sobota, 11 stycznia 2020

Dwadzieścia siedem


Syknąłeś pod nosem, gdy strumień białego światła zaatakował twoje oczy, oślepiając cię. Zamrugałeś kilkukrotnie i po dostosowaniu się do oświetlenia w pomieszczeniu w jakim było ci dane przebywać omiotłeś je wzrokiem. Twoją twarz spowiła konsternacja oraz niezrozumienie, gdy badałeś spojrzeniem śnieżnobiałe ściany oraz podziwiałeś płatających się wokół ciebie ludzi odzianych w białe kitle. Ten stan osiągnął większą skalę w momencie wtargnięcia do sali wysokiej brunetki, która z radosnymi iskierkami w oczach zamknęła cię w swoim uścisku, a jej kwiatowy zapach otulił twoje nozdrza. Zmarszczyłeś brwi i odepchnąłeś ją od siebie, podziwiając szok malujący się na jej twarzy.
-Kim ty do kurwy jesteś?-warknąłeś podirytowany jej zachowaniem.
-Ty niczego nie pamiętasz?-szepnęła wprawiona w przerażenie.- Jestem twoją dziewczyną. Jesteśmy razem ponad rok. Cholernie cię kocham, a ty mnie.–jej spokojny głos otulił twoje uszy, a drobna dłoń gładziła twoją smukłą.
-Jak to? Przecież bym cię pamiętał.-sapnąłeś zdezorientowany.
-Misiu, miałeś wypadek samochodowy. Strasznie poważny, doznałeś obszernych obrażeń i przebywałeś w śpiączce, ale jak dobrze, że teraz jesteś z nami.- mruknęła, muskając przelotnie twój policzek wargami.
-Z nami?- powtórzyłeś, unosząc pytająco brew.
Wtem za sporych rozmiarów szybą dostrzegłeś drobną sylwetkę szatynki, która spoglądała na ciebie ciemnymi, powikłanymi smutkiem oczami, w których kryło się coś jeszcze, czego nie potrafiłeś zdefiniować. Zaintrygowało cię to, bowiem czegoś takiego nie widziałeś jeszcze u nikogo innego, a przynajmniej żadnej innej kobiety. Wysoki mężczyzna, również o ciemnych włosach przyciągnął ją nagle do siebie za ramiona i otulił swoimi, układając brodę na czubku jej głowy. Przyglądałeś się tej sytuacji z zainteresowaniem, wysłuchując niejakiej Izy o tym kim jest owa dwójka. Ona była twoją najlepszą przyjaciółką, a on przyjacielem. Jak to możliwe, że nie pamiętałeś o ich istnieniu?Jak to możliwe, że tak bliscy ci ludzie nie widnieli w twojej pamięci, skoro dzieliłeś z nimi wspólne chwile, dobre i te złe? Twoje oszołomienie narastało z każdą kolejną informacją jakich nadmiar wlewała w ciebie towarzysząca ci brunetka.
-Są parą?-skinąłeś głową w kierunku dwójki widniejącej przy szybie.
-Tak właściwie to...tak.-zatrzymała się na moment jakby chciała zebrać myśli, ale ostatecznie udzieliła ci pewnej odpowiedzi.
Twoja głowa była totalnie pusta jakby ktoś wyszorował ją najlepszymi środkami chemicznymi, oczyszczając ze wszelkich zanieczyszczeń jakimi były myśli.  Choć może dla ciebie to i lepiej Michale? Wiele przewinień dopuściłeś się w swoim życiu, zadałeś swoim bliskim ogromne ilości bólu i zraniłeś mocno kilku ludzi. Przynajmniej nie musiałeś zaprzątać sobie głowy wyrzutami sumienia. Choćby przysiadująca na twoim łóżku Krzan zaznała cierpienia za twoją sprawą. Przy okazji wyrzucania śmieci pozbył się także tych miłych wspomnień, których ostatnimi czasy się nazbierało i  sporo posiadałeś z Julką w roli głównej. Westchnąłeś ciężko, przecierając twarz dłońmi i popatrzyłeś bezradnie na brunetkę, która wciąż podtrzymywała twoją dłoń i tłumaczyła ci po krotce co cię ominęło oraz przybliżała swoją postać. Naprawdę chciałeś ją pamiętać, znać wszystkich tych ludzi obecnych w szpitalu, ale byłeś bezsilny wobec wyroku jaki na ciebie spadł. Choć czy naprawdę łaknąłeś pamiętać swoją byłą dziewczynę i wasze skomplikowane losy, które na co dzień wzmagały w tobie złość i mętlik myśli?
-Proszę zostawić pacjenta. Musi zbadać go lekarz.- dotarł do ciebie nieprzyjazny głos pielęgniarki, która spoglądała na twoją rzekomą ukochaną niezbyt przychylnie.
-Dobrze.-odparła jej Izabela.- Wpadnę później, skarbie.- szepnęła i musnęła przelotnie twoje wargi, podnosząc się z miejsca, a ty zostałeś sam z bałaganem w głowie.
Przebiegłeś po ustach opuszkiem palca i stwierdziłeś, że ten dotyk i smak był ci nieznany lub zbyt odległy, abyś jeszcze go pamiętał. Nie miałeś pojęcia jak bardzo bliski byłeś prawdy, Michale. Natomiast ten brunet i szatynka… Coś ci w nich nie pasowało.  Byli sobie bliscy, ufali sobie. Widziałeś to po ich gestach, zaufaniu, sposobie w jaki on ją przytulał, ale nie zachowywali się jak dwójka zakochanych w sobie ludzi. Niepokoił cię widok zmartwionej twarzy dziewczyny, ale czemu się dziwić? Przecież podobno była twoją przyjaciółką, a ty przebywałeś w szpitalu, więc najzwyczajniej w świecie się o ciebie obawiała. Czy było  w tym coś dziwnego, Michale? Nawet nie byłeś świadom  w jak bardzo dużym stopniu Julka się o ciebie bała i to w zupełnie innym znaczeniu jakim poinformowała cię Iza.

