"Biegasz mi po głowie,
ale to ja się wciąż męczę"
Mimo, że trening na siłowni miałeś odbyć dopiero o jedenastej, to od dobrych dwóch godzin krzątałeś się po wnętrzu swojego mieszkania. A raczej snułeś, nie wiedząc co ze sobą począć. Zawyłeś zirytowany pod nosem, wznosząc głowę ku górze i wbijając spojrzenie w śnieżnobiały sufit. W końcu opadłeś na jedno z krzeseł usytuowanych przy kuchennym stole i przywarłeś wargami do ulubionego kubka, chłonąc ciemny, parujący napój, w którym zatopiłeś pokłady nadziei, że postawi cie na nogi po fatalnej nocy. W łóżku bez obecności szatynki, do której już przywykłeś nie byłeś w stanie zrobić niczego innego po za ciągłym przewracaniem się na bok i odkrywaniem lub zakrywaniem swojego umięśnionego ciała. W końcu będąc u szczytu wytrzymałości poderwałeś się do pozycji siedzącej, a chwilę później na dobre opuściłeś miękki materac, który zdążył już przestać pachnieć jej otumaniającymi cię perfumami. Prychnąłeś pod nosem, dochodząc do wniosku, że ta dziewczyna oceniana przez ciebie wyłącznie jako dziwka przeszyła twoje życie na wskroś swoją osobą, przez co coraz bardziej zastanawiałeś się nad zarzutami Fornala skierowanymi w twoim kierunku podczas wczorajszej wizyty. Przetarłeś dłonią twarz wykończony już tym wiecznym mętlikiem w twojej głowie, który miałeś wrażenie, że powoli wypala ci w niej dziurę. Czułeś się cholernie wyczerpany psychicznie i jęczałeś błagalnie, prosząc w myślach, aby to już dobiegło końca, lecz nic nie zwiastowało finiszu tych męczarni. A do jeszcze głębszego szału doprowadzał cie fakt, że szatynka milczała od kilkunastu godzin. Przełknąłeś ostatni łyk gorącej jeszcze kawy i podreptałeś do okna w salonie, aby poobserwować panoramę budzącego się ze snu miasta. Mimowolnie kąciki twoich ust wzniosły się na wyżyny, gdy twój umysł odtwarzał moment, kiedy obejmowałeś w tym miejscu czule kobietę, która wzbudziła w tobie jakiekolwiek pokłady człowieczeństwa. Od tamtego momentu uwielbiałeś do niej przywierać swoim ciałem pod wpływem najdrobniejszego pretekstu tylko po to, aby poczuć promieniujące od jej sylwetki ciepło, które koiło każdą komórkę twojego zwalonego tuzinem wątpliwości umysłu oraz przynosiło ulgę dla potrzebującego bliskości ciała. Ulice Radomia powoli zaczęły zapełniać się samochodami różnorakich marek, a na chodnikach zaczęli pojawiać się pierwsi obywatele tego miasta. W tym właśnie momencie nieskazitelną, błogą ciszę panująca w twoim lokum przeszyła znajoma melodia. Oderwałeś wzrok od krajobrazu rozciągającego się za taflą szyby i zerknąłeś na oświetlony wyświetlacz telefonu, upewniając się czy, aby ci się ci nie przesłyszało, bo w końcu Michale wariowałeś i mogłeś spodziewać się wszystkiego. Podbiegłeś do wydającego dźwięk urządzenia i w popłochu przeciągnąłeś zieloną słuchawkę po ekranie, zauważając zdjęcie dziewczyny zajmującej każdą twoją myśl.
-Kto to się odezwał.-ironia wzięła nad tobą górę.-Witaj Juleczko.
-Michał...-zamarłeś, gdy dotarł do ciebie jej pełen lęku, drżący głos.- Ja, ja...-jąkała się, nie mogąc ubrać słów w jedno składne zdanie.- On tu jest! Widziałam go! Jest pod moim blokiem! -wyrzucała z siebie pociski słowne niczym z karabinu maszynowego.
-Julka, uspokój się i powiedz mi powoli o kogo chodzi.-ton twojego głosu przybrał barwę łagodnego.
