wtorek, 6 sierpnia 2019

Dwadzieścia jeden



“Myślałem, że chociaż Ty zostaniesz na dłużej.
 Lubiłem jak zaprzeczałaś gdy mówiłem, że i tak Ci się znudzę”


Tępym wzrokiem wpatrywałeś się w ciemną ciecz wypełniającą twój ulubiony kubek. Kubek, który często wyrywany był przez jej drobne dłonie i oplatany chudymi palcami. Upijała wtedy łyk napoju bogów i oddawała ci naczynie z odbitką jasnej szminki na brzegu. Jęknąłeś bezsilnie, gdy uzmysłowiłeś sobie tą rzecz i naprawdę pokładałeś wszelkie nadzieje, że parująca ciecz o wyrazistym smaku postawi cię na nogi po kolejnej nieprzespanej nocy. Jednak na marne, Michale. Kawa nie przywołała cię do porządku, tak jak ty nie uczyniłeś tego ze swoim życiem, które osnute było brakiem sensu i chęci do czego kolwiek. Westchnąłeś przeciągle, wspierając głowę na dłoni i zastanawiałeś się nad wynalezieniem sobie jakiegoś zajęcia, które zajmie twoje myśli. W takowej pozycji został cię Tomek, który niezauważalnie wparował do wnętrza twojego mieszkania.
-Nigdy w życiu nie widziałem cię tak przybitego.- skwitował twój stan ze smutną miną przyjmujący.
-Taaa..-mruknąłeś, zaszczycając go spojrzeniem.- Po co przyszedłeś?
-Nie możesz tak gnić w tym mieszkaniu.-westchnął, przysiadając naprzeciw ciebie.- Zabieram cię na spacer.-oświadczył z nikłym uśmiechem.
-Na spacer? Ja nie jestem żadną babą do zabrania na randkę, Tytus.- prychnąłeś niezadowolony.
-Jak zwykle narzekasz.- przewrócił oczami brunet.- Zbieraj się. No już.- ponaglił cię, widząc, że twoje chęci do wyjścia są zerowe.
Ostatecznie jednak poderwałeś się z krzesła zrezygnowany i uległeś napieraniu przyjaciela, wędrując  do sypialni. Po przeskanowaniu zawartości otwartej szafy sięgnąłeś po czarną bluzę oraz ciemne dżinsy. Zgarnąłeś z kuchennego blatu plik kluczy z breloczkiem w kształcie kwadratu, za którego cienką warstwą szkła kryło się małe zdjęcie ciebie oraz Julii i kiwnąłeś Fornalowi głową w kierunku drzwi, oświadczając tym samym, aby zbierał się do wyjścia. Po chwili przemierzałeś centrum Radomia z dłońmi wbitymi w kieszenie spodni i pogrążony w luźnej pogawędce z towarzyszącym ci krakowianinem. Nad miastem rozciągały się ciemne chmury zwiastujące nadciagającą ulewę, a tobie na myśl przyszło, że utożsamiają się z twoim nastawieniem do życia. W porównaniu do ciebie przyjmujący tryskał dobrym humorem i raz po raz opowiadał ci żarty, które zazwyczaj by cię bawiły, ale dziś nie wywoływały nawet nikłego uśmiechu na twoich ustach.
-Wiem co skutecznie poprawi ci humor.-mruknął tajemniczo Tomek i chwycił cię za ramie, ciągnąc za sobą.
