niedziela, 29 września 2019

Dwadzieścia trzy



"Byliśmy tak wzajemnie zniszczeni,
że przeprosiny nie mogły już nic zmienić"



Zmarszczyłeś brwi, gdy twoje błękitne tęczówki natrafiły na zdjęcie atakującego, które ukazało się na ekranie telefonu i odpowiadało za jego wibrację. Przecież miał jechać do Julki wszystko naprawić, a minęło zaledwie kilka minut. Nic z tego nie rozumiałeś, jednak przeciągnąłeś palcem po wyświetlaczu iPhone i włączyłeś tryb głośnomówiący, aby w czasie rozmowy z przyjacielem przyrządzić sobie kolacje.
-To ty nie jesteś u Julki?- rzuciłeś, krojąc plasterki pomidora.-Halo?!-dodałeś lekko zirytowany, gdy nie usłyszałeś odpowiedzi.
Zerknąłeś przelotnie na urządzenie, utwierdzając się, że połączenie nadal trwa. Pokręciłeś zdezorientowany głową i wypowiadałeś kolejne słowa do telefonu, ale jedyne czym zostałeś uraczony to głuchą ciszą. Zirytowany miałeś już nacisnąć na przycisk kończący rozmowę, lecz nagle twoje uszy otulił potężny huk, który wywołał grymas na twojej twarzy. Po chwili jakby się ocknąłeś i syknąłeś z bólu, obserwując strugę szkarłatnej cieczy, która sunęła po opuszku twojego palca.
-Cholera!-zakląłeś pod nosem, odkładając nóż na bok.
Pośpiesznie narzuciłeś na siebie kurtkę, na stopy wsunąłeś buty i w pośpiechu opuściłeś radomskie mieszkanie, chwytając po drodze kluczyki do klubowego samochodu. Po chwili już włączałeś się do ruchu ulicznego i omiatałeś wzrokiem otoczenie, wypatrując znajomych, przyswojonych na pamięć numerów rejestracyjnych oraz pragnąc uspokoić plątaninę myśli, która przytaczała ci najczarniejsze scenariusze. Musiałeś go znaleźć. Zobaczyć całego i zdrowego oraz usłyszeć ten szereg przekleństw wydobywający się z jego ust, które kpiłyby z twojego zachowania.
-Misiek, w co ty się znowu wpakowałeś?-sapnąłeś, mocniej ściskając kierownicę.
Skręciłeś w doskonale znaną ci uliczkę i zamarłeś. Przywarłeś dłońmi do twarzy, sunąc wzrokiem z rozchylonymi wargami po pobojowisku jakie tutaj zostałeś. Dreszcze przeszyły twoje ciało na myśl, że on…Nawet nie dopuszczałeś do siebie takiej myśli, Tomku. Nie mogłeś tak myśleć. To nie mogło cię spotkać. To nie mogło przytrafić się akurat jemu. Nie twojemu przyjacielowi, nie temu wytrzymałemu Michałowi. Czarny Hyundai posiadał pokaźnych wymiarów uszkodzenia, a niedaleko znajdował się kolejny, ale nieco mniej zmasakrowany samochód. W zasięgu twojego wzroku znalazł się także pojazd policji oraz karetka, w której tliło się światło. Momentalnie rozpiąłeś pas i wypadłeś z wnętrza auta niczym poparzony, zatrzaskując za sobą drzwi.
-Gdzie on do cholery jest?!- wydarłeś się w kierunku jednego z mundurowanych  mężczyzn.
