poniedziałek, 10 stycznia 2022

Trzydzieści osiem

"Kocham Cię od pierwszego dnia, od dnia, w którym cię zobaczyłem.
I tak pozostanie. Jesteś pierwszą i ostatnia prawdziwa miłością mojego życia."



Oparłeś się o  wiklinowy fotel i patrzyłeś pustym wzrokiem na budzącą się do życia stolice. Upiłeś łyk chłodnego espresso i  spojrzałeś na dwa bilety lotnicze, które leżały na szklanym stoliku. Bilety na drugi koniec świata. Jeden będziesz musiał pewnie zniszczyć, przecież nie łudzisz się, że ona do ciebie wróci w ciągu dwóch dni. Nie zrobiła  tego przez kilka miesięcy. Próbowałeś z nią rozmawiać,  wyjaśniać, ale nie chciała nawet słuchać. Dla niej byłeś cholernym powietrzem....  Cały czas w głowie miałeś  tamtą noc, która zmieniła wszystko, tamta noc  która ci ją odebrała. 



Biegłeś jak szalony po schodach byle tylko dogonić szatynkę. Byłeś na siebie wściekły, za ten cholerny brak odwagi na wcześniejszą rozmowę.  Nie chciałeś jednak zawracać sobie tym głowy.  Patrzyłeś jak otwiera drzwi od taksówki.  Zatrzasnąłeś jej drzwi przed nosem. 
- Nie wsiądziesz tam. Porozmawiajmy. - widziałeś jej zapłakaną twarz, a twoje serce pękało na drobne kawałeczki. 
- O czym ty chcesz rozmawiać? O tym, że jedziesz na drugi koniec świata, żeby się ode mnie uwolnić? Jak mnie nie kochasz mogłeś powiedzieć...   -   głos jej drżał, walczyła, z tym by powstrzymywać swoje łzy, jednak kiepsko jej to wychodziło. 
- Jula... Zrobiłem to dla nas. Wysłuchaj mnie. Kocham...
- Nie mów tych słów! Ty nie masz pojęcia co to jest miłość. - prychnęła. Czułeś bezsilność, czułeś, że znowu ją tracisz. I to z własnej winy.  
- Ty jesteś moją miłością. -  Powiedziałeś patrząc w jej śliczne ciemne oczy i chwyciłeś ją za rękę... - Nie  zostawiaj mnie. - pierwszy raz chyba błagałeś kobietę by nie odchodziła.  Julia wzięła głęboki oddech i spojrzała na ciebie smutno.  Deszcz mieszał się z jej łzami, ona w dalszym ciągu milczała. Wyrwała ci swoją rękę. 
- Nasza historia zaczęła się właśnie tak. Przed taksówką, w deszczu... - przypomniała ci spoglądając w niebo, po czym zdjęła pierścionek z palca i włożyła ci go do dłoni. - W ten sam sposób się zakończy.  - dodała i wsiadła do samochodu.  A ty stałeś bezradnie przed blokiem i patrzyłeś jak się oddalała.. To był koniec. 