Zmarszczyłeś brwi, wpatrując się z niezrozumieniem w jego sylwetkę przysłaniającą ci rozciągający się przed wami obraz. Podziwiałeś go za zapał jaki wkładał, abyś choć na chwilę stał się dawnym, pogodnym człowiekiem, który uwielbiał z niego wyszydzać lub czynić to z otaczających was ludzi. Mimo twojego oporu na jakiekolwiek wyjścia  czy rozmowy nie poddawał się i gdzieś w głębi byłeś mu za to wdzięczny. Był przy tobie. Opiekował się tobą, nie zostawił cię w potrzebie. Zachowywał się jak przyjaciel, najlepszy przyjaciel. Mimowolnie na ten wniosek twoje usta nawiedził cień uśmiechu. Tak bardzo pochłonęły cię refleksje nad osobą Tomasza, że nie spostrzegłeś nawet gdzie cię przyprowadził. Błękitne tęczówki sunęły po otaczającym was lokalu, wprawiając kąciki ust w wzbicie się na wyżyny. Fornal znał cię jak nikt inny, a to posunięcie było tego potwierdzeniem. Zaciągnął cię do waszej ulubionej lodziarni. Tej, w której jeszcze jakiś czas temu spoczywałeś z Izabelą i nim przy stoliku, zajadając się ubóstwianymi lodami  i tej samej, do której zabrałeś Julię, chcąc uchronić ją przed deszczem, który wtedy niespodziewanie lunął na was przebywających na placu zabaw. To wspomnienie rozpaliło w tobie jednocześnie żar w sercu oraz smutek, który starałeś się zepchnąć na dno. Gdy już miałeś podziękować przyjacielowi twoim oczom ukazała się znajoma, smukła sylwetka. Przeciągnąłeś spojrzenie ku górze i zauważyłeś ciemne, brązowe pukle oraz ten śnieżnobiały uśmiech, którego pełno było na Instagramie czy w telewizji. Krzan żywo gestykulowała dłońmi, opowiadając coś z zaangażowaniem swojej towarzyszce o jasnym kolorze włosów. Zlekceważyłbyś ten fakt, a nawet jej obecność tutaj, gdyby nie słowa jakie obiły się o twoje uszy:
-I rozumiesz, że on wtedy przyssał się do mnie w mieszkaniu?! No, a później padł na materac nie zdalny do niczego, bo był napruty w cztery dupy. Rano nie pamiętał kompletnie nic, więc powiedziałam mu, że się przespaliśmy, a on kuźwa uwierzył!
-Kurwa, nie powiem spisałaś się.- pochwaliła ją blondynka, kiwając z uznaniem głową.
-Gdybyś tylko widziała jego minę! Była bezcenna!-emocjonowała się brunetka, upijając łyk Latte.
-Tytus.-zwróciłeś się do niego cicho przez zaciśnięte zęby, posyłając wymowne spojrzenie w stronę Izabeli.
-O kurwa!- wymsknęło mu się z rozchylonych ust, które pośpiesznie zakrył dłonią, a drugą wręczył ci rożek z dwoma gałkami, które zawsze tutaj zamawiałeś.- A nie mówiłem…-dodał ciszej.
-Weź mnie nie wkurwiaj.- syknąłeś zirytowany.- Już na amen zapamiętam, że byłym się nie wierzy, jasne?!- podniosłeś na niego ton.
-Dobra. Zluzuj, bo nas zauważy.-szepnął, konsumując swój lód.- Co z tym zrobisz?
-Jak to co? Wygarnę jej!
Podałeś słodkość Fornalowi i uformowałeś dłonie w pięści, odczuwając napinające się w twoim ciele mięśnie. Frustracja względem byłej partnerki opanowała cię, sięgając zenitu. Cierpliwość do Izabeli się skończyła. Swoim zachowaniem zdecydowanie przekroczyła pewną granicę, której złamanie wznieciło w tobie istny ogień. Przeżywałeś wewnętrzne katusze po opuszczeniu jej mieszkania, obwiniając się o ulotnienie się nadziei na jakąkolwiek relację z szatynką. Byłeś przekonany, że nie ma najmniejszych szans na to, abyście ponownie utworzyli zgraną parę, zasmakowali związku, a tymczasem okazało się, że wcale tak krytycznie nie było. Wszystko to było zasługą wyrafinowanej Izabeli, która za maską sympatycznej, pogodnej kobiety kryła swoją prawdziwą twarz zawistnej, sprytnej byłej partnerki, która nie potrafiła odejść bez odegrania się na swoim byłym facecie. Może i miała ku temu powody, bo przecież ją zraniłeś. Za jej plecami przespałeś się z przypadkową wówczas dziewczyną, ale to co uczyniło było istnym wyrachowaniem z jej strony.
