wtorek, 8 października 2019

Dwadzieścia cztery



"Przyjaźń poznaje się po tym, że nic nie może jej zawieść,
 a prawdziwą miłość po tym, że nic nie może jej zniszczyć. "



Byłeś zaskoczony jej przybyciem i nie miałeś pojęcia jakim cudem Julka się o wszystkim dowiedziała. Odwróciłeś się za siebie i spojrzałeś na samochód stacji telewizyjnej, no tak pewnie wszyscy muszą już o tym mówić... Patrzyłeś na przerażoną twarz szatynki, która  przyglądała się tobie wyczekująco. Jej ciemne oczy były przeraźliwie smutne,  popatrzyłeś na nią i  cicho westchnąłeś. Jak miałeś jej powiedzieć o Michale? Była zmartwiona, i mogłeś przysiąc, że teraz w duchu modli się byś powiedział jej coś dobrego, byś zapewnił, że nic mu nie jest, jednak nie mogłeś...
- Co z nim? Gdzie on jest? Jak on się czuje? Jak  do tego doszło?  - szereg pytań wydobywał się jej ust, a ty momentalnie pobladłeś widząc strach jaki błąkał się po jej twarzy - Tomek powiedz coś do cholery!
- On... - zacząłeś, układając sobie w głowie  wszystkie informacje  jakie musisz jej powiedzieć - Jest w śpiączce. Jakiś samochód zajechał mu drogę, tamtemu kierowcy nie stało się nic poważnego, za to Misiek.... Nie wiadomo czy z tego wyjdzie.  -  powiedziałeś ledwo słyszalnie. Szatynka pokręciła głową, widziałeś jak z trudem łapie powietrze, próbując pojąć, co przed chwilą jej powiedziałeś.
- Nie.... - szepnęła. - To nie możliwe! Ja muszę go zobaczyć! - próbowała cię minąć i jak najszybciej udać się w stronę szpitala.  Chwyciłeś ją szybko za rękę i pociągnąłeś w swoją stronę, zdając sobie sprawę, kto jeszcze jest w szpitalu.
- Julka zaczekaj. -  zatrzymałeś ją, jednak ona wyrwała ci rękę.
- On może w każdej chwili....  A ty mnie tu zatrzymujesz?!  Ja muszę go zobaczyć, chociaż przez ułamek sekundy... On musi wiedzieć, że jestem blisko niego, że jest najważniejszy.... - mówiła a z jej oczu powoli spływały łzy. 
- Nawet tak nie mów, on z tego wyjdzie, nigdy się nie poddaje. - zapewniłeś ją, chociaż sam cholernie się o niego bałeś. - Wtedy jechał do ciebie... Nie zostawi się samej. -  uśmiechnąłeś się do niej smutno i pogładziłeś jej ramie. Szatynka  zmierzyła cię wzrokiem kiwając głową, przeczesałeś dłonią włosy i westchnąłeś cicho.  - Jest jeszcze coś... Tam jest jego mama i ....Iza.  Jego matka, nic o tobie nie wie i myśli, że oni są wciąż razem.
- To się dowie prawdy. - wzruszyła ramionami - Ja muszę być przy nim,  zobaczyć go chociaż na moment. Reszta nie ma znaczenia.  Życz mi powodzenia. - posłała ci uśmiech, chociaż wiesz, że wcale nie  było jej do śmiechu. Patrzyłeś jak znikała za drzwiami szpitala. Po tym wszystkim, widziałeś jak bardzo go kocha. Musisz przyznać, że czasami nie rozumiałeś jej zachowania, ale Michał był jej priorytetem. Nie wiesz dlaczego go wtedy odpychała, ale na pewno nie przez brak miłości.  Rozmawiając z nią przez tą chwilę, upewniłeś się tylko w tym, że ta kobieta jest wstanie poświęcić wszystko dla twojego przyjaciela.   