Nie miałeś sumienia atakować ją zarzutami, że odzywa się tak nagle po tak długim czasie. Nie kiedy oczami wyobraźni widziałeś jak dygotała z przerażenia, jak panicznie rozchylała i przymykała te słodkie usta, jak... Cała irytacja jaką względem jej czułeś, cała zawiść po tym jak cię potraktowała odpłynęła, gdy z jej ust wydobyło się twoje imię rzucane z wyraźną obawą, a nie czułością czy pewnością siebie jak czyniła to zazwyczaj.
- Ten facet, przed którym uratowałeś mnie w parku.-wydobyła z siebie cicho.- Boję się!- pisnęła przerażona.
Rejestrując pierwszą część jej wypowiedzi poczułeś jak twoje ciało napina się w każdym możliwym miejscu. Trybiki w twojej głowie momentalnie podjęły pracę i takim oto sposobem chwyciłeś w dłoń plik kluczyki, by po chwili zatrzasnąć za sobą drzwi, zakluczyć je i na maksymalnej sile biegu przemierzać osiedle. Pragnąłeś jak najszybciej znaleźć się w przytulnym wnętrzu jej mieszkania i zobaczyć ją całą oraz zdrową. Nie mogłeś zlekceważyć jej telefonu, a szczególnie stanu w jakim zdecydowała się go wykonać. Coś w podświadomości szeptało ci, że nadciąga niebezpieczeństwo, a ty obiecałeś sobie, że będziesz ją chronić, że będziesz czuwał, aby nikt jej nie skrzywdził i ratując ją przed tym obrzydliwym typem w parku mimowolnie, nieświadomie złożyłeś deklaracje czuwania nad nią, a szczególnie w strefie zagrożenia. Docierając przed znajomy budynek usytuowany na przeciwko siłowni, na któreś ubóstwiałeś wylewać siódme poty spostrzegłeś znajomą, wysoką dość sylwetkę. Mężczyzna zaciągał się dymem tytoniowym, a ty lustrując go uważnie błękitnymi tęczówkami miałeś ochotę podejść i owinąć dłonie wokół jego szyi, dusząc go bez opamiętania. Jednak opamiętałeś się i popatrzyłeś na jedno z okien bloku. Nie widniała w nim jej szczupła, drobna sylwetka. Machnąłeś dłonią na postać faceta zwróconego do ciebie plecami, odnotowując w myślach, że później się z nim policzysz i wparowałeś na parter, chcąc jak najszybciej ukoić skołatane nerwy szatynki. W tym momencie nie liczył się dla ciebie nic innego jak ją ujrzeć. Nacisnąłeś na dzwonek i oparłeś się dłonią o ścianę, nachylając nad ciemnymi drzwiami. Wpadłeś do środka, kiedy się przed tobą rozchyliły i momentalnie zostałeś opleciony długimi, opalonymi nogami w pasie. Jej ciepły oddech owiewał skórę twojej szyi, powodując gęsią skórkę na całym twoim ciele, a jej zapach uderzył w ciebie falą, gdy wtuliła się ufnie w twoje ciało. Przymknąłeś za sobą drzwi i usiadłeś ostrożnie na kanapie, nie odrywając jej od siebie. Musnąłeś ustami jej czoło i uśmiechnąłeś się łagodnie, gładząc dłonią jej grzywkę.
- Nie musisz się już bać, malutka.-szepnąłeś.
- Misiek, ja chcę cie uprzedzić, że jeżeli wchodzisz w moje prywatne sprawy to stąpasz po cienkim lodzie i proszę cię, nie napieraj.-wypowiedziała, spoglądając ci głęboko w oczy.
- Czy to forma twoich przeprosin?- uniosłeś pytająco brew, uśmiechając się zadziornie.
Pokręciła ze śmiechem głową, szepcząc tuż przy twoim uchu niskim tonem głosu, że ona nie przeprasza. Twoje ciało przebiegł dreszcz, a ona doskonale to odczuła o czym mówiły ogniki w jej oczach. Ująłeś jej biodra w swe dłonie, miażdżąc je solidnie i wpiłeś się zachłannie w jej wargi. Dopiero teraz odczułeś jak bardzo ci jej brakowało przez minioną dobę.
-Dzięki, że jesteś.-mruknęła, a ty spojrzałeś na nią zdumiony jej słowami, podziwiając rozlewający się po jej policzkach rumieniec.