-Proszę się uspokoić. Kim pan jest?-zwrócił się do ciebie policjant.
-Tomasz Fornal, przyjaciel Michała Filipa. To jego samochód. – odparłeś niższym tonem głosu.
-Zgadza się. Pan Michał został zabrany do szpitala.-tłumaczył ci drugi z mundurowych.
-Którego?! Powiedzcie mi gdzie on jest!? Co z nim?!
Po kilkunastu minutach  rozdygotany prowadziłeś samochód, zmierzając w podanym przez służbowych kierunku. Wbiegłeś po pliku schodów i błagałeś starszą kobietę o udzielenie ci jakichkolwiek informacji, lecz ona jedynie spojrzała na ciebie chłodnym wzrokiem i podała numer sali, nakazując porozmawiać z lekarzem prowadzącym. Nie czekałeś ani minuty dłużej. Sprintem pokonywałeś dystans dzielący cię od rzeszowianina, modląc się w myślach, aby nie było dramatycznie. Opadłeś na pobliskie krzesło, kiedy zza tafli szkła dostrzegłeś pełnymi niedowierzaniem siwo, błękitnymi tęczówkami sylwetkę bruneta. Sprawiał wrażenie pogrążonego we śnie, ale to zdecydowanie nie była wizyta w krainie Morfeusza. Czułeś to. Liczne zadrapania, siniaki zdobiły jego solidną sylwetkę, a także twarz. Wokół głowy owinięty był bandaż, lecz bardziej przerażała cię maszyna usytuowana przy jego łóżku. Starszy mężczyzna otulony białym kitlem znalazł się niedaleko ciebie, a ty momentalnie poderwałeś się z miejsca, przygniatając go masą pytań i wskazując dłonią na Michała zza szybą.
-Przykro mi, ale pański przyjaciel przebywa obecnie w śpiączce farmakologicznej w skutek zbyt poważnych i rozległych obrażeń. Jego stan jest krytyczny, ale w każdej chwili może ulec zmianie. Musimy być dobrej myśli. –potok słów obił się o twoje uszy.
-Nie wierzę. Po prostu kurwa nie.-kręciłeś głową w amoku.-To się nie mogło stać. Nie mogło.-przekonywałeś sam siebie drżącym od nadmiaru emocji głosem, który łamał się z każdą sekundą coraz bardziej i lustrując wzrokiem postać siatkarza.
Po odejściu doktora osunąłeś się plecami po pobliskiej ścianie i skryłeś twarz w dłoniach, łkając cicho. Twoim ciałem wstrząsał dreszcz, a z ust wydobywał się przeraźliwy jęk. Nie mogłeś pojąć jak życie bywa przewrotne. Kilkanaście minut temu byłeś lekko zły na Michała z powodu dowcipów jakie sobie z ciebie czynił w lokalu pracy Julki, a teraz…  Był taki bezbronny wobec tego świata. Jego los był w rękach Boga, a jedyne co ci pozostało to poinformować jego rodzinę o stanie jego zdrowia i błagać o jego przetrwanie na tym świecie. W tym momencie czułeś się tak cholernie słaby, bo wieść o twoim przyjacielu dobitnie  cię przygniotła. Gdzie podziała się twoja mocna psychika z boiska, Tomku? Gdzie podziało się pozytywne podejście i spokój?


