“Myślałem, że chociaż Ty zostaniesz na dłużej.
Lubiłem jak zaprzeczałaś gdy mówiłem, że i tak Ci się znudzę”
Tępym wzrokiem wpatrywałeś się w
ciemną ciecz wypełniającą twój ulubiony kubek. Kubek, który często wyrywany był
przez jej drobne dłonie i oplatany chudymi palcami. Upijała wtedy łyk napoju
bogów i oddawała ci naczynie z odbitką jasnej szminki na brzegu. Jęknąłeś
bezsilnie, gdy uzmysłowiłeś sobie tą rzecz i naprawdę pokładałeś wszelkie
nadzieje, że parująca ciecz o wyrazistym smaku postawi cię na nogi po kolejnej
nieprzespanej nocy. Jednak na marne, Michale. Kawa nie przywołała cię do
porządku, tak jak ty nie uczyniłeś tego ze swoim życiem, które osnute było
brakiem sensu i chęci do czego kolwiek. Westchnąłeś przeciągle, wspierając
głowę na dłoni i zastanawiałeś się nad wynalezieniem sobie jakiegoś zajęcia,
które zajmie twoje myśli. W takowej pozycji został cię Tomek, który
niezauważalnie wparował do wnętrza twojego mieszkania.
-Nigdy w życiu nie widziałem cię
tak przybitego.- skwitował twój stan ze smutną miną przyjmujący.
-Taaa..-mruknąłeś, zaszczycając
go spojrzeniem.- Po co przyszedłeś?
-Nie możesz tak gnić w tym
mieszkaniu.-westchnął, przysiadając naprzeciw ciebie.- Zabieram cię na
spacer.-oświadczył z nikłym uśmiechem.
-Na spacer? Ja nie jestem żadną
babą do zabrania na randkę, Tytus.- prychnąłeś niezadowolony.
-Jak zwykle narzekasz.-
przewrócił oczami brunet.- Zbieraj się. No już.- ponaglił cię, widząc, że twoje
chęci do wyjścia są zerowe.
Ostatecznie jednak poderwałeś się
z krzesła zrezygnowany i uległeś napieraniu przyjaciela, wędrując do sypialni. Po przeskanowaniu zawartości
otwartej szafy sięgnąłeś po czarną bluzę oraz ciemne dżinsy. Zgarnąłeś z
kuchennego blatu plik kluczy z breloczkiem w kształcie kwadratu, za którego
cienką warstwą szkła kryło się małe zdjęcie ciebie oraz Julii i kiwnąłeś
Fornalowi głową w kierunku drzwi, oświadczając tym samym, aby zbierał się do
wyjścia. Po chwili przemierzałeś centrum Radomia z dłońmi wbitymi w kieszenie
spodni i pogrążony w luźnej pogawędce z towarzyszącym ci krakowianinem. Nad
miastem rozciągały się ciemne chmury zwiastujące nadciagającą ulewę, a tobie na
myśl przyszło, że utożsamiają się z twoim nastawieniem do życia. W porównaniu
do ciebie przyjmujący tryskał dobrym humorem i raz po raz opowiadał ci żarty,
które zazwyczaj by cię bawiły, ale dziś nie wywoływały nawet nikłego uśmiechu
na twoich ustach.
-Wiem co skutecznie poprawi ci
humor.-mruknął tajemniczo Tomek i chwycił cię za ramie, ciągnąc za sobą.
Zmarszczyłeś brwi, wpatrując się
z niezrozumieniem w jego sylwetkę przysłaniającą ci rozciągający się przed wami
obraz. Podziwiałeś go za zapał jaki wkładał, abyś choć na chwilę stał się
dawnym, pogodnym człowiekiem, który uwielbiał z niego wyszydzać lub czynić to z
otaczających was ludzi. Mimo twojego oporu na jakiekolwiek wyjścia czy rozmowy nie poddawał się i gdzieś w głębi
byłeś mu za to wdzięczny. Był przy tobie. Opiekował się tobą, nie zostawił cię
w potrzebie. Zachowywał się jak przyjaciel, najlepszy przyjaciel. Mimowolnie na
ten wniosek twoje usta nawiedził cień uśmiechu. Tak bardzo pochłonęły cię
refleksje nad osobą Tomasza, że nie spostrzegłeś nawet gdzie cię przyprowadził.
