a twoje serce wybijało coraz szybszy rytm. Bałeś się tego co się stanie, gdy twoja dziewczyna cię zobaczy, byłeś pewny, że zaraz się wścieknie.  W głowie kołatało ci się  miliony myśli na sekundę, a ty nie miąłeś pojęcia, co teraz zrobisz i jak to wszystko wyjaśnisz, co byś nie powiedział ona i tak już ci nie uwierzy.  Nie miałeś już niczego na swoją obronę i zdawałeś sobie z tego doskonale sprawę. Spojrzałeś przed siebie i zobaczyłeś jak brunetka z wtula się w twojego przyjaciela, który jest nieco przerażony całą sytuacją.  Tomek podnosi powoli głowę i gdy cię tylko dostrzega natychmiast odsuwa się od Izabeli, szukając w  wyrazie twojej twarzy potwierdzenia, że wszystko słyszałeś. Ty jednak  nic nie mówisz, twoje błękitne tęczówki szukają ciemnych oczu Izy, choć bałeś się tego co w nich zobaczysz.... Widziałeś, że płakała, widziałeś jak bardzo  teraz cierpi, a nie powinna. Nigdy nie powinieneś do tego dopuścić. Była piękną i inteligentną kobietą, za którą nie jeden facet oddałby wszystko, a ty  tak po prostu łamiesz jej serce. Gdy  patrzyłeś teraz na drobne ciało dziewczyny skulone na szarej kanapie, zaczynało do ciebie docierać, co tak naprawdę jej zrobiłeś i jak wielkim kretynem jesteś Michale. Chciałeś to naprawić, coś zrobić, ale przecież było już za późno....
- To prawda? - spytała, gdy w końcu podniosła na ciebie wzrok. Wypuściłeś ze świstem powietrze i zapatrzyłeś się w pustą przestrzeń przed sobą, nie masz pojęcia co jej powiedzieć, jeśli skłamiesz już ci nie uwierzy, jeśli powiesz prawdę, to cię znienawidzi. Byłeś na straconej pozycji Michale, nie mogłeś już niczego zrobić. Właśnie zburzyłeś coś wspaniałego, coś co budowałeś przed dłuższy czas wraz z brunetką.
- Prawda. - powiedziałeś spokojnie i spojrzałeś prosto w jej  zaszklone od płaczu ciemne oczy. Widziałeś jak gaśnie w nich dawny blask, czułeś się jak skończony skurwiel, raniąc tak wspaniałą dziewczynę, która starała się zawsze cię wspierać i akceptować twoje wady. 
- Ty dupku! - poczułeś  na swoim policzku silne uderzenie jej dłoni. Mimowolnie przyłożyłeś rękę do bolącego miejsca - Jak mogłeś mi to zrobić?! Po tym wszystkim ile dla ciebie zrobiłam?! Pieprzony kłamca, od początku czułam, że....
- Moment... - przerwałeś jej szybko i chwyciłeś mocno za nadgarstek, powoli zaczynało do ciebie docierać, to co właśnie mówiła brunetka -  Ty od początku wiedziałaś, nawet gdy byłaś miła i urocza, to było jedną wielką grą, by dowieść swoich przepuszczeń?! - pokręciłeś z niedowierzaniem głową.  - I po cholerę w to mieszasz Tomka?!
- Bo od ciebie niczego bym się nie dowiedziała!  Ty potrafisz jedynie kłamać i lawirować! - prychnąłeś pod nosem. Może nie byłeś bez winy,  może wszystko rujnowałeś i niszczyłeś, ale do cholery! Po co  było mieszać w to wszystko waszego przyjaciela? Nawet nie próbowała z tobą rozmawiać o swoich podejrzeniach...
- Co to ma do rzeczy? To sprawa między mną a tobą, a nie pomiędzy nami a Fornalem! Nie powinnaś go wykorzystywać! - warknąłeś zerkając przelotnie na Tytusa, który  siedział przygwożdżony do kanapy i  chyba bał się odezwać. Przerzucał jedynie spojrzenie  z ciebie na Izę i odwrotnie. Może byłeś ostatnią osobą, którą mogła mieć do niej pretensję, ale strasznie irytowało cię to, że zamiast przyjść do ciebie i zapytać wprost  posłużyła się Tomaszem...
