wtorek, 14 maja 2019

Osiemnaście





"Głupotą jest znikać z życia kogoś, kto ustawił nas na pierwszym miejscu. Kto oddał nam swoje serce, duszę i emocje. Uciec bez słów okrywając dnie i noce tej osoby ciszą, pustką i zastanowieniem, "




Oparłeś się futrynę drzwi do łazienki i wpatrywałeś się jak zaczarowany w postać szatynki, która w skupieniu robiła sobie makijaż. Sunąłeś wzrokiem po jej twarzy, od wytuszowanych rzęs przez zaróżowione policzki, do zmysłowych ust, których smak odbierał ci  zmysły. Śledząc z uwagą każdy jej ruch,  miałeś wrażenie, że każdego dnia odkrywasz ją nowo. Chciałeś zapamiętywać jak marszczy brwi, gdy nad czymś się zastanawia,  jak się uśmiecha, gdy  robi dla ciebie śniadanie, czy jak przymyka oczy gdy delektuje się smakiem ulubionej kawy. Zawsze była dla ciebie kimś idealnym, i teraz, gdy budzisz się przy niej każdego ranka, wiesz że to niej śniłeś każdej nocy w swoim ćwierćwiecznym życiu. Zrobiłeś kilka kroków w jej stronę i mocno przytuliłeś do jej pleców muskając przy tym ustami jej włosy. W odpowiedzi zobaczyłeś jej perlisty uśmiech w lustrzanym odbiciu.
- Kocham cię. - szepnąłeś jej do ucha - Nie za mocno się malujesz? -uniosłeś do góry brew 
- W kawiarni też jest ważna  dobra prezencja. -  puściła ci oczko  - Po za tym nie masz się co martwić, nie ma nikogo ważniejszego od ciebie. - zaśmiała się cicho i cmoknęła cię w policzek zostawiać na nim czerwony ślad szminki, niczym znak, że należysz tylko i wyłącznie do niej. Zabrałeś z ręki jej pomadkę i namalowałeś na lustrze serce, czym rozbawiałeś szatynkę.
- Jak dziecko. - prychnęła - A tak po za tym to chyba ja powinnam się martwić?
- O co ? - spytałeś zdziwiony szatynka odwróciła  się w twoją stronę i poprawiła kołnierzyk od błękitnej koszuli.
- To nie ja idę na wieczór kawalerski. - stwierdziła z powagą i uważnie lustrowała cię wzrokiem.
- Ale tylko o tobie będę myślał. - musnąłeś delikatnie jej ciepłe wargi.  - I tylko ciebie zawsze będę chciał. -szepnąłeś pieszcząc ustami jej szyję. Szatynka przymknęła oczy gdy powolnym ruchem włożyłeś dłonie pod jej koszulkę i zacząłeś błądzić dłońmi po jej rozgrzanym ciele. 
- Misiu... bo nie wyjdziemy - wymruczała pomiędzy kolejnymi pocałunkami... 
- Nic nie poradzę na to, że tak na ciebie działam. - zaśmiałeś się cicho - Nie mogę się doczekać, aż wszystko się już poukłada, a  ty  będziesz mogła zostać moją... - Julia słysząc twoje słowa szybko odsunęła się od ciebie, nie dając ci dokończyć. 
- Na  wszystko będzie czas Filip. - stwierdziła wracając do poprzedniej czynności  Zaskoczyła cię trochę jej reakcja, ale z drugiej strony czego się spodziewałeś Michale? Ta dziewczyna przeszła przez piekło, nic dziwnego, że się boi. Wiedziałeś, że musisz być teraz dla niej wsparciem  Nie chciałeś na nią naciskać,  w końcu cię kocha,  tylko na twój widok ma ciepłe ogniki w oczach, tylko na dzięki tobie się śmieje i to powinno być dla ciebie najważniejsze, a nie jakieś głupie papierki. 
- Lecę bo Tomek czeka. Do zobaczenia skarbie. - zanurzyłeś się łapczywie w jej słodkich wargach po czym z uśmiechem wyszedłeś  z kawalerki należącej do szatynki, udając się  w stronę mieszkania Reto, który dziś miał swój wielki dzień, a w zasadzie wieczór.