***
Spanikowana rozbieganym wzrokiem błądziłaś od twarzy Fornala po opuszczone łóżko atakującego, w którym do niedawna spoczywał.  Jeszcze tak niedawno wodziłaś dłonią po jego odkrytym ramieniu i z przechyloną głową chłonęłaś tą bladą , pozbawioną życia twarz. Przyjmujący nie był w stanie nic z siebie wydusić, a jego stalowo-błękitne tęczówki wpatrywały się w ciebie z nieodgadnionym wyrazem, co powoli zaczynało doprowadzać cię do szału, gdyż nie wiedziałaś czego masz się spodziewać, na co być przygotowana. Wtem twoim oczom ukazał się mężczyzna odziany w biały fartuch oświadczający, że Michał został przeniesiony do innej sali, bowiem nastąpił przełom i odzyskał on przytomność. Uradowana wyminęłaś lekarza i pobiegłaś do wskazanego przez niego pomieszczenia, mając zamiar wtargnąć tam od razu. Nie zważałaś  na nawoływania pracownika placówki i lawirowałaś pomiędzy sznurami ludźmi, przemieszczającymi się szpitalnymi korytarzami. Liczył się tylko on. Twój kochany Michaś, człowiek, który odmienił twoje życie już na zawsze. Naparłaś dłonią na chłodną klamkę, stając przed drzwiami do jego sali i w jednej sekundzie zamarłaś, utkwiwszy wzrok w bolesnym dla ciebie obrazku, którego nie przypuszczałaś doświadczać w najgorszych snach. Radość z twojego drobnego ciała uleciała niczym z przedziurawionego balonu, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a sekunda sprawiła, że twoje szczęście doznało transformacji w cholerny smutek.  Momentalnie opadłaś z sił, twoje wole walki runęły jak lawina, pozostawiając po sobie próżnie. Brunet tonął w mocnym uścisku prezenterki telewizyjnej, nie zwracając uwagi na to, że ich obserwujesz. Był zbyt pochłonięty obecnością Krzan i jej bliskością, której w końcu zaznawał po bardzo długim odwyku. Po tym wszystkim potrafił dać się jej dotknąć? Nie czuł do niej choćby wstrętu i obrzydzenia po tym jak podłą osobą była, aby rozdzielić was intrygą? Nie mieściło ci się to w głowie. Twoje ciemne tęczówki niebezpiecznie się zaszkliły i nie błyszczały już z euforii, a z powodu bólu jaki przemieniał się w balansujące na dolnej powiece łzy. Zasznurowałaś wargi, aby powstrzymać atak słabości, aby nie dać się rozsypać całkowicie swojemu wnętrzu na oczach ukochanego i tej jakże wrednej osoby jaką była Izabela Krzan.
-Dlaczego nie wchodzisz, głupku?- zaśmiał się Tomasz, ale gdy zwróciłaś się w jego kierunku z jego twarzy zniknął pełen ciepła uśmiech.- Cholera.-sapnął, przeczesując nerwowo włosy z wzrokiem utkwionym w owej dwójce. – Ona go wmanewrowała, Julka.- starał ci się wytłumaczyć, widząc w jakim tragicznym stanie jesteś.
-Albo po prostu to ona była przy nim, gdy się ocknął i to docenił.-wypowiedziałaś drżącym od emocji głosem, posyłając mu blady uśmiech. – To nie ma sensu,Tomek. Ona jest zbyt przebiegła. Nigdy z nią nie wygram, zawsze będzie krok przed mną.- rzekłaś i zaczęłaś się oddalać od miejsca bolesnego dla ciebie zdarzenia.
-Hej, gdzie ty idziesz? Przestań!- siatkarz chwycił cię w ostatniej chwili za nadgarstek, owijając wokół niego smukłe palce.- Byłaś przy nim cały czas, spędzałaś tu każdą wolną chwilę. Nie wiń się za to, że akurat teraz cię przy nim zabrakło.- impresja z jaką wypowiadał te słowa robiła na tobie wrażenie. 
-Tomek, ty nic nie rozumiesz!- warknęłaś, gestykulując żywo dłońmi, a na powierzchnie twoich bladych policzków wydostały się pierwsze oznaki bólu i słabości, słone łzy.- To moja wina! Powinnam tutaj być przy jego łóżku cały czas, nie odstępować go na krok i widzieć jak się przebudza, a mnie zabrakło. Miałam go wspierać, motywować, a nie było mnie w najważniejszym momencie…-głos ci się załamał po wypuszczeniu z ust tych słów.

