wtorek, 24 marca 2020

Trzydzieści jeden




"Ona nie była sztuką,
 tylko dziełem sztuki, takim,
 którego nie można kupić."




Przymknąłeś powieki i wsparłeś się dłońmi o metalową barierkę niewielkiego balkonu. Oddychałeś głęboko, powoli, rozkoszując się wonią wilgoci, zapachem deszczu wirującym w twoich nozdrzach, jaki od rana otulał radomskie ulice. Rześkie powietrze ułatwiało ci analizę tego wszystkiego co ostatnio wydarzyło się w twoim życiu, które nadal stuprocentowo nie było twoim dawnym życiem, Michale.  Wciąż łapałeś się na marszczeniu brwi lub  niezrozumiałym spojrzeniu kierowanym w stronę bliskiej ci osoby, która mówiła o rzeczy czy wydarzeniu jakie z tobą dzieliła z wyraźnym uśmiechem na ustach, a ty nie miałeś pojęcia o czym ci opowiadała. Wiedziałeś, że ranisz tym otaczających cię ludzi, ale nic nie mogłeś na to zaradzić. Poprawiłeś spoczywającą na twoim ciele kraciastą koszulę, odczuwając lekki wiatr łaskoczący twoją odkrytą skórę torsu i spojrzałeś przez ramie do wnętrza mieszkania, aby upewnić się czy szatynka nadal zaznaje snu. Odetchnąłeś z ulgą, gdyż potrzebowałeś chwili wytchnienia dla samego siebie i poczułeś strugę deszczu muskającą twój ciepły policzek. Twoje ciało wzdrygnęło się na kontakt z chłodną cieczą i ponowiło to, gdy kolejne krople deszczu atakowały twoją sylwetkę, lecz kompletnie ci to nie przeszkadzało. Uwielbiałeś deszcz, choć w dzieciństwie przecież tak go nie znosiłeś. Od pewnego czasu jednak twoje podejście do tego żywiołu natury się zmieniło i nie pojmowałeś dlaczego.  Twoje błękitne tęczówki lustrowały wzrokiem pogrążone w ulewie miasto, a płuca delektowały się orzeźwiającym powietrzem. Twoje spojrzenie padło na podjeżdżającą pod blok taksówkę w jasnych barwach, z której to wnętrza wydostali się mężczyzna oraz kobieta. Wtem twoja głowa otworzyła z pamięci pewien obraz, który sprawił, że twój oddech gwałtownie przyśpieszył, a z rozchylonych ust wydobył się cichy jęk.  Słyszałeś ten melodyjny głos przesiąknięty zniecierpliwieniem i pragnieniem mówiący " niech ta taksówka jedzie szybciej". Widziałeś podtrzymywaną przez nią ciemną butelkę wypełnioną szkarłatną cieczą, która odpowiadała za wasze upojenie alkoholowe, gdy taksówką podążaliście do twojego mieszkania. Michale, pamiętałeś! Odczuwałeś na nowo jej płonące od podekscytowania dłonie, w nozdrzach czułeś jej otumaniający zapach, a pod palcami zdawałeś się odczuwać jej jedwabistą skórę, którą pieściłeś w drodze do mieszkania jak i w nim. Zalała cię fala gorąca, którą chłodne strugi deszczu pomagały ci okiełzać. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową, dziękując w duchu parze, która już jakiś czas temu zniknęła za drzwiami klatki schodowej. Kąciki twoich ust wzbiły się na wyżyny, a oczy rozbłysnęły radośnie na widok Julii odzianej jedynie w swój śnieżnobiały szlafrok, która wspierała się ramieniem o balustradę drzwi balkonowych, przyglądając ci się z uniesioną brwią.

-Michaś, wszystko gra? -wypowiedziała łagodnym głosem. 

-Zakurwiście gra!- wrzasnąłeś rozanielony faktem, że odzyskałeś ułamek waszej układanki. 

Momentalnie podreptałeś do niej i chwyciłeś pod udami, wznosząc ją nad podłogę salonu. Zdezorientowana dziewczyna instynktownie oplotła dłonie wokół twojej szyi i przylgnęła do ciebie szczelnie, gdy zacząłeś wirować wraz z nią wokół własnej osi i wrzeszczeć rozparty radością po każdy milimetr twojej prawie dwumetrowej sylwetki. 

-Michał, powiesz mi wreszcie o co chodzi do cholery?!- podniosła ton głosu, gromiąc cię wzrokiem.

-Juli, ja wszystko pamiętam.-wyszeptałeś, spoglądając połyskującymi oczami w jej przepełnione radością i niedowierzaniem zarazem ciemne tęczówki.