Masz nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży, że Michał wyjdzie z tego cało, że się pogodzą.... W końcu ona również jest dla niego najważniejsza. Rozmyślając o tym wsiadłeś do samochodu wlepiając wzrok w przestrzeń przed sobą.  Julia miała teraz tylko Miśka, to on był jej oparciem i to dzięki niemu naprawiała stopniowo swoje życie.  Wzajemnie sobie pomagali, a teraz gdy  on walczy o życie, została zupełnie sama. W dodatku jeszcze teraz drży o życie ukochanego mężczyzny. Odwróciłeś głowę  i omiotłeś wzrokiem szpitalny budynek.
- Nie no on by mi nie wybaczył, gdybym ją tutaj zostawił samą. - mruknąłeś do siebie i szybkim krokiem udałeś się ponownie w stronę budynku. Może i powinieneś wrócić do domu i odpocząć, ale nie mogłeś zawieść swojego przyjaciela... Zatrzymałeś się nieopodal wejścia do sali w której leżał atakujący. Matka Michała  gestykulowała nerwowo, natomiast szatynka była niewzruszona. Jak zaczarowana wpatrywała się w pogrążonego w farmakologicznym śnie bruneta. Widziałeś, że  jej drobna twarz coraz bardziej bladła.
- Co ty do mnie mówisz?! Jaka dziewczyna Michała?!  To chyba ty nią jesteś? - starsza kobieta zwróciła się w stronę prezenterki. Izabela zmierzyła wzrokiem milczącą Julię.
- Tak naprawdę rozstaliśmy się jakiś czas temu. - stwierdziła brunetka - Michał ją naprawdę pokochał. - dodała z wyczuwalnym smutkiem. Byłeś zaskoczony postawą Izy. Nie wiesz, czy nie chciała  robić scen w szpitalu, czy ten wypadek naprawdę w niej coś zmienił, jednak matka Michała zdawała się tego nie słuchać.
- Zniszczyłaś związek mojego syna i jeszcze śmiesz się tutaj pokazywać?! Spójrz na siebie, marnujesz mu życie! - Julka  popatrzyła na kobietę ze łzami w oczach i  odwróciła wzrok w stronę Michała, gładząc delikatnie szybę.
- Ma pani racje. - stwierdziła przełykając swoje słone łzy - Nie zasługuję, by tu być. -  szybko odwróciła się od szyby niemal na ciebie wpadając. Objąłeś ją ramionami nie pozwalając jej odejść.  Pokręciłeś zdumiony głową słysząc słowa pani Filip i spojrzałeś na nią ostrym wzrokiem.
- Znam Michała, niemal tak dobrze jak swojego brata. Jeśli mógłby wybrać, kto z nas tu obecnych ma być teraz przy nim, wybrałby Julkę i tylko ją. - powiedziałeś chłodno. - Chodź. - zwróciłeś się do szatynki i pociągnąłeś ją  za sobą udając się w stronę szpitalnego  bufetu. Posadziłeś dziewczynę na ławce i przyniosłeś jej szklankę wody. Wzięła ją od ciebie drżąca dłonią i upiła łyk - Lepiej?
- On.... Wygląda jakby spał. - patrzyła gdzieś przed siebie, będąc jakby w transie -  Wiesz, lubiłam się budzić  przed nim i patrzeć jak śpi, gładziłam przy tym jego chłodny policzek i mówiłam, że mógłby sobie tak spać wieczność, bo jest wtedy cholemie przystojny.  Jak mu o tym opowiadałam zawsze się ze mnie śmiał. - uśmiechnęła się pod nosem - Teraz tak bardzo chciałabym, by się obudził i znowu ze mnie żartował... Widziałeś te wszystkie kable? Powiedz, że zaraz się obudzi, że będzie jeszcze sobie z nas drwił, że się tak tym przejmujemy. Dlaczego ja mu wtedy pozwoliłam odejść?  Może nic by się nie stało? - pociągała nosem, a ty mocno ją przytuliłeś do siebie.