Błękitne tęczówki sunęły po otaczającym was lokalu, wprawiając kąciki ust w
wzbicie się na wyżyny. Fornal znał cię jak nikt inny, a to posunięcie było tego
potwierdzeniem. Zaciągnął cię do waszej ulubionej lodziarni. Tej, w której
jeszcze jakiś czas temu spoczywałeś z Izabelą i nim przy stoliku, zajadając się
ubóstwianymi lodami i tej samej, do
której zabrałeś Julię, chcąc uchronić ją przed deszczem, który wtedy
niespodziewanie lunął na was przebywających na placu zabaw. To wspomnienie
rozpaliło w tobie jednocześnie żar w sercu oraz smutek, który starałeś się
zepchnąć na dno. Gdy już miałeś podziękować przyjacielowi twoim oczom ukazała
się znajoma, smukła sylwetka. Przeciągnąłeś spojrzenie ku górze i zauważyłeś
ciemne, brązowe pukle oraz ten śnieżnobiały uśmiech, którego pełno było na
Instagramie czy w telewizji. Krzan żywo gestykulowała dłońmi, opowiadając coś z
zaangażowaniem swojej towarzyszce o jasnym kolorze włosów. Zlekceważyłbyś ten
fakt, a nawet jej obecność tutaj, gdyby nie słowa jakie obiły się o twoje uszy:
-I rozumiesz, że on wtedy
przyssał się do mnie w mieszkaniu?! No, a później padł na materac nie zdalny do
niczego, bo był napruty w cztery dupy. Rano nie pamiętał kompletnie nic, więc
powiedziałam mu, że się przespaliśmy, a on kuźwa uwierzył!
-Kurwa, nie powiem spisałaś się.-
pochwaliła ją blondynka, kiwając z uznaniem głową.
-Gdybyś tylko widziała jego minę!
Była bezcenna!-emocjonowała się brunetka, upijając łyk Latte.
-Tytus.-zwróciłeś się do niego
cicho przez zaciśnięte zęby, posyłając wymowne spojrzenie w stronę Izabeli.
-O kurwa!- wymsknęło mu się z
rozchylonych ust, które pośpiesznie zakrył dłonią, a drugą wręczył ci rożek z
dwoma gałkami, które zawsze tutaj zamawiałeś.- A nie mówiłem…-dodał ciszej.
-Weź mnie nie wkurwiaj.- syknąłeś
zirytowany.- Już na amen zapamiętam, że byłym się nie wierzy, jasne?!-
podniosłeś na niego ton.
-Dobra. Zluzuj, bo nas
zauważy.-szepnął, konsumując swój lód.- Co z tym zrobisz?
-Jak to co? Wygarnę jej!
Podałeś słodkość Fornalowi i
uformowałeś dłonie w pięści, odczuwając napinające się w twoim ciele mięśnie.
Frustracja względem byłej partnerki opanowała cię, sięgając zenitu. Cierpliwość
do Izabeli się skończyła. Swoim zachowaniem zdecydowanie przekroczyła pewną
granicę, której złamanie wznieciło w tobie istny ogień. Przeżywałeś wewnętrzne
katusze po opuszczeniu jej mieszkania, obwiniając się o ulotnienie się nadziei
na jakąkolwiek relację z szatynką. Byłeś przekonany, że nie ma najmniejszych
szans na to, abyście ponownie utworzyli zgraną parę, zasmakowali związku, a
tymczasem okazało się, że wcale tak krytycznie nie było. Wszystko to było
zasługą wyrafinowanej Izabeli, która za maską sympatycznej, pogodnej kobiety
kryła swoją prawdziwą twarz zawistnej, sprytnej byłej partnerki, która nie
potrafiła odejść bez odegrania się na swoim byłym facecie. Może i miała ku temu
powody, bo przecież ją zraniłeś. Za jej plecami przespałeś się z przypadkową
wówczas dziewczyną, ale to co uczyniło było istnym wyrachowaniem z jej strony.
-Co do kurwy?!- fuknąłeś,
układając dłoń na blacie stołu tuż przed jej twarzą.-Ty to wszystko
zaplanowałaś?!- szok przewinął się przez twoją bladą teraz twarz.-Jesteś podłą,
wyrachowaną suką! Myślałem, że to już było, minęło, że pogodziłaś się już z
tamtym… Ale nie! Ty musiałaś się do chuja odegrać, bo nie mogłaś znieść, że
zdradziłem cię z kimś takim jak Julka! Najgorsze jest to, że przez ciebie
prawie ją straciłem! Nienawidzę cię! –cisnąłeś błyskawice ze swoich oczu prosto
w jej zielone tęczówki.