Szatynka oniemiała rozwarła usta i przymknęła je pośpiesznie. Powtórzyła tę czynność jeszcze kilkukrotnie, będąc zapewne w totalnym szoku i nie panując nad sobą. W końcu zacieśniła uścisk pomiędzy wami i zbliżyła znacznie twarz ku twojej, pogłębiając niemęczący kontakt wzrokowy jaki pomiędzy wami nastał. Twoje usta musnęły przelotnie jej kuszące wargi, ale ich miękkość sprawiła, że delikatny pocałunek przemieniłeś w namiętną wymianę, w której to wasze języki tańczyły i toczyły walkę o dominacje. Zdyszany wsparłeś czoło o jej i zaśmiałeś się pod nosem ze szczęścia jakie cie ogarnęło. Opuściłeś Julie na podłoże i zaskoczony ująłeś w smukłe dłonie jej ponętne pośladki, gdy zacisnęła uda wokół twojego pasa, krzyżując nogi w kostkach za twoimi plecami. Mieniące się iskierki w jej ciemnych oczach mówiły same za siebie. Nie protestowałeś. Pragnąłeś tego. Pragnąłeś jej. Niosąc ją w kierunku sypialni twoja głowa przeszła transformacje w kalejdoskop, który odkrywał przed tobą  setki wspomnień jakie z nią dzieliłeś. Z każdym jej wodzeniem palca po twojej klatce piersiowej, z której zrzuciła materiał ubrania  przypominałeś sobie cień jej dotyku z pamiętnej letniej nocy, która zapoczątkowała tą lawinę zdarzeń  w twoim życiu. Zrzuciłeś ją na miękki materac, uprzednio zsuwając z jej ramion jedwabisty szlafrok i wyznaczałeś szlak na jej ciele po przez mokre pocałunki, które składałeś na jej skórze począwszy od obojczyków. Julka mruczała cicho pod nosem, pociągając cię za ciemne kosmyki. Po delektowaniu się smakiem jej skóry w każdym możliwym miejscu zadarłeś na nią spojrzenie i opuszkami palców pogładziłeś najczulsze miejsce na jej ciele. Widziałeś jak zachłysnęła się powietrzem i przymknęła powieki, zaciskając dłonie na twoich rozbudowanych barkach. Nie kazałeś jej długo oczekiwać na rozkosz. Po wybadaniu za pomocą dłoni twojej muskulatury na torsie pozbyłeś się twoich bokserek i zanurzyłeś się w niej zdecydowanym, energicznym ruchem, wysłuchując jej rozległego jęku. Uśmiechnąłeś się cwanie pod nosem i scaliłeś wasze wargi, wdając się w ognisty taniec z jej językiem. Jej długie paznokcie drażniły skórę twoich pleców, wydrapując w nich bliżej nieokreślone kształty, ale totalnie ci to nie przeszkadzało Michale. Wręcz przeciwnie. To sprawiało, że szalałeś jeszcze bardziej. Wariowałeś na myśl o tym jaką przyjemność potrafiłeś jej błogość. Łaknąłeś sprowadzić na nią błogość po tym wszystkim co wycierpiała. Lekceważyłeś słone strugi potu skapujące z twojego czoła wprost na biust twojej partnerki. Zwiększyłeś rytm i poczułeś jak jej drobne ciało wygina się w łuk, a jej nogi owijają się szczelniej wokół ciebie. Dreszcz wstrząsnął waszą dwójką niemalże w jednakowym czasie. Skryłeś twarz w jej ciemnych  kaskadach, wdychając jej uzależniająca tak bardzo woń. Jej ciało, zapach, dotyk, wszystko zostało idealnie odtworzone z tych  pierwszych, początkowych namiętnych godzin podczas sierpniowej burzy, gdy prześcieradło spoczywające pod waszymi sylwetkami było mięte jak nigdy dotąd.

-Kocham cię, Julcia.-wyszeptałeś, wpatrując się w jej rozżarzone oczy.

-Cieszę się, że stary Michaś wrócił.-wypowiedziała z pełnym ciepła uśmiechem na ustach, czule gładząc twój policzek.

-A ja się ciesze, że w końcu nas pamiętam.-odwzajemniłeś uśmiech i musnąłeś przelotnie ustami jej czoło, opadając na wolne obok miejsce.



"Musisz mnie sklejać wciąż na nowo,
 jestem stale porwany."




***

Twój wzrok mimowolnie   powłóczył się  w kierunku sektora VIP. Przystanąłeś na moment przy końcowej linii boiska, podtrzymując pod ramieniem piłkę i taksowałeś wzrokiem drobną szatynkę odzianą w replikę koszulki meczowej z  numerem dziesięć na plecach. Obok niej spoczywała blondynka, której z twarzy nie schodził przyjazny uśmiech i z którą to gawędziła od dobrych kilkunastu minut, zanosząc się śmiechem. Spojrzałeś sugestywnie w kierunku  Fornala, który plasował piłkę odbijającą się od parkietu i lustrował wzrokiem swój obiekt westchnień.  Westchnął głęboko i nabił się na twoje spojrzenie, odwracając pośpiesznie głowę w kierunku siatki. Pokręciłeś rozbawiony swoją i momentalnie do niego podreptałeś. Objąłeś go przyjacielsko ramieniem i zaprezentowałeś obficie swoje śnieżnobiałe uzębienie.