***"Człowiek może Ci powiedzieć miliony pięknych słów, ale kiedy patrzysz na jego zachowanie,dostajesz wszystkie odpowiedzi. "***


Włożyłeś dłonie do kieszeni kurtki i stanąłeś przed blokiem rozgrywającego.  Niecierpliwie rozglądałeś się dookoła w oczekiwaniu  na Fornala,  z którym się umówiłeś przed wejściem. Z westchnieniem spojrzałeś w niebo, na którym gromadziło się coraz więcej wieczornych chmur. Nie mając co ze sobą zrobić,  podszedłeś do sklepowej witryny  i po kolei oglądałeś zwartość sklepów. Zatrzymałeś się raptownie przy sklepie jubilerskim.  Błękitne tęczówki pochłaniały kolejno pierścionki zaręczynowe,  a wyobraźnia podsuwała ci obraz ciebie, klęczącego z jednym z tych pierścionków przed kobietą twojego życia, która miała ciemne włosy i śmiejące się na twój widok oczy. Uśmiechnąłeś się do siebie, marzyłeś tylko o tym by kiedyś zadać jej to ważne dla ciebie pytanie. Jej zgoda uczyniłaby cię najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi....
- A ty co? Pozazdrościłeś Reto i się oświadczasz?  - podskoczyłeś słysząc głos przyjmującego
- Drugi od lewej. Idealny dla Julii. - powiedziałeś cicho i jak zaczarowany wpatrywałeś się w pierścionek - Kiedyś, jak tylko uporządkujemy przeszłość jej go założę. - odwróciłeś się w stronę Fornala, który patrzył na ciebie zaskoczony . 
- Każdego dnia zaskakujesz mnie coraz bardziej, co ta dziewczyna z tobą robi? -  Tomasz pokręcił ze zdumieniem głową. 
- Też sobie zadaje to pytanie. A ty musiałeś się tak guzdrać jak panienka? Jesteśmy już spóźnieni. -  spytałeś kierując się stronę wejścia do klatki schodowej. 
- A co do panienek,... Kacper zamówił striptizerki..- westchnąłeś ciężko i spojrzałeś na Tomka
- Ten chłopak nigdy nie dorośnie. - stwierdziłeś, czym wyraźnie rozbawiłeś Fornala, nie miałeś pojęcia co go tak śmieszy?
- No popatrz, do nie dawna tak myśleliśmy o tobie. - udałeś, że nie słyszysz tej uwagi i popchnąłeś drzwi od mieszkania rozgrywającego, z którego wydobywała się głośna muzyka. - Pokaz chyba się zaczął - przyjmujący cię wyprzedził w korytarzu i udał się jak najszybciej do salonu, w który wszyscy byli zgromadzeni. 
-Widać, że ci brakuje kobiety Tytus. -parsknąłeś śmiechem i ruszyłeś za nim, by dołączyć do reszty.  Nagle w  przejściu niemal  wpadłeś na Tomka, gdy raptownie się zatrzymał. A ty powoli chyba zaczynałeś rozumieć dlaczego...
Do uszu wpadał ci dźwięk muzyki, która już sama w sobie miała uwodzić słuchacza. Przyciemnione światło pokoju, padało na smukłe ciało kobiety, która przyodziana jedynie w skąpą bieliznę namiętnym tańcem miała mieszać zmysły wpatrzonym w nią mężczyznom i wzniecać coraz większe większe pożądanie. Znana ci blond peruka połyskiwała  w świetle lampy, a ciało które kochałeś pieścić do szaleństwa, w tym momencie syciło wzrok twoich kolegów z zespołu. Stałeś tam osłupiały i nie potrafiłeś choćby drgnąć. Śledziłeś każdy jej ruch, który niewyobrażalnie kusił. Zaczynałeś z trudem łapać powietrze, zamrugałeś kilkakrotnie, by sprawdzić, czy to nie jest jeden z twoich koszmarów... Nie był. Ona tu była, ona tu tańczyła, ona kłamała. Zacisnąłeś mocniej dłonie, gdy powoli opuściła ramiączko od stanika. Twój świat wirował, nie potrafiłeś się poruszyć, twoje serce biło ci coraz szybciej i szybciej. Szatynka zmysłowym ruchem odwróciła  się w twoją stronę i gdy napotkała twoje zaszklone oczy mimowolnie się zatrzymała. Patrzyła na ciebie przerażona, ignorując zaciekawione spojrzenia. 