-Po część owszem, zaplanowałam
to, ale to ty nawinąłeś się pijany…Ty sobie żartujesz, Michał?!-tym razem to
ona podniosła głos, podrywając się z miejsca.- Upokorzyłeś mnie! Przespałeś się
z dziwką! Zdradziłeś mnie z kurwą! Tego się do cholery nie zapomina!- warczała
wprost w twoją twarz, a w jej oczach zapłonęła nienawiść zmieszana z gniewem.
- Nie masz prawa tak o niej
mówić.-warknąłeś, ściskając jej nadgarstek i wpatrując się jej odważnie w
oczy.- Nie miałaś także prawa się tak zachować! Jesteś popierdolona! Idź na
terapię do psychiatry, a nie się mścij z zazdrości! Mam prawo być szczęśliwy, a
ty do chuja nie umiesz się z tym
pogodzić i w tym tkwi kurwa twój problem, Izka!- wygarnąłeś jej, po czym
odszedłeś od stolika.
Oplotłeś smukłe palce wokół dłoni
bruneta i pociągnąłeś go w kierunku wyjścia, nie oczekując jej odpowiedzi,
wyjaśnień. Nie miałeś najmniejszej ochoty słuchać tego co miała ci do
powiedzenia. Izabela Krzan była dla ciebie zakończonym rozdziałem, a od dziś
pod tym hasłem, definicją kryła się bezuczuciowa, wyrachowana osoba. Kobieta,
która nie zasługiwała na to by określać ją tym mianem, bowiem zachowała się jak
potwór. Nadal nie mieściło ci się w głowie to na co się zdecydowała. Jak mogłeś
z kimś takim kiedyś być? Jak mogłeś tkwić z nią w szczęśliwym związku? Cały
kipiałeś z emocji, Michale. Przesiąknięty byłeś nienawiścią z powodu, że przez
nią bezpowrotnie mogłeś stracić Julkę. Rozdzierała cię wściekłość, miażdżąc w
sobie smutek, który przed wejściem do radomskiego lokalu jeszcze nad tobą
górował. Teraz byłeś mieszanką wybuchową. Konstrukcją, która w każdym momencie,
po nieodpowiednim słowie mogła runąć. Po Michale z przed kilkunastu minut nie
pozostał nawet mały ślad, strzępek.
-Nie zdziwię się jak pojawicie
się w gazetach czy na portalach plotkarskich.- zaśmiał się brunet, starając się
obrócić tą sytuację w powód do śmiechu.
-Lata mi to.-oświadczyłeś,
wzruszając obojętnie ramionami.- Zasłużyła sobie.
-Mogłeś nie robić scen w tej
lodziarni. Trzeba było ją stamtąd wyciągnąć.-stwierdził Tomek, wzdychając.
-Daj spokój. Już po krzyku.
–machnąłeś beznamiętnie dłonią.
-Nadal nie wierzę, że była do
tego zdolna. –pokręcił z niedowierzaniem głową.
-Ja też, Tomek. – przyznałeś mu
rację.