-Co do kurwy?!- fuknąłeś, układając dłoń na blacie stołu tuż przed jej twarzą.-Ty to wszystko zaplanowałaś?!- szok przewinął się przez twoją bladą teraz twarz.-Jesteś podłą, wyrachowaną suką! Myślałem, że to już było, minęło, że pogodziłaś się już z tamtym… Ale nie! Ty musiałaś się do chuja odegrać, bo nie mogłaś znieść, że zdradziłem cię z kimś takim jak Julka! Najgorsze jest to, że przez ciebie prawie ją straciłem! Nienawidzę cię! –cisnąłeś błyskawice ze swoich oczu prosto w jej zielone tęczówki.
-Po część owszem, zaplanowałam to, ale to ty nawinąłeś się pijany…Ty sobie żartujesz, Michał?!-tym razem to ona podniosła głos, podrywając się z miejsca.- Upokorzyłeś mnie! Przespałeś się z dziwką! Zdradziłeś mnie z kurwą! Tego się do cholery nie zapomina!- warczała wprost w twoją twarz, a w jej oczach zapłonęła nienawiść zmieszana z gniewem.
- Nie masz prawa tak o niej mówić.-warknąłeś, ściskając jej nadgarstek i wpatrując się jej odważnie w oczy.- Nie miałaś także prawa się tak zachować! Jesteś popierdolona! Idź na terapię do psychiatry, a nie się mścij z zazdrości! Mam prawo być szczęśliwy, a ty do chuja nie umiesz się  z tym pogodzić i w tym tkwi kurwa twój problem, Izka!- wygarnąłeś jej, po czym odszedłeś od stolika.
Oplotłeś smukłe palce wokół dłoni bruneta i pociągnąłeś go w kierunku wyjścia, nie oczekując jej odpowiedzi, wyjaśnień. Nie miałeś najmniejszej ochoty słuchać tego co miała ci do powiedzenia. Izabela Krzan była dla ciebie zakończonym rozdziałem, a od dziś pod tym hasłem, definicją kryła się bezuczuciowa, wyrachowana osoba. Kobieta, która nie zasługiwała na to by określać ją tym mianem, bowiem zachowała się jak potwór. Nadal nie mieściło ci się w głowie to na co się zdecydowała. Jak mogłeś z kimś takim kiedyś być? Jak mogłeś tkwić z nią w szczęśliwym związku? Cały kipiałeś z emocji, Michale. Przesiąknięty byłeś nienawiścią z powodu, że przez nią bezpowrotnie mogłeś stracić Julkę. Rozdzierała cię wściekłość, miażdżąc w sobie smutek, który przed wejściem do radomskiego lokalu jeszcze nad tobą górował. Teraz byłeś mieszanką wybuchową. Konstrukcją, która w każdym momencie, po nieodpowiednim słowie mogła runąć. Po Michale z przed kilkunastu minut nie pozostał nawet mały ślad, strzępek.
-Nie zdziwię się jak pojawicie się w gazetach czy na portalach plotkarskich.- zaśmiał się brunet, starając się obrócić tą sytuację w powód do śmiechu.
-Lata mi to.-oświadczyłeś, wzruszając obojętnie ramionami.- Zasłużyła sobie.
-Mogłeś nie robić scen w tej lodziarni. Trzeba było ją stamtąd wyciągnąć.-stwierdził Tomek, wzdychając.
-Daj spokój. Już po krzyku. –machnąłeś beznamiętnie dłonią.
-Nadal nie wierzę, że była do tego zdolna. –pokręcił z niedowierzaniem głową.
-Ja też, Tomek. – przyznałeś mu rację.