- Tak miało być, to nie twoja wina. - szepnąłeś gładząc ją po plecach.
- Jego mama miała racje, zniszczyłam mu życie.  To nie był zwykły wypadek Tomek... - spuściła głowę, a ty zmarszczyłeś brwi. - Policja też do tego  dojdzie, to jest tylko kwestią czasu.
-  O czym ty mówisz? - spojrzałeś na nią zaniepokojony
- Wiesz dlaczego nie chciałam się pogodzić z Michałem? Dlaczego go wtedy nie wpuściłam do mieszkania, by z nim porozmawiać? - spytała wbijając w ciebie swoje ciemne tęczówki, które teraz lśniły od łez. -  Gdybym mu na to pozwoliła,, nie mogłabym już od niego odejść. Wiem, że nie byłby w stanie mnie zdradzić.... Jednak nie miałam wtedy wyjścia... - zaczęła obracać nerwowo szklankę w dłoni - Chciałam  chronić Miśka. On  mi groził, powiedział że już więcej nie zobaczę swojego ukochanego, nie mogłam pozwolić na to aby coś zrobił Miśkowi.... Ale to nic nie dało...- otarła dłonią spadającą po policzku łzę - Nie wiem co mam już robić.- nie miałeś pojęcia co masz jej powiedzieć i jak ją pocieszyć. Sam miałeś mętlik w głowie i nie potrafiłeś nic sensownego wymyślić. - Nigdy nie powinniśmy się spotkać.
- Mylisz się. Michał z tego wyjdzie i jeszcze nie raz powie ci, że  dałaś mu coś cennego. Pokazałaś mu co to znaczy kochać, dzięki tobie poznał smak miłości i jest naprawdę szczęśliwy. Gdyby nie ty, nie miałby by tego. - uśmiechnąłeś się do niej pokrzepiająco - Jesteś mądrą i dobrą kobietą, która dla Michała jest sensem życia. Znam go doskonale, nigdy nie widziałem by kogoś tak kochał, dlatego możesz zawsze na mnie liczyć. - położyłeś rękę na jej chłodnej dłoni - Coś wymyślimy.
- Dziękuję ci Tomek. - przytuliła cię w podzięce. - Jesteś najlepszym przyjacielem. A on mi zapłaci, nie odpuszczę mu Michała. Nie mogę się już bać. - podniosła się  raptownie z miejsca.
- Co chcesz zrobić? - dopytywałeś troszkę przerażony jej reakcją.
- Zniszczę go, nie wiem jak. Muszę pomyśleć, na pewno już nie będę siedziała cicho. Teraz jednak najważniejszy jest Michaś.  Tak bardzo bym chciała chociaż przez chwilę potrzymać go za rękę i powiedzieć mu, że wciąż go kocham. - wyjrzała na korytarz. i spojrzała w stronę wejścia do sali twojego przyjaciela
- On wie. Powiedział mi to, gdy miał  do ciebie jechać.  - Julka tylko pokiwała głową, a ty obiecałeś sobie, że zrobisz wszystko by mogła się przy nim znaleźć choć na ułamek sekundy. Widziałeś jak bardzo tego potrzebowała. I może to głupie, ale wierzyłeś w to, że gdy Misiek poczuje jej bliskość, to mu jakoś pomoże.  Jakoś zrozumie, że musi dla niej walczyć, że  dzięki tej wielkiej miłości do niej do was wróci. Pewnie gdybyś teraz mu o tym powiedział, zadrwiłby  z ciebie, że jesteś głupim romantykiem. Musisz przyznać, że bardzo byś chciał by tak zrobił, ale na razie pozostało ci jedynie czekanie.