-Michaś. - szepnęła cicho. Ty jedynie pokręciłeś głową i wyszedłeś z pomieszczenia. Nie mogłeś uwierzyć w to co się stało.  Ufałeś jej bardziej niż sobie, wierzyłeś w każde słowo, w  jej miłość do ciebie.... Była twoim tlenem, kimś kto wzniecał w tobie dawno zapomniane uczucia, kimś kto uczył na nowo poznawać świat, kimś kogo bezgranicznie kochasz. Wybiegłeś na zewnątrz i łapczywie łapałeś powietrze, jakbyś miał za chwilę się udusić. Twoje  dłonie coraz bardziej drżały, a ty nie potrafiłeś w żaden sposób zrozumieć co się z tobą dzieje. Czułeś jak jakiś ogień wypalał cię od środka, jak wszystko w tobie umierało, jak rozpadałeś się na kawałki. Na twoją głowę zaczęły spadać krople listopadowego deszczu. 
- To wszystko przez ciebie kurwa! - warknąłeś patrząc w niebo - To ty ją wtedy wepchnąłeś do tej cholernej taksówki! Pieprzony deszcz. - mówiłeś do siebie jak otępiały - Dlaczego ty mi to zrobiłaś... -  głos coraz bardziej ci się łamał. Nie miałeś pojęcia co masz zrobić gdzie uciec od tego uczucia, które rozrywało cię na kawałki. Byłeś dla niej nikim.... Głupi Michałek, co stracił dla niej rozum. 
- Michał.... - usłyszałeś za sobą melodyjny głos, który odbijał się echem w twojej głowie. Odwróciłeś się powoli  i zmierzyłeś ją  smutnym wzrokiem. Stała tam jedynie w bieliźnie w której kilka chwil temu tańczyła. Pocierała ramiona, czując listopadowy chłód. Patrzyłeś jak po jej drobnym nagim ciele spadają kolejne krople deszczu.... 
- Zmarzniesz. - stwierdziłeś cicho i szybko zdjąłeś z siebie kurtkę zarzucając jej na ramiona i szczenie ją nią otuliłeś. Nawet gdy byłeś na nią wściekły, nie potrafiłeś patrzeć jak marznie...
- Dlaczego jestem dla ciebie nikim? Dlaczego mnie zabijasz od środka? Dlaczego? -  pytałeś wbijając w nią swoje niebieskie oczy. Szatynka spuściła głowę...
- To nie tak.. - szepnęła cicho. 
- A kurwa jak?! Czy ty masz pojęcie ile ty dla mnie znaczysz?! Cholera ja chciałem z tobą iść przez życie! Chciałem tylko, żebyś mnie pokochała.....  - mówiłeś łamiącym się głosem.... Jej łzy mieszały z deszczem spływając po jej ślicznej twarzy. I nawet teraz walczyłeś sam ze sobą, żeby nie podejść do niej i nie zetrzeć ich kciukiem z jej ślicznej buzi. 
- Kocham cię.. - prychnąłeś słysząc te słowa. Nie wierzyłeś.... Nie miała pojęcia o miłości, przecież nikt nikim się nie bawi z miłości...
- To masz bardzo pojemne serce skarbie, dając dupy komu popadnie. Mówiłaś, że jestem jedyny... Po cholerę tak kłamałaś?!  Po co  było to wszystko?! Po co tak udawałaś?! - pytałeś nie potrafiąc opanować swojej złości.. 
- Ja..  - głos zwisł jej w gardle. 
- Wiesz co? Dziwka zawsze pozostanie dziwką. - warknąłeś w jej stronę i  chciałeś odejść... Chciałeś zniknąć i na nią już  więcej nie patrzeć, bo jeszcze chwila i byłbyś gotów tak po prostu wziąć ją w swoje ramiona...
- Pozwól mi wyjaśnić.... - powiedziała proszącym tonem, i zrobiła kilka kroków w twoją stronę. Poczułeś jak chwyta cię za rękę... Ale szybko   wyrwałeś jej swoją dłoń. 
- Nie. Dla mnie  już nie istniejesz.  - stwierdziłeś i zostawiłeś ją tam samą.  Zapłakaną, z rozmazanym makijażem i z twoją kurtką na ramionach tonącą w deszczu.... Zostawiałeś ją tam, ponieważ, wydawało ci się, że to jej kolejna gra... Zostawiłeś ją tam, bo ona zabiła w tobie resztki dobrych uczuć. Unicestwiła tą lepszą część ciebie Michale, tą która kochała ją do szaleństwa. Teraz został ci jedynie smutek, łzy spadające z błękitnych oczu i mrok, który zapanował nie tylko nad radomskimi dachami, ale również w twoim życiu... Była twoim uśmiechem i twoim smutkiem, twoim słońcem i twoim deszczem. Twoim dotykiem i twoim oddechem. Słyszałeś ją wszędzie, w szumie ulic, w stukocie odbijanych piłek na hali, w każdym biciu twojego serca. Wszędzie. Nie było momentu, byś nie widział jej obrazu w swojej głowie. Ona. Twoje uzależnienie, twój obłęd, twoja miłość.  Odeszła. Teraz nie ma już niczego. Nie ma już ciebie Michale.