***

Upiłaś niewielki łyk przeźroczystej cieczy i westchnęłaś głęboko, wspierając czoło o chłodną ścianę. Skronie pulsowały ci z nadmiaru myśli. Przymknęłaś powieki i próbowałaś ukoić nerwy jakie starały się ciebie zdominować od najbliższych minut, kiedy sama przed sobą obiecałaś wejść w końcu do tej cholernej sali i szczerze z nim porozmawiać. Łaknęłaś mu wyznać jaką ulgę czułaś, gdy dotarła do ciebie informacja, że się przebudził, podzielić się szczęściem na to,  że zdrowieje. Chciałaś mu opowiedzieć jak bardzo na to oczekiwałaś i wylać słowami cała tęsknotę jaką odczuwałaś przez ten okres. Musiałabyś wtedy uronić ocean słów, ale byłaś przekonana, że nie znajdziesz na to odwagi. Nie kiedy ciężar jego przenikliwego spojrzenia siwo-błękitnych tęczówek cię przygniecie i odbierze zdrowe myślenie. Pragnęłaś znów posmakować na swoich ustach jego ciepłe wargi, rozpłynąć się nad ich aksamitnością i zanurzyć w rozkoszy jaką zaznawałaś z każdą chwilą bliskości jaką sprowadzał na ciebie atakujący. Potrząsnęłaś głową, porzucając tym samym letarg, który trwał zdecydowanie zbyt długo  i już miałaś wkroczyć do skrzydła budynku, w którym znajdowała się sala Filipa, gdy twoje ciemne tęczówki wychwyciły znajome sylwetki, a uszy rozpoznały przyswojone dawno temu głosy.
-Co ty najlepszego wyrabiasz, Izka?!- ten o podwyższonym tonie wydostał się z gardła przyjmującego.
Jego stalowo-błękitne tęczówki lustrowały każdy ruch modelki, która pokręciła głową z cynicznym uśmiechem. Podeszła do niego i przysiadła naprzeciw, narzucając nogę na nogę.  Pewność siebie jaka od niej biła doprowadzała Fornala do szału, widziałaś to. Z resztą nie tylko niego.
-Robię wszystko, aby Michał nie pożałował tego co zrobił w przeszłości, Tomku.-odparła  przepełnionym stoickim spokojem głosem.
-Kpisz sobie ze mnie?! Jest szczęśliwy z Julką, kocha ją, a ty... Nie wierzę, że masz celność mu to robić! -obdarzył ją pełnym niedowierzania, ale także wściekłości spojrzeniem, spoglądając jej głęboko w oczy.
-Skoro tak ci z tym źle to mu powiedz prawdę. - wzruszyła ramionami.-A nie przepraszam, nie możesz, bo przecież nie wolno go denerwować w tym stanie. -prychnęła.
-Kiedyś w końcu pozna prawdę.-wysunął wskazujący palec w jej kierunku.
-Myślisz, że teraz po tym wypadku uwierzy ci, że był w szczęśliwym związku z dziwką i mnie z nią zdradził?-zaśmiała się kpiąco.- Tomek, wtedy to on działał impulsywnie i już nie miał od niej odwrotu, ale teraz ma szanse na nowe życie, a raczej drugi początek ze mną i uwierz mi skorzysta z tego.-podnosząc się z krzesła, poklepała go po ramieniu.
-Jesteś chora. On to w końcu zobaczy. -rzekł pewnie.
-Nie4 sądzę. Kocha mnie.-wzruszyła ramionami.
 Z wrażenia upuściłaś trzymany przez ciebie kawałek plastiku, z  którego na podłogę wydostała się woda. To wystarczyło, aby znaleźć się w centrum uwagi siatkarza oraz byłej partnerki Michała. Owa dwójka obdarowała cię spojrzeniem, a ty zaklęłaś w myślach  na swój życiowy fart i zapragnęłaś się wycofać, ale nim się obejrzałaś było już za późno.  Przyjmujący zjawił się obok ciebie i  podał ci paczkę chusteczek oraz  pomógł uprzątnąć bałagan.
-Julka... -zadarł na ciebie spojrzenie i rozpoczął łagodnie rozmowę.-Wiem, że wszystko słyszałaś.  Ona nim manipuluje. Przytulił ją, bo ona się na niego rzuciła. Nie sam z siebie.- dzielił się z tobą uzyskanymi od prezenterki informacjami.
-Co nie zmienia faktu, że lepiej będzie się w to nie mieszać.-mruknęłaś nieśmiało.
-Co takiego?!-poderwał się na równe nogi z posadzki krakowianin.-Nie mów mi, że rezygnujesz?! Nie mów, rozumiesz?!-uniósł natychmiastowo ton głosu, protestując wobec twojej postawy.
-Fornal, nie mieszaj się w to. To nasze sprawy. -odparłaś zrezygnowana.
-Nie, jesteście moimi przyjaciółmi i nie dopuszczę do tego, aby ta wariatka zrujnowała wasz związek.- po mimo, że wypowiedział to zdanie znacznie cichszym tonem to determinacja  w nim brzmiąca wprowadziła cię w lekkie osłupienie.
Westchnęłaś, będąc zmęczona całą tą sytuacją. Twoja psychika dzisiejszego dnia sięgnęła już dna. Byłaś wyniszczona i wyczerpana ciągłą walką o Michała z jego byłą partnerką. Łaknęłaś go. Był wszystkim czego pragnęłaś od życia, ale powoli opadałaś z sił. Ich resztki mogły wystarczyć ci już na niedługi czas. Po co się w to wszystko wplątałaś? Po co wikłałaś się w romans z Michałem Filipem? Dlaczego sprowadziłaś na niego takie niebezpieczeństwo, które wszystko teraz skomplikowało?