Spuściła wzrok, a ty zaśmiałeś pod nosem na jej zawstydzenie. Wyglądała tak cholernie uroczo i pociągająco. Tak subtelnie i pięknie. Wzniosłeś za pomocą dłoni jej twarz i cmoknąłeś ją w czubek nosa. Ten gest zaskoczył równie ją jak ciebie.
- Lubię cię, kiedy jesteś mokra.
Szatynka momentalnie zadarła na ciebie spojrzenie ciemnych tęczówek i zachłysnęła się powietrzem, słysząc twój komentarz. Wiedziałeś, że modli się teraz, aby nikt tego nie usłyszał. Po jej policzkach rozlał się obfity rumieniec, ukazując jak bardzo jest zawstydzona, a spuszczenie przez ją głowy tylko cię w tym utwierdziło. Zaniosłeś się cichym śmiechem i pociągnąłeś ją w kierunku lady, gestem dłoni wskazując, aby z pośród licznych szeregów smaków lodów wybrała dwie propozycje dla siebie. Obdarowała cię jedynie delikatnym uśmiechem, a w jej oczach dostrzegłeś błysk pokroju dziecka, które właśnie otrzymało zezwolenie na kupno ulubionej zabawki. Wskazała ekspedientce wybrane posmaki lodów i uradowana pognała do wolnego na końcu budynku, przy oknie stolika. Rozbawiony pokręciłeś jedynie głową, dziękując kobiecie za otrzymane lody i opadłeś na wolne obok jej miejsce. Nie mogłeś się nadziwić jak taki drobiazg wpędził w nią takie pokłady radości i beztroski. Świdrowałeś ja wzrokiem jak najęty, a Julia zdawała się tego nie zauważać lub przymykać na to oko.
- Misiek, ale romantyczny to ty nie jesteś.- zaśmiała się wesoło.- Zmokliśmy i zamiast zabrać mnie na coś ciepłego na rozgrzanie, to ty lody wybrałeś.-pokręciła z dezaprobatą głową.
- Dlatego też zapraszam cię do mnie.- oświadczyłeś, wznosząc kącik ust.- Bezapelacyjnie cię rozgrzeje.-mruknąłeś przy płatku jej ucha, zauważając na skórze jej szyi gęsią skórkę.
- Muszę skoczyć do siebie po jakieś rzeczy.-odparła, wgryzając się w wafelek.
- Dobrze wiesz, że ubrania są ci zbędne.-wyszeptałeś, spoglądając jej głęboko w oczy.
Na jej ustach zabłąkał się nikły uśmiech, jednak nadal upierała się, aby po drodze wstąpić do jej mieszkania. Westchnąłeś nad jej upartością i skinąłeś głową. Chwilę później zameldowałeś się przed jej blokiem, sugerując, że zaczekasz na nią przed budynkiem, aby na spokojnie dobrała potrzebne rzeczy. Dziewczyna zniknęła za drzwiami wyjściowymi, a ty skryłeś dłonie w kieszeniach spodenek i lustrowałeś wzrokiem samochody wypełniające parking przed miejscem zamieszkania Julii. Nie zauważyłeś jednak podejrzanego mężczyzny, który kręcił się tutaj rano. Zerknąłeś na zegar na wyświetlaczu telefonu i zdałeś sobie sprawę, że zadziwiająco długo schodzi szatynce. Zmarszczyłeś brwi, zastanawiając się nad tego powodem. W końcu przekroczyłeś próg budynku i zamarłeś, przystając przy rozchylonych drzwiach jej mieszkania. Po podłodze niewielkiego salonu walały się kawałki stłuczonego szkła ze wcześniej oglądanych przez ciebie zdjęć. Dywan usłany był licznymi kartkami papieru, zapewne jakimiś dokumentami, a meble były poprzewracane, a wręcz niekiedy zdewastowane. Wkroczyłeś do wnętrza jej lokum i odnalazłeś ją na podłodze w kuchni, łkająca cicho z twarzą skrytą w udach. Momentalnie otuliłeś ją silnymi ramionami, gładząc dłonią jej włosy, pragnąc, aby się uspokoiła, choć rozumiałeś jej stan. Roztrzęsiona wtuliła się w ciebie, spoglądając na ciebie zaszklonymi, pełnymi smutku oczami. Jej słone łzy moczyły twoją koszulkę, ale nie przejmowałeś się tym. Ona była najważniejsza.