***
"Nie możemy zniweczyć tej wspaniałej miłości. Wróć!
Będę czekała, licząc, że spełni się każdy sen o Tobie."

***


Obudził cię poranny szpitalny ruch, podniosłaś się z  ławki i  poprawiłaś na sobie michałową bluzę, którą niegdyś u  ciebie zostawił.  Zamrugałaś szybko oczami i rozejrzałaś się dookoła. Spędziłaś tu  całą noc, mimo tego, że nie mogłaś podejść bliżej sali w której leżał, nie byłaś w stanie go zostawić. Chciałaś  znajdować się w jednym budynku, chciałaś być bliżej niego.  Nigdy nie zapomnisz jak wczorajszego wieczoru włączyłaś wiadomości i zobaczyłaś   jego roztrzaskany samochód na ekranie. Nie rozumiałaś co się dzieje, głos dziennikarki odbijał się echem w twojej głowie, a nogi ci się uginały...  A jak Tomek powiedział ci, że nie wiadomo czy przeżyje, miałaś wrażenie, że twój świat się kończy...  Wszystko w tobie drżało, nie potrafiłaś się uspokoić, nie wierzyłaś, że to go spotkało. Cały czas wydawało ci się, że to jest tylko koszmar z którego za chwilę się obudzisz, a on będzie spał obok wtulony w twoje włosy. Ale tak się nie stanie...  W głowie miałaś cały czas obraz wszystkich kabli, bez których nie mógłby oddychać. Byłaś przerażona, tym jak niewiele dzieliło go od tego, że mogłabyś już więcej  go nie zobaczyć. Teraz jedynie możesz się modlić o to, by jeszcze kiedyś usłyszeć jego głos, poczuć ciepło dłoni..... A nawet jeśli nie chciałaby cię widzieć, to było bez znaczenia. Mógłby na ciebie już nie patrzeć, ważne by żył... Przetarłaś dłonią twarz i oparłaś się o zimną białą ścianę, wdychając nie przyjemny zapach szpitala. Nienawidziłaś takich miejsc. Szpital zawsze kojarzył ci się z ogromnym cierpieniem... A teraz mogłabyś w nim zamieszkać, byle być niedaleko atakującego. Kochałaś go, był dla ciebie twoim promyczkiem nadziei, twoim wyznacznikiem lepszego życia. On rozpędził wszelki mrok w twoim życiu, a w zamian za to musi się znajdować teraz na krawędzi życia i śmierci. Nie potrafisz sobie tego wybaczyć. Otarłaś szybko łzy z policzka, słysząc jak ktoś idzie w twoją stronę. 
- Cześć. - spojrzałaś na uśmiechniętą twarz Fornala. Uniosłaś do góry brew, jeszcze wczoraj był  w podobnym stanie do twojego. - Prygiel dał nam wolne. -wyjaśnił ci swoją obecność. - Spałaś tutaj?
- Nie potrafiłam go zostawić. -   uśmiechnęłaś się smutno. Tomek pokiwał ze zrozumieniem głową. 
- Chodź ze mną. -wyciągnął do ciebie rękę, by pomóc ci wstać z ławki. - Namówiłem Izkę, by zabrała mamę Michała do domu, obiecując, że teraz ja  z nim posiedzę.  Zabieram cię do niego. 
- Naprawdę? -  niemal rzuciłaś się mu na szyję. - Dziękuję, chodźmy! - powiedziałaś żywiołowo wychodząc na korytarz. Tomasz jedynie się cicho zaśmiał, jednak momentalnie spochmurniał. Popatrzyłaś w tym samym kierunku i zobaczyłaś libero radomskiego klubu siedzącego na krześle przed salą Michała z twarzą ukrytą w dłoniach. 
- Kacper? - Tomek spojrzał na niego zaskoczony. Siatkarz podniósł się z krzesła niczym rażony piorunem. Zmierzył was  przerażonym wzrokiem. 
- To przeze mnie, prawda?  Gdybym wtedy nie zorganizował tego występu, wy byście się nie pokłócili i on by teraz,  był \szczęśliwy, a nie... - spojrzał smutno w stronę Michała. Podeszłaś bliżej niego i położyłaś mu  rękę na ramieniu. 
- To mogło się stać, nawet jeśli byśmy się nie pokłócili. - powiedziałaś, widząc jak bardzo jest mu przykro. 
- Przepraszam cię Julka. Nawet nie wiem co mogę ci powiedzieć... - był wyraźnie skruszony, posłałaś mu ciepły uśmiech. 
- Nie przejmuj się, oboje wiemy, że nie jestem święta.  A ty po prostu martwiłeś się o przyjaciela, nie zrobiłeś  nic złego. - odpowiedziałaś łagodnym tonem. I podeszłaś bliżej szyby dotykając ją opuszkami palców - Teraz  to on jest najważniejszy. - oparłaś się czołem o lodowate szkło.   Tak bardzo chciałaś znaleźć się tuż przy nim. Pogładzić jego twarz, wyszeptać jak bardzo go kochasz i błagać by cię nie opuszczał. Nie miałaś odwagi tu podejść gdy była tutaj jego mama. Nie chciałaś się z nią kłócić, wiesz że dla Michała była kimś ważnym. Wolałaś się  odsunąć na bok. 