- Pieprzysz się z kimś na boku i wyrzucasz mi, że zapytałam Tomka, czy mnie zdradzasz?! Zamiast przyznać się  do winy wściekasz się na mnie, bo się dowiedziałam prawdy. Naprawdę miałeś mnie za taką idiotkę? - spytała podniesionym głosem, ty tylko wbiłeś wzrok w podłogę... Może miała racja? Czułeś się jak jak najgorszy facet na świecie, mając idealną kobietę, szukałeś innych i złamałeś jej serce.  Może Tomek miał racje, sam powinieneś się przyznać? Nie miałeś pojęcia już co masz myśleć, wszystko w głowie ci się mieszało, a przepełnione żalem oczy brunetki sprawiały, że sam miałeś ochotę wyjść z siebie i stanąć obok, by wymierzyć sobie solidny cios -  Wiesz co?! Żałuje, że zmarnowałam na ciebie tyle czasu....
- Iza...- szepnąłeś, gdy powoli zaczęła zbierać swoje rzeczy - Nie chciałem cię zranić.  Ja naprawdę....
- Zamknij się do cholery! - warknęła  w twoją stronę i wymijając cię ruszyła w stronę wyjścia.
- A co z nami? - to chyba było najgłupsze pytanie jakie mogłeś jej zadać... Przecież ona nie chce cie już znać....  Widziałeś jak powoli się zatrzymuje i odwraca w twoją stronę, w jej oczach nie było już łez, lecz jedynie przeraźliwy ból.
- Nas nigdy było i nie będzie. Dla mnie nie istniejesz. - powiedziała chłodno. Poczułeś w środku dziwne ukłucie, gdy tylko opuściła twoje mieszkanie. Czułeś, że tracisz wielki skarb, coś czego nie da się już odzyskać, coś wyjątkowego...  Straciłeś kobietę, która cię szczerze kochała i tego chyba byłeś pewny, a ty odpłaciłeś się jej za to straconym czasem, zranioną duszą i niespełnionymi obietnicami. Sam nie wiesz, jak mogłeś ją zdradzać i dlaczego to  robiłeś, ale żądza posiadania szatynki była dla ciebie nie do opanowania. Chyba po raz pierwszy od spędzenia nocy z Julią, poczułeś wyrzuty sumienia, ponieważ w końcu zrozumiałeś, że dla Izy znaczyłeś naprawdę wiele. Opadłeś bezwładnie na kanapę i schowałeś twarz w dłoniach próbując zrozumieć co właśnie się stało. Cały świat wirował, a ty z sekundy na sekundę czułeś się coraz gorzej, czułeś się jak zwyczajny śmieć. Poczułeś nagle czyjąś dłoń ramieniu i zdałeś sobie sprawę, że  zupełnie zapomniałeś o obecności przyjmującego w twoim mieszkaniu.
- Spieprzyłem to. - westchnąłeś i oparłeś się o kanapę patrząc pustym wzrokiem przed siebie. Sam już nie wiedziałeś, co masz ze sobą zrobić. Może powinieneś pobiec teraz za Izabelą i błagać ją o wybaczenie, ale z drugiej strony ona nie chciała cię już widzieć i wcale się jej nie dziwisz.
- Może to lepiej? - spojrzałeś zaskoczony na Tytusa. - Przecież ty jej nie zdradziłeś tylko raz, teraz jesteś wolny.... A Julia jest....
- Co  ty bredzisz Fornal? - spytałeś zirytowany, właśnie rozstałeś się z dziewczyną, a on mówi, że to dobrze. To się w ogóle nie trzymało kupy...