Schowałeś twarz w dłoniach. Po tamtej nocy nie mogłeś zostać w Radomiu. Większość wakacji spędziłeś w Warszawie, chciałeś zapomnieć o tym co się wydarzyło, chciałeś wyrzucić z głowy to  że spieprzyłeś coś wyjątkowego, coś co zdarza się tylko raz w życiu. Prawdziwą miłość. Myślałeś, że znajomi i miasto, które przypomina ci o beztroskich czasach wszystko uspokoi. Jednak to nic nie dawało.... Wciąż umierałeś z tęsknoty, za jej ciepłem, jej słodkim zapachem, jej dotykiem, jej  szeptem i za tymi jej błyszczącymi oczami, gdy mówiła Kocham cię Misiu. W dalszym ciągu, każde wspomnienie wbijało szpilki w twoje serce, a noc przynosiła jedynie koszmary z tamtej nocy jak odchodzi na zawsze.  Wyciągnąłeś z kieszeni  spodenek pierścionek, z którym się nie rozstawałeś.  Przyglądałeś mu się uważnie, patrząc jak mieni się od promieni słonecznych. 
- Nie śpisz? - w progu drzwi balkonowych ujrzałeś zaspanego Tomasza, we włosach we wszystkie strony świata i pomiętych bokserkach, jakby miał namiętną noc z kobietą.  Choć wyglądał komicznie, to naprawdę cieszyłeś się, że przyjechał do ciebie na kilka dni, żeby jeszcze przed Twoim wyjazdem do pięknej Azji pomęczyć cię swoją osobą, a przy okazji zdać klucze od mieszkania  za ciebie i odwieźć cię na lotnisko.  Schowałeś szybkim  ruchem pierścionek do kieszeni, co nie uszło jego uwadze. Niestety. 
- Ubrał byś się, a nie łazisz w samych majtkach. Wszystkie dziewczyny z osiedla wypłoszysz jak cię zobaczą w takim negliżu. - uśmiechnąłeś się szyderczo, a on przewrócił oczami i przeczesał dłonią swoje włosy, sprawiając, że jeszcze bardziej się poczochrały. 
- Stary, nie jedna chciałaby być na twoim miejscu i mieć takie widoki. - wskazał dłonią na siebie - Ale tylko Domcia może takimi widokami się rozkoszować. - usiadł na fotelu   na przeciw ciebie. Prychnąłeś ironicznie. 
- Zawsze będę jej przez to współczuł. - Tomasz posłał ci groźne spojrzenie - A jak się czuje ona i twój bobas? 
- A super, pojechała do rodziców, ale zamiast siedzieć i odpoczywać, to wybiera zasłony do naszego mieszkania w Jastrzębiu, bo mówi że jak się za to wezmę to spierdolę. - machnął ręką 
- Nie dziwię się jej. - zaśmiałeś się
- Nie wiem o co wam chodzi, przecież jestem ogarnięty! - nie wiesz czemu, ale ta jego irytacja w głowie strasznie cię bawiła. 
- Już tak się nie buntuj, przyznaj lepiej, że będziesz za mną tęsknił. - stwierdziłeś  dopijając kawę. 
- Będę miał święty spokój. - warknął.  - Co to ? - wziął bilety do ręki. 
- Jeden był dla Julki... - westchnąłeś smutno. - Nawet numer zmieniła... 
- Spierdoliłeś to po całości.- popatrzył na ciebie smutno. No sam byś się nie domyślił, gdyby ci nie powiedział. Zatopił swoje szaroniebieskie tęczówki  w bilecie.- Ej w sumie stary masz dwa dni. Może da się coś zrobić, przecież Jula cię kocha. - on chyba sam nie wierzył w to co mówi, przecież ona nie chciała cię znać, ani z tobą rozmawiać. 
- Niby jak? - Tomasz się zamyślił.
- Pamiętasz, jak przed wypadkiem napisałeś jej list. - zmarszczyłeś brwi - Oj  już się tak nie dziw. Zawsze wiedziałem, że głęboko w sobie skrywasz romantyka. - zaśmiał się ironicznie - Wtedy się udało zrób to znowu. Może znowu zadziała, skoro nie chce cię słuchać.  - Może miał rację w sumie co ci szkodziło? Nie miałeś  nic do stracenia.  Wróciłeś szybko do mieszkania by napisać do niej klika słów. Miałeś nadzieję, że to coś da. 