- Przykro mi, ale to jest wykluczone. -  usłyszałaś damski głos, natychmiast się odwróciłaś. Zobaczyłaś, dość młodą dziewczynę w białym fartuchu. Jej blond włosy były związane w kucyka, musiałaś przyznać, że była ładna, jednak chyba mało przyjaźnie nastawiona do przyjmującego - Stan pana Michała jeszcze  nie pozwala na odwiedziny.  - pielęgniarka  spojrzała chłodno w stronę Tomka, który trochę zmarkotniał i zerknął   w stronę swojego przyjaciela. Popatrzył ponownie na blondynkę i uśmiechnął się do niej jednym ze swoich najbardziej rozbrajających uśmiechów. 
- Jest pani piękną i młodą kobietą. Na pewno wierzy pani w prawdziwą miłością, taką która wszystko zniesie. - wymieniłaś z Kacprem zaskoczone spojrzenie, nigdy nie widziałaś jeszcze  Fornala w takiej roli. Wciąż świdrował panią pielęgniarkę swoimi szaroniebieskimi tęczówkami. Musisz przyznać, że to chyba zaczynało działać, gdyż dziewczyna opuściła wzrok, lekko zawstydzona. - Tak myślałem. Ta dwójka, darzy się taką miłością, dużo już przeszli. Niech pani ją wpuści do niego, chociaż na chwilę. Jeśli ktoś może  pomóc mu wrócić do zdrowia to tylko Julka i  jego miłości do niej. Jestem pewny, że  mnie zrozumie, prawdziwe uczucie, może dokonywać cudów... - Tomek wpatrywał się z nadzieją  w pielęgniarkę, która nie mogła oderwać od niego wzroki i była lekko zmieszana. 
-  Dobrze,  ale tylko na 15 minut inaczej będę miała  problemy. - powiedziała cicho, wciąż delikatnie się rumieniąc. 
- Dziękuję, jest pani aniołem. - Fornal puścił jej oczko,  blondynka niepewnie się uśmiechnęła i weszła do sąsiedniej sali. 
- Nie wierze.... - mruknął libero - Ty zbajerowałeś totalnie tą biedną dziewczynę. Ty potrafisz robić takie rzeczy? - spytał zdumiony Wasilewski. 
- W końcu na coś się przydały te rady Michała i liczę na to, że kiedyś mi podziękuję za to poświęcenie. - stwierdził wpatrując się w twojego ukochanego. 
- To jest niesamowite, aż żałuje, że mu tego nie nagrałem. Na pewno chciałby zobaczyć, że jednak potrafisz rozmawiać z kobietami. - zaśmiałaś się cicho, widząc zirytowanie Tomka. 
- Dziękuje ci Forni. -  posłałaś mu uśmiech. Otworzyłaś powoli drzwi od sali Michała,  zostawiając chłopaków samych.  Usiadłaś na znajdującym się nieopodal jego łóżka stołku. Mierzyłaś wzrokiem wszystkie kabelki podłączone do jego  ciała.  Miałaś wrażenie, że właśnie pęka ci serce, a myśl, że bez tej całej aparatury już by nie oddychał, potęgowała w tobie jeszcze większy ból. Czułaś, że w oczach ponownie zbierają ci się łzy, wzięłaś głęboki oddech, przecież nie możesz przy nim płakać. 
- Cześć kochanie. - uśmiechnęłaś się w jego stronę i pogładziłaś go po chłodnym policzku.    - Dzięki Tomkowi  chociaż przez chwilę mogę cię dotknąć. Michaś ja....- sama nie wiedziałaś co masz mu powiedzieć, w głowie miałaś pełno istotnych rzeczy, które powinien od ciebie usłyszeć. Popatrzyłaś na jego dłoń i mocno ją chwyciłaś, była ledwo ciepła... - Jesteś sensem mojego istnienia. Tylko dzięki tobie mogę żyć i być szczęśliwą. Wiem, że nie mógłbyś mnie wtedy zdradzić, nie mogłam postąpić inaczej i przepraszam. Obiecuję, zawsze będę cię słuchać. Jesteś nam potrzebny, to twój najważniejszy mecz i wiem, że go wygrasz.  Proszę cię, nie zostawiaj mnie samej... Jesteś... Jesteś miłością mojego życia. - nie potrafiłaś dłużej powstrzymać łez.  Podniosłaś się z miejsca i  musnęłaś wargami jego czoło, po czym wróciłaś na swoje miejsce. Wsparłaś głowę na łóżku i ponownie chwyciłaś jego dłoń, niegdyś tak silną, a teraz bezwładną. Wpatrywałaś się w wasze złączone ręce  i cicho westchnęłaś -   Niedługo będę musiała pójść, ale pamiętaj skarbie, ja tu jestem.  - podniosłaś swoje ciemne tęczówki na jego osnutą snem twarz - Jestem tu dla ciebie i będę czekać, aż znowu mnie przytulisz. Nie ważne ile to potrwa. Zawszę będę już tylko twoja. Kocham cię. - zmarszczyłaś brwi, czując uścisk na swojej dłoni. Spojrzałaś raptownie na rękę Michała, wydawało ci się, że przed chwilą ścisnął delikatnie twoją. - Miś? - szepnęłaś. Zastanawiałaś się, czy masz już jakieś omamy z przemęczenia, czy on naprawdę się poruszył. Może Tomek miał rację ? Może miłość czyni cuda?