-Już się tak nie stresuj, Romeo. -poklepałeś go po pośladku roześmiany.

-Bicek, trzymaj łapy przy sobie z łaski swojej, bo mi dziewczynę wystraszysz. -zwrócił ci uwagę brunet, patrząc wymownie na pogrążoną w rozmowie z szatynką blondynkę.- Po za tym to ty masz Julię, nie ja.-puścił ci oczko.

Zaśmiałeś się na jego słowa i kontynuowałeś rozgrzewkę. Nim zauważyłeś a zasilałeś wyjściową szóstkę miejscowej drużyny, dokładając wszelkich starań, aby  pokonać tak wielki zespół jaki stał przed tobą, a mianowicie Skrę Bełchatów. Wreszcie nadarzyła się okazja, aby wyrównać wszystkie porachunki, odegrać się za wszystkie dotychczasowe porażki i zagrać na ambicji podopiecznych Roberto Piazzy.  25 kwietnia 2019 roku. Ta data mogła zostać zapisana w historii radomskiej siatkówki jako coś niezwykłego, coś wyjątkowego i coś czego mogłeś dokonać wraz z tymi sympatycznymi, lecz ambitnymi chłopakami otaczającymi cię na boisku.  Pragnąłeś zostawić swój wkład w historii tego klubu, więc zmotywowany rozpocząłeś mecz, lecz nie było kolorowo. Siatkarze drużyny przeciwnej doskonale prezentowali swoją markę na placu gry, sprawiając, że powoli traciłeś cierpliwość. Co jakiś czas spoglądałeś z bezradnością na swojego przyjaciela, który naprawdę przeżywał ten mecz i także pod całkiem innym względem niż sporą okazją do osiągnięcia historycznego wyniku. Fornal cholernie stresował się obecnością Dominiki na boisku i to sprawiało, że głową był gdzieś zupełnie indziej. Musiał do was wrócić. Potrzebowaliście go, a nie chłopaka z tremą przed tym jak zaprezentuje się przed swoją dziewczyną. Dlatego też podczas czasu zaczerpniętego przez waszego szkoleniowca  podszedłeś do przyjmującego i złapałeś go za ramiona, potrząsając nim delikatnie i wypowiadając stanowczym głosem :

- Tytus, nie bądź pizda i pokaż kurwa swój talent na boisku! Ma na ciebie polecieć to kurwa graj a nie się ciaćkasz z tą piłeczką! Kobiety lubią jak facet ma pierdolniecie!

Fornal popatrzył na ciebie jedynie, kręcąc głową i odrzucając na krzesełko wilgotny, biały ręcznik podreptał z powrotem na boisko. Wzniosłeś nikle kąciki ust, bowiem widziałeś, czułeś, że go tą mową podrażniłeś, a wręcz rozdrażniłeś i zrobi wszystko by utrzeć ci nosa. Na tym właśnie polecała wasza przyjaźń. Zaciskałeś uradowany pięści, gdy  twoje solidne z prawego skrzydła nie zostało podbite przez bełchatowian i prawie wyrównało wynik. Po chwili dominowaliście w pierwszym secie i po krótkiej Hubera pewnym krokiem zmieniałeś strony boiska, posyłając Julii szeroki uśmiech.  Drugi set  był cholernie męczącą walką, w której ani wy ani oni nie odpuszczaliście ani na sekundę. Dopiero potrójny blok przy piątej piłce setowej dał wam gwarancje zwycięstwa w tej partii.   W trzeciej odsłonie spotkania  goście stracili wszelkie chęci do walki. Raz po raz kończyłeś swoje akcje ze skrzydła, dając upust targającym tobą pozytywnym emocjom i z dumą spoglądałeś na Fornala, który hasał po boisku wypełniony tą energią, mocą, które zdążyłeś w nim już bardzo dobrze poznać i pokochać. Radosne iskierki w jego oczach oraz emocje jakie w nim buzowały było widać na wylot. Rozpędzony z drugiej linii przyjmujący wzbił się nad parkiet, a ty błagałeś w myślach, aby wytrzymał psychicznie. Odprowadzałeś go przesiąkniętymi błękitem tęczówkami i czułeś falę ciepła rozpływającą się po twoim ciele oraz każdy mięsień napinający się w zadziwiająco szybkim tempie. Zrobił to! Złapałeś się za głowę, patrząc na niego oniemiałym wzrokiem i podbiegłeś do bruneta, zamykając w silnym uścisku. Wrzeszczałeś wprost w jego twarz, a on chichotał jedynie głośno, nie zdając sobie jeszcze sprawy czego dokonał.