***


Spojrzałeś przesiąkniętymi smutkiem oczami na drobną kobietę i przyciągnąłeś ją do siebie po wyjawieniu informacji jakie przekazał ci lekarz. Matka Michała pociągnęła nosem, lecz ty w tym momencie się tym nie przejmowałeś. Twój wzrok utkwiony został w sylwetce brunetki, która przystanęła przy szybie i rozchyliła usta, przyciągając do nich dłoń w skutek szoku. Krzan zwróciła głowę w twoim kierunku, a ty przeprosiłeś rodzicielkę przyjaciela i pociągnąłeś ją za nadgarstek, odciągając na bok.
-Co ty tu kurwa robisz?-syknąłeś w jej kierunku, mierząc ją lodowatym spojrzeniem.- To po części twoja wina.
-Moja?!-spojrzała na ciebie zdumiona.-To ja kazałam się mu zalewać w trupa i iść do mnie do mieszkania?-prychnęła.
-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
-Jego matka ciągle myśli, że jesteśmy razem.
-No to świetnie.
-Daj spokój, nie teraz.
Przewróciła oczami i wyminęła cię, powracając do obserwowania swojego byłego chłopaka. Westchnąłeś głośno, wplatające palce w ciemne włosy i szarpiąc za ich końcówki. Nie wiedziałeś co masz ze sobą począć. Jak miałeś jutro udać się na kolejny trening ze świadomością, że twój przyjaciel jest podpięty do maszyny podtrzymującej jego funkcję życiowe i walczy o życie? Sfrustrowany uderzyłeś otwartą dłonią o ścianę, przywołując na siebie przeszywające spojrzenie tęczówek tak podobnych do tych Michała. Potarłeś ramie kobiety pokrzepiająco, szepcząc słowa otuchy, choć sam byłeś na skraju załamania. Z Izabelą wymieniłeś przelotne spojrzenie i zapytałeś przedstawicielek płci pięknej czy nie zechciałaby może kawy, po którą zamierzałeś się udać. Pani Jadwiga pokręciła przecząco głową, natomiast prezenterka telewizyjna oświadczyła, że pójdzie z tobą. W drodze do automatu przestudiowałeś ją badawczym wzrokiem i wsparłeś się ramieniem o maszynę, kręcąc z niedowierzaniem głową. Przez twoje usta przewinął się nawet nikły uśmiech.
-O co ci chodzi?-mruknęła brunetka, wlepiając w ciebie spojrzenie.
-Ty go nadal kochasz.-sapnąłeś, lustrując jej każdy ruch.
Papierowy kubek z chwilą wypuszczenia tych słów przez twoje usta prawie wyślizgnął z jej drobnej dłoni, a głowa natychmiastowo została zwrócona w twoim kierunku. Jej piwne tęczówki rozszerzyły się pod wpływem szoku, ale po chwili ich powierzchnia zalana została przez przerażenie. Zastygła w bezruchu, a ty nie spuszczając z jej oka wcisnąłeś odpowiednie przyciski na automacie i upiłeś niewielki łyk parującej cieczy.
-Nigdy nie przestałam.-szepnęła, spuszczając głowę. – Skąd ty to…?
-Po prostu nie przyjechałabyś tutaj tak szybko, gdyby nie był dla ciebie ważny.-wzruszyłeś ramionami jakby to było czymś oczywistym.- Po za tym oczy cię zdradzają.
-Nie było mi z nim źle. Gdyby nie ta zdrada zapewne dalej byśmy…
- On jest z nią szczęśliwy. Ty też powinnaś sobie kogoś znaleźć.
-Proszę cię, Tomek. Sam jesteś singlem, więc nie praw mi tu takich kazań.
Wzniosłeś dłonie w geście niewinności i zaproponowałeś powrót do matki Filipa. Miss ochoczo przystała na tą opcje i już po chwili towarzyszyliście w tych trudnej dla nich chwilach. Długo jednak nie posiedziałeś z panią Filip, bowiem ta niemalże siłą wygoniła cię z oddziału i nakazała regeneracje przed jutrzejszym pracowitym dniem, argumentując, że życie toczy się dalej. Zmierzyłeś ją pełnym współczucia i smutku wzrokiem, po czym po lekkim przytuleniu posłusznie opuściłeś placówkę. Wypuściłeś powietrze ze świstem, aby  po chwili jego nową porcje wypełnić swoje płuca i oszołomiony omiotłeś wzrokiem parking, na którym dostrzegłeś kilka kamer z logiem stacji telewizji. Naciągnąłeś na głowę kaptur kurtki i odetchnąłeś z ulgą, gdy przedstawiciele mediów cię nie rozpoznali.
-Psss, Tomek.-usłyszałeś ściszony, znajomy głos.
-Julka? –szepnąłeś zdumiony, biegnąc wzrokiem po twarzy szatynki otulonej puchatą kurtką.