***


Poprawiłaś na głowie luźnego koka i usiadłaś na kanapie delektując się smakiem czerwonego wina.  Westchnęłaś patrząc na stojącą  na komodzie  fotografię. Byłaś  na niej wtulona w Michała, byłaś szczęśliwa. Tak bardzo szczęśliwa, jak nigdy już nie będziesz. To  było zdjęcie z waszych zaręczyn, wtedy mieliście być na zawsze. Razem. Odpaliłaś pomarańczową świeczkę, której płomień odbijał się w twoich zaszklonych ciemnych tęczówkach. On był Twoim wszystkim, obudził w Tobie coś,  poruszył Twoje serce. Dzięki niemu zrozumiałaś co to znaczy kochać. Nie mogłaś uwierzyć w to, że po prostu mu się znudziłaś, jak stara zabawka. Rozumiesz, że to dla niego szansa, ale nie raczył ci nawet o tym powiedzieć. Jakbyś była kimś obcym, nic nieznaczącym. Otarłaś łzę spadającą po twoim policzku. Nie  będziesz już przez niego płakać. Włączyłaś na laptopie popularną aplikację do słuchania muzyki, jak na złość pierwsze co się włączyło to playlista z waszymi wspólnymi piosenkami. Przegryzłaś wargę by się nie rozpłakać. Usłyszałaś dzwonek do drzwi i szybko się poderwałaś. Pobiegłaś otworzyć, a twoim oczom ukazał ci się uśmiechnięty Fornal. 
- Tomek? - spytałaś zaskoczona
- Nie widać? Przyjechałem po Domcie, to wpadłem w odwiedziny. - posłał ci ciepły uśmiech. Zaprosiłaś go do środka.  On się rozsiadł na kanapie - A ty co za chłamu słuchasz? - spytał słysząc wolną romantyczną piosenkę.  Uniosłaś brew do góry. 
- Zero romantyzmu w tobie Tomasz. Współczuje Dominice. -  westchnęłaś siadając obok niego. 
-  Jest szczęściarą, że ma mnie. - parsknęłaś ironicznym śmiechem - A tak na marginesie Michał lubił tą koszulkę. -  Posmutniałaś nagle, a przez twoją głowę przeszły wspomnienia, jak Michał pozwolił ci ją nosić. Choć nie obyło się bez jego droczenia byś mu ją oddawała. 
- Tylko tyle mi po nim zostało. - westchnęłaś i odpaliłaś papierosa, który choć na chwilę miał uspokoić twoje nerwy, które pojawiły się wraz z wspomnieniem o atakującym.  - A tak po za tym pochwalę ci się, dostałam się na Uniwersytet Śląski! - zmieniłaś temat. Zaczynałaś nowe życie. Nowe studia.   Nowa praca. Nowe życie bez Michała Filipa i to on tak zdecydował...
- Wow gratulacje! Będziemy mieć blisko do ciebie. - Tomek mocno cię uściskał - A  jak to się stało, że zdecydowałaś się przenieść na drugi koniec Polski? 
- Złożyłam tam papiery, jak Misiek mi powiedział, że ma propozycje z Nysy i to, że chyba jest najbardziej korzystna.  Chciałam mu zrobić niespodziankę, ale on miał inne plany,  w których nie było miejsca dla mnie. - zamrugałaś szybko, żeby się nie rozpłakać. Tomek pogładził się pokrzepiająco po ramieniu. 
- Wiem, że o nim nie chcesz gadać i rozumiem cię, ale myślę, że powinnaś to przeczytać. - wyciągnął z kieszeni na pół zgiętą kopertę, na której widniało twoje imię zapisane granatowym atramentem. Doskonale znałaś ten charakter pisma. Twoje serce mimowolnie przyspieszyło,  a oddech zrobił się szybszy. Drżącą dłonią wzięłaś od niego kopertę i patrzyłaś na Tomka, jakbyś chciała wyczytać z jego twarzy co to ma znaczyć. On się do ciebie jedynie ciepło uśmiechnął. - Muszę  już lecieć, jakbyś chciała jechać razem na Śląsk  to daj znać, dogadamy się. Trzymaj się. - cmoknął cię w policzek na pożegnanie. Pokiwałaś głową, odprowadzając go wzrokiem. Przejechałaś dłonią po swoim imieniu i otworzyłaś  kopertę. Wyciągnęłaś  z niej starannie zapisaną kartkę i z uwagą czytałaś. Każde słowo sprawiało, że z twoich oczu spadało coraz więcej łez. 
- Michaś czemu ty znowu wracasz, szepnęłaś cicho. 