- Iza nie zasługiwała na takie traktowanie, a ty i tak znowu byś poleciał do tej Julki. Możesz zaprzeczać, ale obaj wiemy, że prędzej czy później i tak to by się stało. Przynajmniej nie musisz już kłamać.  - mówił ze spokojem, a w tobie rosła coraz większa furia.  I to wszystko mówił Tomasz. Twój niby przyjaciel... Patrzyłeś na   niego, a przez głowę  przewijały ci się jego wszystkie zachowania i porady, których udzielał ci w ostatnim czasie. Nagle przed oczami stanął ci obraz brunetki wtulonej w blondyna...
- Jaki ja byłem głupi! - uderzyłeś się z otwartej dłoni w czoło i nie mogłeś uwierzyć w to co właśnie odkryłeś  - To wszystko... Te twoje ostrzeżenia, że niby się domyśla, były tylko po to by odciągnąć mnie od prawdy. Ty na nią lecisz! - prychnąłeś, widziałeś jak Fornal pobladł słysząc te słowa, pewnie dlatego, że wszystkiego się domyśliłeś.
- Misiek o czym ty mówisz? - dopytywał zdumiony intensywnie się w ciebie wpatrując.
- Jak to o czym?! O tym, że przystawiasz się do mojej dziewczyny! Bo co, bo była miss? Kurwa nie wierzę, jak mogłem być tak ślepy?! A dzisiaj ? Pierwszy pocieszyciel musiał od razu ją przytulić.... Specjalnie jej powiedziałeś prawdę?! Chciałeś  mieć ją tylko dla siebie i stąd  cały ten cyrk?! Co  może Julkę też mi podstawiłeś?! A ja ci ufałem.... - prychnąłeś. Czułeś jak wali ci się świat, traciłeś kolejno bliskie ci osoby. Może trochę na własne życzenie, ale z drugiej strony wszyscy też nie byli w porządku wobec ciebie, przynajmniej tak ci się wydawało. Tomek nagle się podniósł z miejsca.
-  Nie wierzę, że to słyszę.... Całkowicie ci odjebało Filip! Ogarnij się, wtedy pogadamy. - usłyszałeś jedynie trzaśniecie drzwi. Uderzyłeś ręką w stolik stojący obok, a po chwili zrzuciłeś z niego porcelanowy kubek. Patrzyłeś jak rozbija się na jasnych panelach. Byłeś wściekły i sam nie wiedziałeś już na kogo. Czy na siebie, czy na niego, czy na Julkę. Wiedziałeś, że traciłeś powoli wszystkich. Nie masz już nikogo, kto cię wysłucha, kto cię wesprze w trudnych chwilach. Wszystkie ważne osoby  miały cię zwyczajnie dość. Czy naprawdę byłeś takim chamem i skurwielem  pozbawionym uczuć? Czy naprawdę z nikim się nie liczyłeś? Nie pamiętasz kiedy ostatnio czułeś się tak podle,  widocznie na to wszystko sobie zasłużyłeś.



***
"Ciało pamięta przelotny dotyk, parę godzin bycia z kimś zostaje na lata.
Zapach włosów, potu, wilgotności, przypływa  znikąd w środku dnia. W inżynierii nazywa się to pamięcią plastyczną materiału, w chemii pamięcią substratu. W życiu - tęsknotą."
***

 Zapukałeś do drzwi za którymi jeszcze nie tak dawno było słychać  jedynie dwa głosy wykrzykujące swoje imiona z nadmiaru rozkoszy. Oparłeś się o chłodną ścianę i niecierpliwie czekałeś aż właścicielka mieszkania je otworzy. Włożyłeś dłonie w kieszenie dresów z wyszytą    nazwą twojego klubu i przymknąłeś powieki. Nie masz pojęcia po co tu przyszedłeś. Kłębiło się w tobie tyle uczuć, od rozpaczy przez bezradność po wściekłość. Zniszczyłeś swoje życie, wszystko to, co starannie budowałeś, a teraz zwyczajnie przychodzisz do kobiety, przez którą to wszystko się wydarzyło. Słysząc jak zamek w drzwiach się przekręca natychmiast się wyprostowałeś. Drzwi powoli się uchyliły, a przed tobą stała szatynka z zaskoczoną miną. Jej ciemne włosy były związane w kucyk, a na sobie miała jedynie przydługą błękitną koszulkę. przyglądałeś się przez dłuższa chwilę jej twarzy, na której nie było nawet grama makijażu, a ona wciąż była tak zachwycająco piękna. Gdy teraz na nią patrzyłeś, do głowy przychodziło ci, że masz przed sobą anioła, szkoda tylko, że upadłego.