-Brawo dzieciaku! - wrzasnąłeś, mierząc mu swoją wielką dłonią i tak ułożone już  w artystycznym nieładzie włosy.

-Dzięki, Michaś!- odparł rozbawiony. - Zrobiliśmy to panowie!- krzyknął wypełniony euforią, podrywając zespół do podskakiwania w kole.

Po kilkunastu minutach wspólnego świętowania z kolegami wydostałeś się z solidnego uścisku Wasilewskiego oraz Hubera, który poczuli nagłą potrzebę okazania ci swojej wdzięczności i czułości i przeskoczyłeś sprawnie bandę reklamową, stawiając stopy w  obszarze trybuny VIP. Szatynka została chyba uświadomiona przez Dominikę o twojej obecności, bowiem pośpiesznie odwróciła twarz w twoim kierunku, a jeszcze chwilę spoczywała zwrócona do ciebie plecami i momentalnie dostrzegłeś radość malującą się na jej subtelnej twarzy pokrytej znikomą ilością makijażu. Posłany przez nią ciepły uśmiech rozczulił cię, a przede wszystkim twoje serce, a gdy zajrzałeś głęboko w jej ciemne migoczące niczym gwiazdy oczy zdałeś sobie sprawę, że chyba nie ma innej osoby, z którą chciałbyś świętować ten sukces. Dziewczyna oplotła dłońmi twoją szyję, przywierając do ciebie swoim drobnym ciałem, a ty pośpiesznie chwyciłeś ją pod udami, pozwalając jej opleść się nogami w  pasie.  Zaciągałeś się jej otumaniającą wonią, smakując dogłębnie jej słodkich ust, które miały posmak ulubionego napoju twojego przyjaciela.

-Kocham cię, Michaś i jestem z ciebie cholernie dumna.- wytarmosiła cię za policzki, a w jej oczach dostrzegłeś lśniące się łzy szczęścia.

-Tylko mi nie becz Julia.- zachichotałeś.- Nie jestem tym spierdalającm Romeo, tylko tym co zostaje. -dodałeś z humorem.

Skinęła jedynie głową, ocierając wierzchem dłoni samotną strugę spływająca po jej policzku i stanęła na schodku trybuny, muskając przelotnie twój policzek. Zwróciła na moment głowę w kierunku swojej można by rzec już przyjaciółki, a ty powędrowałeś za jej wzrokiem i mimowolnie uśmiechnąłeś się pod nosem. Tomasz tonął w czułym uścisku blondynki, która wdrapała się na krzesełko, aby konkurować z nim na godnym poziomie. W ich spojrzeniu było coś co sprawiało, że nie miałeś żadnej wątpliwości, że twój przyjaciel wreszcie trafił na odpowiednią kobietę i tak oto można byłoby rzec, że twoja tragedia połączyła was wszystkich i umocniła więzi. Fornal wpił się zachłannie w usta swojej wybranki, a ty zaklaskałeś zaskoczony jego odwagą, której zazwyczaj na co dzień mu brakowało.

-A gdzie parasole, jakieś kurtyny czy czapki niewidki? - uniosłeś brew, żartując sobie z Tomasza.

-Nie mam powodu jej ukrywać.-wzruszył ramionami krakowianin.- Jest cudowna.-dodał, spoglądając przelotnie na blondynkę.

-Wasio jeszcze siedzi w szatni. Możesz pognać i uświadomić biedaka, że jesteście razem.

-Co?! Tomasz, ma dziewczynę?! Taką nie z kartonu?! -dotarł do ciebie zdumiony głos Wasilewskiego, który znajdował się za twoimi plecami.- Ja pierdolę, Fornal! To żeś mi teraz zaimponował!-pokiwał z  uznaniem głową libero.

Zaniosłeś się niepohamowanym śmiechem wraz z wszelkimi zgromadzonymi na trybunach osobami, lecz twój  dobry nastrój momentalnie prysł, kiedy zza pleców młodszego kolegi dostrzegłeś sylwetkę rodzicielki. Spoglądała na ciebie z wyraźnym żalem i nutką niedowierzania w oczach niemal takich samych jak twoje, lecz miałeś wrażenie, że chyba zaczęła dostrzegać swój błąd. Wymieniłeś z Julką wymowne spojrzenie i już miałeś pociągnąć ją w kierunku szatni, kiedy twoja matka zagrodziła ci drogę, rzucając ciche, błagalne :

-Michaś...

-Daj mi spokój.-warknąłeś i oplotłeś smukłymi palcami nadgarstek szatynki, ciągnąc ją za sobą. -Poprawka1 Daj nam!