Droga Julio, 
To już mój drugi list, niedługo  naprawdę zamienię się  przez Ciebie w romantyka !    Nie chcesz ze mną rozmawiać i ja to rozumiem. Przepraszam Cię, że zachowałem się jak dupek, że nie powiedziałem Ci prawdy. To nie tak, że nie widzę z Tobą przyszłość, bo widzę. Ty nią jesteś, bez Ciebie nie ma niczego.  Bałem się po prostu powiedzieć Ci o tej propozycji. Bałem się, że odejdziesz, a teraz to wszystko stało się rzeczywistością. Nie mogę cofnąć czasu, ale mogę Ci udowodnić, że mówię prawdę. Zajrzyj do koperty. Jest jeszcze jeden bilet, na Twoje nazwisko, możesz sprawdzić też datę zakupu. 

Oderwałaś wzrok od kartki i zmarszczyłaś brwi. Zajrzałaś ponownie do koperty  jak o to cię poprosił Misiek i wyciągnęłaś z niej  bilet na samolot, kupiony już dawno temu nawet zanim się dowiedziałaś o całej sprawie. Mówił prawdę....


Jutro wylatuje, od początku chciałem byś poleciała tam ze mną. Może nie jest jeszcze zbyt późno, przyjdź na lotnisko. Zacznijmy wszystko od nowa w zupełnie nowym miejscu. Jeśli tylko będziesz chciała... Będę czekał. Bardzo za Tobą tęsknie Juluś, mam nadzieję, że przyjdziesz. A jeśli nie, to nie zmieni moich uczuć do Ciebie. Zawsze będę Twój, pamiętaj. 
Kocham Cię,
Michał. 


Nie masz pojęcia ile się wpatrywałaś w tą kartkę papieru. Te kilka zdań zrobiło Ci jeszcze większy mętlik w głowie niż miałaś wcześniej. Już zaczynałaś wszystko sobie układać, bez niego. Jednak on znowu wraca, znowu robi Ci burdel w głowie, wiesz jedno. Czeka Cię nie przespana noc, nie masz kompletnie pojęcia co masz zrobić. Wiesz jedynie, że kochasz go równie mocno, tylko czasami miłość nie wystarczy. 


***

Stałeś na warszawskim lotnisku i nerwowo rozglądałeś się dookoła. Nie dostałeś od niej żadnej wiadomości. Nie masz pojęcia czy przeczytała ten list, czy od razu wyrzuciła go do śmieci. Tak bardzo byś chciał by ci uwierzyła, byś ujrzał jej drobną sylwetkę gdzieś pośród tego zabieganego tłumu.  Byłbyś najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Pragnąłeś ją zobaczyć, chociaż na moment. To dałoby ci nadzieję, że nawet jeśli z Tobą nie poleci, to może jak wrócisz uda się to odbudować. Ściskałeś mocniej pasek od swojej podręcznej torby, a twoje błękitne tęczówki coraz bardziej się szkliły. Nigdzie nie widziałeś tej burzy ciemnych kosmyków, tego obłędnego uśmiechu. Nigdzie nie było jej. O twoje uszy obijał się głos pani, która informowała, że twój samolot niebawem odlatuje. 
- Ona nie przyjdzie Michał. - Tomek smutno na ciebie popatrzył. 
- Najwidoczniej. - mruknąłeś  i zerknąłeś na przyjmującego i próbowałeś się uśmiechnąć, choć to bardziej przypominało jakiś grymas. - Dzięki stary za wszystko, za pomoc, za transport. I co, do zobaczenia za kilka miesięcy. 
- Do zobaczenia. - Tomek mocno cię uściskał. - Będzie mi brakowało twoich docinek. Pisz, dzwoń, nawet jak u nas będzie noc, a u ciebie w tej Korei dzień. 
- Będę! Dbaj o Domcie. - pomachałeś mu i udałeś się w stronę wyjścia na płytę lotniska. Ostatni raz się odwróciłeś i omiotłeś wzrokiem rozbiegany tłum. Nie było  jej. Może już jej nie zależało. Może już przestała cię kochać, a może kocha cię za bardzo. Wiesz jedno. Teraz zaczynasz nowe życie, nową przygodę. Bez pięknej Julii u twojego boku. Julii, która zmieniła całe twoje życie, przypomniała, że masz coś takiego jak serce i że potrafisz kochać.  Teraz zostawia po sobie pustkę, której  nikt nie będzie wstanie wyplenić. Ona jest jedyna.