-Dlaczego ktoś zdewastował twoje mieszkanie?-zapytałeś ostrożnie ściszonym głosem.
-Przeszłość już zawsze będzie za mną kroczyć. Nigdy się od tego nie uwolnię, Michał.- wypowiedziała drżącym głosem.
-Ale o czym ty mówisz?- popatrzyłeś na nią z niezrozumieniem.
-Nie mam dziś na to siły.
Skinąłeś jedynie głową i musnąłeś ustami jej czoło, szepcząc słowa pocieszenia. Przywarła do ciebie mocniej, a ty szczelniej objąłeś jej drobne ciało, czując niesamowitą chęć pomocy tej bezbronnej istotce spoczywającej w twoim uścisku. Nie poznawałeś sam siebie, Michale. Łaknąłeś poznać jej historię, losy jej życia, które sprawiły, że wpakowała się w takie tarapaty. Chciałeś być dla niej oparciem. Chciałeś, aby i ciebie nie raz wsparła, zasiadając na trybunach radomskiej hali. Nie chciałeś, aby psychicznie roztrzaskała się na drobne kawałeczki. Nie mogłeś pozwolić by jej mentalność runęła jak domek z kart. Cholera, Michale, co się z tobą dzieje?
_______________________________
Hejka! ^^
Tradycyjnie zjawiamy się w poniedziałek z nowym rozdziałem ;) Michał totalnie zmienia się przy naszej Julce, a za nią ciągnie się widmo przeszłości i takim sposobem odkrywa przed Miśkiem swoje prawdziwe, kruche oblicze. Jak to się dalej potoczy? Zobaczymy ;) Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*
PS: Zapraszam na moje inne blogi ^^
***
“Człowiek martwi się tylko o kogoś, kto jest dla niego ważny.
A złości się, gdy ktoś jest bardzo ważny.”
***
Pragnąłeś poprawić kondycję psychiczną Julki i chyba ci się to udało, kiedy na jej kuszących cię ustach widniał błogi uśmiech a z jej gardła wydobywał się głośny, uroczy chichot. Odpychała się od podłoża stopami i wznosiła coraz wyżej na znajdującej się obok ciebie huśtawce, wystawiając ci język, że nie będziesz w stanie jej dogonić. Pokręciłeś rozbawiony głową, ale przyjąłeś wyzwanie i po chwili wyrównałeś poziom swojej dźwigi z jej. Posłałeś jej cwany uśmiech, a ona oplotła ramiona wokół piersi, udając obrażoną. Roześmiałeś się wesoło i wyciągnąłeś dłoń w jej kierunku, aby po chwili obserwować jak splata swoje palce z twoimi. Przymknęła powieki i zastygła w bezruchu, a ty z rozchylonymi ustami podziwiałeś jej urodę. Chwytaliście razem ostatnie promienie letniego słońca i rozkoszowali swoją obecnością. Śmiałeś się pod nosem, wspominając zdziwienie malujące się na twarzach kolegów z drużyny, kiedy narzuciłeś na siebie torbę sportową i wypadłeś w popłochu z pomieszczenia przyjmowanego miano waszej szatni. Całkowicie nie byli przyzwyczajeni do takiego twojego zachowania. Gdy byłeś z Izą nigdy tak prędko nie opuszczałeś szatni, a teraz jedna propozycja szatynki, jeden krótki SMS o treści, że tęskni wystarczył, aby łamać wszelkie przepisy odnośnie ruchu drogowego czy wspiąć się na szczyt swoich możliwości odnośnie maksymalnej prędkości w biegu. Nagle wzniosła powieki ku górze i poderwała się z miejsca, odczuwając na swojej aksamitnej skórze pierwsze krople deszczu. Zachichotałeś, kiedy złapała cię za rękę i z całej siły próbowała podnieść twoje ciało, prosząc, aby gdzieś uciec, gdyż na Radom spadnie zaraz ulewa. Była taka słodka, kiedy próbowała cię przekonać o swojej racji. W końcu opuściłeś huśtawkę i z waszymi splecionymi dłońmi biegłeś wraz z nią w kierunku twojej ulubionej lodziarni. Strugi deszczu uderzały w jej twarz, powodując tym samym, że zabawnie marszczyła nos i przyśpieszała momentalnie. Zdyszany zamknąłeś za sobą drzwi lokalu i przeczesałeś palcami wilgotne włosy, obserwując jak Julia swoje mierzy dłonią, aby nieco je podsuszyć. Mimowolnie na twoje usta wstąpił cwany uśmiech, a z twoich ust padły słowa:- Lubię cię, kiedy jesteś mokra.