____________________________________________

Hej, jak widzicie Miś sobie wszystko przypomniał, a Tomek już nie jest taki samotny. 😉
Moja wspólokatorka napisała super rozdział choć jak zwykle w to wątpi, dlatego wesprzyjcie ja w komentarzach. ❤️
Pozdrawiam
Paulka

Hejka Kochane! ^^
Ten rozdział podoba mi się mi więcej do połowy :D Od meczu do samego końca nie jest taki jakbym chciała, ale chyba z każdą minutą coraz bardziej się do niego przekonuje :P Kocham wracać wspomnieniami do tego wyżej opisanego meczu, bowiem byłam tam i na żywo doświadczyłam tych pięknych emocji, rozdarcia serca pomiędzy dwa kluby, ale ostatecznie byłam czarno-niebieska tego kwietniowego popołudnia ( chyba wiecie czemu #wieszocochodzi XD)  Fajnie było móc oglądać radość chłopaków na żywo <3 Tęsknicie już za meczami na żywo czy przed tv? :D Całuję i do zobaczenia za jakiś czas, może w przyszły weekend ;*

PS: Pozdrawiamy Tomka za reklamę na  livie XDDDD



poniedziałek, 16 marca 2020

Trzydzieści




Ja i Ty, dwa taj bardzo odbiegłe od siebie świat,
ale potrafią się połączyć w jedno i w tym właśnie tkwi magia.
Może kiedyś jej zasmakuje. 



Niecierpliwie wpatrywałeś się w przyjmującego, który błądził wzrokiem gdzieś po pomieszczeni i nerwowo bawił się dłońmi. Milczał, jakby zastanawiał się co ma ci powiedzieć, żeby to było odpowiednie, a ty chciałeś jedynie szczerości. To chyba nie  jest tak wiele? Należało ci się to, miałeś już dość  życia w niewiedzy, chciałeś wiedzieć kim jesteś...
- Możesz mi najpierw powiedzieć, co czujesz przy Julce? - spojrzałeś zaskoczony na Fornala, który przyglądał ci się zaciekawiony
- Serio Fornal?! Co  to ma do rzeczy? - zirytowałeś się, nie wiedziałeś czemu ją teraz  w to mieszał. Miałeś wrażenie, że jedynie chce uniknąć odpowiedzi.
-  Ma dużo... - zapewnił cię, westchnąłeś i oparłeś się o kanapę patrząc   w przestrzeń. Nie wiesz co do niej czułeś, a jeszcze bardziej nie potrafiłeś tego wyjaśnić Tomkowi. To wszystko było takie dziwne, nie znasz jej prawie wcale, ale wydawało ci się że znasz ją całe życie... Lubiłeś na nią patrzeć, gdy się śmieje, gdy się irytuje... Zawsze.
- Nie wiem...  - rozłożyłeś bezradnie ręce - Jest piękna i taka naturalna, nie umiem tego nazwać, ale jak jest obok jest mi dobrze. Nie przeraża mnie pustka  w głowie, jakbym wiedział, że przy niej wszystko jakoś mi się poukłada. Lubie jak jest przy mnie, jak na mnie patrzy, ma takie  wesołe iskierki w oczach... Dziś się do mnie przytuliła i to było dziwne, było mi tak przyjemnie. Już nie wspominając o tym, że ma idealną figurę... - na twarz twojego przyjaciela wkradał się coraz cwańszy uśmiech - Co?
- Stary ty znowu...  - dźwięk przekręcanego zamku w drzwiach rozległ się po pomieszczeniu.   Spojrzałeś w kierunku wejścia do mieszkania i zobaczyłeś uśmiechniętą twarz brunetki.
- Cześć chłopcy! - krzyknęła wesoło na  wasz widok, odwieszając przy tym swój płaszcz. Śledziłeś ją wzorkiem, patrzyłeś jak zdejmuje owinięty na jej szyi szalik, jeździłeś wzrokiem po jej nienagannej sylwetce i długich nogach, które wydłużały jeszcze bardziej  buty na obcasie...  Była ładna, ale nic  nie czułeś,  nie pociągała cię. Patrząc na twoją podobno dziewczynę, nie potrafiłeś wskrzesić w sobie głębszych uczuć.  Jak mogłeś ją kochać? Jak mogliście być szczęśliwi?  Brakowało ci tutaj przyśpieszonego bicia serca i ciepłego uczucia rozlewającego się wewnątrz ciebie na jej widok... Twój organizm nie szalał na widok Izabeli, tak jak na widok.... Juli...