________


Hej!  :) 
 Tym razem rozdział udało mi się napisać znacznie szybciej. :) Znowu mamy coś dla fanów Tomka, czyli jego perspektywę.  Pojawiło się również spojrzenie  Julki na całą sytuację, przez co mogliście trochę lepiej ją  poznać. Co będzie dalej z Michałem? Przekonamy się niebawem. 
Pozdrawiam !!!
Paulka


Hello ^^ Paula jak zawsze się ekstra spisała i wielbię to co jest wyżej ❤ Julka przeżywa trudne chwilkę nie tylko odnośnie Michała, ale i z jego rodziną, ale cóż... po deszczu wychodzi słońce 😉 Całuję  i do zobaczenia za tydzień! 😘

2 komentarze:

  1. Ułaa Tomek taki bajerant ���� no ale czego się nie robi dla najlepszego przyjaciela. Jestem pewna że dzięki Julce Michał na pewno wyzdrowieje. Czekam na kolejny rozdział ✊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak 🙈😂
      Zobaczymy jak to z nimi będzie 😁

      Usuń

Trzydzieści dziewięć

"Gdyby chociaż muzyka  potrafiła zagłuszyć myśli o Tobie." Wlałeś w gardło gorzką ciecz i uśmiechnąłeś się cwanie pod nosem, podry...