"twoja miłość jest jak spacer po łóżku z gwoździami"
"twoja miłość jest jak spacer po łóżku z gwoździami"
***
Rozgorączkowany wzdychałeś głośno
nad momentem, na który tak bardzo oczekiwałeś, ale jednocześnie potwornie się
go obawiałeś. Rozbieganym wzrokiem omiatałeś parking przed blokiem szatynki,
wypatrując niecierpliwie jej sylwetki. Przemierzałeś nerwowo szerokość chodnika
i wbijałeś zęby w smukłe palce, dając owładnąć się panice, strachu. To było od ciebie
silniejsze. Przecież ta zbliżająca się rozmowa miała być twoim wyrokiem,
Michale. Miała rozjaśnić twoją skomplikowaną, pogmatwaną sytuację, wyjaśnić czy
Julia będzie ci w stanie przebaczyć i zaufać na nowo czy może pośle cię w
cholerę, obdarowując siarczystą wiązanką przekleństw, na które w pełni
zasłużyłeś, bowiem naprawdę mogłeś wtedy tknąć nagie ciało swojej byłej
dziewczyny. Byłeś jednak wdzięczny sobie wewnątrz, że trzymałeś ręce przy
sobie. Nigdy w życiu się tak nie stresowałeś, choć przecież z rodzinnego,
niewielkiego Rzeszowa przeniosłeś się do samej stolicy, Warszawy, obleganej
przez tłumy ludzi, pozostając bez bliskich ci osób. Później zawitałeś tutaj,
gdzie spotkałeś na swojej drodze piękną Julię. Miałeś masę życiowych sytuacji,
które były ważniejsze, w których posiadałeś pełne prawo do przeżywania wylewnie
i emocjonalnie. Mogłeś wtedy denerwować się równie mocno jak teraz, ale nie
czyniłeś tego, Michale. Przeżywałeś emocjonalne katusze teraz i tutaj, pod
jednym z radomskich bloków, podczas jednego z chłodnych wieczorów wkraczającego
w coś być może niezwykłego sezonu. Nie czułeś nawet krzty tego co teraz
odczuwałeś podczas rekrutacji na studia, obawy o swoje miejsce na liście
kandydatów do wymarzonego kierunku. To
naprawdę cię przerażało i porażało jednocześnie, uświadamiając jak ważna była
dla ciebie ta szatynka, jak wieli wpływ miała na twoje życie, na ciebie,
Michale. Wypuściłeś głośno powietrze, kiedy twoje błękitne tęczówki zarejestrowały
ruch, a właściwie znajomy sposób poruszania się kobiecej sylwetki. Była piękna,
jak zawsze. Jej długie, ciemne włosy opadały swobodnie na ramiona, które okryte
były skórzaną, czarną kurtką. Jej barwa niemalże stapiała się z kolorem jej włosów.
Długie nogi wyciśnięte były w przylegające, jasne dżinsy, a o podłoże chodnika
obijały się masywne, czarne buty na wysokim obcasie. Gdy jej ciemne tęczówki
natrafiły na twoją skąpaną przez ciemność, ale jednocześnie rozświetloną przez
blask księżyca twarz przystanęła w miejscu, zamierając na twój widok. Zamrugała
kilkukrotnie, zapewne chcąc dojść do wniosku, że to tylko halucynacja,
złudzenie, ale po chwili zdała sobie sprawę, że ty naprawdę spoczywałeś pod jej
blokiem.
-Julka, ja muszę ci coś
powiedzieć.-podbiegłeś do niej, sapiąc te słowa póki nie opuściła cię odwaga.
-Ale Michał ja wiem.-szepnęła,
zadzierając na ciebie spojrzenie.- Nie musisz nic mówić.-dodała, posyłając ci
uśmiech osnuty smutkiem, który drasnął twoje serce, przełamując je na pół, a
później roztrzaskując na kawałeczki.
_______________________________
Czołem Kochane! ^^
Według obietnicy zjawiamy się z nowym rozdziałem równe dwa tyg później ^^ Myślę, że takowy jest całkiem dobry w moim wykonaniu, choć do końcówki to ja mam się do czego przyczepić, ale inaczej tego oddać nie mogłam.. Tomek się postarał by wyciągnąć Michała z domu, a tu taka niespodzianka.. Julka zna prawdę. Jak ją zniesie? Czy Michałowi się oberwie? Przekonamy się za dwa tyg :D Całuję i do zobaczenia ;*
Hej ! Przybywamy punktualnie , w sumie dzięki Kasi 😀 Ze mną bywa gorzej xd
Mi się bardzo podoba jej dzieło, a wam? Misiek się wreszcie dowiedział prawdy o tamtej nocy, tylko co na to wszystko powie mu Julka. Jak myślicie?
POZDRAWIAM !!!
Paulka
Według obietnicy zjawiamy się z nowym rozdziałem równe dwa tyg później ^^ Myślę, że takowy jest całkiem dobry w moim wykonaniu, choć do końcówki to ja mam się do czego przyczepić, ale inaczej tego oddać nie mogłam.. Tomek się postarał by wyciągnąć Michała z domu, a tu taka niespodzianka.. Julka zna prawdę. Jak ją zniesie? Czy Michałowi się oberwie? Przekonamy się za dwa tyg :D Całuję i do zobaczenia ;*
Hej ! Przybywamy punktualnie , w sumie dzięki Kasi 😀 Ze mną bywa gorzej xd
Mi się bardzo podoba jej dzieło, a wam? Misiek się wreszcie dowiedział prawdy o tamtej nocy, tylko co na to wszystko powie mu Julka. Jak myślicie?
POZDRAWIAM !!!
Paulka