_______________

Hello! ^^
Prawie zapomniałam dzisiaj o publikacji, ale uwierzcie mi tą część napisałam już dwa dni po ostatnim rozdziale jaki się pojawił :D Jestem z niego cholernie dumna, choć wydaje mi się, że nie udało mi się oddać emocji tak mega bardzo jak chciałam, ale podoba mi się ta część :3  Michał chciał dobrze, a skończyło się źle, nawet bardzo..  Jak myślicie prawda wyjdzie na jaw i mama Michała dowie się, że Iza to dawno zakończony rozdział? Jak zareaguje Julka? Dowiecie się za tydzień ;) Przynajmniej się postaramy by tak się stało ^^  Wybaczcie nam za psucie humoru po medalu naszych chłopców, ale wiecznie kolorowo być nie może haha :D Całuję i do zobaczenia ;*
PS: Zapraszam na  nowość z Tomkiem w roli głównej --->Tysiąc wypitych razem kaw, głupi myślałem, że Cię znam

Cześć! Tak jak mówiłam, rozdział jest szybciej! ☺️  Jak wam się podoba perspektywa Tomka? Moim zdaniem moja współautorka spisała się tutaj świetnie!
A co dalej z Julka i Michałem?  Zobaczymy niebawem. 😉
Pozdrawiam!!!
Paulka

PS. Mamy brąz! ❤️


niedziela, 22 września 2019

Dwadzieścia dwa




"Wypaliłaś mi ślad w umyśle na zawsze.
 Nie ma na tym świecie niczego, niczego co mogłoby to kiedykolwiek zmienić."