- Izka! Jak dobrze, że jesteś. - twój przyjaciel wyraźnie się ucieszył na widok prezenterki. -  W końcu  w odpowiednim  czasie.
- Przeszkadzam wam? Może sobie pójdę. - spytała niepewnie stawiając kroki w stronę salonu.
- Ależ skąd, wręcz przeciwnie. Usiądź.  - wskazał dłonią wolne miejsce obok ciebie, a jego wzrok padł na fotografię leżącą na stoliku. Zaczynałeś rozumieć  jego zachowanie, to Izabela miała być odpowiedzią na twoje pytania.
- Michał? - spytała zdezorientowana.
- Znalazłem interesujące zdjęcie. - powiedziałeś biorąc do ręki fotografię, pokazałeś ją brunetce - Dlaczego cię tutaj nie ma?
- Te rzeczy się nigdy nie zmienią. - przyjmujący mruknął z przekąsem i podparł się na dłoni obserwując z uwagą prezenterkę. Izabela udała, że nie słyszy jego wrednego komentarza i  przyjrzała się zdjęciu.
- Michał....Ja...
- Co ty?! - rzucił  zdjęcie na stolik - Jestem bardzo ciekawy co mi powiesz! Nie ma cię na żadnym wspólnym zdjęciu...Na żadnym, bo przejrzałem też resztę....
- Ja chciałam.... My pasujemy do siebie.... - prychnąłeś
- Wykorzystałeś mój wypadek do cholery! Czy ty myślisz, że ja jestem pierdolonym idiotą?!  - wrzasnąłeś, a brunetka aż podskoczyła na miejscu, jednak nie odezwała się ani słowem, a ty próbowałeś łapać oddech i się uspokoić.
- Czemu nic nie mówisz? Gdzie te twoje przebiegłe intrygi? - Tomasz uśmiechnął się w stronę Izy
- Powiedziałeś mu, nie zważając na jego stan zdrowia! - rzuciła w stronę Tomka, który tylko uniósł brew do góry
- Niczego nie musiałem mu mówić, sam się domyślił.  A te twoje chore pomysły nic ci nie dały, on na nowo zakochał się w Julce. - patrzyłeś jak przyjmujący z szerokim uśmiechem to zakomunikował Izabeli, która zacisnęła mocniej dłonie. Zamrugałeś kilka razy, mając wrażenie, że się przesłyszałeś.... Przecież ty nawet jej nie znałeś.
- Słucham?! Nie wierzę, że to znowu się powtarza! - podniosła się z miejsca i  nerwowo krążyła po pokoju. - Znowu ona...
- Niby co się powtarza? Przecież Misiek  nawet z tobą teraz nie był. On kocha Julkę i nawet ten cholerny wypadek tego nie zmienił, zrozum to do cholery i daj im spokój. - Fornal podniósł głos. Miałeś wrażenie, że owa dwójka zapomniała o twoim istnieniu, choć siedziałeś tuż obok. Nie chciałeś im jednak przerywać tej wymiany zdań, miałeś wrażenie, że dzięki temu dowiesz się czegoś więcej.
- Kocha.... Ciekawe czy dalej będzie ją tak kochał, jak się dowie, że to zwykła dziwka! - prychnęła. Kula, która trzymałeś w dłoniach upadła ci na podłogę z wielkim hukiem... Tomek spojrzał na ciebie przestraszony, za to na twarz Izabeli wkradł się cwany uśmiech
- Jak to? - spytałeś nie bardzo rozumiejąc   co tu się dzieje - To prawda?
- Już nie jest.... - szepnął przyjmujący
-  Skoro chcesz  być taki prawdomówny Tomaszu powiedz mu wszystko. - Iza rzuciła mu gniewne spojrzenie - Twoja piękna Julia, to z zawodu pani do towarzystwa i nie chce wiedzieć co jeszcze... Zdradziłeś mnie z nią, dlatego się rozstaliśmy. Chciałam to wszystko naprawić, bo mi  na tobie wciąż zależy.
- Tobie na nim! - Tomasz prychnął  - Myślisz tylko o sobie Izka!
-  A ty wolisz, żeby twój najlepszy przyjaciel, był z nic nieznaczącą dziwką!