***


Stałaś na wielkiej hali i obserwowałaś ludzi, którzy pędzą gdzieś przed siebie z wielkimi walizkami. Dla ciebie czas się w tamtej chwili zatrzymał, cały tumult warszawskiego lotniska gdzieś się rozmywał. Schowana za wielkim filarem, patrzyłaś jak rozgląda się dookoła. Szukał cię. Czułaś jak w tobie wszystko się rozpada. Zacisnęłaś palce na rękawie bluzy i patrzyłaś jak smutny opuszcza głowę, gdy Tomek coś mu mówi. Resztkami sił powstrzymywałaś siebie, żeby nie pobiec do niego i nie wtulić się w jego ramienia. Pragnęłaś tego całą sobą, by znowu  poczuć na sobie ciepło jego ciała, by spojrzeć w te śliczne niebieskie oczy, które zawsze na twój widok mu błyszczały. Zamiast tego, stałaś bez ruchu i patrzyłaś jak odchodził. Zrozumiałaś, że w tamtej chwili coś się skończyło. Już nie ma was,  teraz już nic nie będzie takie samo. Nawet nie wiesz po co tu przyszłaś? Może chciałaś jeszcze na chwile go zobaczyć, może chciałaś zapamiętać jego obraz jakby odchodził na zawsze. Widziałaś, że jeszcze na chwilę się odwrócił, by po chwili zniknąć z twojego pola widzenia.  Miałaś wrażenie, że tracisz go na zawsze, czułaś jak w twoim gardle rośnie jedna wielka gula i z trudem przełykasz ślinę.  Kątem oka widziałaś Tomka, który ze schowanymi dłońmi w kieszeniach i opuszczona głową kierował się w stronę wyjścia. Mając pewność, że już cię raczej nie zobaczy popędziłaś w stronę ogromnej szyby i patrzyłaś na startujący samolot. Z Twoich oczu zaczęły mimowolnie spływać łzy. Straciłaś go. 
- Zawsze będę cię kochać Miś. - powiedziałaś do siebie ocierając kolejną łzę. Jego samolot poszybował w górę. Nie miałaś pojęcia co masz ze sobą zrobić,  czułaś jak cała dusza cię boli, jakby ktoś wyrwał ci serce.  
- On cię też kocha. - usłyszałaś za sobą i szybko się odwróciłaś. Zobaczyłaś przyjmującego, który patrzył na ciebie jakby oczekiwał jakichś wyjaśnień. 
- Miłość to za mało Tomek.  Jeśli są w kółko jakieś tajemnice, to czy to ma sens? - spytałaś łamiącym się głosem. Myślałaś, że zaraz zacznie krzyczeć, że podbiegłaś do Michała i nie rzuciłaś się  w jego ramiona. Nie zrobił tego, zrobił kilka kroków do przodu i mocno cię przytulił. 
- Jeśli jest miłość to wszystko ma sens Jula. - powiedział cicho 
- Myślisz, że źle zrobiłam, że tu jestem? Chciałam go zobaczyć ten ostatni raz...  - powiedziałaś cicho
- On też chciał  zobaczyć ciebie.  - westchnął twój towarzysz. 
- Wiesz, że jeśli bym mnie zobaczył, miałby nadzieję... - stwierdziłaś patrząc na jasne płytki -  Chce by miał wolność. 
- Oboje jesteście głupi. - Tytus pokręcił głową i popatrzył na ciebie z politowaniem. - Chodź zabiorę cię do domu. - objął cię ramieniem i  ruszył w stronę wyjścia.  Może miał rację? Może głupio zrobiłaś nie żegnając się z nim? Ale uważałaś, że tak będzie lepiej dla was obojga. Jednak czasu nie cofniesz to już przeszłość. Musisz się pogodzić, że już nie poczujesz, jak jego ciepłe wargi miażdżą twoje i sprawiają, że brakuje ci tchu. Musisz,  przestać śnić o tym, że ciepło jego ciała będzie oplatało twoje, że jeszcze kiedykolwiek usłysz jak   każdego ranka zamiast dzień dobry mówi kocham cię. Musisz zrozumieć, że Michał Filip to już zamknięty etap w twoim życiu. Czas na coś nowego. Tylko czy o prawdziwej miłości można tak po prostu zapomnieć? 