Patrzyłeś w jej smutne oczy, które z sekundy na sekundę coraz bardziej się szkliły. Miałeś wrażenie, że zebrała się w nich cała noc.  Mroźny jesienny wiatr owiewał wasze ciała, a ty jak oniemiały patrzyłeś na osnutą dziwnym strachem twarz szatynki, która wpatrywała się w ciebie bez słowa. Ta cisza doprowadzała cię do szału. Czułeś jak między wami rośnie coraz większa przepaść, a każde słowo, które tutaj padnie będzie niewystarczające. Bałeś się tego,że już jest za późno, że  nie ważne co powiesz ona i tak ci nie wybaczy....  Lustrowałeś ją uważnie błękitnym tęczówkami. Tak bardzo pragnąłeś przygarnąć ją teraz do siebie i powiedzieć jej że to wszystko  nie prawda, że jesteś tylko i wyłącznie jej i tylko do niej należysz. Chciałeś zmazać z jej twarzy ten przeraźliwy smutek, jednak głos zawisł ci gdzieś w gardle, widząc ją w takim stanie. Przeszła tak wiele, a ty masz wrażenie, że jej przeszłość była niczym, w porównaniu z tym, co szatynka przeżywa w tej chwili. Pokręciłeś głową,  żeby się otrząsnąć i jak najszybciej wszystko wyjaśnić.  W końcu  ty się nigdy nie poddajesz Michale, zwłaszcza jeśli chodzi o kobietę twojego życia. 
- Jak to wiesz? - ocknąłeś się po chwili i zmarszczyłeś brwi - I co tak właściwie? - starałeś się zachować pozorny spokój, choć niepokój coraz bardziej się w tobie potęgował. Julia spuściła wzrok na chodnik. 
- Przepraszam, że zniszczyłam to co ci  coś tak ważnego, podczas gdy ty naprawiłeś mi życie. - powiedziała cicho. Popatrzyłeś na nią zdumiony,  nie rozumiejąc ani jednego z tych słów.  Wykorzystując twoje zaskoczenie wyminęła cię  idąc w stronę swojego mieszkania. Westchnąłeś i nie czekając ani chwili dłużej pobiegłeś za nią w stronę budynku. Szarpnąłeś ją mocno za rękę, sprawiając że srebrne klucze od mieszkania wylądowały gdzieś na kremowych płytkach. Wbiła w ciebie swoje śliczne oczy.
- O czym ty do cholery mówisz?! To ona nagadała ci tych bzdur ?! - dopytywałeś wściekły. Patrzyłeś jak po jej policzku spływa pojedyncza łza. Delikatnie otarłeś ją kciukiem. - Nic mnie z nią nie łączy, ona jest dla mnie nikim. Skąd ci się to w ogóle wzięło?
-  Czyli każda  z którą śpisz jest dla ciebie nikim?  Przecież ja też jestem!  - wyrwała ci swoją rękę i spojrzała w  błękitne oczy, przypominając ci ponownie słowa, których nie powinieneś nigdy powiedzieć...  Chyba zawsze będziesz żałował, że wtedy to powiedziałeś, to było największym kłamstwem, jakie mogłeś wymyślić. Ona była najważniejsza, nigdy nie byłbyś w stanie jej wyrzucić ze swojego świata, uzależniła cię od siebie całkowicie...
- Nie mów tak.... Jesteś moim życiem... - wbiłeś w nią błękitne  tęczówki, chciałeś jej jak najszybciej wszystko wyjaśnić, choć czułeś, że im szybciej chcesz wszystko opowiedzieć, tym gorzej wychodzi- To z Izą .... to nie tak ...
- A jak ? Może  mi powiesz, że z nią nie spałeś? Że wtedy nie wylądowaliście razem w łóżku?! - spuściłeś wzrok. Nie mogłeś przecież zaprzeczyć... - Sam widzisz... - prychnęła
- Ja nigdy nie...
- Nigdy mnie nie kochałeś! To chcesz powiedzieć? - kręciłeś z niedowierzaniem głową i powoli już traciłeś cierpliwość do dziewczyny, która nie pozwalała ci dojść do słowa - Skoro do niej wracasz, to.... 
-  Zamkniesz się do cholery?! - krzyknąłeś poirytowany przygwożdżając szatynkę do ściany, po czym zacząłeś muskać jej usta, tak bardzo byłeś spragniony jej bliskości,  słodkiego smaku jej miękkich warg. Zatapiałeś się w tym pocałunku coraz bardziej i bardziej, tracąc racjonalnie myślenie. Jej smukłe dłonie wtopiły się w twoje przydługie włosy, przyciągnąłeś ją jeszcze bliżej siebie sprawiając, że jej ciało niemal całkowicie do ciebie przylgnęło. Wkładałeś w  ten pocałunek wszystkie targające tobą uczucia, chciałeś żeby dzięki temu zrozumiała, że to własnie ona jest miłością twojego życia i nikt inny nie ma prawa tego zmieniać, że tylko jej pragniesz, że tylko z nią chcesz dzielić całe życie.  Poczułeś nagle jak zjeżdża dłońmi na twoją klatkę piersiową i zdecydowanym ruchem  cię od siebie odpycha 
- Nie mogę... - jej szept odbił się od twoich ust,  a  twoje błękitne tęczówki odprowadziły jej postać, która schowała się za brązowymi drzwiami. Pociągnąłeś za klamkę od drzwi jednak były już zamknięte. 
-  Julka otwórz! - uderzałeś dłońmi w drzwi,  jednak  nikt ci nie odpowiedział. Na klatce zapanowała głucha cisza. Patrzyłeś z żalem w stronę mieszkania szatynki. - Nie zdradziłem cię... - powiedziałeś już chyba tylko siebie  i bezradnie zjechałeś po drzwiach siadając na chłodnych płytkach. Oparłeś głowę o drzwi, analizując to co przed chwilą się wydarzyło. Nie rozumiałeś dlaczego Julka, nie daje ci szansy na żadne wyjaśnienia, dlaczego nie może cię na spokojnie wysłuchać.... W końcu ona też chyba miała ci coś do powiedzenia...  W dodatku ten pocałunek, pokazał, że nie jesteś jej obojętny. Miałeś w głowie ogromny mętlik, jednego byłeś pewny, nie odpuścisz jej i kiedyś będzie musiała cię wysłuchać.  Nie zrezygnujesz z miłości swojego życia Michale.