- Michał? - spytała niepewnie przegryzając wargę. Prychnąłeś słysząc to, wyminąłeś ją w przejściu i udałeś się w głąb mieszkania, po czym rzuciłeś bluzę na brzeg łóżka. Czułeś na sobie jej zaskoczony wzrok.
- Czemu się tak dziwisz? Przecież już tu byłem. - mruknąłeś  jeżdżąc po niej swoim błękitnym wzrokiem. Westchnąłeś cicho, gdy poczułeś  znowu jej cudowny zapach, który odbierał ci zmysły i przyciągał do niej niczym magnez.W twojej wyobraźni natychmiast pojawiły się obrazy ostatnich namiętnych  dwóch nocy spędzonych z szatynką. Pokręciłeś głową chcąc się pozbyć myśli o jej idealnym ciele, wijącym się od twojego dotyku. Chciałeś jak najszybciej wyrzucić te wyobrażenia ze swojej głowy, w końcu wszystko to, co stało się kilka godzin wcześniej, wydarzyło się  przez jej obecność w twoim życiu. To przez nią straciłeś Izabelę. To ona cię zwabiła w swoje sidła, kusząc swoim zapachem, swoim  rozpalającym dotykiem, swoimi zmysłowymi spojrzeniami.... Czułeś jak  w twoim ciele gromadzi się ponownie furia.
- Ale nigdy  nie byłeś bez zaproszenia. - powiedziała cicho.  Ty natomiast położyłeś jej dłonie na biodrach i przyciągnąłeś ją bliżej siebie zdecydowanym ruchem, zachłannie się zatapiając w jej wargach.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz. - wymruczałeś wkładając dłonie pod jej koszulkę. Sunąłeś palcami  po jej rozgrzanym ciele, chcąc ponownie zasmakować tej nieziemskiej rozkoszy, przez którą straciłeś wszystko, co miało jakieś znaczenie. Teraz już  nic cię nie obchodziło, nie miałeś już niczego. Całowałeś jej usta coraz bardziej łapczywie,  nagle poczułeś jak chwyta cię za nadgarstki i chce się się od ciebie odsunąć.
- Przestań.... - ty jednak nic nie robiłeś sobie z jej protestów, ogarniała cię coraz większa żądza jej posiadania, byłeś na nią wściekły, a jednocześnie tak bardzo jej pragnąłeś - Misiek co ty kurwa wyprawiasz?! 
- Mam ci zapłacić żebyś chciała się ze mną pieprzyć? W końcu od tego jesteś! - krzyknąłeś w jej stronę i po raz drugi dzisiejszego dnia poczułeś uderzenie w policzek.  Popatrzyłeś zaskoczony na Julię, ale musisz przyznać, że to trochę  cię to otrzeźwiło, bo ku twojemu przerażeniu zachowywałeś się niemal jak ten facet, który chciał jej zrobić krzywdę. Przestraszony się od niej odsunąłeś.  Było ci wstyd, nigdy nie mógłbyś jej skrzywdzić. Wygadujesz różne rzeczy, ale nie mógłbyś zrobić czegoś takiego, gdy o tym myślałeś przez twoje ciało przechodził nieprzyjemny dreszcz. Całkowicie już wariowałeś Michale i musisz przyznać, że nie radziłeś sobie ze swoim życiem... Chwyciłeś jej drobną dłoń i spojrzałeś w przestraszone oczy. - Przepraszam...  - dodałeś cicho. Julią patrzyła na ciebie jak zahipnotyzowana, jakbyś powiedział coś niespotykanego. Przepraszający Filip.... Może faktycznie było to dość nietypowe zjawisko.