________


Hej :)
Mogę jedynie was przeprosić za kolejną przerwę. :(
Kacper miał jednak rację. :( 
POZDRAWIAM !!!
Paulka


Hejka! ^^
Trochę nam tutaj zeszło, ale najważniejsze, że w końcu coś wrzucamy! :3 
Okazało się, że Kacper ma rację, co oczywiście zraniło Miska i to chyba na dobre, ale pożyjemy, zobaczymy 😉 Według mnie Paula się zajebiście spisała z powyższą treścią i naprawdę warto nagrodzić ja komentarzami! ;3 
Całuje i do zobaczenia mam nadzieję niebawem 😘



1 komentarz:

  1. No to się porobiło... Kurczę, coś tak przypuszczałam, że ta peruka nie znalazła się w mieszkaniu Julki przypadkowo, ale miałam nadzieję, że dziewczyna skończyła ze swoim dawnym życiem. Pomyliłam się i okazało się, że to przypuszczenia Kacpra się sprawdziły. Nie pochwalałam zachowania Michała na początku, ale teraz jest mi go szkoda, bo naprawdę pokochał Julkę i chciał spędzić z nią resztę życia, a ona mimo wszystko go okłamała i zawiodła jego zaufanie. Pytanie, dlaczego jednak zdecydowała się dalej iść w tym kierunku? Może, gdy emocje opadną uda im się porozmawiać i wyjaśnić wszystko. Choć na razie będzie o to ciężko...
    Czekam z niecierpliwością na nowość i dużo weny Wam życzę :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

Trzydzieści dziewięć

"Gdyby chociaż muzyka  potrafiła zagłuszyć myśli o Tobie." Wlałeś w gardło gorzką ciecz i uśmiechnąłeś się cwanie pod nosem, podry...