***
"Trzy miesiące temu powiedziałbym, że jeżeli kogoś szczerze kochasz, musisz pozwolić mu odejść. Ale teraz patrzę na ciebie[...] i widzę, jak głęboko się myliłem. Jeżeli kogoś naprawdę kochasz, musisz zrobić wszystko, żeby go zatrzymać."
***



Na dworze już dawno temu się ściemniło. W głowie miałeś cały czas słowa Julki, naprawiłeś jej życie..... Nie dawało ci to spokoju i w kółko przewijało się gdzieś w myślach. Masz wrażenie, że w tym było drugie dno i jej występ na  pamiętnym wieczorze kawalerskim, nie był do końca jej wyborem. Zdawałeś sobie też sprawę, że na razie od niej nie usłyszysz prawdy więc musiałeś się dowiedzieć tego na własną rękę. Siedziałeś w samochodzie  i mierzyłeś wzrokiem szyld znanego ci lokalu.  Ostatnim razem przyprowadził cię tu Kacper i wiesz już, że miał rację... Czasami zastanawiasz się, czy nie za ostro go potraktowałeś... Chociaż z drugiej strony z tym występem przesadził. Ośmieszył Julkę, przed twoimi kolegami z zespołu... A tego było już zdecydowanie za wiele i nie potrafiłeś mu wybaczyć tego głupiego pomysłu.... Przeczesałeś dłonią włosy i sięgnąłeś do schowka wyciągając z niego zgięte na pół zdjęcie. Uśmiechnąłeś się do siebie patrząc na roześmiana twarz szatynki, gdy całowałeś ją w policzek. Przejechałeś  palcami po jej ślicznej buzi, tak bardzo za nią tęskniłeś. Nigdy nie uwierzysz w to, że przestała cię kochać. Może i jest na ciebie zła, ale na pewno wciąż darzy cię równie silnym uczuciem.  Z zamyślenia wyrwało cię stukanie do szyby. Podskoczyłeś i natychmiast spojrzałeś za okno, westchnąłeś widząc twarz przyjmującego.  Odłożyłeś szybko zdjęcie na siedzenie obok i spojrzałeś na Tomka, który ci pomachał . Wysiadłeś z samochodu i się z nim przywitałeś.
- Dzięki stary, że tam ze mną idziesz. - spojrzałeś na niego. Naprawdę  byłeś mu wdzięczny, że tak bardzo cię wspiera w tych trudnych chwilach. Właśnie teraz widzisz, kto jest twoim najlepszym przyjacielem, a on nigdy cię nie zawiódł.
- Nie ma sprawy. - wzruszył ramionami. A ty rozejrzałeś się dookoła niepewnie. Od dłuższego czasu miałeś wrażenie, że ktoś cię obserwuje, jednak nigdzie nikogo nie widziałeś. Miałeś wrażenie, że popadasz w jakąś paranoje, a może to klimat tego miejsca tak  na ciebie działa. Z zmyślenia wyrwał cię głos Fornala - Idziemy?
- Chodźmy. Jestem ciekawy czego się dowiemy. - popchnąłeś ogromne drzwi od wnętrza lokalu, czując od razu papierosowy dym i zapach upojonych alkoholem ludzi.  Nie rozumiałeś, jak mężczyźni mogą wydawać na coś takiego pieniądze. Sam nie byłeś święty, ale jak patrzyłeś na tych napalonych facetów, którzy nawet nie mogą dotknąć tych nagich kobiet, byłeś zniesmaczony.  I musisz przyznać, że na tobie one nie robił najmniejszego wrażenia. Ta, na którą chciałeś patrzeć, na razie nie chciała z tobą rozmawiać. Spojrzałeś kątem oka na Tomasza, który z zaciekawieniem się rozglądał. Zatrzymał się nagle, gdy podeszliście bliżej scen. Zaśmiałeś się pod nosem, widząc, jak czerwienią mu się policzki.
- Tomeczku, chyba naprawdę brakuje ci kobiety. - poklepałeś go po ramieniu.
- No chyba cię pojebało. - mruknął spuszczając wzrok, czym jeszcze bardziej cię rozbawił. Pokręciłeś głową  i rozejrzałeś się dookoła w poszukiwaniu kogoś z kim mógłbyś porozmawiać.