Szatynka momentalnie zadarła na ciebie spojrzenie ciemnych tęczówek i zachłysnęła się powietrzem, słysząc twój komentarz. Wiedziałeś, że modli się teraz, aby nikt tego nie usłyszał. Po jej policzkach rozlał się obfity rumieniec, ukazując jak bardzo jest zawstydzona, a spuszczenie przez ją głowy tylko cię w tym utwierdziło. Zaniosłeś się cichym śmiechem i pociągnąłeś ją w kierunku lady, gestem dłoni wskazując, aby z pośród licznych szeregów smaków lodów wybrała dwie propozycje dla siebie. Obdarowała cię jedynie delikatnym uśmiechem, a w jej oczach dostrzegłeś błysk pokroju dziecka, które właśnie otrzymało zezwolenie na kupno ulubionej zabawki. Wskazała ekspedientce wybrane posmaki lodów i uradowana pognała do wolnego na końcu budynku, przy oknie stolika. Rozbawiony pokręciłeś jedynie głową, dziękując kobiecie za otrzymane lody i opadłeś na wolne obok jej miejsce. Nie mogłeś się nadziwić jak taki drobiazg wpędził w nią takie pokłady radości i beztroski. Świdrowałeś ja wzrokiem jak najęty, a Julia zdawała się tego nie zauważać lub przymykać na to oko.
- Misiek, ale romantyczny to ty nie jesteś.- zaśmiała się wesoło.- Zmokliśmy i zamiast zabrać mnie na coś ciepłego na rozgrzanie, to ty lody wybrałeś.-pokręciła z dezaprobatą głową.
- Dlatego też zapraszam cię do mnie.- oświadczyłeś, wznosząc kącik ust.- Bezapelacyjnie cię rozgrzeje.-mruknąłeś przy płatku jej ucha, zauważając na skórze jej szyi gęsią skórkę.
- Muszę skoczyć do siebie po jakieś rzeczy.-odparła, wgryzając się w wafelek.
- Dobrze wiesz, że ubrania są ci zbędne.-wyszeptałeś, spoglądając jej głęboko w oczy.
Na jej ustach zabłąkał się nikły uśmiech, jednak nadal upierała się, aby po drodze wstąpić do jej mieszkania. Westchnąłeś nad jej upartością i skinąłeś głową. Chwilę później zameldowałeś się przed jej blokiem, sugerując, że zaczekasz na nią przed budynkiem, aby na spokojnie dobrała potrzebne rzeczy. Dziewczyna zniknęła za drzwiami wyjściowymi, a ty skryłeś dłonie w kieszeniach spodenek i lustrowałeś wzrokiem samochody wypełniające parking przed miejscem zamieszkania Julii. Nie zauważyłeś jednak podejrzanego mężczyzny, który kręcił się tutaj rano. Zerknąłeś na zegar na wyświetlaczu telefonu i zdałeś sobie sprawę, że zadziwiająco długo schodzi szatynce. Zmarszczyłeś brwi, zastanawiając się nad tego powodem. W końcu przekroczyłeś próg budynku i zamarłeś, przystając przy rozchylonych drzwiach jej mieszkania. Po podłodze niewielkiego salonu walały się kawałki stłuczonego szkła ze wcześniej oglądanych przez ciebie zdjęć. Dywan usłany był licznymi kartkami papieru, zapewne jakimiś dokumentami, a meble były poprzewracane, a wręcz niekiedy zdewastowane. Wkroczyłeś do wnętrza jej lokum i odnalazłeś ją na podłodze w kuchni, łkająca cicho z twarzą skrytą w udach. Momentalnie otuliłeś ją silnymi ramionami, gładząc dłonią jej włosy, pragnąc, aby się uspokoiła, choć rozumiałeś jej stan. Roztrzęsiona wtuliła się w ciebie, spoglądając na ciebie zaszklonymi, pełnymi smutku oczami. Jej słone łzy moczyły twoją koszulkę, ale nie przejmowałeś się tym. Ona była najważniejsza.