______________________________________
Hej!  Jesteśmy trochę szybciej tym razem i mam dobrą wiadomość mamy nawet trochę zapasu więc nie będzie tak długich przerw! 🙂
Mis nam się obudził, Izka jednak się nie zmieniła, czyli świetny rozdział Kaśki ❤️
Zróbcie jej hałas ☺️ wybaczcie że krótko ale właśnie siedzę na uczelni ,także 
Pozdrawiam
Paulka

Siemka! ^^
W nowy rok wchodzimy z mocnym pierd*lnięciem, because mamy trochę ich losów już zapisanych i za tydzień także zawitamy tu z rozdziałem ;3 Izabela manipuluje, Tomek chce dobrze, a Julka cierpi, czyli po staremu można rzec XD Jestem mega zadowolona z tego rozdziału, ale czy Wam się podoba? Dajcie znać koniecznie w komentarzach ;3 Całuję i do zobaczenia w przyszłą sobotkę! ;*



1 komentarz:

  1. Ale lubicie mieszać! :D Przestraszyłam się, że Michał mógłby nie przeżyć tego wypadku, ale przecież chyba nie mogłybyście go uśmiercić... Za to po przebudzeniu Michał za bardzo nie pamięta wydarzeń rozgrywających się przed wypadkiem. Coś mu świta, ale nie potrafi nic do siebie dopasować. Myśli, że Julka i Tomek są parą, co perfidnie próbuje wykorzystać Iza. Serio, ona nawet w takich chwilach próbuje mieszać i mącić? Nie mam słów do niej.
    Nie dziwię się Julce, że jest zdruzgotana całą sytuacją. Mam nadzieję, że Michał odzyska luki w pamięci i wróci do pełni sił.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

Trzydzieści dziewięć

"Gdyby chociaż muzyka  potrafiła zagłuszyć myśli o Tobie." Wlałeś w gardło gorzką ciecz i uśmiechnąłeś się cwanie pod nosem, podry...