- Michał? - usłyszałeś za sobą kobiecy głos i gwałtowanie się odwróciłeś. Obok was stała dosyć atrakcyjna blondynka, która uśmiechała się do was perliście - Szukasz Julki?  - pokiwałeś zdziwiony głową.
- Tak. Jest tutaj? - spytałeś, chociaż  miałeś nadzieję, że jej tutaj nie znajdziesz.
-  Jestem jej szefową, a w zasadzie byłam. Może porozmawiamy? - wskazała na wejście tuż  obok sceny. Pociągnąłeś za sobą Tomka, który się zapatrzył na tańczącą akurat dziewczynę.
- Proszę wybaczyć, kolega  dawno nie miał dziewczyny. - mruknąłeś rozbawiony. Po czym spotkałeś się z jego lodowatym spojrzeniem.
- Może możemy, ci coś zaoferować? - spytała blondynka, a ty widząc minę Tomasza, z trudem powstrzymywałeś śmiech.
- Nie, dziękuję. - pokręcił głową, jakby zawstydzony. Wiesz, że pewnie za to zapłacisz i Fornal ci tego nie daruje, ale było warto. Weszliście do małego pokoiku przypominającym bardziej biuro, niż część klubu ze striptizem, Głośna muzyka zdecydowanie przycichła i mogłeś zebrać własne myśli.
- Muszę przyznać, że teraz  lepiej rozumiem Julkę. Na początku, jej się dziwiłam,  dlaczego składa wypowiedzenie, zwłaszcza w jej sytuacji.  Powiedziała, że przez pracę czuje, że cię zdradza, a ty zasługujesz na coś lepszego.  Pokazała mi nawet wasze zdjęcie, dlatego cię kojarzę.  -wyjaśniła,  patrzyłeś zdumiony na dziewczynę, która usiadła wygodnie  za dużym  biurkiem.
- Odeszła z pracy? - spytałeś, nie do końca rozumiejąc całą sytuację. Przecież wciąż była w tym klubie...
- Pewnie chciała ci o tym sama powiedzieć... No ale skoro już tu jesteś, możesz zerknąć. Tu jest jej wypowiedzenie, jesteśmy jednak poważną firmą... - miałeś ochotę w tym momencie prychnąć, ale się potrzymałeś. - Tutaj, też są okresy wypowiedzenia, skoro nie chciała już świadczyć wcześniejszych usług, zaproponowałam jej taniec...  Nie była  zachwycona, ale się zgodziła, gdy obiecałam jej, że już nigdy nie będziemy niczego od niej chcieli. - spojrzałeś jeszcze na kartkę, którą przed tobą położyła. Julka cię nie okłamała. Naprawdę odeszła z agencji...
- Dziękuję za te informację. - uśmiechnąłeś do niej - My już pójdziemy. - zerknąłeś na Tomka, który niecierpliwie się rozglądał.
- A kolega, na pewno nie jest zainteresowany? - dopytywała, a  ty zerknąłeś na przerażonego  Fornala, który pokręcił głową. Pożegnaliście się  z dziewczyną i szybko wyszliście na zewnątrz.
- Może ja powinienem cię tam zostawić? - zachichotałeś.
- Nigdy więcej z tobą nigdzie nie idę! Zawsze musisz coś dojebać, zawsze! - patrzyłeś jak piorunuje cię wzrokiem, jednak to jeszcze bardziej cię rozśmieszało.
- Co ja poradzę, że wpadłeś  tej blondi w oko. - rozłożyłeś bezradnie ręce,  a Tomasz tylko prychnął.
- Odegram się za to jeszcze. - zagroził ci, pokiwałeś głową ironicznie.  - Lepiej powiedz, co teraz zrobisz?
- Chodź. pokaże ci coś. - podszedłeś do samochodu i otworzyłeś tylne drzwi, wyciągając wielki bukiet czerwonych róż. - Jadę do mojej Julii.
- Wow, oświadczać się będziesz? - skwitował mierząc wzrokiem bukiet.