__________


Hej! Na wstępie chciałam Wam życzyć wszystkiego dobrego w nowym roku. Oby ten był lepszy niż poprzedni, bo w starym było bardzo kiepsko, przynajmniej u mnie. Także Michaś i Jula zaczynają nowe życie bez siebie, a my zaczynamy nowy rok z nowym rozdziałem. :D 

Trzymajcie się ! 
Paulka


Hello! Ociągała się ile mogła, ale jak w końcu napisała to całkiem nieźle jej to poszło :P Na rozdział z mojej klawiatury postaram się byście tyle nie czekały xd Ogólnie to zajebali sobie sprawę obydwoje, chodź wiadomo Miś bardziej, ale dobrze dla osłody jest chodź Tomuś co nad nimi czuwa, ale i tak nie upilnował jak trzeba :D Całuję i do zobaczyska! ;*

PS: Spełnienia marzeń słodziki w tym Nowym Roku! Zajrzyjcie na Tomcia i Lenę ;)

 

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że wróciłyście z nowym rozdziałem, mam też nadzieję że już na tak długo nie zniknięcie!
    Co do rozdziału to tak podejrzewałam, że tak to się skończy, chociaż mam nadzieję że to jeszcze nie koniec miłości tej dwójki i zaskoczycie nas czymś w kolejnym rozdziale ;)
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, Michał i co Ty najlepszego zrobiłeś? Wydawać by się mogło, że po tym wszystkim, co przeszedł z Julką już nic nie będzie w stanie ich rozdzielić, a jednak... Dziewczyna się wściekła i postanowiła definitywnie zakończyć ich związek. Czy się jej dziwię? Niekoniecznie. Michał zataił przed nią dość istotną i ważną informację. I wydawało się, że jakoś niespecjalnie chce się nią z Julką podzielić. A kiedy prawda wyszła na jaw, było już za późno. Szkoda mi go, bo cierpi okrutnie, ale... Czy sam sobie tego nie zgotował na własne życzenie? Skoro zdecydował się na oświadczyny, to powinien wiedzieć, że prawda i zaufanie to są podstawowe fundamenty. I wyszło co wyszło... Julka niby się stara, niby żyje dalej, niby ruszyła do przodu, o czym świadczą jej studia, a jednak Michał nie może wyjść jej z głowy. Nie potrafiła mu wybaczyć. List dostarczony przez Tomka trochę pomógł. Dziewczyna wybrała się na lotnisko, jednak nie mogła się przemóc do tego, aby do siatkarza podejść. Strasznie to było smutne :( Wydaje się, że to naprawdę koniec, ale czy na pewno? A może właśnie to rozstanie będzie dla nich nowym początkiem? Jeśli będą z dala od siebie to może tak bardzo odczują swój brak, że dadzą sobie jeszcze szansę?
    Bez Tomka to by nie było tak samo :D On to zawsze wie, jak rozładować atmosferę hahaha :D Tatuś ^^ A może on ogarnie tą dwójkę? Kto wie haha :D
    Dużo weny w tym Nowym Roku! <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

Trzydzieści dziewięć

"Gdyby chociaż muzyka  potrafiła zagłuszyć myśli o Tobie." Wlałeś w gardło gorzką ciecz i uśmiechnąłeś się cwanie pod nosem, podry...