- Nie wierzę! Naprawdę jesteś zdolny pieprzyć się dalej z tą prostytutką i to dzień po naszym 
zerwaniu?!
Zmarszczyłeś brwi,  gdy usłyszałeś nagle dźwięk w swojej głowie. 

- Jak mogłeś mnie zdradzić z dziwką?! Naprawdę tak nisko upadłeś, aby płacić za seks?!
- Kurwa, przestań ją do chuja obrażać! Julka w porównaniu do ciebie była bardziej dostępna i była kiedy jej potrzebowałem. Otrzymałem od niej więcej niż od ciebie i nie chodzi tu o sam seks.


Oparłeś się  głową o kanapę, czując jak twój świat wiruje, a twoja twarz wyraźnie pobladła. Słyszałeś wszystko jak przez mgłę, a gdzieś z tyłu głowy widziałeś obraz zdenerwowanej brunetki i przestraszonej szatynki. To było jak błysk, nie potrafiłeś tego nazwać.
- Dość! - powiedziałeś biorąc kule do ręki, podniosłeś się powoli z kanapy.  - Nie masz prawa obrażać Julki.
- Ale Michał... Ona... - brunetka  była wyraźnie zaskoczona twoją reakcją
- Nie obchodzi mnie kim była, nie będziesz tak o niej mówić. A teraz wyjdź. Nie chce cię już więcej widzieć.  - Izabela tylko tępo się w ciebie wpatrywała - Nie słyszałaś kurwa! Wyjdź!
- Będziesz tego żałował.- rzuciła przez ramię i ruszyła w stronę wyjścia.
- Wątpię. - mruknąłeś zamykając drzwi. Wróciłeś do Tomka i usiadłeś na przeciw niego przecierając dłonią twarz
- Dobrze się czujesz?- zapytał wyraźnie zmartwiony.  Nie odpowiedziałeś mu od razu. Cały czas myślałeś o zawodzie jaki wykonuje śliczna szatynka, która zajmowała twoje myśli. Może powinieneś być na nią wściekły, może powinieneś przyznać Izie rację... Ale nie potrafiłeś, a słuchanie jak ktoś ją obraża bardzo cię irytowało.
- To ze względu na jej brata? - spytałeś mając nadzieję, że Tomek potwierdzi twoją teorię. Nie wierzyłeś, że Julka mogłaby być zła...
- Tak, ale jak cię poznała zaczęła wszystko zmieniać. Zaczęła od zmieniania ciebie,  stary w życiu nie widziałem byś był wpatrzony tak w jakąkolwiek dziewczynę i nawzajem. Jej naprawdę na tobie zależy,  ze względu na ciebie odeszła z agencji, znalazła normalną pracę i się rozwodzi, kończąc ten koszmar. - podniosłeś natychmiast głowę słysząc ostatnie zdanie. Tomek tylko odwrócił wzrok, orientując się, że chyba za dużo powiedział.
- Rozwodzi? - spytałeś zaskoczony
- Lepiej jak ona ci o tym opowie,  musisz tylko wiedzieć, że to jej małżeństwo to był jakiś horror.  Dzięki tobie się odważyła, żeby to ogarnąć. - starał się ci wszystko wyjaśnić, jednak ty miałeś w głowie jeden wielki chaos. Nie potrafiłeś jakoś opanować myśli.
- To dla mnie zbyt wiele .... - powiedziałeś chowając twarz w dłoniach.
- Pomyśl na spokojnie o tym. Ja muszę już uciekać, bo umówiłem  się z Dominiką. - poklepał cię po ramieniu
- Siostra Dominika jednak ci zawróciła w głowie. - zaśmiałeś się cicho.  Tomek jedynie zawstydzony opuścił głowę. - Muszę przyznać, że ma całkiem niezłe kształty, dobry wybór stary!
- No .... Fajna jest... - dodał zmieszany i ruszył do wyjścia. Zaśmiałeś się pod nosem widząc te jego zaczerwienione policzki - Misiek.... Jak byłeś w szpitalu, to Julka z niego nie wychodziła. Chciałem, żebyś o tym wiedział.
- Dzięki Tomek, sam muszę wszystko sobie poukładać. Powodzenia na randce i daj znać czy od ciebie nie uciekła, jak wszystkie poprzednie. - przyjmujący posłał ci zirytowane spojrzenie, po czym pożegnał się z tobą i zostawił cię samego ze swoimi myślami.