                                            "twoja miłość jest jak spacer po łóżku z gwoździami"


***


Rozgorączkowany wzdychałeś głośno nad momentem, na który tak bardzo oczekiwałeś, ale jednocześnie potwornie się go obawiałeś. Rozbieganym wzrokiem omiatałeś parking przed blokiem szatynki, wypatrując niecierpliwie jej sylwetki. Przemierzałeś nerwowo szerokość chodnika i wbijałeś zęby w smukłe palce, dając owładnąć się panice, strachu. To było od ciebie silniejsze. Przecież ta zbliżająca się rozmowa miała być twoim wyrokiem, Michale. Miała rozjaśnić twoją skomplikowaną, pogmatwaną sytuację, wyjaśnić czy Julia będzie ci w stanie przebaczyć i zaufać na nowo czy może pośle cię w cholerę, obdarowując siarczystą wiązanką przekleństw, na które w pełni zasłużyłeś, bowiem naprawdę mogłeś wtedy tknąć nagie ciało swojej byłej dziewczyny. Byłeś jednak wdzięczny sobie wewnątrz, że trzymałeś ręce przy sobie. Nigdy w życiu się tak nie stresowałeś, choć przecież z rodzinnego, niewielkiego Rzeszowa przeniosłeś się do samej stolicy, Warszawy, obleganej przez tłumy ludzi, pozostając bez bliskich ci osób. Później zawitałeś tutaj, gdzie spotkałeś na swojej drodze piękną Julię. Miałeś masę życiowych sytuacji, które były ważniejsze, w których posiadałeś pełne prawo do przeżywania wylewnie i emocjonalnie. Mogłeś wtedy denerwować się równie mocno jak teraz, ale nie czyniłeś tego, Michale. Przeżywałeś emocjonalne katusze teraz i tutaj, pod jednym z radomskich bloków, podczas jednego z chłodnych wieczorów wkraczającego w coś być może niezwykłego sezonu. Nie czułeś nawet krzty tego co teraz odczuwałeś podczas rekrutacji na studia, obawy o swoje miejsce na liście kandydatów do wymarzonego kierunku.  To naprawdę cię przerażało i porażało jednocześnie, uświadamiając jak ważna była dla ciebie ta szatynka, jak wieli wpływ miała na twoje życie, na ciebie, Michale. Wypuściłeś głośno powietrze, kiedy twoje błękitne tęczówki zarejestrowały ruch, a właściwie znajomy sposób poruszania się kobiecej sylwetki. Była piękna, jak zawsze. Jej długie, ciemne włosy opadały swobodnie na ramiona, które okryte były skórzaną, czarną kurtką. Jej barwa niemalże stapiała się z kolorem jej włosów. Długie nogi wyciśnięte były w przylegające, jasne dżinsy, a o podłoże chodnika obijały się masywne, czarne buty na wysokim obcasie. Gdy jej ciemne tęczówki natrafiły na twoją skąpaną przez ciemność, ale jednocześnie rozświetloną przez blask księżyca twarz przystanęła w miejscu, zamierając na twój widok. Zamrugała kilkukrotnie, zapewne chcąc dojść do wniosku, że to tylko halucynacja, złudzenie, ale po chwili zdała sobie sprawę, że ty naprawdę spoczywałeś pod jej blokiem.
-Julka, ja muszę ci coś powiedzieć.-podbiegłeś do niej, sapiąc te słowa póki nie opuściła cię odwaga.
-Ale Michał ja wiem.-szepnęła, zadzierając na ciebie spojrzenie.- Nie musisz nic mówić.-dodała, posyłając ci uśmiech osnuty smutkiem, który drasnął twoje serce, przełamując je na pół, a później roztrzaskując na kawałeczki.


_______________________________

Czołem Kochane! ^^
Według obietnicy zjawiamy się z nowym rozdziałem równe dwa tyg później ^^ Myślę, że takowy jest całkiem dobry w moim wykonaniu, choć do końcówki to ja mam się do czego przyczepić, ale inaczej tego oddać nie mogłam..  Tomek się postarał  by wyciągnąć Michała z domu, a tu taka niespodzianka.. Julka zna prawdę. Jak ją zniesie? Czy Michałowi się oberwie? Przekonamy się za dwa tyg :D  Całuję i do zobaczenia ;*

Hej ! Przybywamy punktualnie ,  w sumie dzięki Kasi 😀 Ze mną bywa gorzej xd 
Mi się bardzo podoba jej dzieło, a wam? Misiek się wreszcie dowiedział prawdy o tamtej nocy, tylko co na to wszystko powie mu Julka. Jak myślicie? 
POZDRAWIAM !!! 

Paulka

Trzydzieści dziewięć

"Gdyby chociaż muzyka  potrafiła zagłuszyć myśli o Tobie." Wlałeś w gardło gorzką ciecz i uśmiechnąłeś się cwanie pod nosem, podry...