-Dlaczego ktoś zdewastował twoje mieszkanie?-zapytałeś ostrożnie ściszonym głosem.
-Przeszłość już zawsze będzie za mną kroczyć. Nigdy się od tego nie uwolnię, Michał.- wypowiedziała drżącym głosem.
-Ale o czym ty mówisz?- popatrzyłeś na nią z niezrozumieniem.
-Nie mam dziś na to siły.
Skinąłeś jedynie głową i musnąłeś ustami jej czoło, szepcząc słowa pocieszenia. Przywarła do ciebie mocniej, a ty szczelniej objąłeś jej drobne ciało, czując niesamowitą chęć pomocy tej bezbronnej istotce spoczywającej w twoim uścisku. Nie poznawałeś sam siebie, Michale. Łaknąłeś poznać jej historię, losy jej życia, które sprawiły, że wpakowała się w takie tarapaty. Chciałeś być dla niej oparciem. Chciałeś, aby i ciebie nie raz wsparła, zasiadając na trybunach radomskiej hali. Nie chciałeś, aby psychicznie roztrzaskała się na drobne kawałeczki. Nie mogłeś pozwolić by jej mentalność runęła jak domek z kart. Cholera, Michale, co się z tobą dzieje?
_______________________________
Hejka! ^^
Tradycyjnie zjawiamy się w poniedziałek z nowym rozdziałem ;) Michał totalnie zmienia się przy naszej Julce, a za nią ciągnie się widmo przeszłości i takim sposobem odkrywa przed Miśkiem swoje prawdziwe, kruche oblicze. Jak to się dalej potoczy? Zobaczymy ;) Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*
PS: Zapraszam na moje inne blogi ^^
Cześć!
Witamy w kolejny poniedziałek z Michałem, z którym świetnie spisała sie Kaśka! ;) Co sadzicie o zmianie naszego Miśka?
A jak tam mistrzostwa? U was tez w ten weekend były zawały? ;)
Do zobaczenia za tydzień!
Paulka
Witamy w kolejny poniedziałek z Michałem, z którym świetnie spisała sie Kaśka! ;) Co sadzicie o zmianie naszego Miśka?
A jak tam mistrzostwa? U was tez w ten weekend były zawały? ;)
Do zobaczenia za tydzień!
Paulka
Pierwsza, ale cierpię na brak czasu
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie nadążyć, bo zachowanie Michała z poprzedniego rozdziału znacznie różni się od tego tutaj, jak wy to robicie? Widać, że Julka nie jest dla niego tylko fascynacją, ale jakby i psychologiem, bo oboje czują się przy sobie dobrze i przede wszystkim bezpiecznie. Ten mężczyzna jest bardzo podejrzany, może był jej opiekunem, kiedy jeszcze była prostytutką albo oszukała go w jakiś sposób i chce się zemścić. Nie mam pojęcia 🙅 A co dalej z Izą? Mam wrażenie, że nie usunęliście jej całkowicie z opowiadania. Buziaki
UsuńJakoś dajemy radę 😂
UsuńDobrze mówisz 😚
Jego sprawa jeszcze się rozwikla 😊
Niebawem się okaże czy odgrywa tu jeszcze ważną rolę 😉
Dziękujemy i pozdrawiamy 😘
No faktycznie, aż o takie diametralne zmiany to bym Michała nie podejrzewała, ale jak widać w życiu wszystko zdarzyć się może :D Nadal mam mieszane uczucia w stosunku do niego, po tym jak potraktował Izę, ale dostrzegam te zmiany, więc małego plusa u mnie ma :D Czyżby zwykła początkowa fascynacja i pożądanie zmieniły się w coś znacznie więcej? Chyba wszystko na to wskazuje... A i Julka zaczyna go traktowac inaczej i dzwoni do niego, gdy potrzebuje wsparcia i pomocy... Ten typek mnie niepokoi ;/ Oby im nie przysporzyl klopotow...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
No Michał naprawdę lepiej się zachowuje 😁
UsuńNa razie ta relacja pozostaje nie wyjaśniona, ale poczekajmy 😊
Jeszcze coś namiesza 😁
Dziękujemy i pozdrawiamy 😘