***


Stałeś przed brązowymi drzwiami i wziąłeś kilka głębokich oddechów. Miliony myśli przebiegały przez twoją głową.  Po tym co powiedział ci Tomek, powinieneś chyba  trzymać się z daleka od Julki, ale nie potrafiłeś. Im dłużej o tym wszystkim myślałeś, tym bardziej było ci jej szkoda. Początkowo byłeś  zaskoczony faktem, że mogłeś tak po prostu zapomnieć o przeszłości Julki, to brzmiało jak nie ty. Ty byś przecież nigdy tak po prostu nie mógł przejść obok tego wszystkiego i z kimś takim się wiązać, tak myślałeś do wczoraj. Wczoraj przypadkowo ją ujrzałeś. Była z Tomkiem w kawiarni, opowiadała mu o czymś i pokazywała mu coś w telefonie. Nie potrafiłeś  oderwać od niej wzroku, starałeś się zapamiętać każdy jej gest,  nawet ten najdrobniejszy, jednak nie miałeś odwagi, żeby do nich dołączyć. Nie rozumiałeś swojego zachowania. To wszystko wprowadziło jeszcze większy mętlik. Musiałeś z nią porozmawiać, musiałeś ją zobaczyć, tym bardziej, że byłeś pewny, że Tomek jej o wszystkim powiedział. Zadzwoniłeś niepewnie dzwonkiem, po chwili usłyszałeś odgłos przekręcanego zamka.  Mierzyłeś błękitnym wzrokiem jej postać stojącą w  progu, była piękna, w tych lekko zmierzwionych włosach i wyraźnie za dużej szarej bluzie, które sięgała jej do połowy ud.
- Michaś?- jej ciemne oczy wpatrywały się  w ciebie z  niemałym zaskoczeniem - Wejdź.
- Musimy pogadać.  - powiedziałeś wchodząc powoli do środka -  To moja? - spytałeś łapiąc za sznurek od bluzy
- Tak, lubię w niej chodzić. - stwierdziła uśmiechając się do ciebie
- Bo masz przy sobie trochę mnie? - spytałeś, chyba trochę ją zawstydzając.. Nie interesowało cię to, jej uśmiech totalnie cię roztopił. W jednej chwili zapominałeś o jej przeszłości, o tym co robiła. Nic więcej cię nie obchodziło tylko ona, nie kontrolowałeś tego...
- Michał przestań, Tomek mi powiedział, że wiesz. Naprawdę chcesz dalej się zadawać z kimś takim jak ja? - spytała nie owijając w bawełnę. Podszedłeś bliżej niej, oparłeś kulę o drewniany stolik, by móc swobodnie przyciągnąć do siebie Julkę.
- Nie wiem, czy od nowa zaczynam coś do ciebie czuć, czy to co czułem kiedyś nigdy nie zniknęło, ale chce byś była blisko. - powiedziałeś jej szczerze, nie chciałeś jej mówić wielkich słów i obiecywać nie wiadomo czego, chciałeś być po prostu przy niej.
- Moja przeszłość....- położyła ci dłonie na klatce piersiowej
- Nie obchodzi mnie. - przerwałeś jej -  Liczysz się ty.  - przybliżyłeś swoją twarz do jej, czułeś jej śliczny zapach, który cię całkowicie otumaniał. Nie potrafiłeś się już dłużej powstrzymywać  i zacząłeś powoli muskać jej delikatne usta. Musisz przyznać, że ich smak był wyjątkowy, delektowałeś się ich słodyczą coraz bardziej zachłannie. Nim się spostrzegłeś opadliście na kanapę. Szatynka usiadła ci na kolanach i spojrzała na ciebie błyszczącymi oczami.
- Tęskniłam za tobą Misiu.  - szepnęła i ponownie wpiła się w twoje usta. Była ta bardzo szczęśliwa przy tobie, a ty z każdym kolejnym pocałunkiem coraz bardziej jej pragnąłeś i nie potrafiłeś się od niej oderwać. Jej dotyk, smak całkowicie cię uzależniały. Zjechałeś dłońmi na jej pośladki i mocniej ją do siebie przyciągnąłeś, składając na jej szyi delikatne pocałunki. Twoje ręce zawędrowały pod bluzę, pieszcząc aksamitną skórę jej pleców.
- Jesteś niesamowita. - wymruczałeś jej do ucha, przegryzając jego płatek.
- Musimy przestać. - odsunęła się nagle od ciebie, twoje  błękitne oczy wpatrywały się w nią z  niemałym zaskoczeniem.
- Moja droga, ja rozumiem, że moje nogi nie są do końca sprawne, ale zapewniam cię, że wszystko inne już tak. - pogładziłeś ją po policzku, Julka tylko parsknęła śmiechem.
- W to nie wątpię. Bardziej chodzi mi o to, że nie wiesz o mnie wszystkiego.... Możesz potem  żałować. - stwierdziła ze smutkiem.
- Skarbie, ja wariuje przez twój dotyk.... - uśmiechnąłeś się do niej ciepło  - Ale ok, jeśli chcesz poczekać, nie ma sprawy. Ważne że jesteś obok. - objąłeś ją i mocno przytuliłeś do siebie, składając na jej włosach pocałunek. - Poznawanie ciebie, na każdej płaszczyźnie jest interesujące. -  musisz przyznać, że Tomek miał rację. Wobec Julki zachowujesz zupełnie inaczej, wcześniej byś się pewnie zirytował, że nie dostałeś tego czego chciałeś. Teraz seks nie miał dla ciebie większego znaczenia, liczyło się to, że ona chce cię słuchać, chce ci  o sobie opowiadać, chce być przy tobie. Wszystko inne może poczekać.

_______



Cześć , niestety studia, sesja, praca przerosły mnie totalnie. Ale teraz postaram się być bardziej regularna, zwłaszcza, że czasu jest więcej.
Główny bohater pogonił Izkę, Tomasz w końcu ma dziewczynę, a Misiek i Julka znowu razem. :) Tak w skrócie. :P  Zobaczymy czy wszystko będzie im się już tak fajnie układało. :) Tymczasem...
POZDRAWIAM !!!
Paulka
PS. Trzymajcie się i nie dajcie temu paskudztwu, które zatrzymało cały sportowy świat i nie tylko. :) 
Hejka! 
Paulina jak zawsze idealnie rozegrała drama time u naszego Misia, ale jak widać było to potrzebne tutaj ^^ Także proszę o pochwały w komentarzach i oświadczam, że widzimy się w przyszły weekend zapewne 😘

Trzydzieści dziewięć

"Gdyby chociaż muzyka  potrafiła zagłuszyć myśli o Tobie." Wlałeś w gardło gorzką ciecz i uśmiechnąłeś się cwanie pod nosem, podry...