- Jeśli będzie trzeba... Spierdoliłem sprawę, ona odeszła ... A ja nie chciałem jej wtedy wysłuchać, może bała się wcześniej mi mówić o tej umowie. Nie wiem, ale nie powinienem tak się zachowywać.... Może, te kwiatki ją przekonają, jak bardzo ją kocham. - uśmiechnąłeś się odkładając delikatnie bukiet, na siedzenie samochodu.
- A co jeśli, by się okazało, że jednak tam pracuje? -zapytał zaciekawiony.
- To  bez znaczenia. Ja nie umiem bez niej żyć, ona beze mnie też. Wróci do mnie. - stwierdziłeś z pewnością.
- Będę trzymał kciuki! - przyjmujący uśmiechnął się do ciebie pokrzepiająco. - To ja spadam do siebie. Powodzenia. - poklepał cię po ramieniu  i ruszył w stronę swojego samochodu. Byłeś mu niezmiernie wdzięczny, za to co dla ciebie robił, za to jak cię wspierał, za to że po prostu był, nawet gdy ty kazałeś mu odejść. Oparłeś się o samochód wpatrując się w niebo, próbowałeś ułożyć w głowie dzisiejsze informacje. Musisz przyznać, że odetchnąłeś, podświadomie czułeś, że Julka nie mogła cię okłamać, ale z drugiej strony trochę się też tego bałeś. Chłodny wiatr nieprzyjemnie owiewał twoje ciało, poczułeś na ciele zimny dreszcz i po raz kolejny niepewnie się rozejrzałeś. Chyba zdecydowanie  się zbyt wiele filmów kryminalnych, z drugiej strony masz jakieś dziwne przeczucie. Wsiadłeś do samochodu, naprawdę jest z tobą coś nie tak. Włączyłeś silnik samochodu, zastawiając się jak dotrzeć dotrzeć do szatynki, by poświeciła ci  choć kilka minut. Marzysz o tym, by po raz kolejny ukryć się w jej ramionach, które zawsze otulały cię przyjemnym ciepłem.  Miałeś nadzieję, że będziesz mógł znowu poczuć jej śliczny zapach, który zawiruje ci w głowie, że znowu usłyszysz jej melodyjny śmiech, który zawsze pieści twoje uszy. Z perspektywy czasu, musisz, przyznać, że Julia to fantastyczna kobieta, to ona nauczyła cię kochać, to ona sprawiła, że twoje serce zaczęło szybciej bić, to ona rozpaliła w tobie  nieznane ciepłe uczucia. Z uśmiechem i nadzieją tlącą się gdzieś w środku  przemierzałeś coraz szybciej radomskie ulice, chcąc już zatopić się w tych ślicznych oczach, dla których żyjesz. Zerknąłeś, kątem oka na wasze zdjęcie leżące na siedzeniu obok ciebie.
- Kocham cię mała, zaraz przy tobie będę. - szepnąłeś do siebie, wpatrując się w jej piękny uśmiech na fotografii. Oderwałeś szybko wzrok od zdjęcia słysząc   uporczywe trąbienie jakiegoś samochodu, nacisnąłeś instynktownie hamulec, który odmawiał ci posłuszeństwa. Nie rozumiałeś co się dzieję Zacisnąłeś mocniej dłonie  na kierownicy, a  blask lamp oświetlił twoją twarz,  odbijając się w twoich zakochanych oczach....


_________



Cześć ! :D Oczywiście standardowo z opóźnieniem u mnie... Ale cóż może w końcu się poprawię. :) Julka jednak nie do końca okłamała Michała. A Miś się nam nie poddaje, no ale... dajcie znać co sądzicie o końcówce! :)
POZDRAWIAM !!!
Paulka

Hejka ^^
Może i spóźnione, ale jaka jakość :D Szacun dla tej pani wyżej za to cudo co napisała :3 Już ja dam popis w kolejnej części Kochane! Oj bójcie się! :D Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*

Trzydzieści dziewięć

"Gdyby chociaż muzyka  potrafiła zagłuszyć myśli o Tobie." Wlałeś w gardło gorzką ciecz i uśmiechnąłeś się cwanie pod nosem, podry...