- Ty ? - uniosła brew ku górze, a ty skinąłeś głową uciekając gdzieś wzrokiem.
- Wszystko się spierdoliło. - opadłeś na łóżko i położyłeś się plecach wbijając niebieskie tęczówki w biały  sufit -  Iza zna prawdę, zostawiła mnie w cholerę. I miała rację... - czułeś jak niemal każdą cząstkę twojego ciała ogarnia przeraźliwy smutek i bezradność. Wiesz, że nie powinieneś się zwierzać szatynce, ale chyba tylko ona ci została...  Julia rzuciła się na łóżko obok ciebie, znajdując się w podobnej pozycji co ty i pokręciła głową.
 - Pojebało cię Filip! Dziewczyna z tobą zerwała, a ty idziesz się wypłakać do pseudo kochanki?  - spytała śmiąc się ironicznie.
- Zamknij się! - warknąłeś i położyłeś głowę   na jej brzuchu, mocno się do niej przytulając - Ja potrzebuję, by ktoś był obok, bo czuje się tak bardzo chujowo. - stwierdziłeś ze smutkiem - A chyba mam tylko ciebie.... 
- Jesteś popierdolony. - westchnęła zrezygnowana. Nie odpowiedziałeś, nie miałeś już siły się z nią sprzeczać. Wtuliłeś się mocniej w jej ciało. Poczułeś jak wplata smukłe palce w twoje ciemne włosy i delikatnie się uśmiecha. Przymknąłeś powieki, mimo że twoje życie się rozpadało, a ona była tego powodem, to jednocześnie przenosiła ci ukojenie i uspokajała twoje  tak bardzo skołatane nerwy. Może nie powinno cię tu być, może robiłeś kolejny błąd,  ale ty naprawdę nie chciałeś być sam, a tylko ona prócz Tomka znała twoją sytuację, choć to wszystko co teraz wyprawiałeś było jednym wielkim absurdem, musiałeś przyznać, że przy niej obok było ci zwyczajnie łatwiej. Jej obecność sprawiała, że zapominałeś o minionym dniu.  Potrafiła cię skrytykować, ale nie wyganiała cię ze swojego mieszkania, po prostu przy tobie była. Nie musiała się odzywać, ważne, że miałeś kogoś przy sobie.  Mimo wszystko  bliskość Julii sprawiała, że to  co się wydarzyło, było mniej straszne niż wcześniej. Sam nie widziałeś czemu, tak na ciebie działała, ale w tej chwili cieszyłeś się, że jest z tobą Michale i że tak po prostu możesz się do niej przytulić.



_______ 




Hej!
Wybaczcie znowu zawaliłam z terminem. ;( [ I z jakością rozdziału :( ] Przepraszam! Niestety mam ostatnio trochę więcej obowiązków w domu i mam mało czasu na cokolwiek. A do tego, jest jeszcze siatkówka i mecze. :)
Po tym tygodniu powinno być już trochę lepiej. :) Dlatego niebawem spodziewajcie się mnie u siebie! Postaram się wszystko po nadrabiać! :)
Tymczasem zostawiam Was z naszym poplątanym uczuciowo Misiem. :)
POZDRAWIAM !!!
Paulka


Hej, cześć i czołem! ^^
Miśkowi sypie się życie, a Tomek jak się spodziewał został w to wciągnięty i jeszcze oberwał  :/ Co sądzicie o jego zachowaniu? ;) Julka chyba zaczyna na niego dobrze wpływać, ale jak będzie dalej zobaczymy ;) Proszę o uspokojenie mojej wspólniczki, bo panikuje, że zawaliła ten rozdział, a według mnie jest rewelacyjny ;3
Wierzę, że i Wam się spodoba :D Całuje i do zobaczenia w kolejnej części! ;*


Trzydzieści dziewięć

"Gdyby chociaż muzyka  potrafiła zagłuszyć myśli o Tobie." Wlałeś w gardło gorzką ciecz i uśmiechnąłeś się cwanie pod nosem, podry...